Ale czy niewiedza o cierpieniach Polaków wynika z tego, że mają wiedzę jakąś o Holocauście?
Nie, niewiedza wynika z tego, że nie czytają/nie szukają/nie myślą/nie chcą wiedzieć.
Albo że im nikt nie powiedział.
No właśnie. Albo z tego, że nikt nie powiedział.
Nie jest tak, że prawdę o Holocauście się wtłacza im siła a zbarania poznac prawdy o II WŚ.
Nie. Ale jest tak, że część prawdy o II WŚ jest publikowana w każdym podręczniku i co drugiej gazecie, a części nie ma nigdzie. O tym ponoć jest najnowsza książka Daviesa.
Odpowiedzialność za to spada na głowy wszystkich badaczy i publicystów, którzy pewne tematy odpuścili.
Na tych, którzy nie powiedzieli.
Z różnych powodów. To nazywam właśnie polityką historyczną + informacyjną. Że o pewnych rzeczach się mówi głośno, a o pewnych nie. I, naprawdę, w Niemczech, Izraelu, UK, Francji — taka polityka jest prowadzona. W kraju i za granicą. M. in. dlatego nie są jawne wszystkie dokumenty dotyczące wypadku Sikorskiego.
U nas natomiast polityka historyczna nie jest prowadzona przez żadne władze, a jedynie wynika z tego, co wypada, a co nie wypada publikować naszym historykom i publicystom. Np. o Wołyniu.
Mnie nie wkurza wtłaczanie martyrologii żydowskiej. Mnie wkurza, że Polacy są jeśli chodzi o popularyzowanie swojej tragicznej historii i robieniu na tym kapitału na przeciwnym końcu skali skuteczności.
Czemu wiedza o polskich ofiarach Majdanka jest praktycznie żadna? Nawet w Polsce…
Grzesiu, chwała Ci za to, że czytałeś, szukałeś, słuchałeś.
Ale nie mogłeś przeczytać tego, czego nie drukowano, nie mogłeś wysłuchać świadków, z którymi nie organizowano spotkań.
To raz. A dwa — nie możesz od każdego wymagać takiego zaangażowania jak Twoje. Całej reszcie musi wystarczyć to co usłyszą w szkole. Kiepsko, jeśli w naszej szkole jest o lądowaniu w Normandii, a nie ma o AK i polskim Państwie Podziemnym. A widziałem taki właśnie podręcznik historii dla podstawówki.
I żeby było jasne. Ja za to nie obwiniam jednej gazety czy jednego środowiska.
Grzesiu
Ale czy niewiedza o cierpieniach Polaków wynika z tego, że mają wiedzę jakąś o Holocauście?
Nie, niewiedza wynika z tego, że nie czytają/nie szukają/nie myślą/nie chcą wiedzieć.
Albo że im nikt nie powiedział.
No właśnie. Albo z tego, że nikt nie powiedział.
Nie jest tak, że prawdę o Holocauście się wtłacza im siła a zbarania poznac prawdy o II WŚ.
Nie. Ale jest tak, że część prawdy o II WŚ jest publikowana w każdym podręczniku i co drugiej gazecie, a części nie ma nigdzie. O tym ponoć jest najnowsza książka Daviesa.
Odpowiedzialność za to spada na głowy wszystkich badaczy i publicystów, którzy pewne tematy odpuścili.
Na tych, którzy nie powiedzieli.
Z różnych powodów. To nazywam właśnie polityką historyczną + informacyjną. Że o pewnych rzeczach się mówi głośno, a o pewnych nie. I, naprawdę, w Niemczech, Izraelu, UK, Francji — taka polityka jest prowadzona. W kraju i za granicą. M. in. dlatego nie są jawne wszystkie dokumenty dotyczące wypadku Sikorskiego.
U nas natomiast polityka historyczna nie jest prowadzona przez żadne władze, a jedynie wynika z tego, co wypada, a co nie wypada publikować naszym historykom i publicystom. Np. o Wołyniu.
Mnie nie wkurza wtłaczanie martyrologii żydowskiej. Mnie wkurza, że Polacy są jeśli chodzi o popularyzowanie swojej tragicznej historii i robieniu na tym kapitału na przeciwnym końcu skali skuteczności.
Czemu wiedza o polskich ofiarach Majdanka jest praktycznie żadna? Nawet w Polsce…
Grzesiu, chwała Ci za to, że czytałeś, szukałeś, słuchałeś.
Ale nie mogłeś przeczytać tego, czego nie drukowano, nie mogłeś wysłuchać świadków, z którymi nie organizowano spotkań.
To raz. A dwa — nie możesz od każdego wymagać takiego zaangażowania jak Twoje. Całej reszcie musi wystarczyć to co usłyszą w szkole. Kiepsko, jeśli w naszej szkole jest o lądowaniu w Normandii, a nie ma o AK i polskim Państwie Podziemnym. A widziałem taki właśnie podręcznik historii dla podstawówki.
I żeby było jasne. Ja za to nie obwiniam jednej gazety czy jednego środowiska.
Właśnie o tym i tylko o tym mówiłem z Igłą.
odys -- 04.08.2008 - 01:12