Podróż promyka z nieba – żądamy – ma być szybka,
Lecz szalenie nam smutno, gdy zdechnie złota rybka.
W. H. Auden
Kiedy byłam młoda – piękna to raczej nie, należę do tych, którym się wybitnie poprawiło z wiekiem – i chodziłam do podstawówki, nikt z nas dobrze nie wiedział, co to takiego Internet. Chodzi o lata 1994 – 2000. Pewnie, że wtedy był Usenet, ale z tego korzystali studenci na uniwersytetach. Moja przyjaciółka, rocznik siedem trzy, opowiadała mi kiedyś, jakie to było fajne. Nie było trollingu, nie było dzieci neostrady, technicznie było to beznadziejne, ale za to poziom dyskusji kapitalny. Wiadomo, przyszedł postęp, przyszedł w 2002 modem na Wrzeciono, ja też wkroczyłam w końcu do Sieci Wszechświatowej.
Ale cofając się jeszcze do czasów podstawówki, był jeden wyjątek. Taki chłopaczek z mojej klasy, Łukasz miał na imię. Wyjątkowo bezczelny typek, złośliwy i paskudny, choć trzeba przyznać, że inteligentny. I ambitny bardzo, już wtedy gadał, że pójdzie do Batorego, i dotrzymał słowa. Pewnie katar miał często, bo w tym liceum inaczej się nie da… W każdym razie, on już wtedy, kiedy dla reszty była to abstrakcja, miał w domu komputer, był świetny z informatyki. I ciężko uzależniony. Kurde, dziesięciolatek. Pamiętam, jak Zuz i ja wymieniałyśmy z pewną zgrozą uwagi na ten temat.
To teraz ja. Dzień dobry, nazywam się Pino, mam ewidentny problem z trzema rzeczami: fajkami, herbatą i netem. Bez tego pierwszego wytrzymam dwa dni, bez drugiego pięć godzin, bez trzeciego – dowolnie długo, owszem, ale pod warunkiem, że będę właśnie odbywać rejs dookoła świata, albo coś w tym stylu…
Miałam czternaście lat, a nie sześć lub siedem.
Uniknęłam syndromu dziecka neostrady. Od samego początku, moja i Zuzanny twórczość na szkolnym forum, wtedy, w drugiej gimnazjum, była na dobrym poziomie. Założyłyśmy taką wirtualną gospodę – zgadza się, merlocie – i radośnie żeglowałyśmy w oparach absurdu, bijąc rekordy komentarzy. Ponieważ kryłyśmy się pod pseudonimami, cały Rasz się długo zastanawiał, kto mianowicie tak rozrabia.
Potem było forum Legii i syndrom: „Pino – forumowy diament. Za pierona nie mogłem uwierzyć w jej wiek”.
No dobra, wszystko pięknie, wiele radości mi to dało, miało swoje przełożenie na real, ale jednak… Jakoś mi to określiło okres dorastania, nespa? Pewnie mogłabym te wszystkie godziny zużyć na coś mądrzejszego. Pewnie uniknęłabym wielu problemów. Kurde, ja naprawdę zazdroszczę ludziom z pokolenia moich starych, że u nich tego nie było. Człowiek nie miał dylematów, czy nie pieprznąć laptopa do szafy, bo nie miał laptopa. Po prostu szedł na wódkę, jechał na Mazury, grał na gitarze i nie musiał się dogadywać ze swoim avatarem. Choć co prawda, jak już był samotny, no to był, nie szło znaleźć ujścia w drugim świecie. Wiersze się chyba pisało w zeszyciku. Nie wiem zresztą.
Moim zdaniem, sieć ma więcej plusów niż minusów.
Ale sieć jest przeznaczona dla dorosłych ludzi. W najgorszym wypadku, dla dorastających.
Nie jestem dobrym przykładem, bo pierwsze piwo – dwanaście lat, pierwsza wódka i marihuana -piętnaście (znałam takiego, co odpowiednio sześć i dziewięć…), ale tak ogólnie, nie dawalibyście raczej takich rzeczy swoim małym dzieciom, nie? A przecież używki nie są złe same w sobie. Tylko trzeba mieć dobrą głowę. Czyli, bardzo mi przykro, troszkę większy przebieg na liczniku. Nie ma co się śpieszyć z pewnymi przyjemnościami, skoro będzie się miało na nie całe życie. Jeden temat pominęłam, wiecie który, ale do niego też się to odnosi, z całą bezwzględnością.
