Podział państwa niepodzielnego od VII wieku
Po zakończeniu drugiej wojny światowej w Północnej i Południowej Korei zapanowały dwa odmienne systemy gospodarcze i polityczne. W 1947 sprawa Korei była omawiana na forum Narodów Zjednoczonych. Uchwalono, że należy jak najszybciej przeprowadzić na jej terenie wolne i demokratyczne wybory. Związek Sowiecki nie zgodził się z decyzją delegatów i nie wpuścił obserwatorów do północnej części kraju. W południowej odbyły się wybory i w 1948 oficjalnie powstała Republika Korei o prezydenckim charakterze rządów.
25 czerwca 1950 Korea Północna dokonała niczym nie sprowokowanej agresji na Południe. Początkowo wojska Północy zdobyły cały kraj, z wyjątkiem obwodu Pusan. Sytuacja odwróciła się, gdy ONZ wysłało swoje siły na pomoc Republice. Niektóre oddziały osiągnęły granicę na wysokości rzeki Amnokkang i wydawało się, że zjednoczenie Korei jest tylko kwestią czasu. Wtedy jednak do wojny włączyły się komunistyczne Chiny; siły Narodów Zjednoczonych zostały zmuszone do odwrotu. Zaciekłe walki trwały przez trzy lata, aż do zawieszenia ognia 27 lipca 1953.
Dążenia zjednoczeniowe
Republika Korei stoi na stanowisku, że zjednoczenie 70 mln Koreańczyków musi dokonać się na drodze całkowicie pokojowej. Jej polityka zmierza do systematycznej eliminacji przeszkód na drodze do integracji. Zupełnie inaczej widzi to Korea Północna, która pragnęłaby widzieć cały półwysep pod sztandarami komunizmu.
4 lipca 1972 Phenian i Seul wydały wspólny komunikat o zaprzestaniu kampanii wzajemnych oszczerstw, a także popieraniu wymiany gospodarczej między obydwoma krajami. Wraz z narodzinami Piątej Republiki w 1981 wzmogły się dążenia Korei Południowej do pokojowego zjednoczenia. Od 20 do 25 września 1985 wielu ludzi, pod auspicjami Czerwonego Krzyża, przekroczyło granicę strefy zdemilitaryzowanej.
Jednak rozmowy znalazły się w impasie, kiedy w 1986 Phenian zerwał terminy spotkań, twierdząc, że wspólne ćwiczenia wojskowe USA i Korei Południowej kłócą się z ideą pokojowego dialogu. Dopiero gdy Południe poszło na ustępstwa, odbyło się osiem spotkań przygotowawczych przed pierwszą rundą rozmów na najwyższym szczeblu, która miała miejsce 4 września 1990 w Seulu. 19 lutego 1992, podczas szóstego spotkania premierów w Phenianie, Chung Won-sik i Jon Hjong-muk wymienili listy, dotyczące Porozumienia Podstawowego, składającego się z preambuły i 25 artykułów.
Ósma runda rokowań, 17 września 1992, w wyższym stopniu wprowadziła w życie porozumienie dotyczące nieagresji, wymiany i współpracy. Tak wielkie postępy uznano za pierwszy krok do zjednoczenia po 47 latach. Problem pojawił się, gdy 12 marca 1993 Korea Północna oznajmiła swój zamiar wystąpienia z układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Na skutek uchwały podjętej przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, powróciła jednak do rokowań w połowie 1993 oraz zgodziła się tymczasowo zawiesić swoją decyzję. W końcu, po trwających półtora roku negocjacjach, Stanom Zjednoczonym i Korei Południowej udało się nakłonić Północ do podpisania 22 października w Genewie dokumentu o „uzgodnionych fundamentach” dotyczących kwestii nuklearnej.
Ustrój polityczny Korei Północnej
Na świecie jest 45 krajów oznaczonych jako „Not Free”, w których prawa człowieka są systematycznie łamane. Jednym z nich jest Korea Północna.
