ja Ci przecież piszę, że my ułomni, pan Bóg nas tak stworzył, że jesteśmy grzeszni.
A jak sobie z tymi pokusami radzimy, to już interpretacja każdego z nas, bo przecież mamy wolną wolę.
O to mi chodzi i o nic więcej.
Pozdrawiam serdecznie.:D
Grzeszę. Ale mam pewną postawę wobec grzechu. Nazywam go po imieniu – chociaż grzeszę. I nie boję się go nazwać i wypowiedzieć, gdyż tylko w ten sposób staję się Dzieckiem Bożym.
Popełniony grzech wyznaję i ubieram się w Moc Zmarytwychwstałego, a wyznany grzech, “trafia” do ich kolekcjonera – szatana.
Na tym polega zwycięstwo nad grzechem i Radość Zmartwychwstania.
Nie tyle jest tragedią popełnienie grzechu ale jest tragedią trwanie w nim. A jeszcze większą tragedią nazywanie go dobrem.
Przepraszam za porównanie ale można tez tak:
“nie sztuka wejść na spacerze z psem w psie gówno no trochę większą w ludzkie… . Sztuką jest zauważyć to i umyć buta”. Natomiast chodzenie z tym, obnoszenie się jakby była to perfuma, jest przed ewszystkim oszukiwaniem samego siebie.
Więc w kontekście mojego postu, raczej wygląda na “perfumowanie” niż na rzeczywistą troskę. Gdyż bardziej to przypomina postawę “to nie moja sprawa”.. . A człowiek Boży nie umywa rąk albo nie udaje, że sprawy nie ma.
Piszę to gdyż uważasz, że powiedzenie, że coś jest złe uważasz za osądzanie wynikające z pychy. Nie, Algo. Powiedzenie, że kradzież, zabójstwo, aborcja, praktyki homoseksualne nie jest wyrazem pychy. Jest powiedzeniem prawdy.
Rozumiem, że widzisz człowieka i pragniesz dla niego dobra. Ale tak jak z wychowaniem dzieci, pobłażliwość i przymykanie oczu na “wybryki” zazwyczaj jest przeciwskuteczne, więc uważam, że nazwanie po imieniu danego zachowania jest konieczne aby budować jakikolwiek kręgosłup moralny dziecka. Udawanie, że nie ma problemu do nieczego dobrego nie prowadzi a bardziej mi przypomina postawę Piłata, a nie postawę rzeczywistej troski.
Alga
Czy Ty w ogóle nie grzeszysz?
ja Ci przecież piszę, że my ułomni, pan Bóg nas tak stworzył, że jesteśmy grzeszni.
A jak sobie z tymi pokusami radzimy, to już interpretacja każdego z nas, bo przecież mamy wolną wolę.
O to mi chodzi i o nic więcej.
Pozdrawiam serdecznie.:D
Grzeszę. Ale mam pewną postawę wobec grzechu. Nazywam go po imieniu – chociaż grzeszę. I nie boję się go nazwać i wypowiedzieć, gdyż tylko w ten sposób staję się Dzieckiem Bożym.
Popełniony grzech wyznaję i ubieram się w Moc Zmarytwychwstałego, a wyznany grzech, “trafia” do ich kolekcjonera – szatana.
Na tym polega zwycięstwo nad grzechem i Radość Zmartwychwstania.
Nie tyle jest tragedią popełnienie grzechu ale jest tragedią trwanie w nim. A jeszcze większą tragedią nazywanie go dobrem.
Przepraszam za porównanie ale można tez tak:
“nie sztuka wejść na spacerze z psem w psie gówno no trochę większą w ludzkie… . Sztuką jest zauważyć to i umyć buta”. Natomiast chodzenie z tym, obnoszenie się jakby była to perfuma, jest przed ewszystkim oszukiwaniem samego siebie.
Więc w kontekście mojego postu, raczej wygląda na “perfumowanie” niż na rzeczywistą troskę. Gdyż bardziej to przypomina postawę “to nie moja sprawa”.. . A człowiek Boży nie umywa rąk albo nie udaje, że sprawy nie ma.
Piszę to gdyż uważasz, że powiedzenie, że coś jest złe uważasz za osądzanie wynikające z pychy. Nie, Algo. Powiedzenie, że kradzież, zabójstwo, aborcja, praktyki homoseksualne nie jest wyrazem pychy. Jest powiedzeniem prawdy.
Rozumiem, że widzisz człowieka i pragniesz dla niego dobra. Ale tak jak z wychowaniem dzieci, pobłażliwość i przymykanie oczu na “wybryki” zazwyczaj jest przeciwskuteczne, więc uważam, że nazwanie po imieniu danego zachowania jest konieczne aby budować jakikolwiek kręgosłup moralny dziecka. Udawanie, że nie ma problemu do nieczego dobrego nie prowadzi a bardziej mi przypomina postawę Piłata, a nie postawę rzeczywistej troski.
Pozdrawiam serdecznie!
************************
poldek34 -- 27.03.2008 - 11:23“Kto pyta nie błądzi…”