Parę dni temu zastukał do mnie pan administrator. Bardzo grzeczny i zakłopotany cokolwiek, zapytał z pewną taką nieśmiałością, czy może zobaczyć, jak u mnie w łazience działa spłuczka.
Proszę bardzo, nie jest to żadna tajemnica stanu. Wpuściłam, niech se sprawdza, skoro mu to do szczęścia potrzebne. Tym bardziej, że dokładnie wiedziałam, skąd to oryginalne żądanie.
Nie wykrył żadnych odchyleń od normy i popatrzył na mnie tak lekko bezradnie.
W tym momencie dałam upust wrodzonej złośliwości i wyjaśniłam, że moja pani sąsiadka najwyraźniej się nudzi w życiu, bo już mnie oskarżała wcześniej, że ta spłuczka potwornie hałasuje i ona spać nie może. Nie mówiąc już o tym, że jakoby uprawiam po nocach jakieś dzikie życie towarzyskie, co ona wie, bo jako osoba rzetelna, nasłuchiwała pod moimi drzwiami i zaglądała w okna (żeby zrobić to ostatnie, trzeba oblecieć wokół kamienicę i wejść na podwórko – doceńmy jej poświęcenie). – A jak pan widzi – tłumaczyłam wiarygodnie i sprawiając zwykłe dla mnie, sympatyczne wrażenie – jestem osobą raczej niedużą i spokojną, poza tym mieszkam sama, do takiego harmidru, jak ta pani sobie wyobraża, że słyszy, potrzeba byłoby z pięciu studentów KSW płci męskiej, nespa.
Administrator chrząknął groźnie, jeszcze raz mnie przeprosił, ukłonił się i wyszedł.
Bażancie,
pracuję nad złym nawykiem odkopywania staroci, więc skomentuję tutaj.
Przeczytałam to: http://tekstowisko.com/gretchen/55568.html :)
Parę dni temu zastukał do mnie pan administrator. Bardzo grzeczny i zakłopotany cokolwiek, zapytał z pewną taką nieśmiałością, czy może zobaczyć, jak u mnie w łazience działa spłuczka.
Proszę bardzo, nie jest to żadna tajemnica stanu. Wpuściłam, niech se sprawdza, skoro mu to do szczęścia potrzebne. Tym bardziej, że dokładnie wiedziałam, skąd to oryginalne żądanie.
Nie wykrył żadnych odchyleń od normy i popatrzył na mnie tak lekko bezradnie.
W tym momencie dałam upust wrodzonej złośliwości i wyjaśniłam, że moja pani sąsiadka najwyraźniej się nudzi w życiu, bo już mnie oskarżała wcześniej, że ta spłuczka potwornie hałasuje i ona spać nie może. Nie mówiąc już o tym, że jakoby uprawiam po nocach jakieś dzikie życie towarzyskie, co ona wie, bo jako osoba rzetelna, nasłuchiwała pod moimi drzwiami i zaglądała w okna (żeby zrobić to ostatnie, trzeba oblecieć wokół kamienicę i wejść na podwórko – doceńmy jej poświęcenie). – A jak pan widzi – tłumaczyłam wiarygodnie i sprawiając zwykłe dla mnie, sympatyczne wrażenie – jestem osobą raczej niedużą i spokojną, poza tym mieszkam sama, do takiego harmidru, jak ta pani sobie wyobraża, że słyszy, potrzeba byłoby z pięciu studentów KSW płci męskiej, nespa.
Administrator chrząknął groźnie, jeszcze raz mnie przeprosił, ukłonił się i wyszedł.
Pozdrawiam w duchu sąsiedzkiego absurdu