Demokratyczna Republika Ludowa Korei jest dyktaturą, pod absolutnymi rządami Kim Dzong Ila, Generalnego Sekretarza Koreańskiej Partii Pracy (KWP). W 1998 Najwyższa Rada Ludowa zatwierdził Kima jako przewodniczącego Narodowej Komisji Obrony i uznała to stanowisko za „najważniejszy urząd państwowy”. Ojciec i poprzednik Kima, Kim Ir Sen, był ogłoszony „dożywotnim prezydentem”. Formalnie głową państwa jest Kim Dzong Nam, przewodniczący Prezydium Najwyższej rady Ludowej. Liczy ona 687 członków. Wybory do niej odbyły się w sierpniu 2003. Nie były one wolne. Uczestniczyła w nich tylko KWP i dwie małe satelickie partie. Rodzina Kim Ir Sena uczyniła z niego obiekt intensywnego kultu jednostki, a rząd w dalszym ciągu kurczowo trzymał się „juche”, czyli ideologii skrajnej niezależności, nawet jeśli w jej efekcie ludność jest zależna od pomocy międzynarodowej.
Jest to jedno z najbardziej zmilitaryzowanych społeczeństw na świecie. Koreańska Armia Ludowa (KPA) w dalszym ciągu góruje nad KWP, jako główny instrument Kim Dzong Ila do sprawowania i wdrażania swojej polityki. KPA jest najważniejszą organizacją, odpowiedzialną za wewnętrzne bezpieczeństwo. Prócz tego istnieje duża rezerwa sił militarnych i kilkanaście quasi-militarnych organizacji, włączając w to Robotniczo-Chłopską Czerwoną Gwardię i Ludowe Siły Bezpieczeństwa, które je wspierają. Funkcjonuje także wszechobecny aparat służb bezpieczeństwa, podlegający Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego (MPS) oraz Departament Bezpieczeństwa Państwa. Członkowie służb bezpieczeństwa odpowiadają za łamanie praw człowieka na olbrzymią skalę.
Drastyczne relacje
Z relacji uchodźców wynika, że rząd oficjalnie zakazuje porodów w więzieniach. Nielegalne aborcje i zabijanie niemowląt są standardowymi praktykami w zakładach karnych.
Grupy obrońców praw człowieka i związki wyznaniowe poza krajem informują, że członkowie podziemnych kościołów byli zabijani ze względu na wyznawaną wiarę i podejrzane kontakty z grupami ewangelicznymi, działającymi po chińskiej stronie granicy.
Wielu więźniów zmarło prawdopodobnie wskutek bicia, chorób, głodu i wycieńczenia.
Rząd przypuszczalnie jest odpowiedzialny za przypadki „zniknięć”. Uchodźcy w ostatnich latach dzielili się swoimi prywatnymi podejrzeniami co do zbrodni politycznych; wielu ludzi było aresztowanych w domach przez służby bezpieczeństwa i natychmiast wysłanych, bez sądu, do obozów, w charakterze więźniów politycznych. Nie ma żadnych praktycznych możliwości nacisku na rząd w sprawie zatrzymanych i uwięzionych osób.
Liczne raporty wskazują, że zwykli obywatele nie mają prawa do żadnych związków z innymi krajami, zaś Amnesty International donosi o wielu przypadkach, kiedy ludzie, którzy zawarli zagraniczne przyjaźnie, zniknęli bez śladu.
Wspomnienia Kanga Czholwana
Człowiek, który przesiedział dziesięć lat w koreańskim łagrze, opublikował w 2000 wspomnienia po francusku. Opowiada w nich o „pośrednim systemie nadzoru”, polegającym na tworzeniu grupy pracowniczej, w której skład wchodzili więźniowie. Strażnicy wykazywali czujność na początku ich pobytu w obozie, potem jednak wtrącali się stosunkowo rzadko. Dopiero podczas wieczornej kontroli produkcji więźniowie byli narażeni na ich wybuchy wściekłości. Kang miał dwanaście lat, kiedy zakończył okres adaptacji obozowej i stał się – można powiedzieć – pełnoprawnym więźniem. Wiedział, że nie chce umrzeć, tylko przetrwać. Zaczął używać szóstego zmysłu, który pozwalał mu rozpoznawać szpicli. Spisując wspomnienia, stwierdził jednak, że donosiciele wydają mu się teraz bardziej ofiarami systemu niż ludźmi, którzy świadomie chcieli czynić zło. Wtedy jednak z całego serca nienawidził szpiegów. Opisuje jednego szpicla, mężczyznę już po sześćdziesiątce, który budził wśród jego towarzyszy śmiech i drwiny, ponieważ cierpiał na powszechną obozową przypadłość – nietrzymanie moczu. Miał straszną śmierć: prześladowani przez niego więźniowie zamknęli go w baraku, w którym umarł z głodu.
