Na portalu interia pojawiła się informacja o badaniach „naukowych” nad związkiem kar fizycznych i zabużeń zdrowia u karanych. Ponieważ nie ma tam ani słowa o metodologii badań, poza tym, że były one ankietowe i przeprowadzone w latach 2004. i 2005., więc trudno się do metodologii odnieść. Natomiast wnioski są tak kuriozalne, że można założyć dopasowywanie wyników do przyjętej tezy. Autorka twierdzi, że kary cielesne wpływają na: choroby sercowo-naczyniowe, atretyzm i otyłość, a także choroby psychiczne.
Nigdy nie robiłem badań na temat zależności pomiędzy stosowaniem klapsa, a zdrowiem fizycznym i psychicznym, niemniej na podstawie doświadczeń rodzinnych mogę stwierdzić, że moje dzieci są szczupłe, bo mają budowę po matce, a nie dlatego że nie dostawały klapsów. W przypadku obojga nie stwierdzono, jak dotąd, chorób psychicznych, czego również nie można przypisać powstrzymywaniu się rodziców od dawania klapsa. Zatem wyniki badań pani profesor jakiejś tam, zostają w ten prosty sposób mocno podważone. Co więcej moje dzieci, mając do wyboru klaps i karę „humanitarną”, zawsze wybierały klaps. Nawet wtedy optowały za klapsem, gdy nie przedstawiałem im takiego wyboru. Zatem zamiast pisać o głupotach, jakie wypisuje jakaś nawiedzona kobieta z tytułem, należy przedstawić warunki jakim musi podlegać kara by była skutecza. Co ciekawe, te zasady są bardzo proste i nieliczne, więc i artykuł na ten temat byłby niewiele obszerniejszy niż wspomniana notka.
Bezstresowe wychowanie jest możliwe, niemniej jego skutkiem jest stworzenie kaleki psychicznej, a nie w pełni rozwinięta osobowość. Wiem, że wszelkiej maści postępowcy i inne feministki nie są w stanie uwierzyć w takie stwierdzenie, ale to ich problem i ewentualnie ich dzieci. Był taki specjalista od wychowania dzieci, który twierdził, że z dziećmi należy postępować tak jak z ogrodem w stylu francuskim. Był jednak na tyle odpowiedzialny, by swoje pomysły sprawdzać na własnych dzieciach, a nie na cudzych. Dzięki temu, tylko jego syn był schizofrenikiem, a nie całe pokolenie…