Słuchanie akustycznych Stones`ów przyprawia o miły dreszczyk emocji. To pewnie jedyna płyta tej kapeli, którą jestem w stanie wchłonąć bez popitki. Może dlatego, że snuję się nad nią takie prowincjonalne, pozytywne rozleniwienie, pełne niedoskonałości fajne granie, które sprawia, że zaczyna się patrzeć na wszystko w nieco cieplejszych barwach.
Dlatego czas na kolejną porcję “Braci”.
______________________________________________________________
Ulicami Lubina, czarnym lekko zdezelowanym oplem jechał Mariusz, Mariem zwany. Grubawy, z rozlaną twarzą, gryzącym w gębie papierosa, w ciemnych okularach. Pogładził się po swej jednomilimetrowej czuprynie.
Sprawdził w samochodowym lusterku uśmiech numer pięć. Gra. Poprawił marynarkę. Wyglądał, jakby ktoś wyjął go z filmu „Blues Brothers”, tylko kapelusza brakowało. Zapuścił muzyczkę. Uchylił okno. Ryknęły gęste riffy grupy Illusion.
Spojrzał przed przednią szybę na maskę, którą z rana wypucował tak. Zmarszczeniem brwi i dziwacznym skrzywieniem ust pozdrowił białe smugi, które układały się w przepiękne wzorki. A kurwatamkurwatamkurwatamkurwatam…- podsumował filozoficznie.
Rozległ się dźwięk telefonu komórkowego.
- Taaa…? No witaj Damianku- udał, że się cieszy i strzyknął śliną- Czekaj, już ci mówięm…no, kula pięć dych… amfa po stówce…nie, nie opuszczę...co z tego, ja też mam rodzinę do utrzymania…Słuchaj…albo bierzesz, albo jadę do skarbówki…myślisz, żeś jedyny, skarbie? ...No dobra, zaraz będę.
Wyłączył aparat. – Ja ci dam kurwa promocję- mruknął do siebie- kurwa, zrobi laskę komu trzeba, dostanie awans i w główce się pierdoli, echchch…- poczuł, że wzrasta mu ciśnienie w żyłce- MMMMMMMMMMMMMMMMMMMMM...
Podgłośnił Illusion. Otarł czoło, potem powąchał się pod pachami. Kurczę, gorąco się zrobiło- pomyślał- taki gorąc o tej porze roku??? Wychylił głowę za okno, zmrużył chińskie oczka i uśmiechnął się. Momentalnie wyłączył ogrzewanie. Jeszcze bardziej podgłośnił Illusion. Zaczął gwizdać do muzyki, do której za chuja nie da się wygwizdywać. Jechał dalej. Gwizdanie poprawiło mu humor. Po chwili gwizd płynnie przeszedł a atamkurwowanie…
Mario zmierzał w stronę kombinatu- w końcu stały klient z biura zarządu to nie byle co, ho ho ho. W dodatku zadowolony klient, który jak mówią prawidła marketingu, powinien polecić mnie innym, pomyślał Mario. Dla takich chwil warto żyć- dodał w myślach cynicznie.
Minął szpital górniczy- pomnik ku czci kombinatu. To jedno trzeba przyznać, firma dba o szpital. Jakieś dwadzieścia metrów dalej Mariusz skręcił w prawo, minął bramę- wymienił powitalne spojrzenia z ochroniarzem. Zwolnił prędkość tak, by brawurowo przybić piątkę z bramkarzem. Nawet wprawne oko miałoby problem z zauważeniem ziela pod wewnętrzną częścią dłoni Mariusza.
Grubasek wjechał na teren Kombinatu. Wolno, nikomu nie wadząc ominął przeluksusowe beemki i merole. Zatrzymał się tuż przed wejściem do biura Zarządu. Wysiadł, przymknął dźwierze.
Zadowolony z siebie, z towarem w kieszeni, z lekkością słonia wfrunął do środka. Mrugnął oczkiem do lalindy w recepcji, która wpuściła go do działu firmy zastrzeżonego dla osób postronnych.