Specjalność: porwania
W przeszłości rząd posuwał się do porywania Koreańczyków z Południa, a także Japończyków oraz przedstawicieli innych narodowości. W 2002 Kim Dzong Il przyznał się japońskiemu premierowi Kouzumi do zaangażowania „specjalnych instytucji” DPRK w porwania japońskich obywateli między 1977 a 1983 i oświadczył, że odpowiedzialni za te czyny ponieśli karę. Pięć ofiar, które przeżyły, uzyskało pozwolenie na odwiedzenie Japonii w październiku 2002 i zdecydowało się tam pozostać. Japonia upominała się także o 10 osób uznanych za zmarłe lub nigdy nie przewiezione na teren Korei Północnej, oraz wyraziła nadzieję na uzyskanie wyjaśnień na temat 20 innych przypadków porwań Japończyków. Negocjacje między obydwoma krajami trwają, lecz na razie przynoszą mizerne rezultaty.
Wielu Koreańczyków z Południa zostało porwanych w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Rząd Republiki Korei skompletował także listę 486 obywateli, głównie rybaków, uprowadzonych podczas wojny 1950-1953.
W roku 2000 podano do wiadomości, że Wielebny Kim Dong Shik został porwany przez służby wywiadowcze w Chinach, przy granicy z Północną Koreą. Krewni oraz działacze praw człowieka twierdzili, że Kim stał się celem porwania) z powodu udzielania pomocy w ucieczce do Korei Południowej uchodźcom z Północnej Korei. Były także inne raporty, zawierające informacje o porwaniach i przetrzymywaniu zakładników, które w sposób wyraźny zmierzały do zastraszenia Koreańczyków mieszkających w Chinach i w Rosji. Rząd zaprzeczał jednak, by zlecał porwania kogokolwiek poza obywatelami Japonii.
Publiczne egzekucje
Wiadomo również, że Korea Północna odpowiada za publiczne stracenie 15 osób, oskarżonych o nielegalne przekroczenie granicy z Chinami. Zgodnie z urzędowym oświadczeniem, 13 kobiet i 2 mężczyzn zostało rozstrzelanych w mieście Onseong w lutym zeszłego roku. Zdaniem południowokoreańskiej organizacji pozarządowej Dobrzy Przyjaciele, „było to ostrzeżenie dla innych”.
Desperackie próby ucieczki
Z powodu chronicznych niedoborów żywności, wielu Koreańczyków decyduje się, mimo nikłych szans powodzenia, na niebezpieczną podróż do Chin, aby zdobyć jedzenie oraz inne niezbędne artykuły.
„Dziesięć tysięcy ludzi zostało aresztowanych za próbę ucieczki z kraju, w którym groziła im śmierć głodowa” powiedział Tim Parrit, dyrektor Programu Pomocy dla Azji Amnesty International. „Wymierzone w trybie doraźnym egzekucje wpisują się w ogólny obraz łamania praw człowieka – włączając w to bezprawne aresztowania, tajemnicze zniknięcia, a także liczne ograniczenia wolności słowa – który ukazuje stan jednego z najbardziej zdesperowanych społeczeństw na świecie.”
AI wezwała Koreę Północną do zakończenia polityki sądów polowych, a także zaapelowała do Chin i Japonii o dobry przykład, czyli wprowadzenie regionalnego moratorium na karę śmierci, przyjętego przez Generalną Radę Narodów Zjednoczonych 18 grudnia 2007.
