Dzisiaj stało się coś naprawdę istotnego. Dzisiejsza data, to data graniczna. Historia nauki i naszego postrzegania wszechświata dzieli się na świat przed Hubblem i po Hubblu, przed Jamesem Watsonem i po Jamesie Watsonie. Przed Einsteinem i po Einsteinie. Przed 15 czerwca 2008 i po nim. Najistotniejsza wiadomość dnia, tygodnia, miesiąca, może nawet roku i dziesięciolecia przemknęła jak, nomem omen, meteoryt. Niestety utonęła ona w potoku śmieciowych newsów a’la polityczne ambicje Rydzyka.
Kilkuset kilogramowy kawałek nieba buntuje się, odrywa się od sklepienia, do którego przyklejone są gwiazdy, jak to w kosmologiach różnej bywa, i spada. Mijają lata. Nieopodal powstaje australijska mieścina Murchison. W roku 1969 kamień po Wiecznym Spoczywaniu zostaje odkryty. „Kamienie z nieba nie spadają” bajali dziadowie i pradziadowie. Skąd mogli wiedzieć, że są w błędzie? Dzisiaj każde dziecko wie, że z nieba spadają skały, żelaztwo, lód i wiele innych dziwnych rzeczy. Dziadowska narracja zamieniła się miejscem z narracją naukową. Po kategorycznych stwierdzeniach przodków ich praprawnuki kroją rzekomo niespadające z nieba kamienie, a w ich zawartości przeglądają się nie tylko oni sami, ale również cała ludzkość. Nie dają wiary prawnuki swoim pradziadom i źródła życia poszukują nie w Pismach Objawionych, ale w tym, co zastygło w spadających kamieniach.
Dzisiaj w czasopiśmie „Eath and Planetary Science letters” zostały opublikowane wyniki wiwisekcji przeprowadzonej na rzekomo niespadającym z nieba kamieniu. Naukowcy z Holandii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych ustalili, że materiał znaleziony w meteorycie Murchison zawiera cząsteczki uracylu i ksantyny – zasad azotowych wchodzących w skład nukleotydów, prekursorów molekuł tworzących RNA i DNA- donosi astonomia.pl.
Echa sprawy dość szeroko komentowane w mediach od rana wieczorem trochę straciły impet. Wybrzmiały. Krótki żywot medialnego newsa nie jest w stanie zdeprecjonować jego wagi. Spełnił się sen Giordano Bruno. Nie jesteśmy sami, a przynajmniej nie byliśmy! A przynajmniej wszystko na to wskazuje! Fakt istnienia życia pozaziemskiego zmusza nas do przewartościowania. Po raz kolejny zmieniamy miejsce punktu obserwacyjnego. Dzisiejsze odkrycie zmienia perspektywę w sposób, w jaki zmieniło perspektywę zdjęcia Matki Ziemi wykonane z Księżyca.
Nie jest to realizacja snów coach potatoe, rozmarzonego w wizji lądującego spodka na trawniku przed Białym Domem, ale nauka nie realizuje się tą drogą. Minęło wiele lat zanim podwójna helisa zyskała równy Merylin Monroe status ikony podkultury.
Co z kreacjonizmem? Co z szacunkiem do życia? Co z wyjątkowością człowieka? Co z prawami naturalnymi? Co teraz z tym wszystkim? Dla coach potatoe nie robi to wielkiej różnicy. On i tak od 1947 roku wie, że mityczny amerykański rząd z kosmitami knuje różne spiski. Ale świat społeczny, to nie tylko kanapowe ziemniaki.
komentarze
Szanowny Panie Ezekielu
To przełom, ale szczerze mówiąc od dłuższego czasu oczekiwany. Ten przełom jednak, jak Pan sam zauważył, nie przeszkodzi wiedzącym inaczej nadal reklamować swoich przekonań. A politykom i tak to wsio rawno.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 16.06.2008 - 08:33re: Kosmiczne przewartościowanie
W gruncie rzeczy prazupa mogła powstać wszędzie, prawda? Niekoniecznie na planecie która mogłaby podtrzymać życie. To tak na boku. Do dowodó to jeszcze temu daleko. Ale jestem przekonany, że zanim pojawią się zrozumiałe i konsekwentne analizy i interpretacje naukowe, już cały tłum tradycjonalistów będzie skarżać wszystkich o paskudne rzeczy i wygłaszać swoje kulawe teoryjki, a tłum “nowoczesnościowców” będzie ty kawałkiem informacji podpierał swoje nie mniej kulawe teoryjki. I będzie masa zabawy.
Taaaak.
mindrunner -- 17.06.2008 - 09:52Ezekielu
1. “materiał znaleziony w meteorycie Murchison zawiera cząsteczki uracylu i ksantyny – zasad azotowych wchodzących w skład nukleotydów, prekursorów molekuł tworzących RNA i DNA”
Należałoby się najpierw zastanowić, czy ww związki występują tylko w nukleotydach, co by mogło wskazywać na życie w kosmosie, czy jeszcze gdzie indziej- w formach wcale nie ozywionych. Bo póki co to żaden przełom.
2. Kreacjonizm, szacunek do zycia i wyjątkowość człowieka będą miały się nadal świetnie, jako że ta “rewolucja” niczego w zasadzie nie rewolucjonizuje. Pytanie o Kreatora nadal jest tak samo aktualne jak wcześniej.
Artur M. Nicpoń -- 17.06.2008 - 15:01