Na Wydziale Teologicznym poznańskiego Uniwersytetu przez niektórych swoich kolegów, był uznawany za jednego z najwybitniejszych teologów w Kraju.
Przez innych jest odbierany po prostu jako geniusz. Jego wszechstronność, dorobek naukowy, pisarstwo, udział w wielu znamienitych gronach naukowych, a także odwaga intelektualna, a także cywilna wzbudza szacunek wielu, nie tylko mu przychylnych, osób.
Już jako student tłumaczył Pismo Święte z języków oryginalnych.
Kiedy pracował jeszcze jako profesor teologii, byli tacy, którzy otwarcie przyznawali, że swoim myśleniem religijnym i tym, co pisze, wyprzedza innych polskich teologów o jakieś dwadzieścia lat. Wśród studentów i wykładowców krążyły nawet dowcipy, które miały ukazać wielkość Jego myśli.
„Po śmierci przed oblicze Najwyższego trafiają: Ratzinger, Rahner i… Węcławski (dziś Polak). Rahner po krótkiej audiencji u Stwórcy, wychodząc drapie się po głowie i pokornie stwierdza, że nie wszystko, co napisał jest prawdziwe i musi niektóre rzeczy zmienić. To samo spotyka Ratzingera. Następny wchodzi Węcławski. Po kilku długich godzinach wieczności, wychodzi sam Najwyższy i… drapiąc się po swej długiej, siwej brodzie stwierdza, że nie wszystko, co zrobił było dobre i niektóre rzeczy będzie musiał jednak zmienić….”
Inne zakończenie podobnego dowcipu mówi o tym, że po rozmowie z Węcławskim Bóg sam traci pewność, co do swego istnienia…
To właśnie dzięki Jego interwencji i działaniom wyszła na jaw sparwa arcybiskupa Peatza. Był również członkiem komisji, która badała w IPN-ie akta arcybiskupa Wielgusa.
Dlaczego piszę o prof. Polaku? Od czasu kiedy dokonał on aktu porzucenia najpierw kapłaństwa, a potem Kościoła Katolickiego, spotyka go wiele przykrości i to nie tylko, co nie dziwi zresztą, ze strony swoich niedawnych współbraci w kapłaństwie ( nie został nawet zaproszony na jubileusz włączenia Wydziału Teologicznego w struktury UAM, choć było to głównie Jego zasługą), ale również, i to właśnie zaskakuje najbardziej, gremiów naukowych na Uniwersytecie Adama Mickiewicza.
Od dłuższego już czasu dochodziły informacje, iż Senat UAM nie zechce, aby Polak został kierownikiem założonej przez siebie, słynnej już nie tylko w Polsce, Pracowni Pytań Granicznych, międzywydziałowej jednostki naukowej, która stała się poważnym i cenionym „miejscem dyskusji i sporu o obraz świata, granice i przekraczanie granic.”
Dzisiaj wyborcza.pl donosi, że podczas tajnego glosowania profesorowie poznańskiego uniwersytetu opowiedzieli się przeciw kandydaturze Polaka na kierownika PPG.
I nie chodzi tu jedynie o to, że odmawia się Polakowi stanowiska które najbardziej logicznie mu przysługuje. Chodzi o to, że to, co dzieje się wokół dawnego księdza, jest związane z jego wyborami życiowymi.
To, że Polaka spotyka ostracyzm ze strony Kościoła Katolickiego, jak już napisałem nie dziwi. Ktoś, kto choć odrobinę zdaje sobie sprawę z tego, jak Kościół traktuje „odszczepieńców”, byłby zaskoczony gdyby było odwrotnie. Ale, że również naukowcy, ludzie światli i wykształceni, odznaczają się brakiem tolerancji i zrozumienia dla ludzi, którzy mają odwagę żyć po swojemu zadziwia po stokroć… Tym bardziej, że chodzi o człowieka, który swoim rozmachem intelektualnym, dorobkiem naukowym, uczciwością i rzetelnością myślenia, odwagą cywilną, otwartością umysłu, uporem i konsekwencją w kierowaniu własnym życiem, bije ich wszystkich na głowę. A może właśnie dlatego…?
komentarze
polskie piekło
_____________________________________________________________________
Docent Stopczyk -- 30.09.2009 - 21:42Fotografować to znaczy wstrzymać oddech, uruchamiając wszystkie nasze zdolności w obliczu ulotnej rzeczywistości.
Henri Cartier – Bresson
Hm, ano chore, fakt,
świecki Uniwersytet karze wykładowcę swojego za to że przestał byc księdzem i katolikiem.
A to Polska właśnie?
pzdr
grześ -- 01.10.2009 - 06:14Panie Zbyszku
Z przyjemnością przeczytałam ten tekst. Jest wyważony i pozbawiony “ideologicznego zadęcia”.
Mnie też nie dziwi ostracyzm ze strony KK. No trudno, ten człowiek odrzucił pewne dogmaty i przestał się mieścić “w konwencji”. Dokonał wyboru, do którego miał pełne prawo.
Jednakże z drugiej strony widać jak na dłoni kierunek, który starają się utrzymać za wszelką cenę luminarze nauki. Nie tylko polskiej i nie tylko w dyscyplinie pt. “teologia”.
To powszechne dążenie do zakładania kagańca na twarz wszystkich “myślących inaczej”; usuwanie niewygodnych ludzi i ich argumentów zamiast podejmowania z tymi ludźmi i ich argumentami merytorycznej dyskusji; pęd w stronę naukowego unitaryzmu – staje się nie do zniesienia.
Pozostając z nadzieją na ostateczny upadek tych totalitarnych zapędów, pozdrawiam.
Magia -- 01.10.2009 - 12:15