Tak, ta część jest w założeniu najmroczniejsza. Przynajmniej dla mnie.
Jest o złej miłości. Chociaż ja wiem, czy o złej? Zresztą, może nie do końca wiadomo co mam na myśli mówiąc „zła”?
W każdym razie wyjaśni się na końcu.
Czytajcie, a znajdziecie:-)
Starociarze
Serial
VI
Żabice. Sławek niesie do dziecięcego pokoiku śniadanie dla żony, która właśnie karmi małego synka. Wita się z nim czule, ale z udawaną pretensją dodaje, że i on chciałby się tym pobawić- wskazuje na pierś Aleksandry. Żona uśmiecha się szelmowsko i grozi mu palcem.
Ola prosi Sławka, by zajął się synem, po czym wychodzi z pokoiku. Do kuchni wchodzi Grzesiek. Ola żegna się z nim- Grześ wraca do domu. Aleksandra prosi go równocześnie, by kiedyś przyjechał z mamą.
Po chwili Sławek i Grzesiek wyjeżdżają z obejścia. Aleksandra, z synem na ręku, stojąc na ganku odprowadza odjeżdżających wzrokiem.
Trochę później. Dworzec kolejowy. Stary, poniemiecki, stylowy. Na peronie stoi już pociąg. Sławek i Grzesiek żegnają się serdecznym uściskiem dłoni. Grzesiek wchodzi na stopnie pociągu.
Pociąg rusza. Sławek patrzy za znikającym za zakrętem pociągiem. Gdy odwraca się, by wrócić do domu, jego uwagę przyciąga jakiś przedmiot leżący między kamieniami na torach. Sławek z zaciekawieniem podnosi przedmiot i patrzy na niego pod słońce. Okazuje się, że to stary, drewniany różaniec; wybrakowany i zmurszały.
RETROSPEKCJA
Lata 50-te. Dolny Śląsk, Ziemie Odzyskane.
W jednej ze wsi trwa procesja.
W trakcie procesji ujawnia się cały koloryt ówczesnych lat.
Na czele procesji stoi ksiądz Mariusz- wysoki, przystojny, ze szramą na twarzy. Bardziej przypomina żołnierza, niż klechę.
Grupki dziewczynek patrzą zakochanym, cielęcym wzrokiem na księdza. Chichoczą, po czym milkną uciszone przez starszych.
Tymczasem na dworcu zatrzymuje się pociąg, z którego wysiada około 35-letnia kobieta, Weronika. Gdyby nie oszpecająca jej twarz, byłaby piękną kobietą. Weronika trzyma w ręku małą walizeczkę, która jest jej jedynym majątkiem.
Tymczasem trwa procesja. Weronika idzie przed siebie, jednak widać, że sama nie wie gdzie i po co. Wie tylko, że czegoś uparcie szuka. Jakby kierowała nią jakaś siła. Z oddali widzi już zabudowania wsi, w jej oczy rzuca się widok procesji. Idzie w tym kierunku.
Weronika wchodzi w tłum. Ponieważ weszła w tył maszerującej procesji, przedziera się do początku maszerujących. Zauważa przed sobą, na przedzie kolumny barczystego księdza.
Procesja dociera na miejsce. Ksiądz odwraca się, by pożegnać wiernych.
Wszyscy klękają. Tylko jedna kobieta- Weronika- stoi w miejscu. Ksiądz nie poznaje jej w pierwszej chwili. Widocznie, albo zupełnie jej się nie spodziewa, albo blizna przebiegająca jej twarz czyni z niej nierozpoznawalną kobietą.
Weronika patrzy w Mariusza jak urzeczona. Czuje i radość i rozczarowanie, że Mariusz jest księdzem.
Tymczasem ksiądz próbuje sobie coś przypomnieć. Wtem jego twarzy staje się „straszna”- przypomniał sobie, kim jest stojąca naprzeciw niego kobieta.
Ponieważ ta chwila trwa niepokojąco długo, jeden z ministrantów daje znać księdzu, że trzeba kontynuować nabożeństwo.
Pełen emocji, nerwów i napięcia ksiądz Mariusz jakoś kończy procesję.
Wierni rozchodzą się, spekulując, co też spowodowało dziwny stan księdza Mariusza.
