7 maja 1920 Kijów został zajęty. Tramwajem. Sowieci wycofali się bez walki na lewy brzeg Dniepru.
W samym mieście nikt nie zwrócił na to szczególnej uwagi, za to w Polsce powstał wielki zachwyt. Padały utopijne propozycje, Piłsudski był porównywany z Bolesławem Chrobrym. W rzeczywistości mieliśmy już wtedy poważne problemy. Nie było istotnego zwycięstwa militarnego. Natarcie bolszewików od północy powstrzymał Sosnkowski, ale z Kaukazu już waliła Konarmia Budionnego. Wbrew nazwie, miała w składzie dużo samochodów pancernych i była zwyczajnie za szybka; pod koniec maja rozerwała front. Doświadczenia obronne z czasów pierwszej wojny światowej okazały się nieprzydatne. Dowódca garnizonu w Kijowie Rydz-Śmigły (on zajął też wcześniej Wilno i Dyneburg) chciał go bez sensu bronić. W tym czasie Armia Czerwona zbliżała się już ku centralnym ziemiom Polski.
1 lipca 1920 powstała Rada Obrony Państwa, która przejęła uprawnienia naczelnego dowództwa, sejmu i rządu. 4 lipca powołano armię ochotniczą (dzieci, starcy, zwolnieni ze służby) z Hallerem na czele; było to prawie sto tysięcy ludzi. Tworzone z niej oddziały wojskowe kierowano na front, by uzupełnić powstające luki; ponosiły potworne straty, ale miały wysokie morale i ginęły ze śpiewem na ustach.
10 lipca Władysław Grabski pojechał do Spa w Belgii, żeby prosić o pomoc zagraniczną. Przyjęto go chłodno, wszyscy tam byli wkurwieni na Polaków już od tej wyprawy kijowskiej. Jako warunki podano: rozejm z Rosją bolszewicką na linii Curzona, zgoda na decyzję wielkich mocarstw w sprawie sporów z Czechosłowacją i Litwą, udział w londyńskiej konferencji razem z Rosją, Litwą, Czechosłowacją i… Galicją Wschodnią. W zamian obiecano pomoc, głównie dyplomatyczną, oraz sprzęt wojskowy. Jedynie Francja przysłała misję wojskową Weyganda. Węgrzy zadeklarowali gotowość przysłania korpusu w sile trzydziestu tysięcy szabel, na co jednak nie wyraziła zgody Praga. W sumie więc pomógł nam jedynie… Stalin. Armia Konna utknęła pod Lwowem. Tam też trzystu osiemnastu ochotników dokonało rzeczy niewiarygodnej.
Poprawiło to trochę sytuację, ale z północy ruszyła kolejna ofensywa. W połowie sierpnia bolszewicy stanęli pod Warszawą. 30 lipca w Białymstoku powstał Polrewkom z Marchlewskim na czele (oraz Feliksem Dzierżyńskim w ekipie). Swoją odyseję zakończył w Wyszkowie, w sprawie szczegółów odsyłam do Stefana Żeromskiego. Powstał też Galrewkom w Tarnopolu, zalążek przyszłej Galicyjskiej Republiki Rad. Przez trupa białej Polski prowadziła droga do światowej rewolucji.
grupa odwodowa w regionie Wieprza
Zresztą to wszyscy wiecie, bitwa warszawska, zwana też Cudem nad Wisłą... Zaczęła się kolejna faza wojny. 31 sierpnia bitwa pod Komarowem, potem niemeńska i sytuacja zmienia się na korzyść. 17 sierpnia strona radziecka przedstawiła propozycje pokojowe. Linia Curzona, przyjacielskie stosunki, redukcja armii do dziesięciu tysięcy ludzi (mieliśmy wtedy milion) i jeszcze mnóstwo innych paranoicznych żądań. Potem naprawiono radiostację.
(Dygresja: czy teraz rozumiecie, dlaczego tatuś Michnika nie zasługuje na żadne współczucie?)
We wrześniu 1920 przeniesiono obrady do Rygi. Zbliżała się zima i w ogóle po co prowadzić dalszą wojnę. Nie wyszło z samostijną Ukrainą. Rokowania toczyły się do marca 1921. Osiemnastego podpisano polsko-radziecki traktat pokojowy. Obie strony nie będą ingerowały w swoje sprawy wewnętrzne, co równało się rozbrojeniu Ukraińców i Białorusinów. Co tam jeszcze, możliwość repatriacji, prawo swobodnego rozwoju kulturalnego mniejszości narodowych, Rosja miała zwrócić trofea wojenne wywiezione od 1772 i zrobiła to (sic). Odzyskaliśmy m.in. Szczerbca, głowy wawelskie, zbiory biblioteczne, relikwie św. Andrzeja Boboli (w 1938). Za to forsy nie dali. Niektórzy uważali, że należało kontynuować wojnę (vide pamiętnik Witosa, od lipca 1920 premiera rządu obrony narodowej), inni wręcz przeciwnie.
