Uff, prawie wszystko już zapięte na ostatni guzik. W poniedziałek i wtorek miałem byczyć się nad Soliną, ale skończyło się na poniedziałku. Trzech smurfysynów chciało posmakować smerfnego napoju. Reszta nie reagowała. No to Gargamel i ja Klakier zapakowaliśmy ekipę do busa i dawaj z powrotem do domciu. Lamentu było co nie miara, prośby, groźby i fochy, ale Gargamel się nie przejmował smurfami. Najgorzej było z kierowcą, bo wiadomo 11 godzin już odbimbane więc bus nie pojedzie. Jak nie posmaruje to nie pojedzie. 0,7 ABSOLUTnie zmieniło nastawienie pana Mariusza. Mission impossible stała się possible.
Tak na marginesie to cholernie cięzko wykombinować wycieczkę szkolną gdy ma się 11 godzin i takie drogi jak w Polsce. Z Rzeszowa 4 godziny do Krakowa – 2 w Krakowie i 4 powrót. Po prostu mjut cut.
Ryzykiem jest robić wycieczki po klasyfikacji. Gargamel pewny swych smurfów zaryzykował. Przykro było patrzeć na wychowawczynię, która musiała podjąć ciężką decyzję. Ciężko też patrzeć na te osoby, które były tylko biernymi świadkami. Dopiero dwa dni później gdy opadły emocje zrozumieli swoją winę, którą ciężko pojąć w społeczeństwie gdzie tyle sie rozprawia o kapusiach, TW czy OZI.
Dzięki szybszemu powrotowi miałem więcej czasu na sprawozdawczość. Tu pojawia się szyderstwo z lamentów, że wcale nauczyciel nie pracuje 18 godzin. Po klasyfikacji dzieciaków chodzi do szkoły mniej. Ci co przychodzą mają zajęcia na macie (maccie piłkę i gracie lub macie dostęp do netu i sza) ewentualnie niektórzy się przygotowują do komersu. Większość nauczycieli siedzi w papierach zamiast prowadzić zajęcia. tworzy się wirtualne tematy, ale nikt nie będzie siedział po godzinach nad papierami. Oczywiście nie da się nie siedzieć, ale coż godzinka czy dwie.
Rozumiem ten stan, bo połowa to zbędna robota. Doświadczeni mogą zrobić to metodą kopiuj/wklej, ale i tak jest cała masa roboty odręcznej. Na dodatek w cholerę liczenia. Wirtualnie polska szkoła rośnie w siłę. Stosy makulatury przewala się w ostatnim tygodniu.
Uff, już policzone, zatwierdzone, przypieczętowane. Jutro rozda się świadectwa ze dwie setki nagród książkowych czyli śmiecia z hurtowni książek (bo tanio i zawsze coś) w zamian może jaki kwiatek ledwie żywy i WAKACJE!!!! dla dzieci. Urzędasy siądą i poopowiadają co też narobili przez cały rok. Kilka godzin snucia fantazji o tym jak doskonale się wykonywało swój zawód. Każdy ma przynajmniej stronę zapisaną. Zanim każdy odczyta będzie popołudnie. W poniedziałek zda się resztę papierów i WAKACJE!!
Pohulam. Skończyło mi się sprzęgło w aucie, więc na koncie zostało mi 112,76. Pohulam:) Dobrze, że Polacy odpadli. Bo za co bym pohulał?
komentarze
To życie belfra
to jednak ciężkie jest. Ale za to są wakacje, czytaj okazja do zarobkowego odrobienia zaległości z całego roku. Okropność, nie? Tośmy pohulali, że hej! :)
s e r g i u s z -- 19.06.2008 - 16:16Hm, jakie wakacje,
jeszcze tydzien pracy mam.
Cieżkiej, polegającej bowiem na siedzeniu codziennie po 3 godziny w szkole, bez celu:)
No, ale dziś siedziałem prawie 8, no, ale miałem dużo roboty, bo egzamin, w poniedziałek tyż prawie 8, bo inny egzamin.
No, ale w następnym tyg zajmuję się w pracy piciem kawy i siedzeniem na necie:)
Pozdrówka.
grześ -- 19.06.2008 - 17:34sergiusz
zarobkowego odrobienia w trakcie urlopu? to niby jak?? Mam jechać na zmywak, dorobić na budowie czy w Łebie lać piwo albo w pysk na Disco?
sajonara -- 19.06.2008 - 19:50A jakbym miał 50 dych na karku i byłbym drobną szatynką od biologii to co by pan zaproponował?
sajonara
to był gorzki dowcip, oczywiście. Co prawda wzięty z życia (z czasów gdy zbieranie owoców leśnych w Norwegii dawało dobry przelicznik i nie było takiej konkurencji imigrantów gotowych zbierać za prawie darmo). Dziś to już wspomnienia.
s e r g i u s z -- 19.06.2008 - 20:52