W pamiętnym filmie Machulskiego “Seksmisja” jest pod koniec filmu scena, gdy Albercik niosąc przyduszoną funkcjonariuszkę niezbyt przekonująco zarzeka się, że on “tylko niesie pomoc”. Zarówno widz, jak i Maks wiedzą do czego to zmierza i jak się skończy, ale Albercik twardo powtarza, nie wiadomo, bardziej sobie czy parterowi, że on “tylko niesie pomoc”.
Podobne wrażenie mam czytając zapewnienia niemieckich twórców filmu “Nazi matki, nazi ojcowie”, że oni nie mieli zamiaru nikogo obrażać. Trudno powiedzieć cokolwiek o ich zamiarach, natomiast mniej trudno przewidzieć konsekwencje tego filmu rozpowszechnionego już w tej chwili do 60 krajów.
Pusty śmiech człowieka ogarnia także, gdy czyta zapewnienia Mariusza Szczygła, autora głośnego reportażu o nauczycielce, która 30 lat temu zakatowała własne dziecko na śmierć, że “ostatnia rzecz, jakiej bym sobie życzył, aby ktokolwiek mścił się na mojej bohaterce. [...] jeśli ktokolwiek miałby chęć wytropić Ewę T., żeby zadać jej fizyczny ból lub poniżyć, niewiele będzie się od niej różnił.” Już w dzieciństwie słyszymy setki przypowieści o bawieniu się zapałkami, o tym, że kto wiatr sieje ten burzę zbiera, a pan Mariusz Szczygieł pisząc reportaż o osobie która pracuje dzisiaj w miejscu w którym absolutnie nie powinna pracować, stwierdza po wydrukowaniu, że “ostatnia rzecz, jakiej bym sobie życzył to….”
Mariusz Szczygieł deklaruje także na swoim blogu iż napisał “ten tekst po to, żeby po raz kolejny pokazać, co wpływa na tworzenie się osobowości autorytarnej. Ponieważ my Polacy często mamy tendencje do autorytaryzmu, ale sami przed sobą to ukrywamy. Nowy Hitler może pojawić się zawsze.” Tak, to poniekąd wyjaśnia skąd, użyta oczywiście w celu zatarcia ścieżek odnalezienia bohaterki, zamiana jej specjalizacji z nauczycielki fizyki na katechetkę.W końcu Polska to kraj, którego pokłosiem jest Dzierżyński, stodoła z Jedwabnego, pogrom kielecki czy antysemickie czystki po 1968 roku. Trzeba dbać, by jakiś nowy Hitler się nad tą przeklętą Wisłą nie pojawił. Tym bardziej że znowu faszyzm podnosi głowę pod białoczerwonymi banderami.
O swoich czystych intencjach z przeszłości zapewnia nas także inny bohater ostatnich dni, uznany na świecie intelektualista, profesor Zygmunt Bauman. Twierdzi on, że w KBW zajmował się głównie pisaniem ulotek i pewnie ostatnią rzeczą, jakiej sobie życzył było przyczynienie się do zabicia jakiegokolwiek polskiego żołnierza. Niestety, jego dowódcy zostawili inne informacje na temat jego działalności, zaświadczając, że jako Szef Wydziału Pol-Wych operacji brał udział w walce z bandami, przez 20 dni dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej ilości bandytów, za co został odznaczony Krzyżem Walecznych. Cóż, nie można mieć przecież pretensji do 88-letniego profesora, że jego ulotki okazały się tak skuteczne.
Po wrocławskim wystąpieniu profesora Baumana (który jednak w przeciwieństwie do pana Bartoszewskiego profesorem jednak jest) karierę w sieci robi także przypomnienie jego słów z wywiadu dla Guardiana z 2007 roku, w którym porównał on działania bolszewickich służb bezpieczeństwa w latach 40-tych i 50-tych XX wieku na terenach Polski do do tego, co współcześnie nazywa się wojną z terroryzmem.
Mało kto zwrócił uwagę, że bardzo dużo mówi to o charakterze współczesnej tzw. wojny z terroryzmem. Znając historię bolszewickich zbrodni i prowokacji oraz następujących po nich propagandowych kłamstw, można dzięki tej deklaracji szanowanego na całym świecie socjologa, znaleźć potwierdzenie nie wprost, teorii o wspomaganiu przez zaniechanie, różnych akcji terrorystycznych.
