Jak donoszą dzisiejsze gazety, epopeja o matczynych uczuciach Alicji Tysiąc weszła na kolejny etap – sądowego dowodzenia “mojszości” własnej racji. Dla przypomnienia: pani T. zaszła w ciążę, którą chciała usunąć z uwagi na grożącą jej utratę wzroku. Zabiegu jej odmówiono, dziecko urodziła, wzrok jej się pogorszył – po czym zaskarżyła (skutecznie) państwo polskie w Strasburgu. Sprawa jak sprawa, ale widocznie dodatkowe koszta poniesione przez kochającą matkę – w związku z nadprogramową gębą do wykarmienia – są strasznie wysokie, bo pani T. postanowiła bronić swojej sfatygowanej cokolwiek czci zaskarżając “Gościa niedzielnego” za poświęconą kochającej matce serię artykułów.Wygrała, sąd przyznał jej 30 tysięcy odszkodowania – co zdaje się przewyższa becikowe, więc jakaś korzyść jest.
No i to jest moment, kiedy w całej ponuro groteskowej sprawie zrobiło się naprawdę wesoło. Na początek, pani Tysiąc poczuła się urażona sformułowaniem, że chciała zabić swoje dziecko: przecież jest kochającą matką, jak można jej zarzucać coś takiego? Nie jestem lekarzem, ale na ile rozumiem temat, procedura aborcji skutkuje ustaniem czynności życiowych u lokatora brzucha pacjentki – chyba, że jak ma to w zwyczaju lewica, nie uznajemy dziecka przed urodzeniem za człowieka – albo patrząc na rzecz dialektycznie, nieistnienie jest wyższą formą istnienia…
Po chodzącej reklamie salonu sado-maso dla seniorów, takiej jak posłanka Senyszyn, można się spodziewać praktycznie wszystkiego: w końcu jest profesorem doktorem habilitowanym ekonomii, a skutki działalności adeptów tej wspaniałej dziedziny wiedzy oglądać możemy codziennie na stronach poświęconych gospodarce w prasie codziennej.
Jeśli chodzi o lewacki bełkot na ważne tematy (w rodzaju przytoczonego powyżej), nikt nie przebije przewodniczącej Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Wandy Nowickiej. Typowa przedstawicielka tego środowiska – która niestety sama nie poddała się aborcji i wydała na świat swojego synalka Łukasza z LBC – powiedziała że “mowa nienawiści nie jest tolerowana w Polsce” i dzięki temu wyrokowi wiadomo już, że nie można “bezkarnie poniżać i obrażać w imię jakiejkolwiek ideologii“. Ciekawe, czy czytała kiedyś produkcje wydzielane przez owoc jej łona – choć lewaczka, chyba umie czytać?
Chociaż zasadniczo lewica jest za monopolami i krytykuje wolnorynkową konkurencję, w jednym kontekście robią wyjątek: ścigania się kto wypowie do kamery większą ilość bzdur w przeciągu minuty – więc choć Nowicka dzierży palmę pierwszeństwa, za plecami słychać już dyszenie spod zwałów tłuszczu na obliczu Magdaleny Środy: osoby będącej chodzącym dowodem, że absolutnie każde zero może otrzymać tytuł profesora. Z jednej strony ogłosiła, że “są granice, których przekraczać nie wolno” (czy ja już gdzieś tego tekstu nie słyszałem?), by potem ucieszyć się z nauczki, którą dostały “pisma mieniące się katolickimi“. Ciekawe, że taka zamordystka popierająca reglamentację wolności słowa robi za etyka… No ale cóż, są różne rodzaje etyki.
Jak zawsze przy takich okazjach, ze swoich nor wylazło też rozmaite towarzystwo spod znaku “Faktów i mitów” – tym razem w osobie przedstawicielki partii “Racja”. Każdy ma takiego Katona Starszego, na jakiego zasługuje: rzymski klasyk akcentował przy każdej sposobności konieczność unicestwienia Kartaginy, a pani Teresa Jakubowska odświeżyła dwa lewicowe dogmaty. Po pierwsze primo, polski episkopat jest fundamentalistyczny (jaja sobie kobiecina robi – Życiński? Pieronek? Gocłowski? fundamentaliści? zajrzyj babo do słownika wyrazów obcych).
Po drugie primo- słuszne jest to, co uważa większość: “Wielu europejczyków i europejek wspiera Alicję Tysiąc. Katolicy lewicowi wspierają Alicję Tysiąc, stowarzyszenia katolickie z Europy też ją wspierają. Uważają oni, że aborcja powinna być legalna“, wreszcie po trzecie primo – ultimo! – “W Polsce katolicy trzymani są w niewiedzy. Są poważne zarzuty pod adresem Jana Pawła II, np. prezerwatywy” … No i teraz pytanie za milion dolarów? Co ma Jan Paweł II do rzeczy? Pani Tysiąc na mohera nie wygląda, co ją obchodzi zdanie Kościoła? Każdego, kto nie pomyślał o antykoncepcji, będziemy usprawiedliwiać – zwalając winę na JPII?