Kurde, ale ze mnie jednak jest podły reakcjoner. Sama byłam łobuz, a żałuję młodym pokoleniom.
Dobra, ale świat też jest coraz bardziej wesoły, kolorowy i ogłupiający. Miałam drewnianą ciężarówkę i trochę pluszaków, a mój kumpel Karol, lat siedem, ma jakąś obłędną ilość różnych fajnych rzeczy. Kiedy na pierwszym roku pilnowałam Małgosi mieszkania i kota, ucząc się do Rzymu, to na przemian oglądałam jej filmy na dvd i bawiłam się koparką na pilota. Zajebista radość dla kogoś, kto miał już prawie dziewiętnaście lat, ale urodził się w schyłkowym PRL.
Cholera wie, jak ten świat będzie wyglądał, co ja zobaczę, jeżeli uda mi się dożyć przynajmniej do trzydziestki?
Może mój plan będzie już wtedy całkiem utopijny, biorę to pod uwagę. Zresztą, pojęcia też nie mam, czy będę mieć jakieś dzieci. Powiedzmy, że nawet bym chciała, ale nie jest to bynajmniej mój główny cel życiowy. Ale załóżmy roboczo, że dożyję, urodzę i będę się starała wychować… Unikając pewnych błędów moich starych, a z innych rzeczy korzystając, w miarę możliwości.
Wiecie co? Będę kontrowersyjna. Zaczęłam palić, mając lat trzynaście. Jeśli to hipotetyczne nieszczęsne dzieciątko mej produkcji pójdzie w ślady matki, to złego słowa mu nie powiem. Nie jestem, w tym akurat względzie, hipokrytką. Będę się co najwyżej nabijać, wspominając własną mapę przyjaznych kiosków w Warszawie, akcje na sępa i błogie odkrycie, jakim była obecność przemytników na Placu Zawiszy. I pouczę, żeby przenigdy nie paliło w szkolnym kiblu, bo to żenua.
Jeśli zaś dzieciątko nie będzie pić i jarać, a za to będzie spędzać całe godziny przyklejone do monitora, będę przerażona.
Niech sobie niszczy płuca, ale nie mózg, do cholery. Płuca rzecz nabyta, szarej materii się nie odbuduje.
Nikogo nie zamierzam pouczać, ani nie twierdzę, że moje poglądy są jedynie słuszne. Możliwe, że pieprzę bez sensu.
Nie martwią mnie rodzice Krzysia. Wierzę, że wiedzą, co robią i potrafią zadbać o umiar i limit. Rysunki są świetne.
Jeśli coś mnie napawa niepokojem, to raczej komentarze w stylu: „może za kilkadziesiąt lat światowe media w rubrykach kulturalnych będą pisać – Krzysztof Jarecki, ur. 2003, zadebiutował w wieku 6 lat na portalu Tekstowisko, co było początkiem jego drogi artystycznej”.
Grzesiu, orientujesz się naprawdę w tym, że piszesz do sześciolatka?
Chcesz zafundować Internetowi Przyszłości gorszych egocentryków niż mua?
Jak to słusznie napisał kiedyś Futrzak: pisanie w necie jest podobne do picia wódeczki. Poprawia naszą samoocenę i stan naszego ego.
Ale to bywa bardzo złudne.
Chciałabym, żeby moje dzieci wkroczyły do Sieci Wszechświatowej mając co najmniej dwa razy więcej lat od Krzyśka Jareckiego.
Proszę bardzo, możecie mnie zjebać.
komentarze
No ale za co cię tu zjebać?
Z większością się zgadzam, ja tam akurat się cieszę, że net odkryłem po dwudziestce tak naprawdę:), gry zas mnie szybko rozczarowały i dzięki temu do 20, 21 lat przeczytałem tyle rzeczy, co niektórzy w przeciągu kilku żyć nie przeczytają, znaczy ponad 100 książek rocznie zazwyczaj:) albo więcej.
Ale z drugiej strony, mam wrażenie, że teraz czasy się jednak zmieniły i dzieciaki wspólczesne jakoś gadżetami, netem i tymi wszystkimi pierdołami są owładnięte.
Ja tam dziecku bym dozował internet i gry i myślę, że każdy odpowiedzialny rodzic to robi.
A mój komentarz?