O ile znana jest powszechnie bolszewicka narracja dotycząca zbrodni katyńskiej, która obowiązywała do momentu tzw. upadku komunizmu, o tyle mniej powszechnie znana jest historia przygotowania, przeprowadzenia i celowości prowokacji kieleckiej z 1946 roku, której celem było spacyfikowanie polskich dążeń do prawdy o Katyniu w trakcie norymberskich rozpraw poprzez skompromitowanie Polski rzekomym faszystowskim antysemityzmem jej mieszkańców. Antysemicka czystka po 1968 była wewnętrzną partyjną rozgrywką, lecz antysemityzm bolszewików, którzy pozbyli się wykorzystanych i wyciśniętych jak cytryna towarzyszy, miał – widać to dzisiaj wyraźnie – konsekwencje idące dużo dalej niż tylko zrobienie miejsca nowym aparatczykom.
Oprócz potwierdzenia przypiętej Polakom w 1946 roku łatki antysemitów, w roku 1968 roku spora grupa ideowych komunistów została desygnowana na systemowych dysydentów i wyeksportowana na Zachód. Część pozostała w kraju utworzyła opozycyjne struktury, z którymi po latach, jako z realnymi przedstawicielami ludu, establishment podzielił się władzą. Część wyeksportowana na Zachód wsparła wysłużoną agenturę wpływu i zastępy ciągle aktywnych pożytecznych idiotów. Major Zygmunt Bauman, sprawdzony w boju komunista, przesunięty w połowie lat 50-tych z działań operacyjnych na działania akademickie, wykładał marksizm na wydziale filozofii, by po październiku 1956 zostać prekursorem socjologii w Polsce.
Jego predyspozycje intelektualne można było lepiej wykorzystać dla propagowania właściwej wizji nowego świata w roli powszechnie szanowanego naukowca, niż w roli oficjalnego propagandowego funkcjonariusza. Wypadki 1968 roku dały mu niezbędne dysydenckie uwiarygodnienie, co przy niewątpliwych intelektualnych zaletach i dużym talencie pisarskim dało mu dzisiejszą pozycję wśród światowych intelektualistów.
Dlatego nie warto lekceważyć tego co mówi człowiek, który od początku swojego życia zajmuje się układaniem słów dokładnie w taki sposób, w jaki zamierza. Po tzw. upadku komunizmu mamy szereg wydarzeń, na temat których przy odpowiedniej wiedzy trudno mieć jednoznaczną opinię. Pytania o zamachy bombowe w Rosji, po których wybuchały kolejne wojny w Czeczenii, czy pytania o niektóre okoliczności zamachów na WTC i Pentagon w 2001 roku znajdują w słowach profesora Baumana potwierdzenie zasadności ich stawiania.
Istnieje jednak także inna możliwość. Być może subtelnym celem tak sformułowanych słów, było zdyskredytowanie amerykańskiej samoobrony przed światowym terroryzmem, poprzez zestawienie tej walki z komunistycznymi zbrodniami?
Narracyjne montaże mogą mieć bardzo skomplikowane i misterne konstrukcje. Przykłady można znaleźć nie tylko w literaturze (polecam zwłaszcza powieść “Montaż” Vladimira Volkoffa), ale także w historii. Zabójstwo Kirowa było przemyślaną i starannie zaplanowaną przez Stalina akcją, która stała się pretekstem i początkiem wielkiego terroru. Prowokacja kielecka w 1946 także była klasycznym agenturalnym montażem o międzynarodowym znaczeniu. Rok 1968 był montażem mającym na celu zmianę ekipy trzymającej władzę, ale na ile był to także pretekst do zalania zachodnich społeczeństw kolejną falą fałszywych dysydentów, mających do wypełnienia ważne misje wpływania na tzw. opinię publiczną? To pytanie do historyków i na razie pozostaje ono otwarte.
W tej perspektywie dzisiejsze wypalenie ekipy Tuska niesie ze sobą duże niebezpieczeństwo kolejnym narracyjnym zwrotem akcji, w którym ktoś musi odegrać klasyczną rolę iskry zapalnej i kozła ofiarnego. Zwraca na to uwagę coraz więcej komentatorów, zaś niewątpliwie idealnym kandydatem na środowiska, które będą celem kolejnych bolszewickich prowokacji są wszelkie tzw. środowiska patriotyczne. Rozhuśtanie emocji to faza pierwsza, po której osobników autentycznie przejętych bezczelnością władzy nikt nie będzie w stanie odróżnić od osobników pokroju Andrzeja Hadacza, który dość skutecznie kompromitował całe środowisko obrońców krzyża na Krakowskim Przedmieściu.
