28.04.2002 niedziela
,,Jezu tyś jest światłością mej duszy,
niech ciemność ma nie przemawia do mnie już
Jezu tyś jest światłością mej duszy
Daj mi moc przyjąć dziś miłość twą”
Pieśń z zajęć chóru
Najtrudniejsze jest pokonanie siebie (patrz moje postanowienie wypracowania systematyczności). Jakoś tydzień temu spisałam sobie ambitny rozkład dnia:
Sen od 22 (żadnych filmów, tylko najwyżej „fakty” lub „dziennik”)
Pobudka o 5.00-bieganie (dla kondycji i dotlenienia 30min – bez przesady, trucht do porządnego spocenia się – naukowo określa się to podniesieniem ilości uderzeń serca na minutę do jakiejś tam cyfry – ocena na mokre plecy jest łatwiejsza)
O 6.00 jestem już po prysznicu, ubrana, umalowana (bez makijażu wyglądam jak …siedem nieszczęść – jasna karnacja, jasna oprawa oczu, i cienie pod oczami – pięknością to ja nie jestem jak powiedział mój pierwszy teść 24 lata temu) Wracając do meritum – w moim planie mieściło się wszystko; praca agenta, mamy, żony i 2- godz. dziennie pisarki ( brzmi dumnie ;-)
Tymczasem pierwsza noc – owszem położyłam się o 22 lecz nie mogłam zasnąć, Matis na swoim piętrze „komarował” przy komputerze ( pocieszam się ,że to jeszcze nie uzależnienie bo czyta (fantastykę i komiksy) ,czasami pisze (ostatnio parodię „Władcy pierścieni”- uśmiałam się do łez) no i jest skreczerem ( nawet komputer nie wie co to za słowo a to jest taki facet co „skrzeczy” płytą na starym adapterze) w lokalnym zespole rockowym. Mieli ostatnio występ, sorry znaczy się koncert w klubie studenckim, łoł! (byłam i Daniela zawlokłam) i migawki z niego (koncertu) były w popularnym programie dla młodzieży.
No więc wlazłam na to pierwsze piętro (dziewczynki sypiają na poddaszu) i przy okazji przekonałam się, że oprócz Matisa „ komaruje” i to dość intensywnie chomik – poszatkował porządne flanelowe spodnie Daniela (dobrze, że Go nie ma), które spadły na jego klatkę (chomik mieszka w łazience, w klatce przy szafie). Otworzyłam klatkę zabrałam chomikowi pidżamę (to były na szczęście spodnie od pidżamy) i zamknęłam ją z powrotem. Tak przynajmniej myślałam i błogo wreszcie usnęłam. O 2.00 obudziła mnie „Kicia” szalejąca na dole, w pokoju living, który jest naszą sypialnią ( naszą tylko w weekendy gdy Daniel jest w domu – ma pracę wyjazdową). Wyskoczyłam z łóżka aby ją uspokoić zanim pozrzuca doniczki lub jakieś bibeloty z półek (zawsze tak rozrabia gdy za mało dostanie mokrego jedzenia – tzn z puszki). Tymczasem, po moich gołych nogach przebiegło w ciemnościach coś zdecydowanie mniejszego od Kici, niczym prąd przebiegła przez moje zaspane ciało myśl – mysz! I moje zaspane ciało wydało z siebie całkiem nie zaspany a raczej przeraźliwy wrzask, przy jego dźwiękach dopadłam do kontaktu. Moim absolutnie już przytomnym acz nieco spanikowanym oczom ukazał się sielankowy widok: nasza 5-letnia kotka (pięknie pręgowana na szaro niczym tygrysica) bawiła się, z lekko tylko zdezorientowanym ogromem przestrzeni, chomikiem. Chomik dał się na szczęście dość łatwo złapać i już po chwili starałam się ponownie zasnąć (nasza sytuacja finansowa jest znów straszna, nie będę na razie o tym pisać – muszę się nauczyć przełamywać ten opór).
Gdzieś ok. 4.00 obudził mnie Ciapek, nasz kundelek (został nam po dziadku, moim Tacie. O tym, że zostanie u nas przesądziło opowiadanie Marysi wielkiej orędowniczki tej idei. Był to ostatni z szeregu całkiem nieskutecznych argumentów typu – dziadek kupił go kiedyś dla mnie (fakt), będę chodzić z nim na spacery (ecie pecie), będę się uczyć obowiązkowości (tere fere) itd. itp. Ostatecznie został bo powiedziała coś śmiesznego ale co dziś po pół roku (Tata zmarł 5.10 .01 ) powoduje, że ryczę sama nie wiem czemu. Przynudzam, nie szkodzi (kocham siebie taką jaka jestem). Marysia powiedziała :Wiesz , często gdy byłam u dziadka i wołałam – Ciapek! to odzywał się dziadek i pytał “słucham?”(On chyba niezbyt dobrze słyszał i czasem myliły mu się te dwa słowa – myślała na głos moja 8-letnia Marysia- nieświadoma tego, że właśnie załatwiła sprawę, na której tak jej zależało. Ja poczułam się jakoś nieswojo (to ja podpowiedziałam to trywialne psie imię 5-letniej{wtedy Dziadek go przygarnal dla Niej} Marysi, z przekornej złośliwości, że nie stać mnie aby trzymać psiaka dla mojej
Najmlodszej pociechy). Koniec o tym – 3 mokre higieniczne.(chustki przyp.aut)
O 4.00.Ciapek zaczął się krztusić przeraźliwie, przeszło mu ale do rana to już teraz ja „komarowałam” raczej niż spałam. Zwlokłam się z bólem o 7.10 i ledwo zdążyłam dowieść Marysię punktualnie do szkoły.
komentarze
Hm,
wstawanie o piatej?
Nigdy
I jeszcze bieganie?
Toż to, droga Bianko, czysty masochizm.
Może ja nie będę mówił, o której ja dziś wstałem.
I przez kilka ostatnich dni…
A te zwierzaki musżą byc urocze.
Chomik bawiący się z kotem to ciekawy widok byc musi.
pzdr
grześ -- 19.07.2008 - 13:27