Zakończenie
Z powodu niepełnych danych statystycznych i niemożności prowadzenia badan na miejscu i niedostępności archiwów trudno jest wyrazić w liczbach nieszczęścia Korei płn. Jak wyrazić w liczbach nieustanny zalew kretyńskiej propagandy? Jak przeliczyć brak wolności (stowarzyszeń, słowa, poruszania się)? Na ile oszacować zmarnowane życie dziecka zamkniętego w obozie za to, że jego dziadek został skazany, czy więźniarki zmuszonej do aborcji w potwornych warunkach? Jak ująć w tabelach statystycznych brak żywności, ogrzewania, eleganckich ubrań? Jaką wobec tego wszystkiego ma wagę „amerykanizacja” społeczeństwa południowokoreańskiego, o której mówią ze wzgardą krytycy radykalnego liberalizmu, jednakową miarę przykładając do – niedoskonałej oczywiście – demokracji Południa i zorganizowanego koszmaru Północy?
Na forach internetowych po każdym artykule na temat Korei – czy dotyczy bomby atomowej, czy głodu – odzywają się polscy wielbiciele tego kraju, którzy twierdzą, że wszystkie te relacje są propagandowym kłamstwem. Niektórzy nawet „byli i widzieli”. Tych warto zapytać: dlaczego straż stała tylko po jednej stronie muru berlińskiego? Dlaczego nikt nie ucieka do Korei Północnej?
Niektórzy z nich próbują tę rzeczywistość przeszczepić na nasz grunt. Przeszczepić – brzmi złowrogo dosłownie, bo w Polsce podjął na małą skalę taką próbę pewien sadownik z Kleczanowa, prezes towarzystwa przyjaźni polsko-koreańskiej. Miejmy nadzieję, że to się nie przyjmie.
Bibliografia
1) Bureau of Democracy, Human Rights, and Labor. “Korea, Democratic People’s Republic of: International Religious Freedom Report 2004”. U.S. Department of State.
2) Korea wczoraj i dziś. Korean Overseas Information Service. Seul, Republika Korei
3) Public executions by North Korea is another injustice, Amnesty International, March 7, 2008.Freedom in the World 2006, Freedom House
4) Stéphane Courtois, Nicolas Werth, Jean-Louis Panné, Andrzej Paczkowski, Karel Bartošek, Jean-Louis Margolin Czarna księga komunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania
5) Testimony of Sun-ok Lee, U.S. House of Representatives
6) Usta pełne kamieni. Kang Czhol Hwan, Pierre Rigoulot. Warszawa 2005 (świetna rzecz, wszystkim polecam!)
komentarze
.
zakończenie jest bardzo dobre
partyzant -- 07.12.2009 - 09:14Dziękuję,
choć przyznam uczciwie, że to akurat wkład mojego ojca.
Ale przyjaciół starego Związku Sowieckiego...
jest już całkiem sporo wśród starych esbeków. Na szczęscie wymierają.
pozdrawiam
Synergie -- 07.12.2009 - 10:07Pino
Przerażające…
Andrzej był w Korei przez półtora miesiąca.
Oczywiście Południowej.
To zdyscyplinowany naród, w kolejnej skrajności…
Amerykańcom, jakby tylko mogli, wleźliby bez wahania.
Jakoś dziwić się trudno…
Na Północną stronę nikt nawet nie zerka.
A jak zerka, to ukradkiem…
I ukradkiem łzę ociera…
A sadownik z Klecośtam niech robotą się lepiej zajmie…
dorcia blee -- 07.12.2009 - 10:22Słów brak…
Synergie,
z dwojga złego chyba bym wolała żyć w leningradzkiej komunałce, niż siedzieć w obozie Jodok…
Dorciu – Południe było, co ciekawe, po wojnie biedniejsze. Pojapońskie fabryki przypadły Północy. I w czterdzieści lat z poziomu Bangladeszu dźwignęli się na poziom Hiszpanii…
pozdrawiam
Nuka mają,
niestety…
Pani Pino!