Niewątpliwie należy protestować przeciwko zapraszaniu na Uniwersytety ludzi umoczonych w zbrodnicze systemy. Trzeba jednak przy tym uważać, by nie stać się mimowolnym narzędziem sił, które szukają tylko pretekstu do poszerzenia sfery kontroli kosztem naszej wolności, pod pozorem zapewnienia bezpieczeństwa.
komentarze
@autor
albo insynuujesz świadomie albo nie masz pojęcia, wspomniana nauczycielka uczyła też religii, wystarczy wyguglować wywiad z nią samą, zarzucasz więc Szczygłowi coś, czego nie zrobił, nie mam czasu czytać reszty tekstu, ale jak równie wiarygodny, to szkoda mego czasu:
P.S. Wywiad z Ewą T.
http://pol.convdocs.org/docs/8558/index-33285-6.html
grześ -- 08.07.2013 - 20:36@grześ
“Nie, nie jestem mężatką, z czego wynika, że nie mam dzieci, choć w dzisiejszych czasach dużo osób ma dzieci bez ślubu.”
Masz rację jestem niewiarygodny. W przeciwieństwie do pani katechetki i pana Szczygła. ;-)
http://wiktorinoc.blogspot.com
wiktorinoc -- 09.07.2013 - 08:27Panie Wiktorze!
Przecież panu Grzesiowi każda napaść na Wybiórczą jest niemiła. Niemniej, co do meritum, to zgadzam się z nim. Pani została skierowana do szkoły przez kurię jako katechetka, a dopiero potem zaczęła pracę jako fizyczka.
Mnie w tym wszystkim interesuje coś zupełnie innego. Skoro kara uległa zatarciu, to jakim sposobem Mariusz Szczygieł uzyskał informację o tym. Poza tym, taka kara nie powinna być brana pod uwagę w żadnej sprawie, więc także w przypadku nauczania, czy też doradzania jakiejś głupiej babie na stołku ministra. Jakie konsekwencje poniesie Mariusz Szczygieł i Wybiórcza za obsmarowanie kobiety i zniszczenie jej resztek życia?
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 10.07.2013 - 23:23@Jerzy
Można mieć oczywiście różne zdanie, ja jednak podzielam pogląd, że pewne przewinienia powinny dożywotnio dyskwalifikować daną osobę w zakresie wykonywania pewnych prac. Dlatego dzieciobójczyni nie powinna mieć możliwości pracy z dziećmi, malwersant finansowy nie powinien mieć możliwości kierowania instytucją finansową, stalinowski oprawca sądowy nie powinien nawet się zbliżać do pracy w wymiarze sprawiedliwości wolnego państwa, a zamachowiec stanu nie powinien mieć możliwości nawet ubiegania się (a co dopiero zostania) prezydentem wolnego państwa. Jest wiele różnych innych możliwości dla osoby, która popełniła życiowy błąd udowadniając, że jej predyspozycje predystynują ją do zupełnie innej aktywności.
http://wiktorinoc.blogspot.com
wiktorinoc -- 11.07.2013 - 08:17Żenua
Przecież panu Grzesiowi każda napaść na Wybiórczą jest niemiła. Niemniej, co do meritum, to zgadzam się z nim. Pani została skierowana do szkoły przez kurię jako katechetka, a dopiero potem zaczęła pracę jako fizyczka.
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Panie Jerzy,
ale pan gupoty gada.Ja po prostu nie lubię, jak ktoś w tekstach pisze rzeczy nieprawdziwe, więc skorygowałem błąd autora.
I tyle.
Sam pan lata po blogacg, poprawiając innych błędy, więc dziwne, że przeszkadza panu, jak ktoś inny robi to samo.
A napaście na “Gazetę wyborczą” mi zwisają, nie kupuję i nie czytam od dawna,jestem raczej fanem “Polityki” od zawsze.
grześ -- 11.07.2013 - 09:01Fanem Polityki?
Przeczytaj ostatni tekst Krasa (Robert Krasowski).
merlot -- 11.07.2013 - 09:21Ja nie jestem fanem, ale ktoś mi polecił i zajrzałem na portal.
Panie Grzesiu!
A jest jakaś różnica pomiędzy „Polityką” a Wybiórczą?
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 11.07.2013 - 19:02Panie Wiktorze!
@Jerzy
Można mieć oczywiście różne zdanie, ja jednak podzielam pogląd, że pewne przewinienia powinny dożywotnio dyskwalifikować daną osobę w zakresie wykonywania pewnych prac.
Od tego jest wyrok, w którym można zaznaczyć, że kara nie podlega zatarciu. Jeśli jest Pan przeciwko tej instytucji, to możemy podyskutować, czy jest ona dobra czy nie. Natomiast jestem przeciwny olewaniu wyroku, bo chce się upiec jakąś polityczną pieczeń.
