Pijany? Niech umiera...


 

Chcę napisać o sprawie dość banalnej, aczkolwiek wcale nie bez znaczenia i bardzo poważnej. Takiej na śmierć albo życie…

Obejrzałem reportaż o śmierci człowieka, który umarł ponieważ dyspozytorka zwlekała z wysłaniem pogotowia ratunkowego, gdyż istniało prawdopodobieństwo, iż człowiek ten jest pijany.

Niestety takich przypadków można zapewne mnożyć. A zresztą komu z nas nie przydarzyło się, że nie zainteresował się losem kogoś leżącego w parku, czy wprost na ruchliwej ulicy, ponieważ a priori stwierdziliśmy, iż jest on jedynie pijany i w związku z tym nie jest konieczna mu jakakolwiek pomoc.

I nie chodzi mi tutaj jedynie o to, że być może rzeczywiście najczęściej ten który leży bezwładnie na ulicy, „choruje” jedynie na chwilowy bark kontaktu z rzeczywistością spowodowany nadmierną ilością spożytego wcześniej alkoholu. I tym, co mu w tej chwili potrzebne jest najbardziej, to czas na spokojny, niczym niezmącony sen, który pozwoli mu powrócić do pełni sił.

Chodzi tu bardziej o fakt, iż odmawia się osobom nietrzeźwym prawa do podstawowej opieki medycznej. Fakt, iż ktoś znajduje się pod wpływem alkoholu nie może oznaczać, iż nie przysługuje mu pomoc ze strony służb do tego zobligowanych. Nie mówiąc już o tym, iż często aby pozbawić kogoś dostępu do służby zdrowia, wystarczy jedynie podejrzenie, iż może być pijany.

I wreszcie chodzi tu o nas samych, którzy cierpimy na karygodny brak wrażliwości na los tych, którzy, nieważne czy pijani “w sztok” , czy trzeźwi, “jak świnie” znajdują się w sytuacji, w której potrzebują pomocy drugiego człowieka. Oglądamy się na innych, usprawiedliwiamy się tym, że “ci inni” również nie reagują, że przecież się spieszymy, że mamy na głowie mnóstwo innych ważnych i nie cierpiących zwłoki spraw, które nie pozwalają nam się zatrzymać i choćby zapytać, czy nie potrzeba pomocy…

Przecież może się okazać, że oprócz tego, iż ktoś jest rzeczywiście pijany, cierpi również na jakieś inne dolegliwości zdrowotne, które wymagają natychmiastowej pomocy medycznej.

To, że dyspozytorka pogotowia może zadecydować o życiu lub zdrowiu ludzkim, opierając swoje działania ( bądź ich brak) na tym jedynie, czy chory znajduje się pod wpływem alkoholu, czy nie, to rzecz tak nieprawdopodobna, że aż straszna.

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

No niestety,

tak jest, i najgorsze jest to, że nieraz przechodziło się koło kogoś kto leżał pijany (acz na 100 proc nie wie się) i że tak powiem cżłowiek się nie zainteresowął ta druga osobą.

Kurde, wczoraj byłem takiej sceny, która była niefajna, wszedł do autobusu pan bardzo pijany przednimi drzwiami, kupił bilet u kierwocy, , autobus jechał, pan jakoś tak sie zatoczył, że uderzył głową o szybe i w ogóle stał dalej, kierowca kazał mu wysiąść, gość nie dość, że się uderzył mocno chyba zakrwawiony był, stracił kasę, to jesczez musiał wyjść z autobusu).

Nieprzyjemne to jakoś było.

W ogóle pijanych czasem traktuje się u nas jak nie-ludzi, np. prze zpolicję tak bywają traktowani.

Czy właśnie często przez kierowców po chamsku.

pzdr


zgoda,

myslę, że prawie wszyscy mamay podobne doswiadczenia i … nikt z nas nie jest bez winy.. niestety
pozdrawiam serdecznie


Subskrybuj zawartość