Jakoś nie dowierzam takiemu źródłu jak amnestia międzynarodowa. Co im się stało, że kolejna wersja socjalizmu przestała im się podobać. Zamordyzm to u socjalistów nic nowego. Ciekawsze jest kiedy my dojdziemy do tego samego.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 08.12.2009 - 11:30Hm,
lubię Pana, więc powstrzymam się od bluzgów, ale ta wypowiedź była kre… nieprzemyślana co najmniej.
pozdrawiam i życzę więcej rozwagi
Pani Pino!
Mamy już piękne nowe państwo nazywające się unia europejska. To państwo będzie nas brać stopniowo za twarz i nic na to nie poradzimy. Jest taki jeden przepis, który mi wystarczy za analizę całej konstytucji brukselskiej. Otóż, federaści brukselscy zabraniają stosować eliminację zgniłych jabłek ze społeczeństwa, zwaną „karą śmierci”. Natomiast sami zostawili sobie prawo do mordowania niepokornych, gdyż w przypadku niepokojów społecznych mogą mordować poddanych.
Kraty w naszej klatce są znacznie ładniejsze niż u Koreańczyków z północy, niemniej istota socjalizmu – odebranie wolności jednostce – jest wdrażana u nas tak samo konsekwentnie, tylko w białych rękawiczkach.
Wiem, że trudno uwierzyć, że wolny świat, do którego aspirowaliśmy przez lata komuny, jest socjalistycznym więzieniem, ale taka jest prawda. Pani jest własnością biurokracji brukselskiej. Ma Pani numer ewidencyjny, zwany peslem. Proszę zacząć analizować dane, a nie kierować się uczuciami i chciejstwem.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 08.12.2009 - 15:02Panie Jerzy,
okej. Zbulgotałam się na jakiekolwiek porównywanie Korei Północnej w ten sposób (bo to jest kretyńskie i nie ma nic wspólnego z “uczuciami i chciejstwem”), ale możemy pociągnąć wątek w tę stronę i zobaczymy, co z tego wyniknie.
Ostatnio MAW mnie uświadomił, że już w tej chwili żyjemy pod Lizboną. No i co? Pogoda taka sama, ceny w sklepach niezmienne, się żyje tak, jak do tej pory…
Panie Jerzy. Pan ma lodówkę, prawda? A w tej lodówce żarcie. To są imponderabilia. Z tej perspektywy nie rozumiem, jak można utyskiwać na Brukselę.
Pozdrawiam
nr 88070104600 (proszę się nie włamywać na moje konto w Jagiellonce!)
Pani Pino!
Nie było mowy o numerze identyfikacyjnym użytkownika biblioteki. W dowodach książeczkowych (takich zielonych) była rubryka „numer ewidencyjny”. Teraz dla niepoznaki jest to numer oznaczany skrótem Powszechny Elektroniczny System Ewidencji Ludności. pierwszego słowa nie jestem pewny, niemniej jest Pani zaewidencjonowana, jak każdy niewolnik. Niech Pani spróbuje zrobić cokolwiek wbrew regułom narzuconym przez władzuchnę. Zobaczy Pani, że nie łatwo jest tak żyć.
Bruksela nie od razu będzie dawać w kość. To się będzie działo powoli, tak jak dotychczas. to tu ograniczenie, to tu zabranie odrobiny wolności i tak bez przerwy. W Zjednoczonym Królestwie potrafią już zabierać dzieci rodzicom, bo te dzieci są zbyt grube?! Czy jest Pani pewna, że zbyt chude lub zbyt wysokie są bezpieczne? Tak jak powiedziałem, w Europie robi się to w jedwabnych rękawiczkach, ale robi się. To jest mniej widoczne i propaganda przekonuje Panią, że to dla Pani dobra, a Pani jak widać wierzy. Niemniej łatwo się ekscytować czymś tak skrajnym jak Korea północna, natomiast ciężko jest dostrzec to u nas. Coś w biblii było o źdźble i belce.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 08.12.2009 - 18:34Coś Pan niekumaty,
PESEL jest hasłem do BJ. Ale trza jeszcze znać nr legitki studenckiej :P
A po cholerę mam robić na przekór dla zasady? Moje życie jest obiektywnie wygodne i przyjemne, póki co.
pozdrawiam
Pani Pino!
