z ani jednym z was bym nie poszła w miasto (panie Lorenzo, proszę na bok – muszę dać po twarzach dwóm takim, co pomylili niebo z gwiazdami odbitymi na powierzchni stawu).
Słuchaj Nicpoń. Do irytacji mnie doprowadzają dupki, co sobie za dużo zaczynają wyobrażać. Że twoja silna wola, pierwsza lepsza kurew, puszcza się i łajdaczy – to twoje zmartwienie, biedactwo maluteńkie.
Ja nie mieszczę się w twoim targecie, ja sypiam we flanelowej piżamce. I nie znoszę futer, naturalnych zwłaszcza.
Dorośnij, dzieciątko zagubione, albo przejdź na islam – lepiej do ciebie pasuje, akurat katolicyzm nie jest dla mięczaków.
Wiesz, znam jedną Panią, co podobnie jak ja, w młodości miała styczność z rzeczami różnymi. I dziękuj Bogu, że ma lepszy ode mnie charakter i mniejsze skłonności do dowcipów – bo dowcipami się podpala stosy takie, że Campo di Fiori wymięka i idzie na kawę.
Jakby tamta Pani spojrzała na zegarek i stwierdziła – okay, mam do pracy dopiero za pół godziny – i weszła do Sieci Wszechświatowej, z intencją niewinną względem Ciebie…
Straciłbyś rancho, rodzinę, godność i pieniądze. Jak klawisz z Montelupich jeden, co z nim gadałam w pociągu ostatnio. Bo to zła kobieta była i mężczyzna debil. Mieszanka wybuchowa. Dla tego, co to ponoć rządzi światem.
Nie, idioci nieszczęśni,
z ani jednym z was bym nie poszła w miasto (panie Lorenzo, proszę na bok – muszę dać po twarzach dwóm takim, co pomylili niebo z gwiazdami odbitymi na powierzchni stawu).
Słuchaj Nicpoń. Do irytacji mnie doprowadzają dupki, co sobie za dużo zaczynają wyobrażać. Że twoja silna wola, pierwsza lepsza kurew, puszcza się i łajdaczy – to twoje zmartwienie, biedactwo maluteńkie.
Ja nie mieszczę się w twoim targecie, ja sypiam we flanelowej piżamce. I nie znoszę futer, naturalnych zwłaszcza.
Dorośnij, dzieciątko zagubione, albo przejdź na islam – lepiej do ciebie pasuje, akurat katolicyzm nie jest dla mięczaków.
Wiesz, znam jedną Panią, co podobnie jak ja, w młodości miała styczność z rzeczami różnymi. I dziękuj Bogu, że ma lepszy ode mnie charakter i mniejsze skłonności do dowcipów – bo dowcipami się podpala stosy takie, że Campo di Fiori wymięka i idzie na kawę.
Jakby tamta Pani spojrzała na zegarek i stwierdziła – okay, mam do pracy dopiero za pół godziny – i weszła do Sieci Wszechświatowej, z intencją niewinną względem Ciebie…
Straciłbyś rancho, rodzinę, godność i pieniądze. Jak klawisz z Montelupich jeden, co z nim gadałam w pociągu ostatnio. Bo to zła kobieta była i mężczyzna debil. Mieszanka wybuchowa. Dla tego, co to ponoć rządzi światem.
No kurwa żesz mać. Się zdenerwowałam.
Idę na kawę i na papierosa.