Teatr pisania.Obrazki z U.K. Liczac moje kapliczki.

Edycja polska czyli wakacyjna historia z czytelnym kodem w tle (cz.2)

Boza milosc zwyciezy na tym swiecie.
(przestalam jakis czas temu strofowac sie za tego typu mysli, stanowia swego rodzaju
intrygujace stop-klatki czasowe ).

- Mamo – chodz , bo sie spoznimy na statek – ponaglala Marysia.
Potem bylo z gorki a po drodze byl kolejny zwierzak, wypatrzylam go za niewysokim
ogrodzeniem z metalowych pretow przy drodze – stal w krzakach, jakby na cos czekal.
Marysiu! – pisnelam teatralnym szeptem – patrz – lis.
Gdzie? gdzie? – spytala, siegajac do aparatu.
Zanim siegnela lis zniknal ale ja siegnelam w tri miga do kanapkowych zapasow i
juz pol kanapki ruchem koszacym frunelo na brzeg krzakow.
Wiedzialam ze tam jest!
Ale spryciaz – wyskoczyl – caps za kanapke i tyle go widzialysmy tudziez sfotografowalysmy.
Hmm, trzeba podejsc do sprawy strategicznie – myslalam rwac kolejna kanapke na
cztery kesy.
To bylo piekne: wyszedl i staral sie tez dzialac strategicznie – probowal zebrac wszystkie kawalki hurtem,
nie miescily sie wiec manewrowal miedzy nimi, trwalo to na tyle dlugo,
ze znuzona pstrykaniem Marysia powiedziala wreszcie:

- Mama, no chooodz juz, nastepny bedzie niedzwiedz!
Parsknelam smiechem i potruchtalysmy w strone przystani.
Nastepna byla jednak… kaczka.
Pluskala sie w najlepsze i to solo w blekitnej wodzie fontany na Trafalgar Sq. zupelnie
nie przejmujac sie tlumem wokol – wlasnie trwal jakis koncert.
Dzieki Marysi, ktora zdecydowanie pociagnela mnie za reke zaraz potem stalysmy
przed “Madonna wsrod skal”Leonarda da Vinci…hmm…w tlumie innych wycie-
czkowiczow. Obraz jest duzy i dosc mroczny.Przedstawia Madonne z malym Jezusem i Janem
Chrzcicielem.Troche mi zajelo nim zorientowalam sie ,ktory niemowlak jest ktorym.
Zerknelam przez ramie jednego wycieczkowicza z grupy, ktorej przewodniczka, dobrze przygotowana,
pokazywala swoim turystom kopie paryska w jakims katalogu.
Usmiechnela sie, widzac moje zainteresowanie i skierowala ksiazke w moja strone.
Nic nie zobaczylam – za ciemno i kopia za mala.
Cofnelam sie do tylu, na takie dziela trzeba patrzec z odleglosci.
Marysia probowala mi wytlumaczyc roznice miedzy obrazami: tym znajdujacym sie
w Paryzu (ta sama scena,tez L.da Vinci) a tym, przed ktorym stalysmy.

- Wiesz ponoc chodzi o uklad dloni – zaczela gestykulujac – i …reszta umknela mej
uwagi bo ujrzalam w tym momencie inna dlon, jej uklad z odleglosci byl dla mnie
jednoznaczny, nie ulega watpliwosci: to byla litera V !!!

Zostawilam Marysie w pol zdania i prawie podbieglam do nieduzego obrazu wiszacego na bocznej scianie,
na prawo od Madonny:
Widnial na nim mlody mezczyzna, o bardzo delikatnych rysach twarzy i uklad jego dloni z bliska
byl typowym ukladem w “V” z tym, ze uklad drugiej wskazuje ze On cos wylicza (liczy?).
Wrocilam na poprzednie miejsce: no “V” jak Pan Bog na Niebie.
Lekko roztargniona (usmiechajac sie z niedowierzaniem do swoich mysli) przerobilam z Marysia Rubensa
mowiac o roznych kanonach piekna widzialnego na przestrzeni wiekow – nie wzbudzilo to zbytnio
jej zainteresowania (nie ma problemu z nadwaga:).
Odwiedzilysmy tez Caravaggia, przeczytanie jego biografii przywiodlo mnie kiedys tu po raz pierwszy.
Juz wychodzilysmy gdy zawrocilam na piecie i rzucajac przez ramie-zaraz wracam-
popedzilam spowrotem by zapisac tytul obrazu z tajemniczym mlodzianem.
Oto on:
CHRIST AMONG THE DOCTORS”
Bernardino Luini 1512-1532
http://www.nationalgallery.org.uk/cgi-bin/WebObjects.dll/CollectionPubli...

ps1.)
nie kupilam tej ksiazki, kupilam wtedy inna: “Prawda i fikcja w kodzie L.da Vinci”
Bart D.Ehrman wyd.Rebis 08.2005 Warszawa.
Ale moze niepotrzebnie ?

ps2.)
w muzeum na gorze byla tablica z pytaniem-sugestia : CZAS ZATRZYMAL SIE KIEDYS DLA MNIE GDY...
i specjalne kartki do opisania tych momentow. Wisialy odpowiedzi z calego swiata, ja wpisalam kilka,
dzis wiem ze jest jeszcze jeden.

ps3.)
słowo “zwycięży” kojarzy sie z walką spieszę donieść, iż chodzi o walkę zalecaną w religii chrześcijańskiej :
“zło dobrem zwyciężaj”.Podaję tą zdawałoby się trywialną informację bo nie dla wszystkich takie przypomnienie jest bez sensu . Ja w swoim czasie z zaskoczeniem
np.dowiedziałam się ,iż w religii muzułmańskiej tak zwana “święta wojna” , w pradawnym=prawdziwym rozumieniu, jest zalecaną przez tą religię każdemu wierzącemu muzułmaninowi wojną ze złem we własnej duszy.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A to pisenka przy

ktorej truchtalysmy z Marysia (miala ja w komorce)po Londynie.


Marysiu, dzieki to byly niezapomniane wakacje!


A to inny

przeboj tego lata w Polsce, hmm…

czyz nie piekne ?


Subskrybuj zawartość