Szczerze mówiąc, nie widzę w nim nic nagannego, to raczej żart był, skierowany bardziej do dorosłych zresztą.
pzdr
grześ -- 30.01.2010 - 17:32Pino
Absolutnie nie jestem w stanie zgodzić się z tezą, że lepiej jest pić i palić będąc dzieciakiem, niż publikować rysunki czy wiersze w sieci.
Jeśli sieć jest dla dorosłych (przynajmniej dorastających), to chyba papierosy, alkohol i inne środki śmiało nas prowadzące w odmienne stany świadomości, tym bardziej?
Sieć może być tylko i wyłącznie zabawą dla dziecka, zabawą zupełnie nieszkodliwą, jeśli rodzice są przytomni.
Twoja śmiała hipoteza o tym, że komputer niszczy mózg, natomiast fajki tylko płuca, jakoś nie znajduje potwierdzenia w mojej omnipotentej wiedzy. :)
Gretchen -- 30.01.2010 - 17:34picie wódeczki poprawia ego?
u mnie powoduje zgagę...
piję sobie kasztelana
słucham Wagnera
zamówiłem sobie wypaśnego boxa “Space Ritual” Hawkwind
papierosy są do dupy
zioło to taka przyprawa … dobre raz na jakiś czas
bez internetu byłoby mi ciężko, bo to jedno z moich narzędzi pracy.
a w ogóle to myślę że dramatyzujesz … :P
Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich
Docent Stopczyk -- 30.01.2010 - 18:23Z Twoich zajęć Docencie
najbardziej szkodliwe jest słuchanie Wagnera;-)
merlot -- 30.01.2010 - 19:03Pino
Jeśli chodzi o limitowanie to spoko. Rzecz w ilości nośników. Na przykład gry na tym playS. No, dostał w prezencie maszynę od jednego blogera, znawcy filmów, ale grywa od czasu do czasu z Natalią. Telewizor jest jeden i tak zostanie, a jego babcia chce sobie pooglądać tyż. Spoko.
Komputer tez jest jeden i więcej nie będzie.
A zainteresowanych czterech, bo ja, Iwona, Natalia. Krzysiu ładnie sam opanowuje klawiaturę. Stara się pisać poprawnie i jest bardzo zadowolony z siebie.
Ładnie teraz czyta. Przyniosłem mu ze zdobyczy ze 20 kg rozmaitych bajek, kolorowych książeczek z wierszykami itp.
To, że powkleja rysunki, odpowie na jakiś komentarz to nie przejaw maniactwa rodziców tylko chęć zapoznania malucha z medium dotychczas mu obcym.
Zagrożenie jest wtedy, gdy kompek pojawia się w pokoju malca jako darmowa niania, zastępując telewizor. Swoją drogą, moim zdaniem, wszystko lepsze niż TV.
U nas tego nie było i nie ma. Swoją drogą sam jestem osobliwym przykładem. O ile pamiętam pierwszy raz odpaliłem net w 2005 roku mając 42 lata.
Takie ze mnie dziecię neostrady.
Dzisiaj Krzysiu wklei obiecanego Grzesiowi wampira. Obiecałem mu podczas meczu na którym obudził się Igła. Teraz ogląda dobranockę.
Pozdro
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 30.01.2010 - 19:15Aaaa...jeśli chodzi o rysowanie
Od dawna co miesiąc – półtora kupuję mu 500 kart A4. Uwielbia rysować, a teraz odkąd Natalia chodzi do tego plastycznego LO – to jest szał zupełny.
Sam się zastanawiam nad rysunkowymi notkami…he he
Jacek Jarecki -- 30.01.2010 - 19:18Doc&Merlot,
jak to było?
Klasyk Woody:
“Kiedy słucham Wagnera, mam ochotę najechać na Polskę”
:)
pzdr
grześ -- 30.01.2010 - 19:22A Natalia też fajnie rysuje?
Bo te obrazki młodego są ekstra.
Ja nie mam tych obaw co Pino.
merlot -- 30.01.2010 - 19:26Dopóki komp jest obok, a nie zamiast , dopóty jest OK.
>merlocie
wysłuchałem 1/3 Nibelungów i przestawiłem sie na Coltrane’a :) czyli wg Venissy porzuciłem SZTUKĘ na rzecz dzikiej muzyki rozrywkowej …
miałem kiedyś wszystkie płyty Trane’a z !mpulse ale jeden taki ciul pożyczył i nie oddał :|
Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich
Docent Stopczyk -- 30.01.2010 - 19:40Natalia tez fajnie
Ale ona głównie fotografia.
