Szli przez unoszony butami pył. Dahlmanna owładnęła dziwna ospałość, może obojętność. Nie był to strach, raczej poddanie się kolejności zdarzeń, rozpoczętemu kulką od chleba rytuałowi Południa. Przypomniał sobie zdjęcie dziadka Francisco Floresa i zostawioną na barze otwartą książkę. Rodzinna pamiątka wybrała mu los; tom „Tysiąca i jednej nocy” przywiódł na równinę. Jestem kolejną opowieścią Szeherezady. Nóż starego spłynie krwią i zamieni się w złośliwego dżina – pomyślał.
Uwiązane przy zajeździe konie poruszyły się niespokojnie. Ktoś, przerywając milczenie, zaczął do nich szeptać. Dahlmann odwrócił się i zobaczył jak stary gauczo głaszcze i poklepuje je po karkach.
--------
*Ostatni akapit opowiadania J.L. Borgesa „Południe”. Z tomu „Fikcje” (Warszawa 2003). Tłumaczenie A. Sobol-Jurczykowski.
komentarze »
-
@Autor
,,Fikcje" jak to fikcje, nie należy mylić z fiksacjami...:) Pozdr.:)
2008-06-02 09:39
-
-->koszmosz
Nie należy.
2008-06-02 10:27
-
Ooooo...
Tak trzymać ! A mnie skręca, bo nie mogę teraz nic dopisać w ramach apoapokryfu. Bij, zabij - nie wyrobię dzisiaj. Ale może jutro. Do Południa.
2008-06-02 14:09
-
-->Aspik
Dawno żaden komentarz tak mnie nie ucieszył. Dzięki. Pozdrawiam,
2008-06-02 14:27
-
fragment poprzedzający
też ładny: "If Dahlmann was without hope, he was also without fear. As he crossed the threshold, he felt that to die in a knife fight, under the open sky, and going forward to the attack, would have been a liberation, a joy, and a festive occasion, on the first night in the sanitarium, when they stuck him with the needle. He felt that if he had been able to choose, then, or to dream his death, this would have been the death he would have chosen or dreamt." (niestety nie mam polskiego wydania 'Fikcji'. na swoich zdolnościach tłumaczeniowych też nie chciałem polegac ; )) dzięki za akapit
2008-06-02 23:51
-
.
'Potem Espinosa położył się, aby przespac sjestę, lecz lekki sen ciągle przerywały mu powtarzające się uderzenia młotka i jakieś nieokreślone przeczucie, że coś się stanie. Pod wieczór wstał i wyszedł na korytarz. Jakby myśląc na głos powiedział: -Wody opadły. Już się to kończy. -Już się kończy - niby echo odpowiedział Gutre. Wszyscy troje szli za nim. Uklęknąwszy na kamiennej posadzce poprosili go o błogosławieństwo. Potem przeklęli go, opluli i popchnęli w głąb korytarza. Dziewczyna płakała. Kiedy otwarli drzwi, zobaczył firnament. Rozległ się głos jakiegoś ptaka. Pomyślał, że to szczygieł. Szopa była bez dachu. Wyrwali belki, aby zrobic krzyż.' 'Ewangelia według Świętego Marka', 'Raport Brodiego'
2008-06-02 23:59
-
-->la casa de Asterion
"Wyszli, i jeżeli nawet Dahlmann nie miał nadziei, nie odczuwał też lęku. Poczuł, przekraczając próg, że śmierć w walce na noże, pod otwartym niebem i w ataku, stałaby się dlań jakimś wyzwoleniem, szczęściem i świętem owej pierwszej nocy w klinice, kiedy wbili mu igłę w ramię. Poczuł, że gdyby wtedy mógł wybrać lub wyśnić swoją śmierć, taką właśnie śmierć by wybrał lub wyśnił." Całe opowiadanie jest dobre. Pozwoliłem sobie nieco zmienić zakończenie. :-) Pozdrawiam, referent
2008-06-03 00:00
-
-->la casa de Asterion
Otóż, Ewangelia to moje ulubione opowiadanie! No!, może jedno z kilku... Trafił Pan w punkt. Świetne, genialne!
