Prezydent Lech Kaczyński – główny narodowy specjalista od dęcia patriotycznego balona – “apeluje o ustanowienie nowego święta narodowego upamiętniającego rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego”.
Żadne chyba wydarzenie przed 1945 rokiem nie dzieli Polaków tak bardzo, jak właśnie Powstanie Warszawskie. To właśnie w stosunku do PW widać jak w soczewce jak poszczególni obywatele naszego państwa widzą sprawy narodowe, jaki wyznają model patriotyzmu, z jakimi tradycjami się identyfikują i – z dużym prawdopodobieństwem – kogo popierają. Można też łatwo zauważyć, że między zwolennikami różnych opcji nie ma wielkiej sympatii – reprezentują oni przeciwstawne modele obywatelskości, które nawzajem się nie znoszą.
Dla mnie – na przykład – w Powstaniu Warszawskim nie ma niczego, co chiałbym przekazać moim dzieciom, poza jednym:
Widzicie – nigdy nie dajcie się złapać na taką głupotę !!!
Nie robią na mnie wrażenia opowieści dziadków o bohaterstwie powstańców, którzy szli na czołgi uzbrojeni w saperki. To znaczy robią... Myślę sobie wówczas – boże, kto ich wychował, że zginęli w tak kretyński sposób? Kto im dał taki system wartości, że nie dostrzegali tego, iż to właśnie oni – żyjący – są chodzącymi pojemnikami, w których tli się polskość i że byli gotowi zginąć na rozkaz jakiegoś wąsatego dupka, który sądził, że erupcja waleczności w wykonaniu harcerzyków w krótkich spodenkach powstrzyma Stalina przed realizacją planów powziętych w Teheranie.
Nie robią na mnie wrażenia o opowieści dzieciach, które broniły barykady przed ostrzałem z działa. To znaczy robią... Myślę sobie wówczas – boże – kim byli ich rodzice, ich opiekunowie a nawet – ich starsi powstańczy koledzy, że pozwalali takim kajtkom rozrywać się na strzępy?
Nie robią na mnie wrażenia opowieści o kobietach, którym Dirlewanglerowcy rozpruwali ciężarne brzuchy. To znaczy robią... Myślę sobie wówczas – boże – kim byli inicjatorzy tej nieszczęsnej awantury, którzy dali Hitlerowcom pretekst i sposobność do bestialskiego zgniecenia stolicy i jej mieszkańców?
Nie robią na mnie wrażenia opowieści o młodych ludziach zagazowanych w kanałach. To znaczy robią... Myślę sobie – boże – kim byli dowódcy powstania, którzy pozwolili im walczyć bez uzbrojenia, bez przeszkolenia, bez wsparcia logistycznego, bez rozpoznania, którzy puścili gówniarzy w żywioł walki z olbrzymem, niczym mięso armatnie poświęcając kwiat polskiej młodzieży inteligenckiej w imię – no właśnie – w imię czego?
Tak. Nie ma u mnie żądnej zgody na czczenie godziny “W”. Owszem – przystaję gdy wyją syreny – czcząc pamięć tych biedynych ludzi, zgładzonych przez nieodpowiedzialność polityków i przez to, że wyznawali nieprzystający do realiów system wartości nakazujący podporządkowanie się takim właśnie nieodpowiedzialnym, wręcz głupim decyzjom.
Powstanie Warszawskie powinno być pamiętane wyłacznie jako moment ostatecznej klęski doktryny “Bóg – Honor – Ojczyzna” – doktryny, której oddanie skrwawiło naród dzoszczętnie tak, że jeszcze dzisiaj wygląda jak jakieś pokancerowane zomie: wykastrowany z inteligencji, z kultury, z tradycji.
Ten brak szacunku do życia, do przetrwania, niezdrowa fascynacja “honorową śmiercią”, bezrozumne oddanie pustym w istocie ideom prześladują Polaków po dziś dzień. Anglicy wciąż się śmieją z gen. Sosabowskiego, który pozwolił swoich żołnierzy wystrzelać jak kaczki… za frajer. Dali mu za to po wojnie pracę – magazyniera – pracę w sam raz jak dla hrabiego…
Anders również nie był litościwy dla naszych żołnierzy pod Monte Cassino. Tania krew – tania śmierć... Inne nacje jakoś wyżej się wyceniały, ale Polaków zawsze można było wysłać w celu “rozpoznania walką” – nasi dowódcy wszak nigdy nie oponowali – przecież wiadomo: Polak kuli się nie boi!
Mojej córeczce będę zawsze powtarzać – miej swój rozum, swoje rozpoznanie, swoją wartość, swoje przekonanie. Nie pozwól, żeby ktoś ci mówił czemu powinnaś się poświęcać, co powinno być dla ciebie najważniejsze. Przeżują cię i wyplują. Na świecie szanuje się tylko tych, którzy nie oddają się tanio. Nie miotaj się na oślep – walcz tylko wtedy, gdy możesz zwyciężyć. Twoja krew to nie jest keczap.
Zatem nie zgadzam się z Prezydentem. Godzina “W” to nie jest dzień narodowej chwały, lecz narodowej klęski. Czcenie go pod fanfarami to kolejny gest narodowej głupoty! Francuzo nigdy nie przyszłoby do głowy fetowanie Waterloo!
komentarze
Ziggi,
i tak i nie.
Znaczy zgadzam się, że może nie ma sensu wprowadzać nowego święta.
Nie do końca zgadzam się z resztą.
Znaczy ja tu jestem bardziej ostrożny w potepieniu dowódców czy organizatorów powstania.
NO i, pewnie banał, ale trzeba rozdzielić jednak bohaterstwo samych powstańców a powstanie jako kwestie polityczno-wojskową, które wtedy można uważać za operację niepotrzebną i nieudaną.
Z drugiej strony nie wiem, co by było bez PW, nie wiemy, czy Niemcy i tak nie zniszczyli by Warszawy, nie wymordowali jej obywateli, a Sowieci dzieła by nie dokończyli.