Granica polsko-litewska; nie chcieli słyszeć o jakimkolwiek związku z Polską. Był problem z Wilnem. Już pod koniec 1918 zaczęto tam organizować oddziały samoobrony, finansowane przez Jana Tyszkiewicza (ostatnia prywatna armia w dziejach Polski). 19-21 kwietnia 1919 Polacy zajęli Wilno (“polska Wielkanoc”), co dodatkowo zaostrzyło stosunki z Litwinami (ciekawe dlaczego…). Żądali też Nowogródczyzny i części białostockiego z Suwałkami – gdyby im się to udało, mieliby ok. 20% Litwinów na Litwie.
22 kwietnia 1919 Piłsudski wydał odezwę, która była klasycznym przykładem koncepcji federacyjnej. Opublikowano ją po polsku, rosyjsku, litewsku oraz w jidysz. Nie doszło jednak do porozumienia – stąd głosy, by przeprowadzić propolskie powstanie (lato 1919), ale Litwini zlikwidowali całą konspirację. Lato 1920 to odwrót ze wschodu i układ litewsko-radziecki z 12 lipca.
Lucjan Żeligowski, były generał carski, dowodził dywizją litewsko-białoruską. “Panie generale, pan się zbuntujesz”, zdjęli orzełki i ruszyli na Wilno. Oficerowie francuscy i angielscy próbowali powstrzymać marsz, ale nie mogli się porozumieć, bo nikt w owej dywizji nie spikał i nie parlał. 11 października proklamowano Litwę Środkową, z Orłem i Pogonią w herbie. Strona polska udawała, że nic jej na ten temat nie wiadomo. Proponowali organizację Litwy na zasadzie dwukantonalnej. 8 stycznia 1922 odbyły się wybory do sejmu Litwy Środkowej, w których wzięli udział przede wszystkim Polacy. Sejm zadecydował o wcieleniu Wileńszczyzny do Polski. Piłsudski nie był zbyt chętny, ale 24 marca sejm ustawodawczy przyjął ustawę o inkorporacji Litwy Środkowej.
Że oni wszyscy, budując tę II RP i tocząc te wszystkie wojny, ze szczęścia nie powariowali, naprawdę podziwiam. Uff.
komentarze
i to zapewniło Polakom
dozgonną wdzięczność narodu litewskiego
hoplahopla :)
a co do Warszawy
Docent Stopczyk -- 26.11.2009 - 09:31__________________________________________________________________
“Cała siła fotografii ulicznej opiera się na zdjęciach zrobionych bez pozwolenia”
Gilbert Duclos
Pani Pino!
Przydałoby się trochę napisać o stosunkach narodowościowych na „Litwie”. W końcu w I Rzeczpospolitej byli koroniarze i Litwini. Nazywanie Litwinami wyłącznie przedstawicieli mniejszości zamieszkującej Żmudź jest zwykłym nieporozumieniem. Wszyscy Rusini, Polacy czy innej narodowości mieszkańcy Wielkiego Księstwa byli Litwinami. Innymi słowy Litwin to obywatelstwo a nie narodowość.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 26.11.2009 - 09:42Docent,
ano :) Do dzisiaj nas nie lubią, zresztą oni chyba nikogo nie lubią.
Panie Jerzy – nie znam się na tym za bardzo, ale to raczej anachronizm… Między I a II RP wydarzył się XIX wiek, w którym wykształcił się nowoczesny naród litewski.
pozdrawiam
Pino
wiesz z Polakami to jest tak, że wielu z nas uważa że prawie wszyscy nas nie lubią. bywałem wśród narodów które nas mają nie lubić i jakoś nigdy nie spotkałem się z niechęcią.
Czesi uparcie twierdzili że jesteśmy futbolową potęgą (to było w okresie wielkiej smuty 2 poł lat 90.), na Ukrainie śpiewali do znudzenia “Hej sokoły”, przypadkowo poznani Rosjanie zaciągnęli nas siłą niemal do chaty żeby przy wódce słuchać Ewy Demarczyk, Niemcy piali z zachwytu nad Kubicą, a Litwini jak jeden mąż gadali do nas po polsku…
myślę ze problemem wielu Polaków jest brak empatii i skupianie się na sobie i swoich krzywdach, niedoli itp … zresztą tacy Żydzi mają podobnie.