Robi zdjęcia, pozuje, robi zdjęcia … na mój gust to najlepiej wychodzi w rysunkach komiksowych, a manga to już czysta made in japan.
Teraz dopiero, jak w szkole nabiera techniki łapie pewność siebie. Z kolorami sobie nieźle radzi co tez jest doceniane.
Pozdro
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 30.01.2010 - 19:39a kiedyś
byłem uzależniony od płyt analnogowych :). miałem masę winyli i było tak, że półgodziny wybierałem singielka żeby posłuchać 10 minut muzyki :D
dostawałem też szału jak ktoś dotykał moich winylków… na szczęście mi przeszło
Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich
Docent Stopczyk -- 30.01.2010 - 19:43"te obrazki młodego są ekstra"
te obrazki to zwykłe dziecięce bazgrołki. każde dziecko w wieku 6 lat takie produkuje w ilościach hurtowych
gdyby młody tworzył takie: http://www.picturecraftgallery.com/gallery.php prace* to może warto byłoby je upubliczniać
*) to są obrazki 7 latka
(więcej: http://deser.pl/deser/1,97052,6881053,6_latek_tworzy_niezwykle_dziela_sz...)
a tak to zgadzam sie z Pino, że niekoniecznie musi się uzewnętrzniać w światowej sieci, ale światowa sieć z drugiej strony pomieści wszystko … zresztą jak oglądam niektóre prace w kategorii “odręczne” na digu to te godzille są wręcz niesamowite
Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich
Docent Stopczyk -- 30.01.2010 - 20:28Doc, e tam, nie każde,
ja tam nigdy rysować nie umiałem:)
Nawet jak w dzieciństwie napisałem książkę o zwierzętach, gdzies w głebokiej podstawówce:), to ilustracje albo były badziewne albo siostra robiła.
No ale na szczęście mój debiut literacki zaginął, zaś w wieku 15 lat napisałem dwa rozdziały fascynującej powieści “Armia szatana” (o opętanym księdzu:), które z kolei na szczęście zniszczyłem własnoręcznie.
grześ -- 30.01.2010 - 20:36opętany xsiądz :P
wielu przedstawicieli tej profesji jest opętanych … przez sex, drugs i mamonę ... szkoda że nie przez rokendroll :)
a do bazgrania nie trzeba talentu. tak samo jak do pisania powieści. wystarczy parcie … :)
Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich
Docent Stopczyk -- 30.01.2010 - 20:47Docencie Stopczyku
A taki Mann napisał Budenbrooków ledwie 22 lata mając.
To czemu takie stare konie się tu upubliczniają nie napisawszy żadnej rzetelnej sagi?
Pamiętasz, co to jest zabawa?
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 30.01.2010 - 20:54"Pamiętasz, co to jest zabawa?"
nie pamiętam
Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich
Docent Stopczyk -- 30.01.2010 - 21:03Docent
Nieuprawniona gorycz z ust Twych wylata.
Obrazki takich młodych oglądałem kiedyś hurtowo. Te są zdecydowanie z górnej półki. I kompozycyjnie i kolorkowo tyż.
Poza tym, to nie Krzysia ego gra tu pierwsze skrzypce, tylko Pana Tatusia.
I jest to oczywista oczywistość, że chce się na kameralnym świrowisku pochwalić.
To jest tak, jak by to były jego (Jacka) rysunki po trochu.
Chyba musimy się trochę poważniej zająć Twoimi lukami w pamięci;-)
merlot -- 30.01.2010 - 21:28Dobra
Macie rację Merlocie i Stopczyku.
O czym tu więcej gadać i po co?
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 30.01.2010 - 21:34Pino
Chrzanisz. Jest dokładnie tak, jak napisałaś: Sama byłam łobuz, a żałuję młodym pokoleniom.
Dymitr Bagiński -- 30.01.2010 - 22:52Jeśli Stopczyk nasłuchał się Wagnera, to Ty chyba Brucknera.
Dymitr,
spoko, wiem, że chrzanię. :) Starzeję się, po prostu. Ale dla równowagi robię się od tego bardziej ugodowa.
:P
A dobra, jeszcze bażant :)
Już się zmartwiłam na tego sesemesa, że oto moja logika poszła na grzybki halucynogenne i czas się zgłosić do najbliższej durki, ale widzę, że bez problemu Cię zjem – niejako na zakończenie, bo tak sobie myślę, że w najbliższym czasie faktycznie się mocno ograniczę, podobnie jak Grześ – w końcu sesja idzie. :)
To lecim na Szczecin, nie będzie omnipotencja dzieci nam germanić :P
Absolutnie nie jestem w stanie zgodzić się z tezą, że lepiej jest pić i palić będąc dzieciakiem, niż publikować rysunki czy wiersze w sieci.