Trochę później. Z zakrystii wychodzi ksiądz Mariusz. Jest poważny, spięty, skupiony. Idzie przez kościelny korytarz. W kościele panuje półmrok, przez witraże przebiegają snopy światła oświetlające idącego do wyjścia księdza. Mariusz wychodzi na zewnątrz.
Nagle zza filaru wychodzi Weronika. Staje tuż przez Mariuszem. Zdają się niemal stykać ciałami. Patrzą na siebie w milczeniu, napięciu. Nie wiedzą, co powiedzieć. Choć wygląda, jakby czekali na siebie, widać między nimi barierę. Powoli wychodzą z kościoła. Stoją przed wejściem do kościoła obok siebie, nie patrzą na siebie, nie wiedzą, co powiedzieć. Wreszcie Mariusz gestem zachęca Weronikę, by poszła za nim.
Weronika i Mariusz idą w milczeniu przez wieś. Wścibscy sąsiedzi patrzą po sobie zaciekawieni.
Ksiądz i Weronika zbliżają się do plebani. Budynek podejrzanie przypomina nam obecne gospodarstwo Sławka i Aleksandry.
Wieczorem na plebani. Ksiądz Mariusz odsyła gosposię.
Trochę później. Weronika i Mariusz w milczeniu siedzą naprzeciw siebie. Każde z nich chce coś powiedzieć, jednak nie wiedzą zacząć.
Wreszcie rozmowę zaczyna Weronika. Przerywanym głosem mówi, że niedawno wypuszczono ją z obozu koncentracyjnego w Jaworznie. Nie wiedziała, co robić, bo od kiedy władze polskie wywiozły siłą tysiące Ukraińców z rodzinnych stron, gdzieś, hen w głąb Polski, nic nie zostało z rodzinnych stron w Bieszczadach i na Wołyniu. Z rozmowy dowiadujemy się, że Polska prowadziła obóz koncentracyjny dla Ukraińców deportowanych w ramach akcji „Wisła”. Weronika mówi, że gdy dowiedziała się, że Mariusz nie przeżył przesłuchania polskich oficerów, próbowała popełnić samobójstwo.
Próbuje dowiedzieć się od Mariusza, co się z nim stało, jednak widać, że on nie chce za bardzo mówić. Z ugrzęźniętym w gardle głosie mówi, że powiedziano mu, że jego żona- Weronika- zginęła w trakcie wywózki do Jaworzna.
Tymczasem jedna z dziewczyn wpatrzonych w Mariusza w czasie procesji, podgląda z zewnątrz księdza i Weronikę.
Plebania. Weronika przyznaje, że po wypuszczeniu jej z obozu, jeździła od powiatu do powiatu szukając męża- Mariusza, pytała ze strachem o przesiedlanych Ukraińców (ze strachem, bo przyznanie się do pochodzenia w tamtych czasach groziło śmiercią. A, że z Jaworzna na dolnośląskie Ziemie Odzyskane nie była daleko, trafiła tutaj. Tylko myśl o jej mężu pozwoliła jej przetrwać przesłuchania i tułaczkę. Mariusz milczy. Nie wie, co mówić, jak się zachować. Widać, jakby walczył sam z sobą, przeżywał jakąś rozterkę, był wściekły na siebie.
Trochę później. Noc. W swojej izbie ksiądz Mariusz rozmawia z bogiem. Prosi go o radę. Nie widzi, że jest podglądany przez dziewczynę ze wsi.
Po jakimś czasie Mariusz słyszy skrzypienie otwieranych drzwi. To wchodzi Weronika. Wchodzi nieśmiało, jakby przestraszona tym, co może się za chwilę wydarzyć. Ksiądz, równie niepewny odwraca się do niej.
Delikatnie, końcami palców dotyka jej powiek, policzków, ust; jakby Weronika była czymś zwiewnym, jakby miała rozpłynąć się w powietrzu przy odrobinie nieuwagi. Mariusz zamyka oczy. Delikatnie, z obawą, całują Weronikę w usta…
Podglądająca Mariusza i Weronikę dziewczyna ucieka. Jest zadowolona- będzie, co opowiadać koleżankom.
