Wiosna zawitała na dobre. Czas rozpocząć sezon. Przegląd techniczny warczącej maszyny. Odpalam. nic. Jeszcze raz, bo wszak długo zimowała. Nic. Do trzech razy sztuka i pyr pyr pyr. Ach ten warkot silnika, te obroty, to poczucie władzy w rękach, ta misja której należy stawić czoła. I … lunęło.
Zniechęcony i niespełniony miałem chandrę w sobotni dzień. U mnie lało. Maszyna stała w garażu, wciąż oczekując inauguracji sezonu. Na szczęście rozłąka nie trwała długo. Wczoraj ponowna próba skończyła się pełnym sukcesem. Tym razem wszystko zaskoczyło za pierwszym pociągnięciem wajchy.
Wyjechałem. U góry słoneczko miło kibicowało mej frajdzie. Z dumą i gracją złapałem za rączkę. Ach jak przyjemnie wsłuchać się w warkot silnika. Z odrobiną wyższości spojrzeć na sąsiada, który jeszcze nie zaczął sezonu i niepostrzeżenie przymknąć oko na drugiego, który ubiegł mnie w minionym tygodniu.
Ponad godzinę trwała nasza wspólna przygoda. Maszyna i ja. Po skończonej misji z szacunkiem została obmyta i odstawiona do garażu. Ja z Leżajskim fullem w dłoni patrzyłem na dzieło. Popatrz słoneczko jaki dumny jestem.
Trawnik skoszony.
komentarze
:)
pzdr
grześ -- 15.04.2008 - 16:22:)
odhaczyłes początek sezonu, no proszę – czoperek?
max -- 15.04.2008 - 16:25Prezes , Traktor, Redaktor
Panie Sajonaro
Gratuluję inauguracji – zazdroszczę trawnika i kosiarki. U mnie teściowa nad ową maszyną jak i zagonkiem panuje. I nie mam szans się załapać do obsługi kosiarki – ma się rozumieć – nie teściowej.
Mam w pamięci takie dziecinne wspomnienia chyba z wieku średniaka. Gdy z tatą i dwoma braćmi kosiliśmy łąkę na podmokłym terenie – gdzie kosiarką(konną) nie możn a było w jechać.
Te 4 pokosy zostające za nami, ten głuchy odgłos zamachnięć i chlupot wody pod stopami… . A z jednej strony łąki przepastne a z drugiej las… .
Koszenie trawy to bardzo poważna i męska sprawa – chociaż jak widać moja bardzo udana teściowa lubi takie zajęcie. Nota bene jest z wykształcenia zootechnikiem więc takie prace to dla niej to czym dla mnie wyścigi formuły jeden… .
A, bym zapomniał – i ten zapach skoszonej świeżo trawy….. .
Podrowienia dla kosiarza.
p.s.
Ponoć najlepiej z rana, z rosą ciąć trawę “kosom”, :-))
************************
poldek34 -- 15.04.2008 - 19:12“Kto pyta nie błądzi…”
Panie Sajonaro!
Trawnik i kosa – jakakolwiek, to atrybut prawdziwego mężczyzny, ja kosiłem wczoraj, kilka godzin, ale dlatego, że przedłużałem sobie radosć. 10 minut roboty – 20 leżenia plackiem.
Andrzej F. Kleina -- 15.04.2008 - 20:27Pozdrawiam trawiasto…