W kolejności napretiwpołoźnej w takim razie będę pisał.
Pani Pino, zazdroszczę wyjazdu. I obiecuję sobie, że też kiedyś ruszę na wschód. Niestety z tamtej strony odwiedziłem tylko Moskwę za dziecięcości i Ukrainę rodzinną już w odrobinę późniejszym, bardziej świadomym przebiegu życia.
Swoją drogą do Bitkowa muszę jeszcze wrócić i do Lwowa, bo to stamtąd moim przodkowie spierniczali i po przeskoczeniu zielonej granocy zatrzymali się w Krakowie.
Maxie, jak widać i skarpetkam można sporo chaosu poczynić. Ja z przykładami swej chaotyczne działalności muszę poczekać do następnego tekstu Pana Yayco, bo już zapowiedziałem, że to on podaje rytm opisywania małych życiowych makabr.
Gretchen, widzę że byłaś zmyślnym dzieckiem o eksperymentanym podejściu do zycia. Ja co ciekawe nigdy się niczym nie oparzyłem za bardzo. Znaczy – zdarzyły się oparzenia chemiczne, ale nie ogniowe. Za to blizn mam dużo i na ilość szwów mogę startować w zawody z potworem Frankensteina.
Chyba faktczie to nie jest dobre miejsce do opisywania ran na duszy. Zabawniej o tych fizycznych pisać.
Panie Yayco, gospodarzu drogi :) Mam nadzieję że dziś będzie się Pan czuł lepiej.
Oczywiście nie ogę mówić za innych, ale mogę zaznaczyć, że z mojej strony pojawią się zapewne historie równie groźne a dokonane już za dorosości prawnej. Więc proszę się nie przejmować, ja ngdy nie dojrzałem.
Najgroźniejsza historia dla mnie o zgrozo zdarzyła się jakoś niedugo przed maturą. Gips z ręki zdjeto mi na tydzień przed egzaminem pisemnym z historii. Ale ta historia akurat sama w sobie jest nieprzyjemnym swsponieniem bardzo.
Jako, że do tematu akurat nie podszedłem chronologicznie, mam jeszcze jedna historię z wczesnego dzieciństwa i na chyba będzie następna w kolejce. Ale chociaż nie paietm jej najepiej, mam świadków, kórych telefonicznie przesłucham jak zajdzie potrzeba.
Obydwoje, z żoną niewidzialną pozdrawiamy Wszystkich porannie.
Dzień dobry
W kolejności napretiwpołoźnej w takim razie będę pisał.
Pani Pino, zazdroszczę wyjazdu. I obiecuję sobie, że też kiedyś ruszę na wschód. Niestety z tamtej strony odwiedziłem tylko Moskwę za dziecięcości i Ukrainę rodzinną już w odrobinę późniejszym, bardziej świadomym przebiegu życia.
Swoją drogą do Bitkowa muszę jeszcze wrócić i do Lwowa, bo to stamtąd moim przodkowie spierniczali i po przeskoczeniu zielonej granocy zatrzymali się w Krakowie.
Maxie, jak widać i skarpetkam można sporo chaosu poczynić. Ja z przykładami swej chaotyczne działalności muszę poczekać do następnego tekstu Pana Yayco, bo już zapowiedziałem, że to on podaje rytm opisywania małych życiowych makabr.
Gretchen, widzę że byłaś zmyślnym dzieckiem o eksperymentanym podejściu do zycia. Ja co ciekawe nigdy się niczym nie oparzyłem za bardzo. Znaczy – zdarzyły się oparzenia chemiczne, ale nie ogniowe. Za to blizn mam dużo i na ilość szwów mogę startować w zawody z potworem Frankensteina.
Chyba faktczie to nie jest dobre miejsce do opisywania ran na duszy. Zabawniej o tych fizycznych pisać.
Panie Yayco, gospodarzu drogi :) Mam nadzieję że dziś będzie się Pan czuł lepiej.
Oczywiście nie ogę mówić za innych, ale mogę zaznaczyć, że z mojej strony pojawią się zapewne historie równie groźne a dokonane już za dorosości prawnej. Więc proszę się nie przejmować, ja ngdy nie dojrzałem.
Najgroźniejsza historia dla mnie o zgrozo zdarzyła się jakoś niedugo przed maturą. Gips z ręki zdjeto mi na tydzień przed egzaminem pisemnym z historii. Ale ta historia akurat sama w sobie jest nieprzyjemnym swsponieniem bardzo.
Jako, że do tematu akurat nie podszedłem chronologicznie, mam jeszcze jedna historię z wczesnego dzieciństwa i na chyba będzie następna w kolejce. Ale chociaż nie paietm jej najepiej, mam świadków, kórych telefonicznie przesłucham jak zajdzie potrzeba.
Obydwoje, z żoną niewidzialną pozdrawiamy Wszystkich porannie.
mindrunner -- 24.10.2008 - 09:28