Rok pani Hall

Zanim się ministerka pochwali jakich cudów dokonała, a PiS spuści ja w odmętach Porażki roku to ja wybiegnę przed szereg i skrobnę własne podsumowanie mijającego roku rządów Katarzyny Hall w Ministerstwie Edukacji Narodowej.

Podwyżki
Rządy rozpoczęły się od szumnej akcji poszukiwania środków na podwyżki dla nauczycieli. W kampanii przekonywano, że dobrze zarabiający nauczyciele są potrzebni polskiej oświacie. Premier odjął sobie od ust i jeszcze uszczknął pałacowi prezydenta, żeby móc dać 10% podwyżki. W moim portfelu to prawie 150 złoty. Jednak przy okazji pokazano mechanizmy jakimi będzie się kierować rząd. Podwyżka była trzy razy wyższa od tej przygotowanej przez PiS dlatego powinienem skakać ze szczęścia. Niestety rząd wpadł we własna pułapkę z kampanii gdzie rozdmuchał oczekiwania środowiska więc ono zamiast być wdzięczne jeszcze stroiło fochy, ze mało. Może dlatego stroiło fochy, bo inne sektory budżetówki dostały zdecydowanie więcej. Ministerstwo wymyśliło też nowe zasady w arytmetyce. W przyszłym roku też ma być 10% podwyżki, dzięki temu mam dostać 500 złoty więcej. Przy okazji antagonizuje się środowisko kończąc z urawniłowką i więcej mają dostać młodzi, a mniej starzy nauczyciele.

Posprzątano po Giertychu
Giertychowski program Zero Tolerancji umarł śmiercią naturalną. Zniesiono obowiązek noszenia mundurków. Ruch w dobrą stronę, bo bezpieczeństwo nie realizuje sie przez mundurki, a szkoły, które uznały, że pomysł z mundurkami ma swoje zalety mogły nadal kontynuować tradycję uniformizacji uczniów. Dlatego wiele szkół zostało przy tym by ubierać swoich podopiecznych. Wraz z zakończeniem programu Giertycha do historii przeszła funkcja szkolnego koordynatora ds bezpieczeństwa, która w założeniu (zresztą podobnie jak mundurki) miała swoje pozytywne strony od strony realizacyjnej jak to zwykle w oświacie bywa była po prostu chybiona. W tym przypadku tez symptomatyczne jest zamienienie programu Zero Tolerancji na Bezpieczna i Przyjazna Szkoła

Reforma, która przestaje być reformą czyli o sześciolatkach
Pisałem już sporo. Przy obecnej kondycji szkół i niskich nakładach na szkolnictwo obniżenie wieku szkolnego jest kolejnym krokiem do degradacji naszej oświaty. obniżenie wieku czyli obniżenie wymagań. Strasznie śmieszne kwoty (3,5 tysiąca pln na szkołę) mające wspierać “reformę” pokazują, ze wciąż edukacja jest traktowana po macoszemu. Tylko od wyobraźni obserwatorów zależy jakie spiskowe wnioski z tego powstaną. Pani minister wycofuje się z określenia reforma, żeby skuteczniej przekonywać iż zmiany może wprowadzić rozporządzeniem ministerialnym. Tymczasem wystarczyłoby znieść obowiązek badań sześciolatków, którzy maja iść do podstawówki i już rodzice mogliby sami dobrowolnie decydować czy chcą posyłać młodsze dzieci do szkół. Jednak obowiązek obowiązkiem musi być czyli kolejny pokaz władzy, ze wie lepiej co jest dobre dla dziecka.