2008-06-03 00:02
-
@referent
gdy Borges idzie w klimaty 'okołoreligijne', to zwykle robi się ciekawie - 'Trzy wersje Judasza' to również majstersztyk... pozdrawiam
2008-06-03 00:05
-
-->la casa de Asterion
Zgoda. Choć w Ewangelii szatańska jest sama konstrukcja. Borges opowiadał w jakimś wywiadzie, a może we wstępie do zbioru (nie pamiętam), że zasadniczy zarys historii mu sie przyśnił. :-))) A sama konstrukcja: miejsce odosobnienia ze stałą grupą postaci, znany topos kulturowy (religijny) jako temat, stopniowanie napięcia, no i suspens :-)
2008-06-03 00:15
-
@referent
'A sama konstrukcja: miejsce odosobnienia ze stałą grupą postaci, znany topos kulturowy (religijny) jako temat, stopniowanie napięcia, no i suspens :-)' co tu dużo mówic, pycha.. '-A ci co wbijali gwoździe, także zostali zbawieni? -Tak - odpowiedział Espinoza, który nie był specjalnie mocny w teologii'
2008-06-03 00:25
-
-->la casa de Asterion
Espinoza, rzeczywiście nie był specjalnie mocny w teologii :-)))) Niestety, tym opowiadaniem się nie zajmę. Nie ma co "poprawiać" :-) Dzięki. Dobranoc, znowu idę spać po północy :-( referent
2008-06-03 00:34
-
@referent
rzeczywiście nie ma tu co 'poprawiac' : ) pozdrawiam i liczę na więcej fragmentów z Borgesa jeszcze kiedyś -
2008-06-03 00:47
-
-->barista
Panie baristo, co do zasady rozmiawiam z każdym, bez znaczenia, czy ma poglądy prawicowe, czy lewicowe. Przestaję rozmawiać, kiedy mój rozmówca - ze złą wolą - wchodzi mi na głowę albo kiedy okazuje się, że jest ulepiony z wyjątkowo marnej gliny. I nie widzę żadnych rokowań na poprawę. Pan jest postacią kwalifikowaną, bo dotyczą Pana obie przesłanki odmowy dyskusji. Napisałem Panu ostatnio (u siebie), że nie jest dobrze, kiedy wycina się czyjś komentarz z obraźliwą uwagą, a potem przychodzi się do tej osoby i chce rozmawiać, jakby nic się nie stało. W stosunku do mnie zrobił Pan to dwa razy i - o dziwo - cały czas pcha się Pan tu, zostawiając ślady. Informuję Pana, że od dzisiaj stosuję wobec Pana zasadę wzajemności. Nie jest Pan mile widzianym gościem na moim blogu. Pana komentarze będe usuwał bez czytania. Liczę, że nie przysporzy mi Pan dużo pracy i pójdzie sobie gdzieś indziej. Krzyż na drogę.
2008-06-03 09:05
-
przysparzanie pracy 1
usuwane bez czytania.
2008-06-03 09:57
-
Kontrapokryf
Dahlmann ściska mocno w dłoni nóż, którym być może nie będzie umiał władać, i wychodzi na równinę. W mętnym świetle lampy naftowej, świetle o barwie końskiego moczu, widzi zaschniętą plamę krwi na krawędzi uchylonej okiennicy zajazdu. Werniks półmroku przydaje bezczelnej twarzy wyrostka odcień niezasłużonego dostojeństwa. Dahlmann próbuje machnąć reką trzymającą sztylet, ale magnetyczna góra ukryta w porzuconej książce czyni ten ruch szyderczo powolnym. Pierwszy sztych przeciwnika trafia w ramię Dahlmanna; tuż obok miejsca, w które wbito mu igłę podczas niedawnego, a przecież należącego do innej epoki, pobytu w szpitalu przy ulicy Ecuador. Bez rytuału krążenia wokół ofiary i wyszczerzania zepsutych zębów. "Jutro obudzę się na hacjendzie" myśli Dahlmann po raz tysiąc pierwszy i czeka na ukłucie w okolicy serca. Ukłucie noża, lancy, germańskiego miecza albo strzykawki z adrenaliną. Ukłucie, po którym obudzi się lub zaśnie. Wszystko jedno.