Ja dla powstańców jestem pełen podziwu, nie uważam ich jak ty za bezwolnych wykonywaczy rozkazów czy zmanipulowanych propagandą patriotyczną (bo taki obraz z tekstu mi się wyłania).
Myśle, że oni w wieksozści wiedzieli co robią i czego chcą.
I chcieli walczyć.
O wolność, ojczyzne, przetrwanie.
Z wrogiem.
Nie dziwię im się w sumie.
I tak się zastanawiam czy mieli wyjście?
A tak troche na temat, trochę na inny, ciekawy tekst jest tu, i dyskusja:
http://predatorxl.salon24.pl/117520,mity-powstania-warszawskiego
grześ -- 29.07.2009 - 13:19@Grześ
Gdyby nie było PW nie musielibyśmy zaciskać zębów z bólu będąc w czeskiej Pradze… Niemcy nic by Warszawie nie zrobili – nie było takich planów. Do końca wojny zostało niewiele czasu. Rosjanie Niemców przegnali a Warszawa i Kraków jakoś to przetrwały bez wielkich strat w skutek natarcia. Sowieci nigdzie przejętych na terenach państw przez które przechodziła Armia Czerwona miast nie masakrowali. Były gwałty, byl szaber – fakt. Ale nie zorganizowane rzezie i niszczenia taknki miejskiej.
Czczenie bohaterstwa – a czemu właśnie tego – najdurniejszego?
Tak Grzesiu, powstańcy byli zaczadzeni pseudopatriotycznym bełkotem. Rwali się by umrzeć “honornie” na barykadzie. To była prosta kontynuacja naszego romantycznego mesjanizmu z czasów wcześniejszych – równie nieudanych powstań narodowych.
A wyjście było bardzo proste – zaczekać jeszcze chwilę i zmierzyć się z nową rzeczywistością po wyparciu Niemców i wejściu Czerwonoarmistów.
Zbigniew P. Szczęsny -- 29.07.2009 - 13:32w zasadzie się zgadzam
1. szanuję odwagę powstańców
2. z militarnego punktu widzenia powstanie było potworną głupotą (Komorowskiego i Okulickiego)
3. tak jak nie świętujemy 1.09. (choć słusznie czcimy żołnierzy września), tak nie powinniśmy świętować 1.08. – to powinien byc dzień żałoby i zadumy
4. jedno jedyne powstanie, jakie powinniśmy świętować, to powstanie wielkopolskie 27.12. (jedyne zwycięskie)
5. w sierpniu na świętowanie idealnie nadaje się 15.08. – bo ten sukces był dla kraju BARDZO ISTOTNY
MAW -- 29.07.2009 - 13:47Ziggi,
gdyby, gdyby, tego nie wiemy, mozliwe, że by było tak jak piszesz.
Nie wiadomo jak by się ci co zgineli w Powstaniu zachowlai wobec ZSRR i czy by nie zgineli w łagrach czy katowniach UB?
Albo by nie toczyła się wojna domowa, pewnie też krwawa.
Ale, gdybać nie ma sensu, no i mi brak wiedzy historycznej, by se swobodnie na ten temat gadać, ważniejsze dla mnie to zaczadzenie.
Co to według ciebie znaczy?
Czy wychowanie w jakichś wartościach jest zaczadzeniem?
Tak, to każdy jest w jakiś sposób zaczadzony.
Trochę mi ten twój koment przypomina, jak ktos kiedys na TXT przeżywał, że martyrologię żydowske się Polakom na siłę wtłacza.
Na co ja odpisałem, że mi nikt jej nie wtłaczał, sam ją sobie wtłoczyłem, bo choćby przeczytałem kilka książek itd
Ja bym nie uprzedmiotawiał tak tych powstańców, bo robisz to co Marylka PP chciała zrobic z Anną walentynowicz:) i co teraz tak bardzo boli tych, co Anny Walentynowicz najbardziej nie lubili:)
pzdr
grześ -- 29.07.2009 - 13:58Też jestem przeciwny
własowcom/bandytom prującym ciężarne brzuchy kobiet. Czy to w Warszawie, czy to, jak ostatnio w Bośni.
Tak samo jestem przeciw, kiedy zwykły frustrat pruje sobie i swoim dzieciom mózg.
Wyzywając i wyklinając wszystkich dookoła.
Tak jak pan.
Odmawiając nawet ofiarom tego, że były ofiarami. Bo pan się z nich śmiejesz, niewątpliwie jako człek postępowy oraz mający się za (tfuj) inteligenta.
Też uważam Powstanie Warszawskie za błąd polityczny i wojskowy oraz zbrodnię wojenną.
Tak samo jednocześnie uważam pana za zwykłego, uwłaczającego jego ofiarom chuligana, który niczego nie wnosi do dyskursu publicznego. A swoim dzieciom funduje tylko bełkotliwy stek obelg.
Panu niczego nie jestem winien.
Ale być może pana córka kiedyś sobie posłucha?
Bo czasem trza dokonywać wyborów wbrew rozumowi, logice i wbrew sobie.
http://www.tekstowo.pl/piosenka,lao_che,godzina_w.html
Igła -- 29.07.2009 - 14:10Hm,
Panie Igło,tu to pan zmyśla
“Odmawiając nawet ofiarom tego, że były ofiarami. Bo pan się z nich śmiejesz, niewątpliwie jako człek postępowy oraz mający się za (tfuj) inteligenta.”
Gdzie w tekście Zbigniewa Szczęsnego jest to co ty sugerujesz?
BO ja nie widzem nic takiego.
grześ -- 29.07.2009 - 16:06Igla
xzyni honory domu jak umie
osa1230 (gość) -- 29.07.2009 - 16:43nie wszystkie święta
muszą być dniem wolnym od pracy i okazją do grilla.
Mogą być dniem w którym instytucje państwowe podlegają regułom gali flagowej. A godzina piąta po południu w całym kraju jest momentem w którym grają syreny i biją dzwony. To wystarczy.
Ziggi, nie musisz wywieszać flagi. Ci co chcą, wywieszą.
Jak rzadko, Kaczor ma 100% racji.
