Podział terytorialny
Każda gmina może sama decydować do jakiego powiatu i województwa, a nawet państwa chce należeć. Aby nie nastąpiło zbytnie rozbicie – by każda gmina nie była osobnym województwem – stolice wybranych województw są państwowymi miastami mandatowymi. Z kolei stolice wybranych powiatów są wojewódzkimi miastami mandatowymi.
W wyborach do sejmu państwowego województwa stanowią okręgi wyborcze, w których są dwa mandaty senatorskie, o ile stolica jest państwowym miastem mandatowym, i tyle mandatów poselskich ile wynika z ilości mieszkańców (1 mandat poselski na każde 250 do 500 tys. uprawnionych do głosowania). W stosunku do władz wojewódzkich obowiązuje ten sam mechanizm, z tym, że o ilości wojewódzkich mandatów poselskich i senatorskich zależy od ilości powiatów będących wojewódzkimi miastami mandatowymi i mieszkańców (1 wojewódzki mandat poselski na każde 10 do 50 tys. uprawnionych do głosowania).
Oczywiste jest, że miasta mandatowe nie mogą odmówić przynależności do swojego powiatu/województwa gminom/powiatom, które graniczą z ich powiatem/województwem. Państwowych miast mandatowych w obrębie obecnych granic Rzeczpospolitej jest 6:
Gdańsk – Pomorze Wschodnie,
Kraków – Małopolska,
Poznań – Wielkopolska,
Szczecin – Pomorze Zachodnie,
Warszawa – Mazowsze,
Wrocław – Śląsk.
Ponadto należy przewidzieć czasowe siedziby mandatowe dla krajów, których stolice znajdują się poza terenem Rzeczpospolitej (takie jak Królewiec – Prusy, Lwów – Ruś Czerwona). Również na terenie wszystkich ościennych ziem należy przygotować wskazania ewentualnych miast mandatowych, tak aby gmina przyłączająca się do państwa wiedziała między jakimi województwami perspektywicznie będzie mogła wybierać.
Ilość posłów, w tym obdarzonych godnością senatorską, nie powinna przekraczać 150. Jeśli granice Rzeczpospolitej powiększą się i ilość posłów przekroczy 250, to należy zmienić zasadę wyboru posłów tak aby wróciła do rozsądnych granic.
Głównym argumentem przeciwko silnym regionom i samodzielności gmin czy powiatów jest strach przed oderwaniem się „niemieckiego Śląska”. Oczywiście teoretycznie jest to możliwe, choć prędzej mieszkańcy wyjadą do krajów Europy Zachodniej, niż oderwą choć gminę. A gdyby okazało się, że mieszkańcy gminy Kłaj czy Prusice chcą być poza Rzeczpospolitą, to po co ich trzymać na siłę? Większość polskiej inteligencji może się zdziwić gdy zacznie szukać swoich korzeni, bo okaże się, że są one żmudzkie, niemieckie, ruskie, czy węgierskie, a może nawet i rosyjskie. I to pomimo przymusowej depolonizacji w czasach zaborów… Może zamiast kierować się strachem i małością zacząć się kierować wielkodusznością i pewnością siebie oraz swojej atrakcyjności?
Podział kompetencji władzy
Na każdym poziomie władzy (gmina, powiat, województwo, państwo) są trzy kompetencje władzy:
sądownicza,
prawodawcza,
wykonawcza.
Oczywiste jest również, że osoby kierujące tymi kompetencjami muszą pochodzić z wyborów powszechnych. Nie ma znaczenia czy uważamy, że sędzia, poseł czy minister powinien być zawodowcem czy nie. Sąd jest taką samą kompetencją władzy jak rząd i sejm, zatem w demokratycznym państwie osoby sprawujące władzę w tym zakresie muszą być wybierane, tak samo jak osoby realizujące kompetencję wykonawczą i prawodawczą władzy.
Każdy poziom władzy musi być rozdzielony, jeśli chodzi o udział przedstawicieli jednej kompetencji w innej. Członkowie ciał prawodawczych nie mogą brać udziału w rządzeniu ani w sądzeniu i odwrotnie. Zarządzający jednostką administracyjną również nie mogą pełnić żadnych funkcji w ciele prawodawczym ani w sądzie. Sędziowie, co jest równie oczywiste, nie mogą pełnić żadnych funkcji w kompetencjach władzy: wykonawczej i prawodawczej.
Po wygaśnięciu mandatu poselskiego, naczelnikowskiego czy sędziowskiego, można ubiegać się o mandat w innej kompetencji władzy. Urzędnicy pracujący w jednej kompetencji władzy mogą zostać przesunięci do pełnienia nowych funkcji w innej kompetencji, niemniej nie mogą równocześnie pełnić funkcji w dwóch kompetencjach, a także nie mogą pełnić funkcji obieralnych w kompetencjach władzy tego samego lub wyższego szczebla co urząd, w którym pracują.
Być może to co piszę jest dmuchaniem na zimne, niemniej znając człowieka, a w szczególności Polaka, wiem, że należy być przygotowanym na wszystko. Natura ludzka jest ułomna i jeżeli można na kogoś wywrzeć presję w celu osiągnięcia korzyści, to prędzej czy później taka presja zostanie wywarta. Dlatego system musi być tak zbudowany, aby pokusa działań „poza prawnych” była jak najmniejsza.
