słuch wybiórczy

Kiedy miałem 9 czy 10 lat próby dotarcia z jakimkolwiek komunikatem przez moich rodziców kończyły się tak częstym niepowodzeniem, iż w końcu wymyślili sobie, że ja mam kłopoty ze słuchem. Nie słucham, bo pewnie nie słyszę. I ojciec zaprowadził mnie do laryngologa. Doktor zbadał, potem ze mną porozmawiał, zapytał o zainteresowania, pokiwał głową a następnie odszedł z ojcem na jakieś 10 metrów i zaczął z nim cicho rozmawiać o kolarstwie (bo mu wcześniej powiedziałem, że się nim interesuje, a widocznie był maj). Ja natychmiast włączyłem i chwilę później skończyła się moja wizyta u lekarza, bo zdiagnozowano, że ja po prostu słyszę, co chcę słyszeć, a reszta dla mnie nie istnieje.

Co innego, gdy rzecz dotyczy dziecka, co innego gdy to samo zjawisko można zaobserwować u dorosłych ludzi z wpływem na politykę państwa. W sprawie autentycznego konfliktu między Rosją i Gruzją, oraz hipotetycznego ochłodzenia na linii Zachód – Rosja, Polska odbiera sygnały, jakie chcielibyśmy, żeby były. Od dłuższego czasu najważniejszym celem polskiej dyplomacji są:
1) zmiana nastawienia najważniejszych graczy Zachodu w stosunku do Rosji;
2) przychylniejsze ich podejście do politycznych ambicji krajów rosyjskiej bliskiej zagranicy.

I oto nadchodzi informacja z Niemiec. Kanclerz Niemiec powiedziała “jeśli Gruzja będzie chciała być w NATO, to będzie”. Zmiana stanowiska? Przesilenie? Nie, nic z tych rzeczy. Kanclerz nie powiedziała niczego ponad to, co zostało zakomunikowane w Bukareszcie, gdzie nikt nie stwierdził (a na pewno nie Niemcy) “Gruzji do NATO nie przyjmiemy, bo my jej nie chcemy”. Kiedyśtam będzie, pewnie tak, może za sto lat. To co powiedziała jest tak perfidne i tak zbieżne z oczekiwaniami Kremla, że można podejrzewać, iż treść jej oświadczenia została z Moskwą przedyskutowana. Coś trzeba powiedzieć, żeby nie rozdrażnić Polski już kompletnie, ale jednocześnie dać sygnał Rosji, że nic się nie zmieniło.

Innym razem wypatrujemy z nadzieją reakcji USA. Że przecież są oni w koalicji państw (razem z nami, państwami bałtyckimi, Wielką Brytanią, Kanadą i, chyba, Holandią), które są za stanowczą reakcją na działania Moskwy, odbył się nawet “obiad przyjaciół Gruzji”. Słyszymy z administracji Busha głosy o konieczności zrewidowania polityki wobec Rosji. Cieszy nas to. Puszcza się za to mimo uszu stwierdzenie Amerykanów z początku konfliktu, że nic nie są wstanie zrobić. Coś oczywiście by byli, gdyby nie to, że są ostatnie miesiące obecnej administracji, a nie mają w zwyczaju na tym etapie podejmować decyzji, które przewracały by do góry nogami kluczowe sprawy dla amerykańskiej polityki. Odwołanie wspólnych manewrów na Pacyfiku, czy ewentualne zerwanie prac stałej komisji NATO-Rosja nie jest przecież tym, o co nam chodzi. W tym drugim przypadku oznaczałoby to tylko stałą współpracę USA-Rosja, albo Niemcy-Rosja, co już groźne. Zostaje liczyć na sentora McCaina. Jak uważa np. Sergiusz. Mi się widzi, że jeśli jegomość dopiero parę tygodni temu dowiedział się o rozpadzie Czechosłowacji, to jego znajomość realiów Europy Wschodniej, podobnie jak zainteresowanie nią musi być umiarkowane, a do jego wojowniczej retoryki nie należy przykładać większej wagi.

Na razie niestety nie słychać uczciwego głosu z kręgów istotniejszych państw Zachodu, który oznaczałby determinację w zmianie doktryny, głoszącej iż “Rosję trzeba wciągnąć do Europy” (Polski nie liczę, bo to od początku nie jest nasza doktryna). Wyłącznie pustosłowie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Znowu

mam 2 odpowiedzi.
Pesymistyczna – rządzą nami durnie.
Optymistyczna – sprawy idą za naszymi plecami i nic o nich nie wiemy?

Jedno nie wyklucza drugiego.