Dlatego dzieciobójczyni nie powinna mieć możliwości pracy z dziećmi, malwersant finansowy nie powinien mieć możliwości kierowania instytucją finansową, stalinowski oprawca sądowy nie powinien nawet się zbliżać do pracy w wymiarze sprawiedliwości wolnego państwa, a zamachowiec stanu nie powinien mieć możliwości nawet ubiegania się (a co dopiero zostania) prezydentem wolnego państwa.
Nie wiemy niczego o oklicznościach, w jakich popełniła zbrodnię ani tego co robiła potem. Jeśli była dobrą nauczycielką, to uważam, że jej prywatne życie nie powinno wpływać na ocenę zawodowego. Dlaczego malwersant nie może pracować w okienku bankowym? przecież to problem banku, a nie mój, czy ich pracownik jest uczciwy, czy nie. Oprawca sądowy powinien zostać osądzony i spędzić tyle lat w pierdlu, by nie było problemu gdzie ma pracować. Natomiast zamachowcy, o ile są skuteczni, to z reguły tworzą nową władzę. Różne przykłady zupełnie niepasujące do siebie.
Jest wiele różnych innych możliwości dla osoby, która popełniła życiowy błąd udowadniając, że jej predyspozycje predystynują ją do zupełnie innej aktywności.
http://wiktorinoc.blogspot.com
Nie widzę powodu, by zakazywać wykonywania ludziom zawodu, bo kiedyś coś zrobili. Natomiast można żądać ujawnienia takich informacji o przeszłości pracownika. Niemniej trudno żądać informacji o karze zatartej. Bo ona oficjalnie nie istnieje! Jak się Pańską wyliczankę czyta, to odruchowo się człowiek z nią zgadza. Tylko mogłoby się okazać, że nie ma ludzi, którzy mogliby cokolwiek robić. Każdy ma jakieś grzeszki z dzieciństwa.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 11.07.2013 - 19:23@Jerzy
Oczywiście, rozumiem pogląd, że łapanie w najczarniejszych latach komunistycznego reżimu “wielkiej ilości bandytów”, którzy byli polskimi patriotami nie dyskwalifikuje człowieka do pełnienia roli etycznego autorytetu, bo “każdy ma jakieś grzeszki z dzieciństwa”. Jednak, jak już zaznaczyłem, ja tego zdania nie podzielam i uważam, że wielokrotny recydywista w zakresie malwersacji finansowych pełniący funkcję prezesa AmberGold to nie jest problem banku, tylko problem państwa. Zaś porównywanie czynów kończących się nawet zatartymi ale jednak wyrokami sądu z grzeszkami z dzieciństwa, które każdy ma na sumieniu uważam za, bardzo delikatnie rzecz ujmując, niesmaczne.
http://wiktorinoc.blogspot.com
wiktorinoc -- 12.07.2013 - 08:42Panie Wiktorze!
Autorytetem człowiek staje się w wyniku procesów zewnętrznych, niezależnych od niego. Oczywiście może Pan uważać, że należy powołać urząd do spraw licencjonowania autorytetów moralnych, niemniej jest to pomysł z kategorii rozrywki. Tak jak nazwanie szkoły wyższej uniwersytetem nie zmienia poziomu nauczania w niej, tak licencjonowanie „autorytetu” nie spowoduje, że ten ktoś stanie się autorytetem. Co do tego, co należy zrobić z tym stalinowcem, to napisałem. Nie zauważył Pan?
Nie jest rzeczą państwa określać, komu ludzie mogą powierzać swoje oszczędności. Jeśli ktoś chce zaufać malwersantowi, to powinien mieć pretensje do siebie, a nie do pańswa. Czy doświadczenia z BKO nic nikomu nie mówią? Przecież ćwiczyliśmy to nie tak dawno!
Zatarty wyrok sądu to wyrok nieistniejący. Natomiast grzeszki z dzieciństwa, wcale nie muszą być takie niewinne, jak Pan sobie wyobraża. Jest taka piosenka Jacka Kaczmarskiego, jak to z kolegą mordowali kota. Kolega po „operacjach” na żywych zwierzątkach został znanym chirurgiem. Pasuje to Panu, czy uważa Pan, że należy znaleźć pierwowzór postaci literackiej i zakazać operowania ludzi?