Litwa … trzeba pojechać do Wilna … najlepsze miody są na Litwie
Docent Stopczyk -- 26.11.2009 - 12:31__________________________________________________________________
“Cała siła fotografii ulicznej opiera się na zdjęciach zrobionych bez pozwolenia”
Gilbert Duclos
Bardzo możliwe,
ja np. z Ukraińcami mam dobre doświadczenia, Czesi mi niczym nie podpadli, Denis z Petersburga u mnie kiedyś mieszkał (nauczyciel polskiego, żeby było śmieszniej), ale znajome Litwinki podobno faktycznie mają wąty i do Polaków, i z niewiadomych przyczyn do murzynów…
Pino
“znajome Litwinki podobno faktycznie mają wąty (...) z niewiadomych przyczyn do murzynów…”
to są resentymenty sięgające jeszcze czasów pogańskiej Litwy. wtedy to rdzenni Litwini zjadali się nawzajem z napływową ludnością murzyńską. podobno murzyni zjedli więcej Litwinów. wtedy wkroczyli Krzyżacy, wyrżnęli murzynów, ale uraz pozostał
Docent Stopczyk -- 26.11.2009 - 13:00__________________________________________________________________
“Cała siła fotografii ulicznej opiera się na zdjęciach zrobionych bez pozwolenia”
Gilbert Duclos
Ach jo.
Gdzie to wyczytałeś, u Stasiuka? :)
Pani Pino!
Ja mam wątpliwości co do nazywania tego narodu Litwinami. Podobnie jak mieszkańców Rusi Kijowskiej nie nazywam
pogranicznikamiukraińcami, bo to jest lekko bez sensu. To, że ktoś krzyczy jestem Dżon Lenon, nie oznacza, że muszę mu uwierzyć. Nawet, gdy wszyscy dookoła mu potakują. :)Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 26.11.2009 - 15:11Pino
w swoim eseju o EŚW Stasiuk wyznaczył “swoją Europę” opierając igłę cyrkla o Czarne gdzie obecnie mieszka a to czym się kreśli o Warszawę skąd pochodzi. wyszło mu koło. jego krąg. ale myślę że Litwy nie objął, więc tej analizy stosunków litewsko murzyńskich nie mogłem czytać u Stasiuka :)
Docent Stopczyk -- 26.11.2009 - 16:00__________________________________________________________________
“Cała siła fotografii ulicznej opiera się na zdjęciach zrobionych bez pozwolenia”
Gilbert Duclos
Panie Jerzy,
najkrócej mówiąc, naród to “wspólnota wyobrażona” i jeśli dostatecznie duża grupa uzna się narodem, to nim właśnie jest. Trochę inaczej rzecz ma się oczywiście z narodami tzw. historycznymi, typu Francja czy Niemcy.
Docent – dobre, jak dorwę jakąś mapę i cyrkiel, to spróbuję też :)
Pino
“Wspólnoty wyobrażone” – Benedict Anderson. bardzo ciekawa analiza zjawiska narodu, nacjonalizmu, poczucia wspólnoty itp.
Docent Stopczyk -- 26.11.2009 - 17:28__________________________________________________________________
“Cała siła fotografii ulicznej opiera się na zdjęciach zrobionych bez pozwolenia”
Gilbert Duclos
Do tego piłam,
choć przyznaję, widziałam tylko okładkę ;p
polecam
bardzo dobra wyważona rzecz. katowali mnie tym na studiach na przedmiocie z grup etnicznych :)
książka napisana z pozycji konserwatywnych, rzetelnie i przede wszystkim ciekawie
Docent Stopczyk -- 26.11.2009 - 17:40__________________________________________________________________
“Cała siła fotografii ulicznej opiera się na zdjęciach zrobionych bez pozwolenia”
Gilbert Duclos
Pani Pino!
Zatem istniej naród śląski?! A władzuchna mówi, że nie istnieje…
Poza tym, z tego, że Żmudzini nazwą się jedynymi słusznymi Litwinami nie wynika, że ja taką identyfikację muszę zaakceptować. Mnie nie chodzi o to, że nie ma jakiegoś narodu na Kowieńszczyźnie czy Kijowszczyźnie. Mnie razi utożsamianie tych narodów z historycznymi grupami, z którymi mają niewiele wspólnego.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 26.11.2009 - 17:41Naród śląski?
Jeśli zrobią nam Kosowo w Katowicach, to owszem, zaistnieje. Ponieważ jest to nierealne – odpowiadam – nie, istnieje grupa specyficznych obywateli Polski spod znaku kopalni, ciula i rolady.
pozdrawiam
Pani Pino!
