Z całym szacunkiem – Państwo, to coś więcej niż ludzie i ich emocje. Nie odbierając warszawskim powstańcom niczego – trzeba zauważyć, że życiem tych w większości młodych ludzi “zagrano” w pokera… i przegrano z kretesem – wraz z murami Warszawy.
I teraz – jako Państwo, jako Naród możemy nadal naiwnie – w kolumbowskiej manierze – przeżywać tę determinację, ten pęd wolności, ten głód zwycięstwa – lecz ja osobiście wolałbym, żebyśmy wreszcie poważnie zastanowili się nad tą partią pokera i nad ludźmi, którzy nie zawahali się – raptem na pół roku przed wejściem Armii Czerwonej do miasta zaryzykować wszystkiego – rzucić na stół całą stawkę, nie oglądając się na realia, na sytuację międzynarodową, na stan uzbrojenia powstańców, na zapasy żywności – i ciągnąć beznadziejną walkę tak długo, aż Warszawa wykrwawiła się do końca.
Proszę zrozumieć – świętując rocznicę Powstania tak, jak chcą tego teraz nasze władze – poniekąd usprawiedliwiamy tych, którzy wydali tę skandaliczną i godną ubolewania decyzję. Decyzję, której nie można nijak usprawiedliwiać “wolą walki” wśród warszawskiej młodzieży (co słyszę czasami – że nie było wyjścia) – przecież nie po to jest dowództwo i generałowie, żeby manipulowały nimi emocje harcerzy!
I tak – proszę Pani – mamy nieznośną sytuację, że mamy ważny, całkowicie zmitologizowany i niezrozumiany rozdział najnowszej historii. Że nie pytamy nawet jakie były prawdziwe motywacje dowódców. Jakie były między nimi tarcia i niesnaski. Czyje ambicje wzięły górę a czyj zdrowy rozsądek został zignorowany. Zamiatamy wszystkie te ważne pytania pod dywan, aby napoić się zatrutym nektarem powstańczego mitu. I ten zatruty nektar wciąż krąży w krwi narodu i ją truje. I kładziemy kwiaty na grobach paru generałów AK, zamiast na nie napluć.
@Gretchen
Z całym szacunkiem – Państwo, to coś więcej niż ludzie i ich emocje. Nie odbierając warszawskim powstańcom niczego – trzeba zauważyć, że życiem tych w większości młodych ludzi “zagrano” w pokera… i przegrano z kretesem – wraz z murami Warszawy.
I teraz – jako Państwo, jako Naród możemy nadal naiwnie – w kolumbowskiej manierze – przeżywać tę determinację, ten pęd wolności, ten głód zwycięstwa – lecz ja osobiście wolałbym, żebyśmy wreszcie poważnie zastanowili się nad tą partią pokera i nad ludźmi, którzy nie zawahali się – raptem na pół roku przed wejściem Armii Czerwonej do miasta zaryzykować wszystkiego – rzucić na stół całą stawkę, nie oglądając się na realia, na sytuację międzynarodową, na stan uzbrojenia powstańców, na zapasy żywności – i ciągnąć beznadziejną walkę tak długo, aż Warszawa wykrwawiła się do końca.
Proszę zrozumieć – świętując rocznicę Powstania tak, jak chcą tego teraz nasze władze – poniekąd usprawiedliwiamy tych, którzy wydali tę skandaliczną i godną ubolewania decyzję. Decyzję, której nie można nijak usprawiedliwiać “wolą walki” wśród warszawskiej młodzieży (co słyszę czasami – że nie było wyjścia) – przecież nie po to jest dowództwo i generałowie, żeby manipulowały nimi emocje harcerzy!
I tak – proszę Pani – mamy nieznośną sytuację, że mamy ważny, całkowicie zmitologizowany i niezrozumiany rozdział najnowszej historii. Że nie pytamy nawet jakie były prawdziwe motywacje dowódców. Jakie były między nimi tarcia i niesnaski. Czyje ambicje wzięły górę a czyj zdrowy rozsądek został zignorowany. Zamiatamy wszystkie te ważne pytania pod dywan, aby napoić się zatrutym nektarem powstańczego mitu. I ten zatruty nektar wciąż krąży w krwi narodu i ją truje. I kładziemy kwiaty na grobach paru generałów AK, zamiast na nie napluć.
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.07.2009 - 09:23