Tak sobie czytam felietony publicystów związane z rocznicą rządów PO i nachodzi mnie pewna refleksja. Wszyscy jak jeden zarzucają Tuskowi brak determinacji. Że mimo sprzeciwu prezydenta wspartego głosami SLD, Platforma nie nie jest w stanie jakoś się dogadać, czegoś zachachmęcić i jakoś koniecznych ustaw przez Sejm przeprowadzić.
Najlepiej ujął tę linię pretensji Piotr Semka: http://www.rp.pl/artykul/219444.html
Tusk jest “szary” – niczym w biblijnej Pieśni nad Pieśniami – nasza romantyczna gęba powinna lego letniość wziąć i wypluć jako obrzydlistwo jakieś i zupełnie nie wiadomo czemu sondaże, choć opadające, wciąż pokazują że to właśnie Tusk jest Polakom znacznie milszy niż Lech czy Jarosław.
Ciekawie też zaprezentował tę myśl Sakiewicz na falach TokFM – jego zdaniem Premier powinien – gdyby miał “jaja” – zaryzykować odebranie Polsce Euro i wykluczenie z rozgrywek – wszystko nieważne. Prawdziwy przywódca takimi “pierdołami” się nie przejmuje – Tusk powinien w sporze z PZPN i FIFA – jeśli już go min. Drzewiecki wywołał – pójść w zaparte i wówczas dopiero uwiarygodniłby się jako mocny przywódca “z jajami”. A tymczasem wyszedł na “dupka”.
Moim zdaniem jednak dobrze, że Tuskowi nie zależy aż tak bardzo na dowodzeniu wszystkim wokół, że “ma jaja”. Nie tego oczekuję od premiera. Myślę, że miarą dla jego politycznych talentów będzie toczący się właśnie spór o emerytury pomostowe, w którym determinacja rządu jest wsparta niewygodną sytuacją prezydenta, który blokując ustawę pozbawi wcześniejszych emerytur spore rzesze Polaków.
Myślę też, że powodem nerwowości dziennikarzy pokroju Semki czy Sakiewicza jest to, iż chociaż PO nie czyni synekur na rzecz PiSu, aby ten miejsca w ustawach ustąpił – poparcie dla Platformy wciąż wskazuje na jej solidne oparcie a perspektywy reelekcji mlaskacza wydają się z każdym miesiącem coraz bledsze…