Dla robiącego w dyscyplinach tzw. twórczych, grzech pychy jest nieodłącznym narzędziem warsztatowym. Potem się ma oczywiście kaca, albo obrywa po głowie, ale sam proces kreacji odrobiny pychy wymaga.
W przeciwnym razie można się doczekać reakcji, której ponoć doświadczył malarz Jan Styka, który Chrystusa portretował na klęczkach. Jak mówili w Krakowie, Chrystus zszedł z obrazu i rzekł: ty Styka, ty mnie nie maluj na klęczkach – ty mnie maluj dobrze…
No więc, żeby “malować dobrze” tej pychy co i rusz używam…
Iwono, i owszem.
Dla robiącego w dyscyplinach tzw. twórczych, grzech pychy jest nieodłącznym narzędziem warsztatowym. Potem się ma oczywiście kaca, albo obrywa po głowie, ale sam proces kreacji odrobiny pychy wymaga.
W przeciwnym razie można się doczekać reakcji, której ponoć doświadczył malarz Jan Styka, który Chrystusa portretował na klęczkach. Jak mówili w Krakowie, Chrystus zszedł z obrazu i rzekł: ty Styka, ty mnie nie maluj na klęczkach – ty mnie maluj dobrze…
No więc, żeby “malować dobrze” tej pychy co i rusz używam…
merlot
merlot -- 26.03.2008 - 01:43