Niczym zwyczajny,stary człowiek mam ileś tam fobii,kompleksów i nawyków.
Przepadam za mocno spieczonym chlebem.
Uwielbiam przypalone bułki zwykłe.
Tych ostatnich pamiętam tylko smak.
To było ponad czterdzieści lat temu.W drodze z domu do autobusu górniczego była piekarnia.Kupowało sie wtedy kilka lub jak starczyło kilkanaście takich bułek.Dla kolegów także.
Ciepłe,chrupiące i ten specyficzny słono kwaskowaty posmak.
Teraz też niby taka bułka kosztuje ok.50 groszy,ale tylko cena przypomina tamtą bułkę.
Od kilku tygodni kupuję w hurtowni masło fińskie.Oryginalne sprowadzane z Finlandii.
To masło,fińskie,jest takie,jak przed laty masło wyrabiane w domu.
Ono też miało ciągły smak świeżej śmietany,bez konserwantów i innych zdrowszych dodatków.
Kocham takie śniadania; przypalone chleb lub bułki i tylko masłem posmarowane.
O niebo lepsze niż te kanapki z kiełbasą,których od siebie wyróżnia cena i nazwa,a smak wiórów nie odstępuje.
Smacznego
PS.Wkurza mnie to niesamowicie,że prawdziwe masło nie sposób wyprodukować u nas,ze zapomina się starych receptur na wędliny,pieczywo i unne wyroby,zgroza.
komentarze
Eh, no ma pan rację,
a najlepszy zestaw i najprostszy na lato: to świeży, dobry chleb, masło (najlepiej właśnie wiejskiej roboty i pochodzenia, nie skle[powe) i pomidor zerwany prosto z krzaka…
Eh, pamietam z dzieciństwa jak się odwiedzało rodzinę na wsi.
Albo ser wiejski biały, tak dobry, że można go bez niczego jeś, sam po prostu.
A ja kiedyś na studiach miałem pomysł na jedzenie tylko kanapek z masłem i solą:), tyż ciekawe…
Pzdr
grześ -- 14.03.2008 - 08:24P.S.
A tak apropos, to niestarzy tez mają kompleksów dużo, zwyczajów i dziwnych nawyków:)
Ja przynajmniej…
grześ -- 14.03.2008 - 08:25Słusznie prawisz
sympatyczny Grzesiu!
Życzyć by sobie należało,aby tylko takie fobie nas dopadały.
Sdradzę Ci jeszcze jedną,ale tylko miedzy nami,zgoda?
Musisz wierzyć w siebie,najmocniej jak tylko potrafisz,słuchać,uczyć się i wszystkim wokół mówić,żeś najlepszy!
Nie nie mitomania,to mądrość!
Pozdrawiam
Zenek -- 14.03.2008 - 08:43Zenku
a ziemniaki z płatami wysmażonego boczku… albo nawet ziemniaki z samym masłem… i to wszystko popijane kwasnym mlekiem…
i oczywiscie – jedzone w ogródku…
Griszeq -- 14.03.2008 - 09:29Panie Zenku
narobił pan wszystkim smaku.
Igła -- 14.03.2008 - 10:09Ja, jak kiedyś dłużej byłem za granicą to najpierw się na chleb rzucałem.
Igła
Panie Griszequ
pewnie,że to wspaniałe.Takie zsiadłe mleko z glinianego garnca,co to się wspaniale kroi łyżką,ech to jest to.
Nie napiszę wiecej np.o pieczonych ziemniakach posypanych tylko solą;jesienią na kartoflisku,wieczorkiem po wykopkach.
To już ekstrawagancja,ale pamieta się zawsze.
Zenek -- 14.03.2008 - 11:32grześ
Ten ser polałabym miodzikiem, takim prosto z pasieki sąsiada spod lasu.
A co ze smalcem, takim prawdziwym, zrobionym w domu, z cebulką? Na świeżutkim, chrupiącym chlebie i mocno posolony.
Jolka -- 14.03.2008 - 11:35Pycha!