Niedawno napisałem – i niech szczezną sowiety.

Byli tacy, co chcieli się się ze mną kłócić, że sowietów już nie ma, bo jest Federacja Rosyjska.

Tymczasem napisałem realny cel dojścia oraz już nikt mi nie zawraca głowy Federacją.


Igło

Być może sprawy idą za naszymi plecami i to nawet ku dobremu. Byłoby to potwierdzeniem tezy Wielopolskiego.

Ale wydaje mi się, że tu jest mało blefowania. Jest za to dużo cynizmu, bo przecież twierdzenie, że “sowietów już nie ma, jest Federacja” to motto Zachodu ostatnich dwudziestu lat i Polska ciągle to słyszy, ilekroć chce coś na temat Rosji powiedzieć. Teraz zmienia się retoryka (może tylko na chwilę), ale nie zasadniczy kierunek działań. Bo jeśli np. Zachód szykuje antysowiecką rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, której to członkiem jest Rosja, to znaczy, że sobie jaja robią, a nie mają ochotę na rzeczywiste działanie.


ONZ

To nie sprawdza się nawet w sprawie Somali.
Co dopiero w sprawie sowietów.

Mam wrażenie, że cały, poprzedni porządek prawno/międzynarodowy wali się.
Jest nieskuteczny.

Pytanie.
Czy aby wypracować nowy potrzebna jest wojna?
Czy nie?


Aż nowej wojny to chyba nie

Obecny nie tyle porządek prawny, co stan faktyczny, daje Zachodowi wystarczające narzędzia do prowadzenia takiej polityki, jaką chce. W końcu Niedźwiedź nie włamał się do polityki Zachodu, tylko został do niego zaproszony. Wystarczy wyprosić. Myślę, że do przebudzenia potrzebne jest rosyjskie uderzenie w liczącego się przedstawiciela Zachodu sprzed 1989 roku. Gdy Niemcy zostają postawione przed wyborem Rosja/Polska to jasne, że wybiorą Rosję. Ale gdyby musiały wybierać między np. Wielką Brytanią a Rosją to zastanowili by się, bo bez Wielkiej Brytanii UE (czyli Niemcy) nie może funkcjonować jako supermocarstwo.


To znaczy

To co powiem nie jest związane z twoim wpisem, ani skierowane przeciw tobie. Jak przeczytam tekst ustosunkuję się.

O co mi chodzi. O twój nick. Ale tak na poważnie. Chodzi mi o to, że naprawdę jestem zainteresowany, co chcesz tępić?
Co w twoim odczuciu jest narodową mitomanią.

Podskórnie czuję, że gdybyś napisał coś na ten temat, powstałaby fantastyczna dyskusja na ten temat.

Napiszesz coś takiego?

Human Bazooka


Mad Dog

W skrócie mogę napisać tak:

- mit w dzisiejszym znaczeniu tego słowa to nieprawdziwa opowieść, której celem jest stworzenie fałszywego obrazu rzeczywistości;

- mitomania to uwielbienie i brnięcie w owe historie, aż do schizofrenii;

- narodowy mit to fałszywa, a utrwalona teza na temat narodu lub kraju, która to teza może stawiać kraj tak w korzystnym świetle (w przypadku Polski może to być np. Polska krajem bez stosów), jak i negatywnym (w Polsce np. naród pijaków i złodziei). Czasem te zjawiska określa się mianem stereotypów narodowych.

- narodowa mitomiania to sytuacja w której nagromadzenie fałszywych obrazów kraju, jego sytuacji lub historii nabiera rozmiarów patologicznych, bo w samym micie narodowym nie ma nic nadzwyczajnego.

Tępię to zjawisko, bo go nie znoszę. Mam ponadto wrażenie, że w Polsce występuje on w natężeniu rzadko spotykanym. A to szkodzi w prawidłowym rozeznaniu sytuacji i w efekcie uniemożliwia skuteczne działanie dla dobra kraju.

Kiedyś na Salonie24 pisałem jako Drogi Bronisław, a że pisałem głównie o takich sprawach i nie chciałem korzystać z tego nicka po śmierci Bronisława Geremka, zmieniłem na taki.

Pozdrawiam


Ale wiesz co?

Uważam, że powinieneś rozwinąć to w osobnym wpisie. Byłby świetnym początkiem do dyskusji.

Human Bazooka


Mad Dogu

W pierwotnej wersji odpowiedzi na Twoje pytanie napisałem, że zrobię to w osobnej notce jutro, lub pojutrze; potem zmieniłem treść, ale zobowiązanie podtrzymuję.


Subskrybuj zawartość