Była Pani kiedyś na wsi pod Opolem? Bo ci ludzie mają swoją kulturę i swój język, a jak się im odmawia bycia Ślązakami, to część z nich staje się Niemcami. Niemcami których już w latach 50 na Śląsku nie było! A ci, co tak głośno o śląskości krzyczą gdzieś tam na Śląska peryferiach, czyli w okolicach Katowic, to często raptem drugie pokolenie żyjące na Śląsku.
Przy okazji co to jest ciul?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 26.11.2009 - 18:28Ma pan rację,
sprawy śląskie niewiele mnie zajmują, wręcz staram się unikać :) Nie znam Opolszczyzny, ale słyszałam, że tam faktycznie tak jest. No i właśnie, w Opolu nie krzyczą (pomijając sprawę sprzed lat – nowy podział wojewódzki), a RAŚ sobie hałasuje w Katowicach.
Ciul to coś jak buc :)
pozdrawiam
Oberschlesien
ciul = ch.j (dosłownie i w przenośni)
MAW -- 25.02.2010 - 08:49Pino, ciekawy tekst w sumie,
acz oczywiście merytorycznie skomentuję bo cienki jestem.
Acz to mnie rozbawiło:
“Przyjęto go chłodno, wszyscy tam byli wkurwieni na Polaków już od tej wyprawy kijowskiej. “
wyobraziłem sobie jakby tak podręczniki do historii pisano:)
A do Litwinów nic nie mam, poznałem dwie Litwinki dawno temu, znaczy w Niemczech, acz jedna okazała się Polką, nie zauważyłe, by nas nie lubili.
Acz w sumie z różnych nacji i moich kontaktów z nimi to najlepsze wrażenia mam ze spotkań z Braćmi ze Wschodu (Ukraińcy a szczególnie Białorusini, Rosjanie też, zreszta ja w 1/8 czy jakoś tak Rosjanin, bo prababcia Rosjanką była).
Pamiętam takie np. spotkanie naukowe kilkudniowe w Ressovii, gdzie byli Ukraińcy i Słoweńcy, to jakoś fajniejsi mi się Ukraińcy wydawali:)
Choć o do Litwy, to podobno Polacy tam jakoś administracyjnie są dyskryminowani.
P.S. Dziwne że notka o bitwie i historyczna, a tu Igły nie ma, a on takie klimaty lubi, no i tematyka ciekawa, bo o Rzeczypospolitej dawnej:)
Swoją drogą żal, że to dziedzictwo IRP, takiej wielonarodościowej, tolerancyjnej nie przetrwało w dużej mierze i różne niesnaski i konflikty między nami a Litwinami czy nami a Rusinami się wywiązały:)
Kurde, może bym do Jasienicy wrócił i poczytał?
To nie jest taki zły pomysł chyba.
Pozdrówka.
grześ -- 26.11.2009 - 21:58Grzesiu,
dlatego przyznam, że widzę w sobie potencjał do nauczania historii :P Zresztą już kiedyś tajne korki w stołówce prowadziłam, to ludzie się ze śmiechu zapluwali. Co do podręczników, to na poziomie liceum wymiata duet Radziwiłł-Roszkowski.
Moja praprababcia była Niemką, ale z Petersburga :) Honorata Sztajnfeld jej było, zresztą wywołała skandal, bo jako mężatka z trojgiem dziecek uciekła ze Stanisławem Pieniążkiem :) Jednego synka zabrała ze sobą do Polski i on – Rosjanin – zginął w Powstaniu Warszawskim.
Igła to jakiś jest ogólnie zawieszony chyba.
pozdrawiam
Pani Pino!
Steinfeld to chyba się tak pisze po niemiecku. No, jeśli to polska transkrypcja z cyrylicy, to wtedy ok.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 26.11.2009 - 22:21Pani Pino!
Proszę sprawdzić u pana MAWa, co to znaczy ciul.
:)
Jerzy Maciejowski -- 26.11.2009 - 22:22Panie Jerzy,
a buc to niby co innego znaczy, przynajmniej w Małopolsce?
W sumie nie wiem, czy ona była Steinfeld czy Sztajnfeld, przekazy rodzinne są mętne.
pozdrawiam
Pani Pino!
Buc to głupek. Ma wprawdzie to drugie, ale nie jest z tym tożsamy.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 27.11.2009 - 04:48buc
Buc to cham i bydlę. W Małopolsce znaczy się, bo na Mazowszu to tylko bufon.
Widziałem kiedys w necie całą dyskusję n/t buca. Najbardziej utkwilo mi w pamięci “Buc to są kibice Widzewa”.
MAW -- 27.11.2009 - 07:50