Z pustego w próżne

Jakiś czas temu w holenderskim parlamencie miała miejsce debata na temat kosztów emigracji. Podobnie jak większość dyskusji na tematy kontrowersyjne, także i w tym przypadku było dość przewidywalnie – rząd malował sielankowy obraz jak to fantastycznie postępuje integracja nowo przybyłych, a opozycja (czyli Wilders i jego totumfaccy) wyliczali siedem plag egipskich, które na Krainę Wiatraków ściągają przyjezdni. Zdaniem PVV, rząd holenderski sponsoruje zabawę w integrację nie dostając nic w zamian – a przecież emigranci są biedni i słabo wykwalifikowani (więc nie mają pracy i biorą zasiłki), prowadzą mało higieniczny tryb życia i żenią się z siostrami (co podbija koszta opieki zdrowotnej) no i oczywiście knują od rana do nocy (a specjalistom od zwalczania terroryzmu też trzeba płacić)…

Reakcje ludzi śledzących wiadomości niespecjalnie mnie zaskoczyły – widocznie wściekła polaryzacja debaty publicznej to nie jest polska specjalność: ludzie popierający Wildersa bronili w ciemno jego tez, przeciwnicy (bo PVV to faszyści, arabożercy etc – skąd my to znamy?) krzyczeli o rasizmie i nietolerancji… I jak zwykle w takich przypadkach, główny wątek – czy Holendrom opłaca się ściąganie emigrantów – zniknął w pyskówce. Trochę szkoda, bo dobrze byłoby rzeczywiście się dowiedzieć, jak się sprawy mają – tylko jest jeden drobny problem. Dla pełnego obrazu, nie od rzeczy byłoby podać bilans obecności przyjezdnych z rozbiciem na narodowości albo coś w tym rodzaju – inaczej, jak mi słusznie zwrócono uwagę, zasuwający jak parowozik Polak i pasożytujący na zasiłkach Marokańczyk wpadają dokładnie w tę samą kategorię.

Ale w kraju ogarniętym szajbą politycznej poprawności (która, co prawda, zaczyna chyba powolny odwrót – w Holendrach zaczynają się budzić resztki zdrowego rozsądku) domaganie się takich statystyk to marzenie ściętej głowy. Mniej więcej z tego powodu obstawiałem, że na wzajemnym obszczekiwaniu się skończy – i rządowi, i opozycji jest taka sytuacja na rękę. Gdyby dane zostały ujawnione (zakładając, że ktoś je w ogóle zbiera) i okazałoby się, że Królestwo Niderlandów dopłaca do przyjazdu kolorowych, Wilders miałby zwycięstwo praktycznie w kieszeni. Ale statystykami można dowolnie manipulować, więc wymowa mogłaby też być odwrotna – i pewnie dlatego PVV przesadnie nie naciska na publikację danych.

Ostatnie doniesienia z parlamentu sugerują, że pesymizm to dobre narzędzie prognozowania: minister ds integracji Eberhard van der Laan powiedział, że gabinet nie poda żadnych informacji oprócz tych dostępnych już w sprawozdaniu budżetowym. Według integratora Eberharda, nie wyszczególnia się danych na temat Fryzyjczyków lub osób niepełnosprawnych – więc nie ma powodu dyskryminować w ten sposób emigrantów. PVV oczywiście się oburzyła, że holenderski wyborca nie ma prawa poznać kwot… I tak dalej.

Prawda, jak wygodnie można załatwić trudny temat tak, żeby wszystkim dalej było miło? Rząd umywa ręce – obronił się przed próbą dyskryminacji nowych mieszkańców i jest super. Opozycja dalej może gardłować do upadłego – w sposób absolutnie pozbawiony ryzyka, bo nie ma twardych faktów, mogących służyć za punkt odniesienia. A stan faktyczny? Kogo to obchodzi, ważne żeby było gezellig…

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Panie Konradzie!

Ludzie wszędzie są podobni. Tak zwana szajba, czyli bezinteresowna polska zawiść, jest obecna u innych nacji tak samo jak u nas. To tylko nam się wydaje, że jesteśmy gorsi od tych kulturalnych ludzi z zachodu.

Pozdrawiam


O,

ja się tylko ucieszę, że piszesz znowu, bo coś długo cię nie było.

Pozdro.


@grześ

A zajechany trochę byłem robotą – poza tym żołądek mi słabnie i na widok wiadomości z kraju mnie mdliło… w ramach remedium, nie piszę o polskiej polityce i od razu mi lepiej :) Poza tym wyniosłem się do siebie (http://konradb.wordpress.com/) i gdzie indziej to teraz takie bardziej gościnne występy są.

pozdro


Pisanie u siebie nie oznacza niepisania gdzie indziej , no:)

znaczy jak to Dziadek Jacek mówi, jedno nie wyklucza drugiego:)

A polska polityka?
MNie nie mdli i nie słabnie, bo wcale nie śledzę i w sumie dobrze mi z tym:)
Nawet nie wiem, co się dzieje, czasem cuś podczytam cyz podsłucham, ale jakoś się apolityczny zrobiłem.

No i czasu tez mało, bo praca się zaczęła a od października pewnie będie jeszcze więcej.

pzdr


Subskrybuj zawartość