Przepraszam, nie przyszło mi do głowy, że czyjś pesel może zaczynać się od dwóch ósemek.
A propos wygody, to był taki wiersz pewnego biskupa o wilku i psie, który kończył się „…lepsza chuda wolność niż syta niewola.”
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 09.12.2009 - 06:58Lepsza syta niewola,
niż zdychanie z głodu w obozie koncentracyjnym.
Pani Pino!
A czy nie lepsza wolność?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 09.12.2009 - 13:44Tłumaczę Panu,
że czuję się wolna, ale Pan mi nie wierzy, bo osiem osiem zero siedem zero jeden zero cztery sześćset.
pozdro 600 w związku z tym
Pani Pino!
Jest taka piosenka Jacka Kaczmarskiego pod tytułem Listy. Tam są takie słowa:
Mąż mi pisze, że czuje się wolny,
I to jest prawda, jest i będzie ze mną,
A ja po świecie błąkam się ogromnym
I szukam kogoś, kto by się tym przejął.
To są słowa opisujące sytuację poety, kaleki na wózku, osadzonego w więzieniu na Kubie.
(Pan Grześ na pewno wklei odpowiednią jutubkę, jak się go poprosi.)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 09.12.2009 - 14:36>Pino
miałem “robić” magisterkę na temat Korei Płn, ale w tak zwanym międzyczasie wybrałem sie na Białoruś i w końcu tematem tej rozprawki stały się prawa człowieka na Białorusi …
za to panna, która przejęła po mnie temat wkręciła sie na prop-wycieczkę do Korei … a ja jakoś niedługo wybieram się do Grodna…
spoko text
=moje nudne i banalne foty=
Docent Stopczyk -- 09.12.2009 - 14:50880701
3 dni później byłem na swoim pierwszym punkowym koncercie … chyba Dezertera, ale nie pamiętam dokładnie wiem że na pewno to było 3 lipca 88
88 :D
=moje nudne i banalne foty=
Docent Stopczyk -- 09.12.2009 - 14:54Cicho :P
Gdy matka mnie rodziła, to czarny był świt
Podniosłem szuflę, poszedłem pod szyb
Nadzorca mi rzekł, nie zbawi cię Pan
Załaduj co dzień po szesnaście ton
Na pewno tego chcecie? Jakem podły i cyniczny skurwiel, przy tej piosence dusza mi się rozdziera…
“Szanowny Panie Prezydencie Francji!
Piszę w sprawie mego męża, poety.
Od lat trzynastu w pełnej izolacji,
Od lat dwudziestu trzech zamknięty w twierdzy.
Siedzi przed murem w inwalidzkim wózku,
(Coś po torturach w kręgosłupie zaszło)
Był oskarżony o kontrrewolucję,
A pan podobno zna Fidela Castro.
Mąż mi pisał, że czuje się wolny
I to jest prawda – jest i będzie ze mną,
A ja po świecie błąkam się potwornym
I szukam kogoś, kto by się tym przejął.”
“Szanowny Panie Prezydencie Stanów!
Piszę w sprawie mego męża, poety.
Od lat dwudziestu trzech izolowany,
Ma pojedynczą celę w ciężkiej twierdzy.
Prezydent Francji nie mógł nic poradzić,
A mąż mój cierpi za parę słów prawdy.
I chyba wiedział, że prawda go zdradzi,
Ale nie myślał, że zdradzi go każdy!
Pan się nie musi przejmować układem!
Proszę mi pomóc, perswazją lub siłą!
Mąż jest kaleką, marzeń nie ma żadnych,
Prócz tego byśmy wspólnie lat dożyli.”
“Szanowny Panie Pierwszy Sekretarzu!
Piszę w sprawie mego męża, poety.
Ponad dwadzieścia lat podlega karze
Naprawdę nazbyt ciężkiej dla człowieka.
On nic nie zrobi, nic już nie napisze,
Będziemy żyli, jakby nas nie było.
On w swoim wózku przecież tylko myśli
O przyjaciołach, którzy już nie żyją.
Nie proszę łaski – proszę o pogardę,
Jeden wzgardliwy ruch wszechwładnej ręki.
