Czytałem sobie nie tak dawno Dziennik ’54 Tyrmanda i tam stało jak Warszawa dostała prezent bratni w postaci Pałacu Kultury i Naukii. Autor się zżyma, że jakby naprawdę chcieli pomóc Warszawiakom to podrzuciliby z tysiąc tramwajów, bo w owym czasie komunikacja była tragiczna. Zarechotałem; skąd ja to znam? No skąd? ja pierdziu przecież tak nam zostało.
Każda waadza ma megalomańskie poczucie misji pozostawienia czegoś po sobie. Nicpoń ubolewa nad naszymi szkołami i słusznie ubolewa. Jednak lepiej nie będzie dopóki waadza będzie chciała po sobie zostawiać pomnik, a że waadza ma świadomość swych niedostatków i tego, że przetrwanie więcej niż jednej kadencji graniczy z cudem to też te pomniki muszą być czymś szybkim i konkretnym, żeby następca nie spijał śmietanki.
W polskiej szkole waadza zaczyna się od ministra. Wielki Roman już zostawił po sobie pomnik w postaci mundurka. Co zostawi Hall to się dopiero okaże. Potem jest waadza samorządu. Wójt przyjeżdża raz do roku (w roku wyborczym nawet częściej) i opowiada rodzicom co on dał szkole. Darmowy wiec. W tym roku dał 50 metrów kwadratowych kostki brukowej i piękne wejście zrobili przed szkołą i nawet dorzucił od siebie na maszt, żeby flagę było gdzie wieszać. Potem wychodzi dyrekcja i dopowiada, że my pomalowali sale o 1 – 8 oraz wstawili piekniutkie szklane drzwi wejściowe. Aplauz i ogólna radość taką mamy zręczną waadzę.
Jednak zawsze znajdą się malkontenci. A to pani Hania narzeka, że musi teraz te drzwi polerować i czym jak już drugi miesiąc się nie może doprosić o płyn do szyb?? A to stary nauczyciel stęka, że zimno w szkole, bo oszczędza się na ogrzewaniu, a to trochę młodsza nauczycielka z politowaniem kiwa głową, bo mapy historyczne pamiętają jeszcze Gierka, a Atlasy w bibliotece zjadły myszy. A młodsza nauczycielka naiwnie sie pyta czy ktoś jej zwróci pieniądze za ksero testów próbnych, które musiała zrobić “na mieście” bo szkolne ksero trzeci miesiąc w serwisie?
A czy to ważne, że pomoce dydaktyczne poza kredę i tablice nie wykraczają, że dyrekcja gdy kupiła trzy mikroskopy to nie omieszkała się tym pochwalić, ale zapomniała dodać, że brakuje doń szkiełek i preparatów, a poza tym trzy na 25 osobową klasę to i tak śmiech.
Nie to nieważne. Pomoce może sobie nauczyciel sam zrobić, a klasy kiedyś były jeszcze liczniejsze. Niech nie marudzi tylko robi wynik.
Oto zadania nauczyciela w szkole. Troszkę z przymrużeniem oka, ale to działa
1. Nie dać sobie wsadzić kosz na łeb. Czyli praca wychowawcza. Już umiem to wszystko pięknie opisać na papierze, że urzędas nade mną zadowolony, że szkoła się sprawuje i nauczyciele wychowują, ale praktyka sprowadza się do pierwszego zdania i wolnej amerykanki. Czyli kto kogo przechytrzy. Słabszym zakłada się kosz na łeb.
2. Nie jest ważny program. Do śmieci z nim. Od 4 klasy przygotowujemy dzieci do sprawdzianu kompetencji, a od pierwszej do testów gimnazjalnych. Nikt nie sprawdza co umieją dzieci z mojego przedmiotu za to sprawdzają konkretne umiejętności. Wiadomo co jest pietą achillesową więc tłucze się w kółko podobne zadania, że po trzech latach machinalnie dzieciaki robią je.
3. Postawić swój pomniczek czyli pokazać się na konkursach. Tumany zamieść pod dywan. Wziąć ze trzech bystrzaków i obrabiać tak, żeby wskoczyli do etapu wojewódzkiego konkursu przedmiotowego. Oraz jeszcze ze dwóch, żeby pokazać się w gminie i jakie trofeum przywieźć do szkoły. Raz na semestr zrobić jakiś happening w szkole typu kiermasz czy inną Akademię, żeby pokazać się dyrekcji.
Każdy chce zarobić i się nie narobić. Jesli ja objeżdżam trzech stolarzy z zapytaniem czy mogliby mi zrobić pewną drobnostkę i każdy mi mówi. – Panie nie mam czasu, bo to dłubanina. – A za ile by się panu opłacało dłubać? – ????
To czy ja mam czas na dłubaninę? Trzeba coś wielkiego zrobić. Takiego misia, a w środku trociny.
komentarze
Sajonara
o to to to, trzeba zrobić misia na miarę naszych potrzeb, bo najlepsze są wielkie słomiane inwestycje!
Niezaleznie od tego, jaką formą akurat tym razem przybierze wielki słomiany miś.
Zapomniałes dodać, że sa jeszcze dni europejskie. Kurwa ich mać!
Artur M. Nicpoń -- 30.01.2008 - 20:21Sajonaro
Dzięki za przywołanie meni do jakiegoś porządku.
Przepraszam. to już się więcej nie powtórzy.
Pozdro
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com
Jacek Jarecki -- 30.01.2008 - 20:37Panie Jarecki
hmmm?? Nie łapię.
edit: Mosz ja łeb skręcam o jakie meni chodzi… :) o cały wpis znikł sobie. O to chodzi? Ależ ja nie chciałem pana przywracać do porządku, a jedynie odpowiedziałem na propozycje co dalej w TXT?
sajonara -- 30.01.2008 - 23:05