Plebania. Tymczasem w ostatniej chwili Mariusz odsuwa Weronikę. Ona jest rozżalona, lecz próbuje rozumieć księdza. Powoli, jak zbity pies wychodzi z izby. Mariusz stoi przy oknie zły na siebie. Patrzy rozżalony na wiszący na ścianie krzyż.
Nazajutrz. Ksiądz budzi się. Idzie do kuchni, rozgląda się za Weroniką. Nikogo nie ma. Jest zdziwiony nieobecnością gosposi. Znajduje na stole kartkę z listem od Weroniki.
Tymczasem na dworcu kolejowym, na ławeczce, siedzi Weronika. Wygląda, jakby w jednej chwili skurczyła się, postarzała. Czeka na pociąg.
Tymczasem Mariusz biegnie w stronę dworca. Towarzyszą mu złe spojrzenia mieszkańców.
Pod nieobecność księdza kilku tubylców biegnie w kierunku plebani.
Dworzec. Weronika wsiada do pociągu. Rzuca ostatnie, smutne spojrzenie wokół siebie.
Wieś. Plebania płonie. „I myśmy takiego przyjęli”- mówią z zaciętymi minami mieszkańcy.
Dworzec. Na peron wpada Mariusz. Niestety pociąg znika już za zakrętem.
Mariusz kręci się bezradnie w miejscu.
Wreszcie wściekły ciska różańcem w tory.
WSPÓŁCZEŚNIE
Żabice.
W jednym z pomieszczeń gospodarczych leży już różaniec. Czeka na renowację. Obok siedzi zamyślony Sławek i dorabia brakujące paciorki różańca.
Z zadumy wyrywa go odgłos telefonu komórkowego- to sms od żony. Sławek czyta informację, uśmiecha się do siebie.
Patrzy w stronę wyjścia z warsztatu. Stoi tam już Aleksandra.
KONIEC ODCINKA
Pierwszy odcinek:
http://tekstowisko.com/maddog/56412.html
Drugi odcinek:
http://tekstowisko.com/maddog/56434.html
Trzeci odcinek:
http://tekstowisko.com/maddog/56460.html
Czwarty odcinek:
http://tekstowisko.com/maddog/56467.html
Piąty odcinek:
http://tekstowisko.com/maddog/56497.html
komentarze
Czy mnie jeszcze pamiętasz???
:)
AnnPol -- 30.09.2008 - 13:52Ha!
Aniu!
Nareszcie!
:-)
Co tam u Ciebie?
Jakby co to czacik jest po prawej:-)
Naprawdę, bardzo się cieszę:-)
Human Bazooka
Mad Dog -- 30.09.2008 - 13:55Panie Mad Dogu
Co u mnie? Rzekłabym “po polsku” czyli stara bida:) Generanie nie najlepiej…ale starm sie nie dać do końca…
AnnPol -- 30.09.2008 - 14:11Hm, przeczytałem,
tak, kilka spraw:
“Tomek z zaciekawieniem podnosi przedmiot i patrzy na niego pod słońce. Okazuje się, że to stary, drewniany różaniec; wybrakowany i zmurszały.”
Skąd się wziął tu jakiś Tomek?
Chyba Sławek?
Albo coś nie rozumiem.
No i z jakiego własciwie powodu spalono tę plebanię?
W ogóle może mi brakuje wiedzy historycznej, ale coś jakoś niektóre fragmenty chaotyczne mi się wydają, znaczy nie do końca rozumiem.
Ale się podoba.
pzdr
grześ -- 30.09.2008 - 15:10Racja, Sławek
A co do reszty, nieuważnie czytasz.
Human Bazooka
Mad Dog -- 30.09.2008 - 15:12...
Fakt, chyba najlepsze do tej pory.
Odcinek ktory jest głównie o miczeniu. Ona milczy do niego, a on do niej. ;)
Barbapapa -- 01.10.2008 - 07:30Barbapapa
Dzięki:-)
Znajoma po przeczytaniu tej części napisała mi, że serial, w którym znajduje się odcinek o wyparciu się wszystkiego za cenę przeżycia, a potem życie z poczuciem winy wobec boga i tych, którzy zginęli, nie ma szans na realizację. Heh.
Human Bazooka
Mad Dog -- 01.10.2008 - 09:11