Wstęp
Wychowanie dziecka jest najważniejszym i najwdzięczniejszym zadaniem każdego rodzica. Trudności z jakimi spotykamy się w procesie wychowania, są różne, w zależności od wieku dziecka, jego płci czy osobowości. Zależą też od tego, jakimi ludźmi jesteśmy my sami.
Pani Dorota Zawadzka już kilka razy wykazała się dużą swobodą w stosowaniu kalek z języka angielskiego. W języku polskim rodzice zazwyczaj występują w parach. W takim przypadku liczba pojedyncza brzmi „jedno z rodziców”. Można oczywiści napisać rodzic lub rodzicielka, niemniej dotyczy to tylko sytuacji w jakich płeć jednego z rodziców jest ważna. Dlaczego wychowanie jest zadaniem każdego rodzica (ojca), a nie każdego z rodziców (matki i ojca) pani Dorota Zawadzka nie tłumaczy. Pewnie nie wie, że tłumaczenie z angielskiego należy robić ze zrozumieniem.
Trudności z jakimi mają rodzice do czynienia są wypadkową błędów popełnionych przez nich w procesie wychowania dziecka. Mnożenie czynników „odpowiedzialnych” za problemy z dzieckiem nie ułatwia zrozumienia problemu. To jakie błędy popełniamy w wychowaniu własnych dzieci jest prostym efektem błędów popełnionych przez naszych rodziców, a szerzej przez osoby znaczące z naszego dzieciństwa. Tyle, że takie postawienie sprawy nie kwalifikuje się do programu, jaki ma „rozwiązać problem” w ramach odcinka.
To nas, rodziców, dzieci biorą za wzór. Nie wiedzą one, co jest dobre, a co złe, dopóki im tego nie pokażemy i nie powiemy. Uczą się, obserwując nasze postępowanie.
Zdumiewające jest jak prawdziwe zdania mogą sąsiadować z zupełnie fałszywymi zdaniami tworząc pozornie spójną całość.
Prawdą jest, że dla większości dzieci rodzice są wzorami. Mężczyzna jest wzorem ról męskich, zaś kobieta jest wzorem ról kobiecych. Nie zmienia to tego, że osobowość może być budowana nie na wzór tego z rodziców, które jest tej samej płci, ale w kontrze do niego. Zatem najczęściej wzorujemy się na jednym z rodziców. To trochę co innego niż bezwarunkowe branie za wzór.
Natomiast zupełnie bezwarunkowo mamy wdrukowywane normy stosowane przez rodziców. Nie ma tu żadnego znaczenia co rodzice mówią. Ma wyłącznie znaczenie, co robią. Ponieważ normy są wdrukowywane przez model, za którym dziecko podąża. Dotyczy to również kategorii zła i dobra. Mówienie o nich (normach), nie uczy dziecka co jest złe a co dobre, tylko tego jak się mówi o tym co jest złe i dobre. Wiedza o normach nie ma żadnego związku z normami, jakie człowiek stosuje w życiu.
Reasumując norm dziecko uczy się obserwując rodziców lub inne osoby znaczące. Natomiast wiedzy czy emocji w ten sposób się nie ukształtuje.
Jest to szczególnie ważne, oznacza bowiem, że cokolwiek mówimy i robimy, będzie miało długotrwały wpływ na nasze dzieci. Wiedząc o tym, nie zapominajmy, że jesteśmy tylko ludźmi; popełniamy błędy i nie zawsze panujemy nad sytuacją. Pamiętajmy też, że miłość i troska potrafią wiele zdziałać. Nigdy nie bagatelizujmy siły miłości.
Znów pomieszanie prawdy i fałszu. Prawdą jest, że to jak rodzice zachowują się w obecności dziecka, ma wpływ na nie. Nieprawdą jest, że cokolwiek robimy ma na nie wpływ. Jeśli tatuś mówi, że idzie do kochanki, a cichcem wymyka się do biblioteki, to wyprawa do biblioteki będzie miała taki wpływ na dziecko, jakby była wyprawą do kochanki. Przynajmniej tak długo jak długo prawda nie wyjdzie na jaw.
Co ma popełnianie błędów wspólnego z panowaniem nad sytuacją? Bóg raczy wiedzieć. Niewątpliwie są to rzeczy przytrafiające się człowiekowi, niemniej w wyniku popełnionych błędów można panować nad sytuacją lub nie panować. Tak samo może być w sytuacji gdy nie popełnimy żadnych błędów. Nie mamy wpływu na huragan czy powódź.
Hippisowskie nawoływanie do docenienia roli miłości jest piękne, tylko co ma piernik do wiatraka? Po jakiego grzyba wstawiać banialuki o miłości do kontekstu mówiącego o wpływie każdego zachowania dorosłego na wychowanie dziecka? Uczciwiej byłoby poświęcić trochę uwagi sposobom okazywania uczuć. Niemniej to wymagałoby wiedzy. Pobożne życzenia i zaklęcia nie wymagają rzetelnej wiedzy.