Dialog społeczny
Największe oszustwo ze strony ministerstwa to dialog społeczny. Zresztą to nie tylko maniera pani Hall, ze do kamery czy w gazetach przekonuje o szerokich konsultacjach, a potem okazuje się, że te konsultacje toczą się za zamkniętymi drzwiami dla wyselekcjonowanych osób, a jeśli nawet pojawi się ktoś krytycznie nastawiony to minister wysłucha niesłysząc i potem oznajmi, że i tak zrobi po swojemu. Tak wyglądał objazdowy cyrk po kraju, kiedy miały być “konsultowane” zmiany w podstaw programowej. Tak wygląda debata na temat obniżenia wieku szkolnego.

Jedna jaskółka nie czyni wiosny
Krokiem w dobrym kierunku jest odejście od nauczania ogólnego. Czyli zamknięcie cyklu nauczania ogólnego po 3 latach gimnazjum plus jeden rok szkoły ponadgimnazjalnej. Kolejne dwa lata liceum mają być już pełniej profilowane. Straszne larum, że ścisłowcy nie będą mieć historii mnie jako historyka zdziwiło. Przez 4 lata powinni już wiedzieć to co jest niezbędne. Nigdy nie zaspokoi się ambicji, żeby wiedzieli to co jest potrzebne, ale jakoś nie widzę potrzeby aby dręczyć innych swoim widzimisię na to czy kolejne kilkadziesiąt godzin historii poprawi i tak marną kondycję świadomości historycznej nastolatków.

Podsumowanie
Czekam na chwalby ze strony ministerstwa. Nie ukrywam, że po propagandówce Wielkiego Romana liczyłem na bardziej merytoryczne zmiany. Tymczasem było kolejne bzdurne mieszanie w kanonie lektur, kolejne łatanie starego próchna, kolejne rządy pod znakiem agencji reklamowej. Od strony pomysłu pewne sprawy ruszono w dobrym kierunku. Zgadzam się na upowszechnienie nauczania przedszkolnego, zgadzam się na głębsze profilowanie. Jednak pod względem realizacji jest to tylko udawanie i coraz bardziej przekonują słowa, ze chodzi li tylko o obrót kasą z EFS, bo będą potrzebne kolejne konsultacje, kolejne kampanie reklamowe i kolejne wydumane szkolenia. W samej szkole nadal niewiele się zmienia. Demotywacyjny stopień awansu, przeludnione klasy, niedoinwestowane szkoły z czasów 1000 szkół na Tysiąclecie oraz dalsza deprecjacja edukacji w imię wyrównywania szans w mojej opinii wystawia bardzo kiepską notę pani minister. Obawiam się jednak, że w tej chwili nie jest możliwa poważniejsza zmiana jakościowa, bo opozycja podobnie jak MEN chce tylko tuningować Syrenkę. Tyle, że jedni chcą dać spojler, a drudzy ksenony. Obie te rzeczy na nić gdy wokoło wszyscy już powymieniali edukacje na nowocześniejsze modele.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A tak naprawdę

to chciałbym wreszcie się dowiedzieć ile zarabia twój kolega w prywatnej/społecznej szkole na takim samym stanowisku?


Igła

Mój kolega w społecznej zarabia tyle co ja. Przynajmniej w Rzeszowie. Ze dwa trzy lata temu tak było. Tylko on pracuje w klasach 10 osobowych. inne warunki.

Mój kolega w prywatnej szkole językowej zarabia 3 razy więcej, ale tam rodzice wysyłają z określonym nastawieniem. Poza tym uczeń chcący to zupełnie inna jakość pracy.

Z tego co wiem uposażenie w zwykłych szkołach prywatnych nie odbiega od szkół publicznych. Przyciąga prestiż i lepsze warunki pracy. Z drugiej strony warunki nie musza być wcale komfortowe, a oczekiwania rodziców bywają bardzo stresogenne zwłaszcza gdy ktoś chce z idioty zrobic ajnsztajna.


Hm, miałem coś skomentować,

ale chyba się zgadzam ze wszystkim lub prawie ze wszystkim.
Tylko uzupełnię, że kilka wpadek pani Hall miała takich może nie znaczących bardzo ale jednak.

pzdr


Subskrybuj zawartość