A Ty, mimo niezbitych argumentów, nie masz.
merlot. (gość) -- 29.07.2009 - 17:13Osa, a może coś na temat i merytorycznie?
pzdr
grześ -- 29.07.2009 - 17:15@MAW
Bardzo mi odpowiada Pana rozumowanie – zwłaszcza przywołanie analogii z 1 września.
Pozdrawiam,
Zbigniew P. Szczęsny -- 29.07.2009 - 17:22ZS
@Merlot
Miło mi Pana widzieć na moim blogu…
A co do meritum. Zgodziłbym się na Dzień Pamięci Ofiar Powstania.
Lecz propozycja Prezydenta, to Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego – czyli, jak tłumaczył pan Mariusz Błaszczak z PiSu – oficjalne usankcjonowanie, że:
Powstanie Warszawskie to jedno z najważniejszych wydarzeń w polskiej historii i wokół niego powinno się budować poczucie wspólnoty narodowej.
Więc ja się wypisuję. Naprawdę, z całego serca nie życzę sobie, żeby poczucie polskiej wspólnoty narodowej organizowało się wokół tak fatalnych dla naszej racji stanu wydarzeń. Uważam, że czas najwyższy, żeby Polacy zaczęli budować swoją narodową identyfikację wokół bardziej szczęśliwych i racjonalnych wydarzeń. Uważam, że szkodliwe jest mitologizowanie Powstania Warszawskiego, że – jak mówił Ścibor-Rylski:
Ci młodzi ludzie oddali życie za naszą wolność – Solidarność społeczna utrzymywała nas wszystkich przy życiu. Te nasze idee, nasz etos to jest największy sukces. To obudziło przyszłe pokolenie, żeby wywalczyć wolność – powiedział generał.
Uważam, że jest dokładnie przeciwnie. Nie oddano życia za wolność, lecz za złe myślenie o niej. Etos powstańczy żadnych przyszłych pokoleń nie obudził. Przyszłe pokolenia obudziły się same i Powstanie Warszawskie w niczym mu nie bylo do tego potrzebne. Etos powstańców jest dla mnie żenujący – biedna, ogłupiona dętym patriotyzmem młodzież walcząca w krótkich spodenkach przeciw czołgom, armatom i karabinom maszynowym. Krawa groteska, na którą aż przykro patrzeć.
Zbigniew P. Szczęsny -- 29.07.2009 - 17:47Nie.
Tu nie chodzi o ofiary. Uważam, że trzeba uczcić Powstańców. Młodzież, która szła do powstania nie po to żeby zginąć.
Nie wiem jak Ty, ale ja miałem okazję poznać kilkoro z nich. Przeżyli, zapamiętali wszystko z fotograficzną dokładnością.
Niezależnie od oceny motywów dowództwa (którą podzielam) nie wolno nam zapomnieć o motywach tych którzy się bili. I zaręczam Ci, niewielu z nich było w krótkich spodenkach.
Ofiary trzeba opłakiwać. Zarówno powstańców, jak i te 200.000 ludności cywilnej.
Ale tym, którzy walczyli, należy się coś więcej.
Tak uważam.
merlot. (gość) -- 29.07.2009 - 18:09@Merlot
Drogi Panie – w sumie się z Panem zgadzem, lecz tu nie chodzi o opłakiwanie ofiar. To święto nie to ma na celu – to ma być właśnie święto tej nieszczęsnej desperacji, jaka kazała tym biednym ludziom iść do nikomu nie potrzebnego boju.
Zbigniew P. Szczęsny -- 29.07.2009 - 18:29-->Zbigniew P. Szczęsny
Ciekawe, czy gdyby pomysł święta zgłosiła H. Gronkiewicz, to zmieniłoby to coś dla sprawy, czy nie zmieniłoby… Byłaby gwarancja, że nie chodzi o dęty patriotyzm, ale o prawdziwy patriotyzm, młodzież nie byłaby ogłupiała, ale bohaterska i tragiczna, etos nie byłby żenujący, ale etosowy itd. Pewnie nigdy się tego jednak nie dowiemy, bo Kaczyński piękną Hanię i W. Bartoszewskiego ubiegł. Nie pisałbym o tym w taki sposób, gdyby pan, szanowny autorze notki, nie wprowadził tej konwencji, która PW wikła w bieżące resentymenty. Głupio, że pan to zrobił, ale cóż poradzić...
Po mojemu to jest tak. Można mieć różne zdanie na temat trafności decyzji o wybuchu PW. Można się spierać, czy ustanowienie święta jest potrzebne. Można dyskutować, czy była inna możliwość, czy przywódcy powinni byli przyjąć inny sposób rozumienia pojęcia “odpowiedzialność”. Nie można natomiast lżyć i ośmieszać pomordowanych, którzy być może beznadziejnie i nieracjonalnie, ale jednak walczyli w słusznej sprawie i umarli za ojczyznę. Dlatego dla mnie jesteś Pan zwykłe bydle, którego nie warto nawet obić po gębie, a wszyscy, którzy z panem rozmawiają, niestety włącznie ze mną, robią źle. Jak ulał pasuje do Pana “wykastrowany z inteligencji, z kultury, z tradycji”. Pisał Pan o sobie.
Paszoł won,
referent Bulzacki -- 29.07.2009 - 19:19referent
-->MAW
1. szanuję odwagę powstańców
2. z militarnego punktu widzenia powstanie było potworną głupotą (Komorowskiego i Okulickiego)
3. tak jak nie świętujemy 1.09. (choć słusznie czcimy żołnierzy września), tak nie powinniśmy świętować 1.08. – to powinien byc dzień żałoby i zadumy
4. jedno jedyne powstanie, jakie powinniśmy świętować, to powstanie wielkopolskie 27.12. (jedyne zwycięskie)
5. w sierpniu na świętowanie idealnie nadaje się 15.08. – bo ten sukces był dla kraju BARDZO ISTOTNY
Niech Pan zadzwoni do Benedykta XVI i powie mu, żeby świętować tylko dzień narodzenia Pańskiego, ale dzień śmierci już nie. Potem można jeszcze dzień zmartwychwstania.