Absolutnie nie jestem w stanie nic poradzić na to, że się nie zgadzasz. Zwracam tylko uprzejmie uwagę, że ktoś tu lubi słuchać łupanek spod znaku betonu, klatki, ławki, browarka i zioła… Ty myślisz, że oni zaczęli pić, palić i rymować, skończywszy wprzódy osiemnaście lat? :)
I na odwrót – czym mam Ci podać pierwsze z brzegu milion pińcset złowrogich linków, będących świadectwem tego, jak wygląda zazwyczaj publikowanie rysunków czy wierszy w sieci będąc dzieciakiem? :D
Jeśli sieć jest dla dorosłych (przynajmniej dorastających), to chyba papierosy, alkohol i inne środki śmiało nas prowadzące w odmienne stany świadomości, tym bardziej?
Jak świat światem, gówniarzeria sięgała po używki znane od wieków i wiadomo dokładnie w związku z tym, jakie mogą być tego konsekwencje. Od żadnych po tragiczne, wiadomo, ale tak jest ze wszystkim. A internet jest ciągle nowalijką. Pierwsze pokolenie, które zasypiało w niemowlęctwie przy szumie procesorów, dopiero nam dorośnie – i wtedy zobaczymy…
Poza tym, jeśli się pije czy pali za garażem, to przynajmniej jest to jakieś realne doświadczenie. Tyrmand pisał w dzienniku o takich działaczach społecznych, co to pojęcia nie mają, czym jest wczesna wódka pita w bramie, bo od razu wskoczyli w mundurek i krawacik. Ja wiem, że Ty masz skrzywienie zawodowe, ale sorry, ani o mnie, ani o moich licznych znajomych nie idzie powiedzieć, żeśmy degeneraci, a używało się i nadużywało. I zmądrzało w końcu.
A jak wpada na jakąś forumkę młodociany napinacz i pisze bzdury capsem na kompletnym odpale, z czego jest masa śmiechów, dopóki nie dostanie bana – to ja się zawsze zastanawiam, gdzie są rodzice i co z takiego matołka wyrośnie. Mam wrażenie, że zdrowiej by było, jakby jednak sobie poszedł pouprawiać życie towarzyskie. Za garażem.
Sieć może być tylko i wyłącznie zabawą dla dziecka, zabawą zupełnie nieszkodliwą, jeśli rodzice są przytomni.
I tu się mylisz zupełnie, za co poręczyć może pewna autentyczna matka piątki tłustych dzieci, która ten tekst czytała i z przesłaniem się zgadza. Choć jest przytomna i czujna jak czajnik, to się boi. Tak sobie gadamy (na skajpie ofkors) no i cóż, same na siebie się wkurzamy, że tyle czasu nam schodzi na pierdołach w sieci, a jesteśmy po dwudziestce albo po trzydziestce i jakieś tam rozeznanie w rzeczy mamy… A dzieci będą rosły i zakres kontroli malał, a przyzwyczajenie do netu będzie – co najmniej – żarło cenny czas. Że już nie wspomnę o innych zagrożeniach.
Twoja śmiała hipoteza o tym, że komputer niszczy mózg, natomiast fajki tylko płuca, jakoś nie znajduje potwierdzenia w mojej omnipotentej wiedzy. :)
...Napisał bażant i dostojnie się oddalił, żeby opróżnić popielniczkę do kosza. :D
No dobra, to chyba bedzie tego, pójdę się pouczyć, albo coś?
Pururu z okazji rocznicy
P.S. Jacek – spoko, wiem, że się czepiam i dramatyzuję, ale proszę nie brać sobie do serca bażancich sporów. ;) No cóż, czasy się zmieniają, pewnie i racja, że z medium należy zapoznać, wszystko można, co nie można, byle z wolna i ostrożna. Po prostu dla mnie to jest egzotyka, a jestem wszystkiego piętnaście lat starsza od Krzysia… Trzymajcie się ciepło w Wielkopolsce, bo podobno was strasznie zasypało.
>Pino
xStraightXEdgex :P
Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich
Docent Stopczyk -- 31.01.2010 - 08:26