Ale co tam, przecież Mario był tu niemal członkiem rodziny!
***
Bohun przyspieszył kroku, bo dziś obiecał sobie, że MUSI skończyć w godzinach pracy. Całe szczęście, że zostało mu do zrobienia tylko parę klatek. Pół godziny i szlus. Jego wzrok przykuł tłumek rozgorączkowanych mieszkańców. W tłumie stała karetka pogotowia i zapłakana kobieta w średnim wieku. Poznał babinę- to matka Sumika. Spojrzał na zegarek.
Nie ma, trzeba lecieć, po drodze skoczy się po jakąś bułkę, czy coś. Podszedł do niego szpakowaty mężczyzna, miał może czterdzieści lat. Był wysoki i elegancki. Szajber mu było.
- Ma pan coś dla mnie?
Bohun wyjął z torby sporą kopertę. – Potwierdzenie odbioru… proszę podpisać.
Gdy Szajber podpisywał przesyłkę, Bohun zerkał na zbiegowisko. – Zazdroszczę panu.
Bohun spojrzał na Szajbera, jak na wariata. – Widzi pan, to że sąsiedzi traktują mnie jak złodzieja, to nawet rozumiem, po tym jak Lepper z Rokitą wymieniają sobie uprzejmości- rzekł kwaśno. – Zresztą, nawet nie sąsiedzi… emeryci. Nie chodzi mi o tych, którzy przeżyli wojnę, a teraz dostają grosze. Im cześć. Ale niech pan spojrzy na tych emerytów górniczych. Czterdzieści pięć, pięćdziesiąt lat i na emeryturkę. I czuje się bogiem. Myśli pan, że są zadowoleni. Nie, im jest ciągle mało, oni mają rację, dają tylko dobre rady.
A powiedz pan im słowo, wyleją na pana wiadro pomyj. Pomijam słownictwo, bo czego można oczekiwać. Najciekawsze jest to, że gdy przychodzi do konkretów, to ich nie ma, znikają, nie mają czasu. Niech pan spojrzy na tego…
Wskazał na ubranego w dres i kurtkę skórzaną mężczyznę w średnim wieku, który z wszechwiedzącą miną tłumaczył coś ludziom. – ...Kogut. W zeszłym tygodniu napisał na mnie donos do Zusu i skarbówki. Udaje przyjaciela i kupuje u mnie na zeszyt najtańsze piwo. Ciekawe, jaką ma emeryturę. – Tysiąc siedemset. – Sam pan widzi. Ciężko dziś w Polsce prowadzić interesy… – W tiwi powiedzieli, że mamy wzrost gospodarczy. – Tak, a świnie latają w kosmos…Gdzie ten wzrost, niech pan mi powie. Wie pan, że jak byliśmy z rodziną na wczasach w Anglii, to Londynie na każdym rogu słychać język polski? Jak byliśmy w barze, okazało się, że wie pan kto składał hamburgera?
Bohun spojrzał na Szajbera. – Dziewczyna po Uniwersytecie Jagiellońskim. Rozumie pan? Po takiej uczelni? Jak można kochać ten kraj, który wysyła na wygnanie to, co ma najlepszego?
Bohun nie kontynuował. Widział, że facet jest cholernie rozgoryczony. – Do widzenia, dziękuję.
Podali sobie ręce, poszli w swoją stronę.
_________________________________________________________________
część pierwsza:
http://tekstowisko.com/maddog/51224/rozpoczynam-nowy-cykl-plus-ilustracj...
część druga:
http://tekstowisko.com/maddog/51509/nowy-cykl-dwa
część trzecia:
http://tekstowisko.com/maddog/51745/nowy-cykl-trzy
część czwarta:
http://tekstowisko.com/maddog/52103/powiesc-bracia-cztery
część piąta:
http://tekstowisko.com/maddog/52346/powiesc-bracia-piec
część szósta:
http://tekstowisko.com/maddog/52712/powiesc-bracia-szesc
komentarze
Nom, melduję, żem przeczytał
pzdr
grześ -- 06.03.2008 - 10:01