Jest Pan dla mnie dużą tajemnicą. Skrzyżowanie klasycznego wykształciucha z osobą często dobrze jarzącą (np. w sprawie oceny mordów popełnianych na Polakach przez ubeków i sędziów pochodzenia żydowskiego). Niech się Pan uzgodni, bo momentami to zabawnie wygląda.
referent
referent Bulzacki -- 29.07.2009 - 19:18@Referent
Wypełnił pan wszystkie wymogi, ale ja z definicji nie kasuję wpisów…
Proszę mi jednak pokazać, w którym miejscu “lżę i ośmieszam powstańców”? No w którym momencie dostrzega pan w moim – w sumie bardzo gorzkim wpisie – śmichy-chichy z tych biednych ludzi? A moze mamy rózne poczucie humoru i dla pana sformułowanie “krwawa groteska” kojarzy się wyłącznie z tanim kabaretem, hę?
Sam nie wiem, co miał pan na myśli i nawet nie zdziwię się, gdy zacznie mi pan zarzucać, że cały mój tekst ma jakiś prześmiewczy charakter – chociaż przecież dla każdego jest jasne, że nie ma.
Nie trafił pan również z tą HGW. Gdyby ona taka propozycję zgłosiła, również bym źle ją widział. Zresztą – okazało się, że PO propozycję Prezydenta popiera a ja nadal zostaję przy swoim – więc nie wszystko jest aż takie proste…
Szkoda, obraził mnie pan – za zupełnie wydumane przewiny. Ja jednak nie mam dziś ochoty nikogo obrażać – nawet pana, chociaż należałoby się. Nie po to jednak piszę sążnisty tekst, w którym daję publiczne świadectwo swoich poglądów, żeby potem wdawać się w jakieś tanie nawalanki – po prostu przykro mi z pana powodu, że podobnie jak pana kumpel Nicpoń czy Yassa, pod pozorem ogłady i obycia okazał się pan kimś zgoła innym, komu wydaje się, że chwilowa wiara w poczucie wyższej racji pozwala mu traktować ludzi jak szmaty.
Zbigniew P. Szczęsny -- 29.07.2009 - 19:49Panie Referencie
Czy nosi Pan jeszcze kasztany w kieszeni plaszcza? Mam wrazenie że wymienił je Pan na okruszki wulkanu. Walory smakowe wina Santorin podnosząc niewątpliwie.
Agawa (gość) -- 29.07.2009 - 20:30Ale…
@
Też jestem przeciwny świętowaniu klęsk, być może PW było błędem politycznym, ale z całą resztą postu całkowicie nie zgadzam się!
Dymitr (gość) -- 29.07.2009 - 20:51@Dymitr
A można by tak nieco szerzej?: “z resztą postu całkowicie się nie zgadzam, ponieważ...”
Zbigniew P. Szczęsny -- 29.07.2009 - 21:01Panie Zbigniewie
Nie obchodzi mnie, czy dzień wybuchu Powstania Warszawskiego będzie, czy nie ustawowym świętem.
Dla mnie co roku, to wyjątkowy czas. W godzinie W wychodzę z domu, żeby poczuć to wzruszenie jak najmocniej.
Gdybym ja miała powiedzieć coś swojemu dziecku o Powstaniu, to powiedziałabym, że nie umiem ocenić, że brakuje mi wiedzy, umiejętności do analizy, ale powiedziałabym też, że ci ludzie, mieli w sobie ogromną determinację, nienawiść do zniewolenia, że podjęli walkę o wolność, że walka czasami kończy się porażką.
Ale podjęty wysiłek jest ważny.
Właściwie wszystko co chciałabym napisać, zawarłam w komentarzu do Igły, pod moim tekstem, z poprzedniej Rocznicy.
Pozwolę sobie przekleić, żeby się nie powtarzać:
[Ja, kiedy myślę o Powstaniu to widzę to, co można zobaczyć wyżej.
O Powstańcach myślę. Pojedyńczych młodych ludziach.
O tym ile w nich było wiary, ile nadziei, ile żaru, zapału.
Buntu, cierpienia i niezgody.
Myślę o odwadze.
Lecz z drugiej strony nie umiem nie pomyśleć też o straszliwym straceniu tych istnień.
O tym, że ktoś to wszystko w nich wykorzystał.
Być może.
Dwa lata temu, 1 sierpnia napisałam tekst, który dzisiaj w całości wydaje mi się idiotyczny, ale fragmenty nadal są moje:
“...kiedy zamknę oczy i wyobrażę sobie nadzieję tych ludzi, ich energię, ekscytację, plany, wiarę, przygotowania i oczekiwanie to coś z tego rozumiem, coś w tym jest mi bliskie.
W tym moim corocznym przeżywaniu Powstania jest jeszcze tożsamość, moja osobista, warszawska.
Minęło kilkadziesiąt lat…
Wracam do domu z pracy, jest wczesny wieczór.
W autobusie za mną siedzi trójka młodych ludzi.
Jeden z panów pijany tak, że ten drugi mniej pijany co jakiś czas pyta: “Artur żyjesz?”.
Z nimi dziewczyna, żona mniej pijanego. Smród jaki roztaczają jest niebywały.
Cały czas monosylabują do siebie w języku, który rozumiem, ale nie znam.
Mniej pijany deklaruje głębokie i niepowtarzalne uczucie do niej, a ona śmiejąc się mówi “przeeestań”.
I na ten obraz nakładają mi się twarze stareńkich już dziś Powstańców Warszawskich.
Znowu czegoś pojąć nie potrafię. Myśl taka mi się pojawia za to.
Czy gdyby trafiło na nas to byśmy udźwignęli ten ciężar? Czy mielibyśmy w sobie, nawet nie siłę i odwagę, a jedynie czy umielibyśmy…
Smutne pokolenie mężczyzn bez tożsamości, bez odwagi, bez siły.
Smutne pokolenie kobiet, które swoją wartość mierzą w centymetrach…
Czy potrafilibyśmy?
Za rok kolejna rocznica i znowu to wszystko się we mnie odezwie. Znowu przeżyję sprzeczne uczucia.