Niech pan napisze: A poszli do diabła!
I odejdziemy. I skończą się męki.”
Boże Jedyny, dzięki Ci za siłę,
Którą nam dałeś na te długie lata.
Bo, choć osobno – jesteśmy silniejsi
Od kata
Oraz od przyjaciół kata.
Jacek Kaczmarski
10.2.1982
Pani Pino!
Nawet w takiej sytuacji można czuć się wolnym. Tym bardziej w złotej klatce.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 10.12.2009 - 07:07Panie Jerzy,
proszę sobie wyobrazić, że jest Pan małym chomikiem. Pańska klatka ma powierzchnię kilkudziesięciu metrów. Czy czuje Pan wielki dyskomfort?
Pozdrawiam
Pani Pino!
Tak! Odczuwam niesamowity dyskomfort, bo mam interesy 15 centymetrów za kratą. Co więcej, niezależnie jak daleko jest ta krata, mnie przeszkadza jej świadomość. Rozumie Pani o czym mówię? To jest wolność. Porównywanie naszej sytuacji do sytuacji więźniów w Auschwitz powinno wywoływać bunt. To nie jest dowód naszej wolności. Porównajmy naszą sytuację i sytuację wolnych chłopów z I Rzeczpospolitej, o szlachcie nie wspominając. Wtedy ma się właściwą perspektywą pozwalającą ocenić stopień zniewolenia.
Korea północna, to jeden gułag. Czy z tego faktu wynika, że w zwykłych więzieniach panuje wolność?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 10.12.2009 - 20:59Ale ta złota wolność
doprowadziła nas ostatecznie do rozbiorów… a nie, przepraszam, przecież teraz żyjemy pod Brukselą.
Dupa zbita.
wolnośc to utopia
i złudzenie … nie ma żadnej wolności
=moje nudne i banalne foty=
Docent Stopczyk -- 10.12.2009 - 21:13Pani Pino!
Ma Pani tak ogromną wiedzę a daje się Pani nabrać na takie nielogiczności. Proszę spróbować udowodnić, że wzięcie społeczeństwa za mordę doprowadziłoby do pokonania zaborców, a nie do anarchii i rozpadu państwa. Sąsiedzi byli od nas silniejsi i nie mieli skrupułów. W przypadku Rosji, to pewna tradycja, bo z Nowogrodem Wielkim zrobiła to samo.
Proponuję poczytać to co proponuję i znaleźć dla siebie miejsce. Ja nie oczekuję, że wszyscy będą chcieli ponosić ryzyko i być ludźmi wolnymi. Wręcz przeciwnie, spodziewam się, że większość ludzi wybierze niewolę u państwa, czyli stan zachwlany przez Panią.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 10.12.2009 - 21:17Panie Jerzy,
lekka przesada z tą wiedzą (acz dziękuję). Pewnie, że by doprowadziło, a przynajmniej wiele by pomogło. W XVIII wieku? Spoko luz. Dość popatrzeć na Prusy lub na Szwecję.
Na drugim roku miałam zajęcia pt. Ustrój polityczny Rzeczpospolitej. Analizowaliśmy m.in. teksty takiego osiemnastowiecznego już gościa, który twierdził, że ustrój nasz jest zawiły, skomplikowany i nieobjęty jak niebo gwiaździste (nie mylić z Kantem, to był Polak jakiś), ale właśnie dlatego działa pięknie. To mniej więcej tak, jakbym ja uznała, że nie mogę pozmywać naczyń ani odkurzyć (zwiększyć armii, umocnić władzy królewskiej…), bo wtedy sufit runie mi na głowę.
Ja niczego nie zachwalam, podejście do życia mam anarchistyczne, tyle tylko, że na wybory chodzę. Po prostu myślę bardziej realistycznie niż Pan. No i nie mam interesów za kratą. :P
Pozdrawiam
Pani Pino!
Ja na wybory czasem chodzę… To nie znaczy, że podoba mi się ten system.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 10.12.2009 - 21:34Mnie on zwisa,
byle się nie wp…alał nadmiernie w moje życie.