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 12.07.2013 - 10:25@Jerzy
“Pasuje to Panu, czy uważa Pan, że należy znaleźć pierwowzór postaci literackiej i zakazać operowania ludzi?” – nie pasuje mi posługiwanie się w dyskusji erystycznymi manipulacjami w stylu redaktorów GW, dlatego nie będę wchodził w udowadnianie że nie jestem wielbłądem. To co uważam już napisałem. Nie rozumie Pan tekstu pisanego – Pana problem.
http://wiktorinoc.blogspot.com
wiktorinoc -- 12.07.2013 - 10:41Merlocie,
Kras powiela stereotypy, którymi karmi się czytelnik “Polityki”
Z tego co napisał wynika, że tzw. niepokorni, to banda dziwnych facetów, którzy mają się za orły.
I chcą zmusić do lotu nieszczęśników, którym skrzydła dawno temu podcięli; Stalin z Hitlerem i Wiluś z Mikołajem …
Zaś ich mania grandiosa powoduje, że nie są w stanie pojąć prostej prawdy; z podciętymi skrzydłami wzbić się nie da!
W sumie więc są to chorzy ludzie, świry względnie oszołomy.
Jak ich zwał tak zwał; inaczej Robert Krasowski, inaczej Kuba Wojewódzki, a jeszcze inaczej Daniel Passent…
„Polityka” potrafi z nadzwyczajną zręcznością ubrać jedną treść w różnokolorowe szatki…
Bo takiej różnorodności łaknie jej fan… :))
Mnie tekst się spodobał, dodam tylko, że ten nielot zmuszany do lotu też uważa się za orła – za radosnego ptaka z czekolady; przekonanego, że on również wiele może, może nawet wzlecieć może…
Ludzie mówią o nim możeł.
Pozdrawiam serdecznie
Ps.
Grzesiu,
skoro jesteśmy już przy merlotowych polecankach a moje krótkie teksty są do dupy bo są za krótkie, to specjalnie dla Ciebie napisałem coś dłuższego…
Merlocie Tobie również to dłuższe polecam; żeby sprawić Ci przyjemność odpaliłem tam autopleja.:)))
yassa -- 14.07.2013 - 00:04Czy masz na myśli thriller
o tym jak Cię Stary ekskludował?
Czytałem, czytałem, ale wolałbym w fabule to samo w wykonaniu Myśla:
“No Jasieńku, nadziobałeś się. A teraz ban, idź dziobać na podwórko. Żartowałem.”
Stary mnie mało rusza.
merlot -- 14.07.2013 - 01:23Ekskludowal?
Tomeczku niskie czolko nie szpanuj trudnym slowem, oki?
Wiesz chociaż, co to ecoleather? No własnie… Więc nie pajacuj. Niemi czytacze czytaja..
Powiedz prosto czerstwy dziobaku w legginsach; chodzi Ci o tego Starego? Geja Szymanowskiego? Tak, czy nie? No dobra… Wiesz co? Zaniżasz i zmyślasz, powtórz… Zaniżam i zmyślam
Pi es A od mojego dobrego kolegi Mysla, to moglbys sie uprzejmie odpiorkowac, bo tylko on mnie jeszcze nie eks…klu…dowal, ludzie chca sobie czasem spokojnie pogadac… O majtuchach Isi… Bez napinki. Rozumiesz pszenno-buraczane serce? Doprawdy…
yassa -- 14.07.2013 - 19:03Sam widzisz
ile on nam radochy daje…
merlot -- 14.07.2013 - 20:32Panie Wiktorze!
Oskarżanie kogoś o metody Wybiórczej, to nie jest elegancki sposób przyznawania się do braku argumentów. Rozumiem, że trudno Panu zaakceptować, że ktoś moze nie tylko zrozumieć Pański tekst, ale również uznać, iż nie ma Pan racji. Wskazałem Panu, gdzie popełnia Pan błąd, ale do tego Pan się nie odniósł. Zatem to Pan nie czyta ze zrozumieniem.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 16.07.2013 - 07:08Sprzeciw!
Co to za ekskludująca, hermetyczna gadka?! Nic nie wiem co gadacie!
Troll Zdalnie Sterowany -- 17.07.2013 - 00:15Co ty trollu możesz wiedzieć o eksludującym języku nienawiści?
Wiem jak lubisz moją poezyję, wiec masz tu na dobranoc;
Językiem nienawiści
jest gadka ezopowa
To jej winogron kiści
durna zeżarła krowa,
dostała luźnej sraczki
i twierdzi popiardując
ze te z plantów kaczki,
nic nikomu nie ujmując
to Żydy są i komuniści
Niech Ci Grześ zazdrości…:)))
yassa -- 17.07.2013 - 00:56Panie Jerzy,
jest.
grześ -- 19.07.2013 - 10:10Panie Grzesiu!
Wiem. Jedno jest tygodnikiem, a drugie dziennikiem. :)
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 20.07.2013 - 08:36