Po wnikliwej analizie opracowuję najlepszą metodę, dobraną do konkretnej rodziny, dzięki której sprawiający kłopoty mały domownik zacznie zachowywać się jak należy. Najważniejszą zasadą obowiązującą w trakcie programu jest przestrzeganie moich zaleceń, a dotyczy ona zarówno dzieci, jak i dorosłych.
Dlaczego analiza ma być wnikliwa, nie wiem. Natomiast wiem, że bazując na kilkudniowej obserwacji można mieć za mało danych do rzetelnej analizy przypadku. Poza tym, jest problem z określeniem „zachowywać się jak należy”. To co dla „najwspanialszej” niani może być właściwe, dla rodziców może być nie do zaakceptowania i na odwrót.
Najważniejszą zasadą w programie jest zapewne „nakręcić taki odcinek, by oglądalność nie spadła, a najlepiej wzrosła”. Kit wciskany ludziom „próbującym rozwiązać swój problem” to zupełnie inna para kaloszy. A co robi pani Dorota Zawadzka, gdy dorośli ani dzieci nie przestrzegają jej zaleceń? Nie kieruje odcinka do emisji? Czy brakiem współpracy tłumaczy swoją porażkę?
Po zaprezentowaniu technik i metod, dzięki którym zachowanie małych rozrabiaków powinno zmienić się na lepsze, zostawiam rodziców, by sprawdzić, czy stosują się do moich zaleceń i czy odnoszą sukcesy. Mimo że nie ma mnie z rodziną, żadne odstępstwa od ustalonego przez nas planu nie umkną mojej uwadze. Po okresie próby wracam, chwalę postępy i w razie potrzeby wprowadzam niezbędne poprawki.
Zamiast prezentować techniki i metody, należy ustalić jaki jest cel działania. Nie każde zachowanie jest pożądane w każdej rodzinie. Przekonanie pani Doroty Zawadzkiej, że jakaś aktywność dziecka jest właściwa, nie musi być podzielane przez rodziców. Moim zdaniem mały rozrabiaka jest znacznie lepszy niż dziecko w stuporze, pomimo że to drugie będzie określane jako „grzeczne”.
Oczywiste jest, że w czasie gdy rodzina usiłuje zastosować „techniki i metody” towarzyszy jej ekipa telewizyjna, więc „genialna” niania może sprawdzić na nagraniach, jak zachowują się członkowie rodziny. Gdyby „odstępstwa od ustalonego planu” nie uchodziły uwagi „najwspanialszej” niani, gdy rodzinie nie towarzyszą kamery, to można by to uznać za osiągnięcie, albo przejaw talentu. Tak, to jest to tylko sprawne wykonywanie zadania. Nie ma się czym chwalić.
Najbardziej podoba mi się wprowadzanie „niezbędnych poprawek w razie potrzeby”. Zatem jak nie ma potrzeby wprowadza się zbędne poprawki?
Słodkie jest również „chwalenie postępów” niezależnie od tego czy takie wystąpiły. Domyślam się, że odcinki bez „postępów” nie są kierowane do emisji.