Ale szacunek i cisza po Nich będą.”]
http://tekstowisko.com/gretchen/55699.html
Gretchen -- 29.07.2009 - 22:19Gre, ja krótko:)
dobrze, że jesteś i że piszesz.
Pozdrówka.
Agawo, Referent jak to Referenci to w kieszeniach nosi buelki z benzyną i kamienie:)
Pozdrowienia nocne.
grześ -- 30.07.2009 - 00:01@Gretchen
Z całym szacunkiem – Państwo, to coś więcej niż ludzie i ich emocje. Nie odbierając warszawskim powstańcom niczego – trzeba zauważyć, że życiem tych w większości młodych ludzi “zagrano” w pokera… i przegrano z kretesem – wraz z murami Warszawy.
I teraz – jako Państwo, jako Naród możemy nadal naiwnie – w kolumbowskiej manierze – przeżywać tę determinację, ten pęd wolności, ten głód zwycięstwa – lecz ja osobiście wolałbym, żebyśmy wreszcie poważnie zastanowili się nad tą partią pokera i nad ludźmi, którzy nie zawahali się – raptem na pół roku przed wejściem Armii Czerwonej do miasta zaryzykować wszystkiego – rzucić na stół całą stawkę, nie oglądając się na realia, na sytuację międzynarodową, na stan uzbrojenia powstańców, na zapasy żywności – i ciągnąć beznadziejną walkę tak długo, aż Warszawa wykrwawiła się do końca.
Proszę zrozumieć – świętując rocznicę Powstania tak, jak chcą tego teraz nasze władze – poniekąd usprawiedliwiamy tych, którzy wydali tę skandaliczną i godną ubolewania decyzję. Decyzję, której nie można nijak usprawiedliwiać “wolą walki” wśród warszawskiej młodzieży (co słyszę czasami – że nie było wyjścia) – przecież nie po to jest dowództwo i generałowie, żeby manipulowały nimi emocje harcerzy!
I tak – proszę Pani – mamy nieznośną sytuację, że mamy ważny, całkowicie zmitologizowany i niezrozumiany rozdział najnowszej historii. Że nie pytamy nawet jakie były prawdziwe motywacje dowódców. Jakie były między nimi tarcia i niesnaski. Czyje ambicje wzięły górę a czyj zdrowy rozsądek został zignorowany. Zamiatamy wszystkie te ważne pytania pod dywan, aby napoić się zatrutym nektarem powstańczego mitu. I ten zatruty nektar wciąż krąży w krwi narodu i ją truje. I kładziemy kwiaty na grobach paru generałów AK, zamiast na nie napluć.
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.07.2009 - 09:23Hm,
jest taka piosenka, nawet jak ironiczna, to jakoś prawdziwa:
“Nie deptać flagi i nie pluc na godło”
Tak sobie myślę, że tym bardziej na groby nie należy pluć.
A raczej uczcić pamięć nawet tych, którychczyny nie do konca właściwie oceniamy.
Niefajny więc ten fragment jest:
“ I kładziemy kwiaty na grobach paru generałów AK, zamiast na nie napluć.”
Albo ja jaki nawiedzony jestem?
Pewnie prawak?
grześ -- 30.07.2009 - 00:13@Grześ
To przenośnia była. Chodzi o to, że nie powinno się być kabotynem i skoro potężnie dali ciała, to nie należy ich czcić jako wielkich dowódców i narodowych bohaterów.
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.07.2009 - 00:27@
Nie zgadzam się, bo podważasz wartości, za które ginęli powstańcy, promujesz egoizm.
Dymitr (gość) -- 30.07.2009 - 06:40Grzesiu
‘Referent jak to Referenci w kieszeniach nosi butelki z benzyną i kamienie:)’
Och. żeby nie pośliznął się tylko na liściu łopianu:(
Nie mogę zgodzić sie z konstatacją Gretchen:
‘Smutne pokolenie mężczyzn bez tożsamości, bez odwagi, bez siły.’
Wcale nie smutne, zaskakujące dynamizmem, o zawartości kieszeni nie wspominając.
Pan Zbigniew, chemik dyplomowany, do każdego prawie tekstu katalizator wybuchowy dorzuca:)
Agawa (gość) -- 30.07.2009 - 08:46@Dymitr
Nic podobnego. Uważam jedynie, że zbyt łatwo – ZDECYDOWANIE ZBYT ŁATWO – ktoś użył tego ich przywiązania do wartości wysyłając ich na pewna śmierć.
A ponadto – że zostali wychowani w takim samym duchu poniekąd, co japońscy kamikadze – którzy z równym a może nawet większym przywiązaniem do wpojonych im wartości wsiadali do latających bomb robiąc za mięso armatnie generałom, których ich los obchodził naprawdę niewiele albo jeszcze mniej. Ten duch bezrefleksyjnego nieomal poświęcenia ma w sobie coś z szaleństwa. Jestem święcie przekonany, że każdy z tych wspaniałych młodych ludzi zrobiłby znacznie więcej dla Polski, gdyby po prostu przeżył. A po tym, co się stało Sowieci wkroczyli w styczniu do miasta, któremu ton nadawał praski element drobnoprzestępczy a nie młoda inteligencja i do którego trzeba było sprowadzić setki tysięcy ludzi “z prowincji”, żeby je ze zniszczeń odbudować. W wyniku tego wszystkiego Warszawa całkowicie zmieniła swój charakter, co miało również swoje przełożenie na sytuację w całej Polsce.
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.07.2009 - 09:43Gorzkie, wredne, trafne!
Kolejne święto martyrologiczne nam jest wielce potrzebne. Skoro było tak mało zwycięstw to czcijmy klęski, a tym największym i najgłupszym przypisujmy Święta.
Przy okazji w komentarzu fajne zestawienie Śmierci Boga z PW – czyżby sugestia ubóstwienia zbiorowego?
Oddawanie czci i części poległym, pomordowanym, kultywowanie pamięci o nich to coś innego niż uświęcanie ich specjalnym dniem, który chyba najbardziej przyda się politykom, by mogli się ogrzać w cieple zniczy…
jotesz -- 30.07.2009 - 10:08Panie Zbigniewie
Zawsze miałam wrażenie, że trzeba stąpać jak najlżej po ulicach Warszawy, bo każdy zaułek, każdy kamień...
