Bez większych problemów nawiązuję kontakt z dziećmi i ich rodzicami. Swoje poglądy staram się przedstawiać w jasny i zdecydowany sposób. W kontaktach z dziećmi sprawiającymi problemy wychowawcze szybko umiem dobrać i zastosować odpowiednie techniki pedagogiczne. Konsekwentnie stosuję swoje metody wychowawcze, dzięki czemu jestem skuteczna.
Do nawiązania kontaktu niezbędna jest gotowość obu stron na kontakt. Jeśli rodzice chcą kontaktu z „super nianią”, to nie znaczy, że dziecko czy dzieci też tego pragną. Czy w takich przypadkach konsekwencja jest gwarancją sukcesu? Dziecko można oczywiście zmusić do kontaktu ale to nie jest rozwiązanie. Doradzając rodzicom, jak rozwiązać sytuacje trudne należy oprzeć się na wiedzy, a nie na poglądach. Poglądy są dobre, gdy chce się podyskutować o modelach wychowania, a nie szukając rozwiązania problemu. Mieszanie poglądów z wiedzą jest bardzo charakterystyczne dla omawianej pozycji. Nie jestem pedagogiem. Bywam niekonsekwentny. Potrafię poradzić sobie nawet z najdziwniejszymi przypadkami (dziecko nieodczuwające bólu). Nie stosuję przy tym żadnych technik pedagogicznych, tylko to, co mi podpowiada zdrowy rozsądek i wiedza psychologiczna z jednej strony, a wygodnictwo i lenistwo z drugiej. Dzięki temu jestem skuteczny. Przy czym jestem skuteczny nie tylko względem dzieci cudzych ale i własnych. Ciekawe jak się sprawują na „co dzień” synowie pani Doroty Zawadzkiej.
Przez dwanaście lat byłam wykładowcą na Wydziale Psychologii UW, a ostatnio również w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Uczyłam studentów, jak pracować z rodziną i dziećmi. Nieustannie pogłębiam swoją wiedzę. Współpracuję z Komitetem Ochrony Praw Dziecka, gdzie od pięciu lat jestem w Kapitule nagrody „Świat Przyjazny Dziecku”. Regularnie współpracuję z mediami.
Jeśli pani Dorota Zawadzka wykładała na Uniwersytecie, to na 99% ma doktorat. Dziwne, że nie pisze z czego obroniła pracę. Na psychologii powinno się studentom studiować psychologię, a nie pracę socjalną. A takie wnioski, że zajmowała się pracą socjalną, można wyciągnąć ze stwierdzenia o „pracy z rodziną”. Czy dzieci nie są częścią rodziny, że praca z nimi jest wymieniona osobno? Może zamiast nieustannie pogłębiać wiedzę należy czasem przemyśleć to, co już się poznało? Refleksja nad sprzecznymi z wiedzą obserwacjami jest niesamowicie twórcza. Nie trzeba do tego czytać setek stron nic nie znaczących przyczynkarskich artykułów. Wystarczy pomyśleć i można dojść do niesamowitych wniosków.
Współpraca z tak niebezpiecznymi instytucjami jak Komitet Ochrony Praw Dziecka stawia panią Dorotę Zawadzką poza kręgiem osób, które zaprasza się do domu. Wiadomo, że w systemach socjalistycznych wszelkie instytucje służące pozbawianiu wolności mają jakieś szczytne nazwy – ministerstwo prawdy, Komitet Ochrony Praw Dziecka itp. Oczywiście w ministerstwie prawdy ostatnią rzeczą, jaką się znajdzie jest prawda, a przywołany komitet zajmuje się wszystkim, tylko nie dobrem dzieci. Niemniej osoba o „poglądach przedstawianych jasno i zdecydowanie” czuje się w takich ciałach jak ryba w wodzie.
Ja współpracuję z mediami (internetem) nieregularnie. Czy to w jakikolwiek sposób czyni mnie lepszym? Moim zdaniem nie. Niemniej pani Dorota Zawadzka podkreśla swoją współpracę. Czy chodzi o przynależność do salonu? To by wiele wyjaśniało.