Z pierwszą częścią Pańskiego komentarza się zgadzam, ale z drugą już nie. Nie sądzę, aby Stanom był na rękę kocioł w Palestynie czy kocioł w Iraku. Nie ma też żadnego zagrożenia wojną ze zjednoczonym światem arabskim. Choćby dlatego, że trudno ufać w jego zjednoczenie. Natomiast działania Izraela, popierane przez USA, działają jednocząco na muzułmanów w ten sposób, że podbudowują niechęć do Ameryki, osłabiając jej wpływy w świecie miliarda ludzi (1/6 ludzkości). To bardzo nierozsądne i mało roztropne.
Wojna jest świetnym biznesem, ale trzeba dobrze ten biznes ustawić, aby przynosił korzyści, a nie straty. Finansowo korzyści może są, ale polityczne straty będą trudne do naprawienia.
Griszeq
Z pierwszą częścią Pańskiego komentarza się zgadzam, ale z drugą już nie. Nie sądzę, aby Stanom był na rękę kocioł w Palestynie czy kocioł w Iraku. Nie ma też żadnego zagrożenia wojną ze zjednoczonym światem arabskim. Choćby dlatego, że trudno ufać w jego zjednoczenie. Natomiast działania Izraela, popierane przez USA, działają jednocząco na muzułmanów w ten sposób, że podbudowują niechęć do Ameryki, osłabiając jej wpływy w świecie miliarda ludzi (1/6 ludzkości). To bardzo nierozsądne i mało roztropne.
Wojna jest świetnym biznesem, ale trzeba dobrze ten biznes ustawić, aby przynosił korzyści, a nie straty. Finansowo korzyści może są, ale polityczne straty będą trudne do naprawienia.
Piotr Wołejko -- 29.12.2008 - 14:36