WSP Igło
wiem,że pisząc o takich tam zaszłościach ślinianki pracują jak oszalałe.
Tego się nie da zapomnieć.To w nas tkwi.
Zresztą co ja będę Pana przekonywał,człowieka co to smakowitości jedzenia ma w czubku palca.
Z chlebem teraz to sto światów.Za taki niby pszenno-żytni robiony na zakwasie,płaci się dwa i pół raza drożej niż za taki zwykły.
Zenek -- 14.03.2008 - 11:38Cieszy choć to,że wybór jest.
Szanowna Pani Jolu
witam Panią na moim blogu;jest mi bardzo przyjemnie,że zaglądnęła Pani.
To,co Pani pisze to wogóle poezja.
Myslę,że takim jak ja,który spedził dzieciństwo na wsi,a potem skazany był na żywność obrabianą tęskni się bardziej.
Dobrze,że mamy takie fajowe wspomnienia i kombinujemy jak zrobić,aby to zamienić w rzeczywistość.
Pozdrawiam
Zenek -- 14.03.2008 - 11:44Panie Zenku,
mam szczęście spędzać urlopy w miejscu, gdzie “diabeł mówi dobranoc”. Gdzie są jeszcze takie pasieki, gdzie gospodynie robią ser, taki sam jak dawniej, czasem nawet ubijają też masło. Zajadamy się tymi specjałami z prawdziwą rozkoszą. Moje, dorosłe już dziecko, w pełni docenia uroki takiego jedzenia. Jest więc może nadzieja, że coś z tego uda sie jeszcze ocalić?
Pozdrawiam!
Jolka -- 14.03.2008 - 12:03@Jolka
Niezdrowy.
Igła -- 14.03.2008 - 12:17:)
Igła
Igła
Życie też jest niezdrowe… A jednak żyjemy. To chociaż smaluszek zjem…
Jolka -- 14.03.2008 - 12:29Panie Zenku19 Szanowny
Czy Was wszystkich Bóg opuścił?! Jest 13.44, a Wy o jedzeniu? Zaraz się uduszę! A końca pracy nie widać.
Pozdrawiam serdecznie
PS. A takie wodne bułeczki z pastą jajeczną w barach mlecznych z ubiegłego wieku Pan pamięta?
Lorenzo -- 14.03.2008 - 13:46WSP Lorenzo
przyznaję bez bicia,że przegiąłem.
Snucie wspomnień o jedzeniu przed obiadem ludziom,którzy są w pracy to granie na nerwach.
Jestem w komfortowej sytuacji,jestem sobie panem i władcą,(nie zapominam o żonie) i piszę z domu.
Poprawię sie na przyszłość.
Tak bary mleczne z ubiegłego wieku to już legenda,bułki a naleśniki,pierogi itd.
A smak kakao w ceramicznym kubanku.
Jestem już po obiedzie,nie będę więcej się rozpisywał.
Kłaniam się
Zenek -- 14.03.2008 - 14:51WSP Igło
a co dzisiaj jest zdrowe?
Odmawiasz Pan sobie tego o czym tu piszemy? bo ja nie.
Oddychanie nawet jest szkodliwe dla zdrowia i seks i telewizornia i te komputry też.
Panie Igło,co ma wisieć nie utonie.Zyję prawie jak chcem,kto biednemu zabroni bogato żyć,no kto?
Zenek -- 14.03.2008 - 14:55E tam, pan Igła
ekologa zgrywa, w dodatku nowoczesny chce być:)
jakie tam niezdrowe…, w sumie jakby tak się tym przejmować, to wszystko jest niezdrowe…
A co do pisania o jedzeniu, to zauważyłem, że inaczej mi się czytało rano jak byłem w sumie głodny, bo śniadanie jakies skromne z braku czasu zjadłem, a inaczej koło 16 drugi raz…
W sumie jednak oba czytania były całkiem przyjemne.
Pozdrówka.
grześ -- 14.03.2008 - 17:33