Wpadła mi w ręce książka spłodzona przez „najlepszą” nianię – panią Dorotę Zawadzką – a wydaną w 2006 roku przez TVN. Ponieważ książka jest wzmocniona oddziaływaniem programu telewizyjnego, a równocześnie prezentuje lewackie brednie na temat wychowania dzieci, postanowiłem krytycznie omówić ją w ramach mojego bloga.
To, że pani Dorota Zawadzka pisze do czytelników per „wy”, a nie per „państwo” to tylko jeden z przejawów lewicowego podejścia do sprawy. Również pisząc o dzieciach czytelników pisze „nasze dzieci”, tak jakby każdy czytelnik był ojcem jej dziecka. Biorąc pod uwagę, że przyznaje się do dwóch synów lista czytelników powinna ograniczać się do jednego bądź dwóch rodziców. Może dlatego nie ma w książce informacji o nakładzie. W końcu nakład 2 sztuki to brzmi zabawnie.
Niestety obecność córek wśród „naszych dzieci” sugeruje, że dzieci czytelników nie są ich dziećmi, tylko należą do państwa, a zatem pośrednio i do pani Doroty Zawadzkiej. Kolejna aberracja lewicowa.
Sumując, trzeba dać odpór głupocie radośnie propagowanej przez TVN i panią Dorotę Zawadzką.
Książka zaczyna się od prezentacji „najwspanialszej” z niań.
Portret Superniani
Nazywam się Dorota Zawadzka. Jestem pedagogiem i psychologiem rozwojowym. Wybrałam właśnie ten kierunek studiów, aby lepiej poznać złożoną psychikę dziecka. Przez wiele lat zdobywałam praktykę pedagogiczną, opiekując się dziećmi jako niania, sama jestem mamą dwóch synów. Dzięki doświadczeniom wychowawczym i pracy ze studentami oraz wrodzonej stanowczości i konsekwencji wypracowałam i nauczyłam się stosować szereg skutecznych metod i technik.
Jeden akapit a tyle smaczków. Bycie pedagogiem i psychologiem to działanie w zupełnie innych konwencjach. Pedagog ma za zadanie wychować ucznia. Psycholog ma pomóc klientowi poradzić sobie z problemem. Te cele mogą być czasem wręcz sprzeczne. Bycie zatem jednym i drugim, bez wyznaczenia zakresu stosowania jednego i drugiego podejścia, świadczy o nierozumieniu specyfiki obu profesji, bądź o lekceważeniu odbiorcy przekazu.
Pomijam tu dodatek „rozwojowy” do określenia drugiej profesji. Psychologia rozwojowa, to podejście wywodzące się od Zygmunta Frojda i kładące nacisk na zmiany w psychice człowieka pojawiające się wraz z rozwojem. Dla psychologów pracujących w ramach tego podejścia mniej ważne jest jak myśli człowiek, a bardziej istotne jest jakie zmiany w jego myśleniu pojawiają się w ciągu jego życia. Jak można być psychologiem nie interesując się naturą zjawisk psychicznych, a poprzestając tylko na zmianach w tych procesach? Bóg raczy wiedzieć.
Nie wiem, czy istnieje kierunek studiów „pedagogika i psychologia rozwojowa”, niemniej w ciemno mogę stwierdzić, że czas poświęcony na te studia, to czas stracony. Być może pani Dorota Zawadzka studiowała na dwóch kierunkach, ale to wcale nie znaczy, że ma szerszy zakres wiedzy. Czytając jej książkę mam wrażenie, że jest wręcz przeciwnie. Zostawmy w spokoju kierunek, czy kierunki, jakie studiowała pani Dorota Zawadzka. Zajrzyjmy po co studiowała.
Poznanie złożonej psychiki dziecka wymaga przyjęcia jakiegoś modelu tej psychiki. To jest akurat temat z zakresu psychologii ogólnej, a nie rozwojowej, więc na studiach pani Doroty Zawadzkiej mogło o tym nie być ani słowa, niemniej psycholog powinien o tym wiedzieć. Jeśli pani Dorota Zawadzka nie podaje jaki jest akceptowany przez nią model psychiki, to znaczy, że tego nie wie lub nie chce się tą wiedzą podzielić z czytelnikiem. W psychologii jest wiele modeli psychiki, wzajemnie się wykluczających. Nie można budować spójnego systemu wychowawczego opierając się na rozwiązaniach bazujących na sprzecznych podstawach teoretycznych. Jest to oczywiste dla każdego teoretyka i praktyka niekoniecznie z dyplomem wyższej uczelni.
Pierwszy raz słyszę, że bycie nianią to zawód pedagogiczny. Bycie jednym z rodziców, czy też bycie nianią, to zupełnie inna relacja niż wychowawca – wychowankowie. Niby rodzice wychowują i wychowawcy robią to samo, ale zupełnie inny jest zakres odpowiedzialności, dopuszczalnych środków wychowawczych i relacja pomiędzy wychowywanym a wychowującym w obu sytuacjach. Termin „praktyka pedagogiczna” pozostawiłbym do doświadczenia nabywanego w zinstytucjonalizowanych formach oddziaływania wychowawczego.
Samochwała w kącie stała… Jestem bardzo ciekawy, na podstawie czego pani Dorota Zawadzka stwierdziła, że ma wrodzoną a nie nabytą stanowczość. Czy konsekwencja jest również wrodzona, czy może nabyta dla odmiany? Czym różni się według pani Doroty Zawadzkiej konsekwencja od stanowczości? Czy może chodzi o to, by ładnie komponowało się zdanie? Bo przecież można by napisać, że dzięki „uporowi” i znaczenie byłoby takie samo, tylko inaczej by brzmiało. Pani Dorota Zawadzka pisze o szeregu skutecznych technik i metod. Nie pisze tylko, czego dotyczą te techniki i metody. Jeśli chodzi o manipulowanie innymi, to najlepiej udać się na szkolenie NLP. Nie trzeba mieć wrodzonych cech. Wszystkiego zostanie się nauczonym!
Być może, wrodzona i nabyta inteligencja, pojęcia znane psychologom, a i pedagogom mogły obić się o uszy, byłyby znacznie bardziej użyteczne przy pisaniu książki. Czego ja wymagam?!