2008-06-03 10:10
-
-->Aspik
Nieźle! Odpiszę później, bo trochę jestem teraz zalatany, a takich rzeczy nie robi się na kolanie. Nie wiem też po jaką formułę sięgnąć (apokryf do kontrapokryfu?, ciąg dalszy kontrapokryfu?). Się zobaczy. Dzięki! referent
2008-06-03 13:52
-
Cały fragment - dla zainteresowanych
[1.9.] Sala była pusta. Wybrał stolik przy ścianie i postanowił nadrobić czas, stracony w parku przez bezsensowną scysję z wędkarzem. „Popełniłem błąd – uznał – powinienem był wypytać go o Wróblewską. Może wiedział coś ciekawego – coś, co by mi się mogło przydać. Ale weź i pytaj takiego dziada. Za chwilę oskarżyłby mnie o stonkę na kartoflach. Debil jeden.” Porucznik najwyraźniej należał do osób, które ciężko znosiły sytuacje, kiedy powiedzenie ostatniego słowa przypadało komuś innemu. Napił się kawy. „No, ale z drugiej strony, o czym taki dziad mógłby mi opowiedzieć? O plotkach i swoich chorych wizjach. Bo o czym by innym? Nie, nie – dobrze zrobiłem. Dopiero byśmy sobie pogadali. Śledztwo śledztwem, ale męczyć się z dziadem nie mam zamiaru.” Sięgnął do kieszeni po książkę Biernackiego i otworzył ją mniej więcej w połowie. „*** Zahir, o którym się nie myśli, marnieje. Nie istnieją natomiast zahiry, które nie chcą się zgubić” – przeczytał. Na każdej stronie była sentencja. Tekstu – nigdy więcej niż kilka akapitów. Przewrócił kartkę. „*** W swojej Akademii Rev. U.E. Jorge przez wiele lat nauczał, że jedna osoba może mieć tylko jednego zahira. Sławę zyskał jego dowód, przeprowadzony z wykorzystaniem miedzianej miski, łyżki i astrolabium, z którego wynikało, że nie wszystko, co istnieje w dostępnej nam rzeczywistości, może być zahirem. W ostatniej pracy, będącej komentarzem do powieści nieznanego autora, Rev. U.E. Jorge nieco złagodził swoje stanowisko.” „Intrygujące” – mruknął złośliwie. Przyszło mu przy tym do głowy, że Biernacki wyraźnie do tego miejsca nie pasuje i w gruncie rzeczy nie sposób tej jego obecności w mieście wytłumaczyć. „Co z tego, że ma dom, że ma ciszę i czyste powietrze. Mógłby mieszkać wszędzie, a mieszka tutaj. Po co i dlaczego? Nigdy chyba nie zrozumiem, po co ludzie tutaj mieszkają?” „*** Źródła podają, że były podejmowane próby zniszczenia zahira. Wszystkie nieudane. Znany jest również przypadek młodej kobiety, która zgubiwszy zahira podczas rannej toalety, próbowała odnaleźć go, czytając w kółko ten sam akapit z opowiadania J.L. Borgesa. W opublikowanym pod koniec 2008 r. komentarzu do powieści "Kryminał. Zagadka w sześciu częściach" (autor nieznany) Rev. U.E. Jorge dowodzi, że zahirem było samo opowiadanie J.L. Borgesa.” Porucznik przeczytał kolejny fragment, tym razem znaleziony na chybił trafił, i książka Biernackiego zaczęła podobać mu się jeszcze mniej. A tuż obok, na następnej stronie, porucznik