Uczciwa ordynacja wyborcza
Tylko większościowa ordynacja wyborcza z wielomandatowymi okręgami wyborczymi zapewnia wyborcy prawo do głosowania na osoby lub komitety partyjne zależnie od jego woli. Wbrew przekonaniu zwolenników systemu anglosaskiego (jednomandatowe okręgi wyborcze), głosowanie na człowieka ma w nich niemal tak znikome znaczenie jak w naszych wyborach do izby poselskiej. W systemie jednomandatowym, tak jak w wyborach proporcjonalnych, nie można określić na ile głosujemy na osobę, na ile zaś na ugrupowanie, które reprezentuje ta osoba. W wielomandatowych wyborach większościowych, można głosować kierując się przynależnością do partii (tak głosowali Polacy w roku 1989.), niemniej można głosować kierując się kryterium merytorycznym. Można także stosować strategie mieszane: głosuję na najlepszego kandydata na każdym mandacie, zaś jeśli nie znam kandydatów do tego mandatu to głosuję na tego, którego wystawiła moja partia lub odwrotnie generalnie głosuję na kandydatów wystawionych przez moją partię, ale pan X nie odpowiada mi i dlatego zagłosuję na przedstawiciela innej partii.
Uważam, że dalsze uzasadnianie spraw oczywistych, to tylko bicie piany…
Wybory do ciał kolegialnych (kompetencji prawodawczej) powinny odbywać się co 2 lat w ⅓ okręgów wyborczych. Daje to 6 letnią kadencję posłów. Z drugiej strony zapobiega to powyborczemu okresowi niemocy w ciele prawodawczym w czasie którego konstytuują się wewnętrzne struktury takiego ciała.* Ponadto, w normalnych warunkach, zmieniona w około 1/6 izba poselska, czy też senatorska, nie ma powodu do zaniechania pracy nad przepisami, tylko dlatego że wybrano kilku nowych posłów.
Oczywiście taka sytuacja jest możliwa tylko przy wyborach większościowych lub jednomandatowych. W tradycyjnej ordynacji proporcjonalnej nie ma takiej możliwości. Płynna zmiana przedstawicieli w ciele prawodawczym jest o tyle ważna, że zapobiega „cyrkom” jakie mają miejsce zawsze po wyborach (którego bandytę tym razem posadzić na stołku?). Ponadto technika unikania rozpatrzenia projektu prawa polegająca na odsuwaniu rozpoczęcia prac na koniec kadencji przestaje mieć sens.
Osoby, które martwią się o rozdrobnienie sceny politycznej, powtarzające poglądy o tym, że tylko „dojrzałe demokracje” mogą sobie pozwolić na ordynację większościową, choć chyba nigdzie jej nie ma, nie biorą pod uwagę tego, że scena polityczna jest skutkiem ordynacji wyborczej a nie jej przyczyną. Wybory do senatu w 1989. r. najdobitniej pokazały jak bezsensowne są argumenty o rozdrobnieniu sceny politycznej w wyniku większościowej ordynacji wyborczej.
Referendum – wielkie oszustwo
Referendum jest najbardziej niedemokratycznym sposobem legitymizacji decyzji rządzących. Ten kto stawia w referendum pytania ten je wygrywa.** Jedynym tematem, na który można przeprowadzić referendum to kwestia przyłączenia się lub odłączenia się gminy do lub od powiatu, starostwa do (od) województwa, czy gminy granicznej do (od) państwa.*** Zaś sposób jego przeprowadzania, zasady powtarzania (minimalny odstęp czasu pomiędzy kolejnymi), musi być określone jednolicie dla wszystkich gmin w państwie i przy granicach. Odłączenie się gminy od państwa powoduje automatyczne odłączenie się od powiatu i województwa, w których ostatnio gmina była.
Jeżeli mieszkańcy jakiegoś powiatu czy województwa chcą się odłączyć od województwa czy państwa w całości, to i tak referenda w tej sprawie trzeba przeprowadzać gminami. Po prostu po to, by uniknąć sytuacji, w jakiej stolica regionu może narzucić swoją wolę innym częściom tylko dlatego, że jest stosunkowo dużym elementem całości.
* Mało prawdopodobne jest aby wszyscy posłowie do danej kompetencji władzy prawodawczej nie uzyskali reelekcji, a zatem wymianie podlegać będzie około 1/6 wszystkich posłów. Tym samym praca ciał prawodawczych przebiegać będzie w okresie wyborczym prawie bez zakłóceń.
** Prosty przykład dla niedowiarków. Jeżeli zapytamy kogokolwiek o to czy chce w swojej miejscowości mieć elektrownię atomową odpowiedź negatywna jest niemal pewna. Jeśli jednak przedstawimy alternatywę „macie do wyboru silosy z bronią nuklearną w centrum miejscowości albo elektrownia atomowa na peryferiach” to zgoda na elektrownię okazuje się pewna.
*** W takim przypadku nazywa się ono plebiscytem.