I znów nie mogę zgodzić sie z Gretchen:
‘Smutne pokolenie kobiet, które swoją wartość mierzą w centymetrach…’
Nie smutne, odpowiedzialne i patriotyczne:)
Ciekawe czy jakikolwiek kraj swiętuje przegrane bitwy?
Agawa (gość) -- 30.07.2009 - 10:08Stacji metra Waterloo w Paryżu nie ma, a w Londynie jest.
@Pani Agawo
Uchwiciła Pani samo sedno. Chciałem jakoś dać ludziom do myślenia – przecież każdy i tak zrobi jak chce, ale żeby jednak zastanowić się nad tym dominującym modelem budowania naszej narodowej tożsamości, który wgryzł i wżarł się nam w umysły i – moim zdaniem – truje. Okazuje się jednak, że samo podjęcie tematu jest niezwykle trudne – zawsze dostanie się grobami poległych po głowie.
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.07.2009 - 11:00Agawo&Szczęsny,
jaki kraj świętuje przegrane bitwy?
Drastyczny przykład, pierwszy z brzegu, który mi się nasuwa: Izrael choćby.
grześ -- 30.07.2009 - 11:06@Grześ
A które to święto w Izraelu – konkretnie?
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.07.2009 - 11:33Chodzi o całą
politykę Izraela i w ogóle Żydów wobec Holocaustu mi, nie o konkretne święta.
grześ (gość) -- 30.07.2009 - 12:44Podrzucam fragment komentarza Sociala spod
tekstu xięcialuki, który zalinkowałem wczesniej, bo na ten temat, na który rozmawiamy:
“Wie Pan, w Finlandii pielęgnuje się pamięć bohaterów wojny z ZSRR, w wyniku której FInlandia straciła sporą część swojego terytorium (i niestety nie było to jedynie lasy), w Iranie bardzo ważna jest pamięć o tych, którzy zginęli w wojnie z Irakiem itd. itd. Ale można pitac jak Pan – po co walczyli? Przecież, gdyby odpuścili, Saddam zająłby Chuzestan, a reszta Iranczykow zyla by w spokoju, a tak – setki tysiecy ofiar, setki tysięcy rannych. Tam też z pewnością w szeregach armii byli pijacy, gwałciciele, tchórze, leserzy jacyś. I co z tego? Wszędzie są tacy. Mysli Pan, ze pod Grunwaldem ich nie było? Że w bitwie Warszawskiej to dzielni młodzieńcy rodem z Przedwiośnia jedyni brali udział? “
pzdr
grześ -- 30.07.2009 - 13:22@Grześ
To zupełnie nie o to chodzi. My – jako naród – wręcz nachalnie rozpamiętujemy doznane porażki ekscytując się bohaterstwem i walecznością żołnierzy a w ogóle zapominając o nieroztropności dowódców.
I jeszcze jedno – warto się chwalić zwycięstwem odniesionym w walce z przeważającymi siłami wroga. Jednak tylko zwycięstwem – ponieważ walka w tych okolicznościach (dla dowódców musi to być jasne) jest czymś wyjątkowym. Takiej walki na ogół się nie podejmuje, gdyż końćzy się to zazwyczaj wielkimi stratami własnymi. I odniesiona w takich warunkach porażka nie jest niczym wartym chwalenia się a powinno się o tym pamiętać jedynie ku przestrodze. Walczy się wtedy, gdy ma się jaką realną szansę zwycięstwa lub wtedy, gdy chodzi o osiągnięcie określonego celu taktycznego. W przypadku PW – chybiło wszystko.
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.07.2009 - 14:16@Grześ
A z tym Izraelem, to żeś się wygłupił...
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.07.2009 - 14:17No jak nie jak tak
boże, kto ich wychował, że zginęli w tak kretyński sposób? Kto im dał taki system wartości…
wyznawali nieprzystający do realiów system wartości nakazujący podporządkowanie się takim właśnie nieodpowiedzialnym, wręcz głupim decyzjom
Powstanie Warszawskie powinno być pamiętane wyłacznie jako moment ostatecznej klęski doktryny “Bóg – Honor – Ojczyzna”
Żołnierz nie jest od deliberowania nad rozkazem dowódcy. Jeśli wszyscy kierowaliby się wartościami, które chcesz przekazywać córce, żadna armia nie powstałaby, bo wszyscy rozeszliby się do domów chyba że najemników, tyle że mało pewnych.
Dymitr (gość) -- 30.07.2009 - 15:29@Dymitr
A ile w Powstaniu Warszawskim było żołnierzy AK? Ok. 23 tysięcy. Drugie tyle, to była zbieranina takiej “napalonej” młodzieży. Żadni tam żołnierze, którzy mieliby rozkazy bez dyskusji wykonywać.
I całe to “wojsko” uzbrojone było w ok. 10% – głłównie w skradzioną rodzicom broń krótką.
Było to bardziej nasze tradycyjne “pospolite ruszenie” – po raz kolejny wzniecone nieodpowiedzialnym słowem wśród nadpobudliwego tłumu.
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.07.2009 - 15:52W Twoim rozumowaniu jest błąd
Zakładasz, że ludzie (żołnierze) powinni kierować się własnym rozumem na wypadek, gdyby w ich mniemaniu przywódca okazał się idiotą. Spójrz na to z innej strony. Takie wychowanie daje wyśmienitego żołnierza, bitnego, zdolnego do największych poświęceń. Trzeba im tylko dobrego przywódcy.
Dymitr (gość) -- 30.07.2009 - 19:45W 1920 roku nie wygralibyśmy podchodząc do sprawy według twojej filozofii.
Panie Zbigniewie
Ja się nie wypowiadam w imieniu Państwa, jedynie we własnym.
A ja to człowiek i emocje.
Moja Godzina W, to zatrzymanie i zastanowienie się nad tym wszystkim, o czym pisałam wyżej. Wspomnienie młodych ludzi, którzy poświęcili swoje życie i wartości jakie w sobie nosili.
