do problemu stawiając alternatywę “atut versus obciążenie”. Bo działania USA są moim zdaniem świadomym wyborem czyli doktryną polityczną obowiązującą od wielu lat. Zresztą proszę pomyśleć, co by było, gdyby ta doktryna była inna, albo co gorsza – gdyby jej w ogóle nie było.
Od momentu, gdy powstało państwo Izrael sytuacja w tym regionie jest niemal bez przerwy taka sama i obawiam się, że się nie zmieni. Zarówno Palestyńczycy jak i Żydzi zawsze będą twierdzili, że to ich tereny i tylko oni mają niezbywalne prawo do państwa na tym obszarze. Powołując się na historię etc.
Całkowite porozumienie między Żydami a Arabami jest niemożliwe, czego dowodem działania zarówno organizacji palestyńskich, jak i izraelskich jastrzębi.
Teraz co do USA, bo ich dotyczy głównie Pański tekst. Stany Zjednoczone przyjęły na siebie i zaanektowały rolę hegemona w polityce światowej. I mówiąc skrótowo, jest im bardziej na rękę konflikt lokalny (choć bardzo niebezpieczny i grożący rozszerzeniem się na inne regiony), który da się kontrolować, niż konflikt globalny, którego kontrolować się nie da, a jego wynik będzie niewiadomy. Zaś skutki konfliktu globalnego możemy sobie wyobrazić.
I jeszcze jedno – skutki gospodarcze tego konfliktu dla USA. Tu przychylam się do zdania Pana Igły. Pomoc udzielana innym państwo arabskim niekoniecznie musi wpływać na rozwój gospodarki amerykańskiej. Pomoc dla Izraela przynosi zaś takie a nie inne efekty. Pytanie jak długo w sytuacji kryzysu gospodarczego USA będą mogły kontynuować taka politykę.
I jeszcze terroryzm. W wieku XIX mieliśmy anarchistów. Anarchiści w zasadzie zniknęli. Dzisiaj mamy terroryzm. I znowu proponuję zastanowić się nad hipotezą sterowanego konfliktu lokalnego (a jednak) oraz parciem rządzących w stronę zwiększenia kontroli nad społeczeństwami.
Nie podchodziłbym, Panie Piotrze,
do problemu stawiając alternatywę “atut versus obciążenie”. Bo działania USA są moim zdaniem świadomym wyborem czyli doktryną polityczną obowiązującą od wielu lat. Zresztą proszę pomyśleć, co by było, gdyby ta doktryna była inna, albo co gorsza – gdyby jej w ogóle nie było.
Od momentu, gdy powstało państwo Izrael sytuacja w tym regionie jest niemal bez przerwy taka sama i obawiam się, że się nie zmieni. Zarówno Palestyńczycy jak i Żydzi zawsze będą twierdzili, że to ich tereny i tylko oni mają niezbywalne prawo do państwa na tym obszarze. Powołując się na historię etc.
Całkowite porozumienie między Żydami a Arabami jest niemożliwe, czego dowodem działania zarówno organizacji palestyńskich, jak i izraelskich jastrzębi.
Teraz co do USA, bo ich dotyczy głównie Pański tekst. Stany Zjednoczone przyjęły na siebie i zaanektowały rolę hegemona w polityce światowej. I mówiąc skrótowo, jest im bardziej na rękę konflikt lokalny (choć bardzo niebezpieczny i grożący rozszerzeniem się na inne regiony), który da się kontrolować, niż konflikt globalny, którego kontrolować się nie da, a jego wynik będzie niewiadomy. Zaś skutki konfliktu globalnego możemy sobie wyobrazić.
I jeszcze jedno – skutki gospodarcze tego konfliktu dla USA. Tu przychylam się do zdania Pana Igły. Pomoc udzielana innym państwo arabskim niekoniecznie musi wpływać na rozwój gospodarki amerykańskiej. Pomoc dla Izraela przynosi zaś takie a nie inne efekty. Pytanie jak długo w sytuacji kryzysu gospodarczego USA będą mogły kontynuować taka politykę.
I jeszcze terroryzm. W wieku XIX mieliśmy anarchistów. Anarchiści w zasadzie zniknęli. Dzisiaj mamy terroryzm. I znowu proponuję zastanowić się nad hipotezą sterowanego konfliktu lokalnego (a jednak) oraz parciem rządzących w stronę zwiększenia kontroli nad społeczeństwami.
Pozdrawiam Pana serdecznie
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 28.12.2008 - 12:54