znalazł coś, co wydało mu się szczególnie dziwne. „*** Jeden z uczniów Rev. U.E. Jorge opublikował broszurę, w której utrzymywał, że pomocnik bibliotekarza wykradł Rev. U.E. Jorge jego zahira i zgubił go gdzieś między sklepem z kozimi serami a Akademią. Dwa dni po tym, jak biblioteka Akademii częściowo spłonęła, zaginął również ów uczeń. Szukano go przez dwa dni. Jedyny trop, który mógł wskazywać na okoliczności zniknięcia, został przypadkowo zniszczony przez pomocnika bibliotekarza. Był to rękaw oderwany od togi ucznia. Bezpośrednio po tych wydarzeniach Rev. U.E. Jorge zaczął pisać komentarz.” „A co będzie teraz?” – pomyślał, trochę już znudzony. „*** Komentowana przez Rev. U.E. Jorge książka nieznanego autora była typowym przykładem dzieła niedokończonego. Składała się z sześciu rozdziałów, a stworzony na jej potrzeby narrator wiedział tylko tyle, ile czytelnik, który uważnie śledził przebieg opisanej w niej akcji. To, co istotne było w tekście. Wszystkie rozdziały zostały rozpoczęte, ale żaden nie został ukończony. Podobno autor odmówił ujawnienia, kto zabił głównego bohatera, i następnego dnia zamordował go fanatyczny czytelnik. Rev. U.E. Jorge rozpoczął swoją analizę od rozdziału szóstego.” I dalej... „*** Rev. U.E. Jorge szybko odkrył, że rzecz dotyczy konkretnej sprawy, a książka jest zapisem jednego dnia. Pierwszym założeniem, które później okazało się tylko hipotezą roboczą, był wniosek, że mamy do czynienia z dziełem wielotomowym.” „Ufff... Ale bełkot. Przy okazji zapytam go o książki. Może wziąć autograf? – przyszło mu na myśl. – Głupio trochę. Chociaż pewnie powinienem. Zapytam go. Koniecznie. Te przypisy są akurat słabe, ale jego kryminały – pycha!” – Poproszę wodę – rzucił w kierunku przechodzącej obok kelnerki. – Bez gazu. Dziękuję. Po chwili dziewczyna przyniosła mu zamówioną wodę i wyszła z sali. „Dobrze. Wróćmy zatem do moich baranów.”
2008-06-04 14:49
-
Zapomniałem. Cytat w związku z: http://cyncynat.salon24.pl/77663,index.html
2008-06-04 14:52
-
...
Pociągnął za linkę i ze zdziwieniem stwierdził, że otwarły się drzwi do głupoty. Szczerość nigdy nie była jego mocną stroną, o czym wiedzieli wszyscy zebrani w tym dziwnym domu, toteż nie zdziwiło ich, że w tym dramatycznym momencie zaczął opowiadać o lasach deszczowych. Pochyleni nad talerzami chlipali gorący rosół, zerkając ukradkiem, co też jest za tymi otwartymi drzwiami. W końcu jeden taki, który oparzył sobie język makaronem zapytał: - Gdzie są kurwa łyżki?
2008-06-04 21:54
-
Makaron zwisiał z widelca i pachniał zupą. Zupa leżała, bez łyżki. Drzwi dalej były otwarte, bo szedł Jemykure.
2008-06-05 08:50
-
...
"Wróćmy do naszych barmanów" wybełkotał porucznik Marlowe, albowiem język zataczał mu się już nieco po ósmej czarce rosołu zaprawionego burbonem.