Jeśli Pan uważnie przeczytał, to zapewne zauważył, że nie jest tak, żebym nie miała określonych wątpliwości.
Natomiast światełka pod tablicą umieszczoną na mojej kamienicy, mówiącej o rozpoczęciu Powstania, zapalają starannie ubrani staruszkowie. W ciszy i skupieniu. Myślę, że to mogą być Powstańcy…
Gretchen -- 30.07.2009 - 19:48@Dymitr
Oczywiście – mogę się z tym zgodzić, jednak zauwasz proszę, że z tak ukształtowanych żołnierzy rosną potem dowódcy – którzy nadal gotowi są do najwyższych poświęceń, tylko już nie swojej d…
I powtarzam – żołnierzy w PW było mniej niż połowa walczących a cała ta liczba, to jedynie ok. 10% wszystkich ofiar. To jednak daje do myślenia. I powtarzam – nie chodzi mi o czynnych żołnierzy AK, gdyż Ci istotnie – musieli się podporządkować rozkazom dowództwa, lecz o tę “większą połowę”, która do nich dołączyła.
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.07.2009 - 20:30@Gretchen
Ależ w tym, co Pani mówi jest tyle subtelnej wrażliwości, że to nie może być jakimkolwiek obszarem do polemiki. Ja natomiast pisałem o forsowaniu oficjalnego święta – na szczęście coraz częściej słyszę głosy, że trzeba oddzielić heroizm powstańców od decyzji dowództwa…
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.07.2009 - 20:34Panie Zbigniewie
Właśnie zmieniłam zdanie – obchodzi mnie, czy 1 sierpnia stanie się zadekretowanym świętem. Nie chcę, żeby się takim stało.
Bo piękno dzisiejszej Godziny W, polega na spontanicznej reakcji ludzi, na hołdzie oddawanym przez warszawską ulicę.
I nie tylko warszawską.
Bez cholernej ustawy.
Mam wrażenie, że dla Pana to żadne święto. Czy oficjalne, czy nieoficjalne.
Gretchen -- 30.07.2009 - 20:47Dla mnie tak. Zapewne z powodu tej subtelnej wrażliwości…
@Gretchen
Źle mnie Pani ocenia… ale niech tam będzie. Proszę to raczej widzieć tak, że kiedy wyją syreny, to Pani przystaje i łza się Pani w oku kręci, to ja przystaję i mnie kurwica strzela… nie z powodu syren, ale z powodu tego, że to Powstanie w ogóle miało miejsce.
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.07.2009 - 20:53kilka uwag
“Wie Pan, w Finlandii pielęgnuje się pamięć bohaterów wojny z ZSRR, w wyniku której FInlandia straciła sporą część swojego terytorium (i niestety nie było to jedynie lasy), w Iranie bardzo ważna jest pamięć o tych, którzy zginęli w wojnie z Irakiem itd. itd. Ale można pitac jak Pan – po co walczyli? Przecież, gdyby odpuścili, Saddam zająłby Chuzestan, a reszta Iranczykow zyla by w spokoju, a tak – setki tysiecy ofiar, setki tysięcy rannych. Tam też z pewnością w szeregach armii byli pijacy, gwałciciele, tchórze, leserzy jacyś.
odniosę się do bzdur zacytowanych przez grzesia :
w wojnie zimowej Finlandia stracila Viipuri (Wyborg), ale obroniła niepodległość – wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu, upokarzając przy okazji samego Stalina (co później udało się tylko Jugosławii Tito). porównywanie wojny zimowej do powstania warszawskiego, które nie przynioslo NIC poza potwornymi stratami, jest totalnym nieporozumieniem.
mocno mnie też wzruszyli owi “pijacy” w armii islamsko-rewolucyjnego Iranu. czasami wypada wiedzieć, o czym się pisze.
MAW -- 31.07.2009 - 00:39referuję w odpowiedzi
Niech Pan zadzwoni do Benedykta XVI i powie mu, żeby świętować tylko dzień narodzenia Pańskiego, ale dzień śmierci już nie. Potem można jeszcze dzień zmartwychwstania.
Jest Pan dla mnie dużą tajemnicą. Skrzyżowanie klasycznego wykształciucha z osobą często dobrze jarzącą (np. w sprawie oceny mordów popełnianych na Polakach przez ubeków i sędziów pochodzenia żydowskiego). Niech się Pan uzgodni, bo momentami to zabawnie wygląda.
referent
1. nie wdaję sie w katolickie dogmaty, bo to nie moja bajka.
2. ktoś tu slusznie napisał – nie świetuję się klęsk. na całe szczęście nie uczyniliśmy świętem 1.09., choć żolnierze września 1939 walczyli w sprawie 100% słusznej, bili sie dzielnie, i zadali wrogowi poważne straty (15 000 Niemców tej kampanii nie przeżyło). liczy się wszak rezultat – przegrana wojna i utracona niepodległość.
3. nie myl referencie dwóch rzeczy – szacunku dla poległych i krytycznego spojrzenia na panów generałów. ja osobiścię cenię odwagę KAŻDEGO żołnierza walczącego za Polskę, niezależnie od czasu i miejsca. bo oni narażali (i tracili) WŁASNE życie. co mi nie przeszkadza być bardzo krytycznym wobec polskich powstań (wyjątkiem wielkopolskie), które przynosiły tylko śmierć, zniszczenia i represje, a skutków politycznych żadnych.
4. wiesz na czym polega tragedia powstania warszawskiego ? ano poszli młodzi Polacy walczyć o wolność, tylko że owo powstanie nie przybliżylo jej ani o centymetr. doprowadziło za to do zniszczenia stolicy, śmierci 150 tys. ludzi, i znakomicie ulatwilo robotę naszym wrogom.
5. w pełni też zgadzam się ze Szczęsnym – ludzie, którzy zgineli w powstaniu, o wiele bardziej przydaliby się krajowi żywi (od siebie dodam – gdyby dożyli czasów po 1956).
