Sorry, ale to rzeczywiście brzmi zaskakująco conajmniej.
Trudno traktowac chrześcijaństwo jako głęboką odpowiedź na potrzeby ludzkiej duszy, jeśli cierpieniem nazywamy wizytę u dentysty…
Zawsze obezwładniały mnie kolezanki, które uszczęśliwione mówiły że Bóg wysłuchuje modlitw, bo stała w deszczu i ten autobus zaraz przyjechał...
Nie wiem, może ja mam jakieś mroczne podejście do życia, ale odbieram takie gadki jako lekki odlot osoby, która porusza się 30cm ponad powierzchnią życia.
Może faktycznie jedyny powód do lęku w Twoim życiu to dentysta.
Jeśli tak — pogratuluję Ci lekkiego życia, niekoniecznie wiary.
Sorry, może wszystko co tu piszę jest niepotrzebnie przykre,
ale teraz mam taki moment w życiu, że mam czego się lękać. Poważnie.
Paschalne wspomnienie przejścia przez Morze Czerwone — przez śmierć do życia — bardzo mi jest potrzebne. Czekam.
Pozdrawiam.
Odysie, znasz taką wypowiedź: “cokolwiek czynicie, na chwałę Bożą czyńcie…”. W tym się zmieści zarówno wizyta u dentysty jak i choroba na raka… – być może Cię to gorszy, ale ja nie rozróżniam między cierpieniem a cierpieniem. Gdyż jak wcześniej napisałem, każde staram się ofiarowywać w jakiejś intencji.
Zatem obiecuję zapisać Cię w “kolejce” abyś odnalazł Światło w tej ciemności jaka “nadeszła”... . Nie wiem jakie mi się przytrafi cierpienie ale je cierpliwie i z entuzjazmem zniosę za Twoje troski.
Odysie
Sorry, ale to rzeczywiście brzmi zaskakująco conajmniej.
Trudno traktowac chrześcijaństwo jako głęboką odpowiedź na potrzeby ludzkiej duszy, jeśli cierpieniem nazywamy wizytę u dentysty…
Zawsze obezwładniały mnie kolezanki, które uszczęśliwione mówiły że Bóg wysłuchuje modlitw, bo stała w deszczu i ten autobus zaraz przyjechał...
Nie wiem, może ja mam jakieś mroczne podejście do życia, ale odbieram takie gadki jako lekki odlot osoby, która porusza się 30cm ponad powierzchnią życia.
Może faktycznie jedyny powód do lęku w Twoim życiu to dentysta.
Jeśli tak — pogratuluję Ci lekkiego życia, niekoniecznie wiary.
Sorry, może wszystko co tu piszę jest niepotrzebnie przykre,
ale teraz mam taki moment w życiu, że mam czego się lękać. Poważnie.
Paschalne wspomnienie przejścia przez Morze Czerwone — przez śmierć do życia — bardzo mi jest potrzebne. Czekam.
Pozdrawiam.
Odysie, znasz taką wypowiedź: “cokolwiek czynicie, na chwałę Bożą czyńcie…”. W tym się zmieści zarówno wizyta u dentysty jak i choroba na raka… – być może Cię to gorszy, ale ja nie rozróżniam między cierpieniem a cierpieniem. Gdyż jak wcześniej napisałem, każde staram się ofiarowywać w jakiejś intencji.
Zatem obiecuję zapisać Cię w “kolejce” abyś odnalazł Światło w tej ciemności jaka “nadeszła”... . Nie wiem jakie mi się przytrafi cierpienie ale je cierpliwie i z entuzjazmem zniosę za Twoje troski.
Pozdrawiam Pashalnie! :-)))
************************
poldek34 -- 19.03.2008 - 19:26“Kto pyta nie błądzi…”