2008-06-05 10:24
-
-->Aspik
O!... - nie zdążył pełnym zdaniem wypowiedzieć się porucznik, bo łyżka, a zaraz za nią butelka po burbonie, uderzyły w jego talerz. - Ma Pan szczęście, ale zarazem też nieszczęście, bo... - Marlowe kiwał się na taborecie i mętnym wzrokiem wpatrywał w stojącego na stole plastikowego gerbera, który przypominał teraz słonecznik. - O czym to ja miałem... Właśnie, nieszczęście, bo nie wypił Pan wcześniej zupy... Barman!
2008-06-05 10:51
-
...
Marlowe ściska w dłoni łyżkę, którą być może nie będzie umiał władać, i wychodzi na ulicę. :)
2008-06-05 12:56
-
-->Aspik
Nie mam nic do dodania :-) Niniejszym zakończyłeś wątek. :-)
2008-06-05 14:12
-
--> Referent
Panie Referencie, a co to się dzieje? Po prawej stronie zaprasza Pan do Referatu na blogspocie (otwartym tekstem, a nie tajemniczym kwadracikiem), a tam znowu drzwi zamknięte i kołkiem podparte. A ci sami (co poprzednio) goryle mówią mi, że nie jestem zaproszona i wynocha. Chyba że to na czas dezynsekcji / deratyzacji? A poza tym będę nudna i upierdliwa, ale tradycyjnie domagam się Kryminału. O! Pozdrawiam,
2008-06-06 10:34
-
-->Dziewczyna Pingwina
Na blogspocie przemeblowuję stronę (zmieniłem układ, dodaję linki). Wkrótce wszystko wróci do normy. I pewnie nic się nie zmieni, bo na razie nie widzę żadnych ciekawych szablonów. Teraz jest tam mały bałagan, a pracuję falami... "Kryminał" stał się ostatnio sławny, więc pewnie na fali popularności warto wznowić proces tfffurczy. Jeszce nie wiem. Dziękuję za dobre słowo (o kryminale). Pozdrawiam,
2008-06-06 10:44
-
>Referent Bulzacki
No wlasnie. Co tu sie dzieje? Na "tutejszy" blog trudno sie przebic, na blogspot nie wpuszczaja... O co chodzi?
2008-06-09 15:47
-
-->MEP
Pani MEP, witam! Kłopoty z dostępem do S24 i boiska to sprawa serwerów. Nie mam z tym nic wspólnego. Za resztę, w tym wszystko co najgorsze, odpowiadam prawdopodobnie ja. Będę wieczorem, teraz muszę biec do obowiązków. Blogspot na razie zamknąłem. Czasami piszę na boisku24. Tam mnie trzeba szukać :-). Żartuję. Wracam wieczorem, pozdrawiam ciepło, referent
2008-06-09 16:42
pozostałe notki »
-
2008-06-01 22:23
San Miniato al Monte
Pozostałość po fresku, którego inaczej zrekonstruować już nie można. Do zobaczenia w bocznej nawie San Miniato al Monte, po prawej stronie na wysokości schodów do prezbiterium, patrząc w kierunku ołtarza.
komentarze (4) -
2008-05-30 15:10
Liczyć, mierzyć i notować
Na razie koniec wojowania, pustych pogawędek i zawracania głowy. Czas na obowiązki. Idę liczyć, mierzyć i notować. Pozdrawiam Panie MEP i Styx! Cieszę się, że się Panie odezwały! W zdrowiu i urodzie. Wciąż poszukiwani są Zwolski i eMFN. Kto widział, kto wie?
komentarze (47) -
2008-05-29 11:55
Referat - po drodze
najpopularniejsze posty »
- Kryminał 4.3.Komentarze (262)
- Kryminał 4.4.Komentarze (225)
- άKomentarze (220)
- Z sesji Rady Miasta - 6Komentarze (213)
- ἀγοράKomentarze (213)
- Z sesji Rady Miasta - 9Komentarze (163)
- ZahirKomentarze (160)
- Z sesji Rady Miasta - 11Komentarze (159)
- ZahirKomentarze (133)
- Listy od referenta - 2Komentarze (132)
komentarze (29) skomentuj