6. na forum Legii przeczytałem o sobie bardzo podobną opinię, ktoś mi uczenie pojechał Sienkiewiczem “Widno w tym człowieku tyle dobrego, co i złego siedzi, a wszystko tak wymieszane, że nie odróżnisz “ :)
pozdrawiam, MAW
MAW -- 31.07.2009 - 00:53no cóż
Z całym szacunkiem – Państwo, to coś więcej niż ludzie i ich emocje. Nie odbierając warszawskim powstańcom niczego – trzeba zauważyć, że życiem tych w większości młodych ludzi “zagrano” w pokera… i przegrano z kretesem – wraz z murami Warszawy.
IProszę zrozumieć – świętując rocznicę Powstania tak, jak chcą tego teraz nasze władze – poniekąd usprawiedliwiamy tych, którzy wydali tę skandaliczną i godną ubolewania decyzję. Decyzję, której nie można nijak usprawiedliwiać “wolą walki” wśród warszawskiej młodzieży (co słyszę czasami – że nie było wyjścia) – przecież nie po to jest dowództwo i generałowie, żeby manipulowały nimi emocje harcerzy!
I tak – proszę Pani – mamy nieznośną sytuację, że mamy ważny, całkowicie zmitologizowany i niezrozumiany rozdział najnowszej historii. Że nie pytamy nawet jakie były prawdziwe motywacje dowódców. Jakie były między nimi tarcia i niesnaski. Czyje ambicje wzięły górę a czyj zdrowy rozsądek został zignorowany. Zamiatamy wszystkie te ważne pytania pod dywan, aby napoić się zatrutym nektarem powstańczego mitu. I ten zatruty nektar wciąż krąży w krwi narodu i ją truje. I kładziemy kwiaty na grobach paru generałów AK, zamiast na nie napluć.
bardzo ciekawa wypowiedź, ale ostatnie zdanie to dno. nie dawaj darmowych argumentów swoim przeciwnikom…
Czyje ambicje wzięły górę a czyj zdrowy rozsądek został zignorowany.
grupa 1 (“ambitni” panowie generałowie) – Bór Komorowski, Niedźwiadek Okulicki, Monter Chruściel. ci ludzie to powinni po wojnie stanąć przed sądem (niezawisłego państwa polskiego, gdyby takie istniało). i na pewno nie zasługuja na ulice i pomniki.
grupa 2 (zignorowany głos rozsądku) – Iranek Osmecki. chyba jedyny trzeźwy i przewidujący dowódca w tym towarzystwie.
MAW -- 31.07.2009 - 01:00@MAW
Masz rację – dzięki.
Nota-bene – wywołama temat taki, że lecą na mnie gromy i wory gnoju. Zauważ, jakim tonem niektórzy zaczęli się do mnie zwracać – taki Igła, taki Referent…
Sądzę, że to jest niestety bardzo charakterystyczne wśród Polaków – tak wielka identyfikacja wielu ludzi z narodowymi świętościami, że w ogóle wykluczająca racjonalną debatę. Następuje momentalna stygmatyzacja “wrogów ludu” i ich ekspulsja z grupy “prawdziwych pateriotów”. I już jest po wszystkim, temat został zamiecony pod dywan, nic się nie zmienia, wszystko zostaje po staremu. Żadnych wnisoków tu się nie wyciąga.
O Powstaniu Warszawskim – całkowicie w narodzie zmitologizowanym – juz prawie w cale nie mówi się prawdy. Nikt nie chce pamiętać słów Okulickiego na naradzie Komendy Głównej AK w lipcu 1944:
Musimy się zdobyć na czyn, który wstrząśnie sumieniem świata. W Warszawie mury się będą walić i krew poleje się strumieniami, aż opinia światowa zmusi rządy 3 mocarstw do zmiany decyzji z Teheranu
Słów, z których wynika, że jedynym celem Powstania, w którym zginęło 200 tys. ludzi miało być poruszenie opinii światowej… Ech, nie wiadomo nawet, czy w całym okresie powojennym tyle ludzi zginęło z rąk sowieckich – nie znam danych, lecz śmiem wątpić... wszak nie wiadomo nic o tym, żeby Rosjanie imali się masowych egzekucji mieszkańców Krakowa…
Ale zacznij Pan tylko o tym gadać a nasi rodzimi hurrapatrioci zaraz Cię oplują.
Dodatkową trudnością w ocenie Powstania jest, że Powstańcy, jak i ich rodzice czy ich dzieci, nigdy nie chcieli i nadal nie chcą pogodzić się z myślą, że zostali wmanewrowani w walkę z góry zaplanowaną jako przegraną, jako całopalenie, jako ofiarę na Ołtarzu Ojczyzny.
Zbigniew P. Szczęsny -- 31.07.2009 - 13:26o właśnie
Ciekawe czy jakikolwiek kraj swiętuje przegrane bitwy?
Serbia, Kosovo Polje, 28.06.1389. (Vidovdan)
bitwa przegrana, niepodległość utracona, ale mają swój Mit !
i ten Mit jeszcze i po 600 latach sie na nich mścił. ten durny mesjanizm, który kazał im wierzyć, że są narodem wybranym. na tym nieszczęsnym micie wyrósł Slobodan Milosevic, a skutki wszyscy znamy.
MAW -- 01.08.2009 - 22:55@MAW
Nie zauważyłem tego nawet, ale to święte słowa są. My i Serbowie – podobny poziom bezhołowia…
Zbigniew P. Szczęsny -- 03.08.2009 - 00:22Nie - Święto Powstania Warszawskiego!
Raczej – Dzień Pamięci Ofiar Powstania Warszawskiego! Zarówno ofiary życia i młodości żołnierzy powstańczych jak i ofiary wszystkich pomordowanych bestialsko mieszkańców…
jotesz -- 03.08.2009 - 09:02@Jotesz
Zdecydowanie popieram !!! Właśnie tak !!!
Zbigniew P. Szczęsny -- 05.08.2009 - 11:49Zgadzam się z każdym słowem
(to w ramach akcji “udobruchać Zbigniewa, uwolnić Docenta i przemalować Renatę”)