Jeszcze kilka lat temu brak komórki był przejawem nonkonformistycznego buntu. Dzwonek w autobusie, a już niedajboże w kinie czy nawet restauracji uznawany był za szczyt buractwa. Choc niektórzy uważali to za możliwość podkreślenia własnego statusu (tylko nie wiem jaki to miałby być status). Każdy chyba się zetknął z typem, który sam do siebie dzwonił i gadał z infolinią jak z najlepszym kumplem. Ja znałem też typa co chodził z pilotem do wieży i gadał do niej.
Upłynęło trochę wody w Wisłoku i teraz już komórka jest standardem dość oczywistym, że aż dochodzi do sytuacji takich jakie mnie się zdarzyła wczoraj. Zadzwoniłem do żony i po kilku zdaniach meldunkowo sprawozdawczych rozmowa się dalej mniej więcej tak potoczyła:
Ja: ...a słuchaj ty nie widziałaś może mojego telefonu. Mały się nim bawił i nie mogę znaleźć
Żona Nie, ale zobacz za kanapą, bo on coś tam nawrzucał rano
Nie, nie ma. Właśnie stamtąd wyciągnąłem zaginione kapcie
To popatrz w tym czerwonym samochodziku. On tam pcha do bagażnika rózności
No coś ty, przecież ten bagaznik jest za mały by zmieścił się telefon
No to nie wiem, może zadzwonię i znajdziesz po sygnale
No dobra. To zadzwoń. Pa
Pa
W tym momencie rozłączyłem się i spojrzałem na poszukiwany telefon, który miałem w ręce. Rozległ się dzwonek telefonu. Ja zacząłem się krztusić.
Znalazłeś?
Omal się nie udusiłem. Dzieci patrzyły na mnie z zaciekawieniem i trochę z przerażeniem. Miały rację.
komentarze
Co jak co,
ale na komórki zwalić własne zakręcenie :), i to podwójne?
AnnaP -- 24.09.2008 - 14:24A komórki ułatwiają życie, dla młodzieży i wielu Panów są też gadżetami, chociaż możliwe, że te z design puderniczki dla Pań również.
:)
dobre, też mi się zdarzało trzymac w ręcę telefon czy miec na biurku i go szukać:)
Ale i tak wychodzi, że mniej zakręcony jestem.
Choć z drugiej strony to ja ciągle czegoś szukam i motam się.
A drobiazgi mi życie zewsząd utrudniają.
A komórka?
Akceptuję, choć długo nie posiadałem i miałem chyba najpóxniej ze znajomych wszystkich.
Dziwne, bo teraz człek sie zastanawia jak dawniej żył be zkomórki, bez karty bankomatowej, bez internetu,bez czegoś tam jeszcze.
Choć ja i tak nigdy nie miałem video np., do dziś nie mam apartu cyfrowego, samochodu się jeszcvze nie dorobiłem:) i się nie zanosi na razie.
A komórki wkurza mnie burackie używanie, np. chodzę, zwiedzam jakąś wystawę, gdzieś, przewodnik opowiada, ktos odbiera i swobodnie se przez komórkę rozmawia, a dodam, że w pewnym zamku, w dodatku w kaplicy to było.
Czy w kościele jak dzowni czy w kinie czy w teatrze, a ludź jakiś się wstydzi wyłączyć, bo zobaczą że to jego.
No i jak ktoś głośno bardzo rozmawia nawet w autobusie czy restauracji tyż mnie wkurza.
pzdr
grześ -- 24.09.2008 - 14:33...
Budzik.
Jak można żyć bez budzika? ;)
Barbapapa -- 24.09.2008 - 14:34Można, Panie Barpapo,
a nawet powinno. Dla lepszego samopoczucia:-) Może kiedyś dojdziemy do tej nirwany
Której i Panu życzę
Lorenzo -- 24.09.2008 - 14:53grześ
spokojna głowa. Mi się raz udało zakręcić. Tobie palmy pierwszeństwa nie odbiorę. Bądź spokojny i rak robisz za zakręconego bardziej niż słoik na zimę.
sajonara -- 24.09.2008 - 18:48Barbapapa
jak byłem młodszy to o dziwo świetnie radziłem sobie bez budzika. Z wiekiem coraz gorzej, ale budzik tylko rano, a komórka jak ręka czy oko. Nierozłączna zaczyna być. (no trochę koloryzuję)
Najlepsza metodę ma mój teść. On trzyma komórkę w schowku w samochodzie. jeśli go nie ma w aucie to jest nieuchwytny:)) Zreszta często jak jest w aucie to tez nie słyszy, ale abonament regularnie płaci.
sajonara -- 24.09.2008 - 18:52sajonara
najgorsze jest to że da się bez tego żyć ttylko inni się poprzyzwyczajali i stąd problem “nie zabrania ze sobą”,
no i wiecznie zostawionej w samochodzie, że też jej w końcu nie buchną :)
prezes,traktor,redaktor
max -- 24.09.2008 - 19:57E tam.
Dla mnie telefon to tylko telefon komórkowy. O normalnej lniii zapomniałem wieki temu.
mindrunner -- 26.09.2008 - 13:38jakiś telefon trzeba mieć
“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”
Docent Stopczyk -- 26.09.2008 - 13:44