Nuda, Banachewicz, może w tym momencie powiedzieć uważny czytelnik gazet – przecież te nieszczęsne kobiety powtarzają w kółko jedną i tę samą śpiewkę… Nie wstyd ci nabijać się z ludzi ociężałych umysłowo? Jak się tak zastanowić, to właściwie jest prawda: ale w dzisiejszej odsłonie debaty okołoaborcyjnej jest powiew świeżości: uzasadnienie wyroku podane przez sędzinę Ewę Solecką. Zdaniem pani S. twierdzenie jakoby wygrana w Strasburgu oznaczała odszkodowanie za niemożność dokonania aborcji to nieprawda i wprowadzanie czytelnika w błąd.
Tu dygresja: w klasycznej logice z fałszu może wynikać absolutnie wszystko – więc choć humanistka z wykształcenia, pani sędzina ewidetnie stosuje taką sztuczkę. Po ewidentnie bzdurnym założeniu można powiedzieć wszystko i wywód pozostanie prawdziwy. Cóż mamy dalej? Katolicy mają prawo wyrażać swoją dezaprobatę moralną wobec aborcji, ale – uwaga! – tylko w sensie ogólnym, a nie w odniesieniu do konkretnej osoby. Jaki piękny przykład katolickiej etyki w działaniu: potępiać czyn, ale nie człowieka – nawet, jeśli zdeterminowany człowiek prący do ww. czynu opowiada o tym na prawo i lewo: w sądach, w gazetach, w telewizji… Wyrocznia z katowickiego sądu miała też coś do powiedzenia na temat języka używanego w debacie publicznej: w “GN” używano sformułowań napastliwych, obraźliwych a czasem “szczególnie pogardliwych”… Czekam z utęsknieniem na nawiązujące do tego wyroku orzeczenia w sprawach, gdy ktoś poczuje się urażony krucyfiksem wrzuconym do słoika z moczem albo flagą Polski wsadzoną w psią kupę. I chyba sobie jeszcze poczekam.
Ponieważ z polskim wymiarem sprawiedliwości nie ma żartów – zwłaszcza od czasu, gdy dostał do rąk nową zabawkę w postaci Europejskiego Nakazu Aresztowania – to dostosuję się do stylistyki narzuconej przez panią Ewę Solecką i powiem tak: za każdym razem, gdy myślę, że polski wymiar sprawiedliwości osiągnął już absolutne wyżyny bezmyślności, pojawia się jakiś kretyn lub kretynka w todze i dowodzi, jak bardzo się pomyliłem.
W sensie ogólnym, oczywiście.
komentarze
Banachewicz
Upośledzeni umysłowo tego nie przeczytają, więc ze strony sędziów i prawników masz tak zwany “spoksik”
Gdybym miał w zanadrzu piosenkę o włóczeniu skurwieli und skurwielek za koniem, wkleiłbym od razu, ale próżno na razie szukać na tubkach.
Pozdro
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 23.09.2009 - 18:25Hm,
“W konsekwencji pani Tysiąc otrzyma 25 tys. euro odszkodowania, plus koszty postępowania, za to, że nie mogła zabić swojego dziecka. Mówiąc inaczej, żyjemy w świecie, w którym mama otrzymuje nagrodę za to, że bardzo chciała zabić swoje dziecko, ale jej nie pozwolono. To odszkodowanie będzie pochodzić z budżetu państwa, a więc z naszych podatków.”
To słowa księdza Garncarczyka.
I kwestia za co Alicja Tysiąc otrzymała odszkodowanie?
Bo jak dla mnie za to że odmówiono jej prawa do aborcji, które zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem (zagrożenie życia lub zdrowia matki) jej przysługiwało.
Prawo nie jest jednak równoznaczne z aborcją.
Równie dobrze mogłaby w ostatniej chwili z tej aborcji zrezygnować np.
Poza tym gratuluję temu księdzu znajomości uczuc i pragnień innych, zdolny chopak to jest, widać.
grześ -- 23.09.2009 - 21:17I pewny siebie, na psychlogoa by się nadał.
I na ekonomistę:)
@grześ
Nie wiem czy zauważyłeś, ale artykuł nie jest ani o księdzu, ani – wbrew pozorom – o pani Tysiąc, tylko o tokujących wokół niej kretynkach (i jednym kretynie z SLD)...
Banan -- 24.09.2009 - 08:47żądamy powrotu Banana
j/w
MAW -- 24.02.2010 - 11:25