Można szukać argumentów dlaczego nie dołożę swojej złotówki. Ja wciąż próbuję dociec dlaczego?
OK. To z innej beczki. Przypowieść będzie.
Ja nie lubię Walentynek. Nie i już.
Co roku któraś koleżanka z pracy albo skądś tam zahacza mnie na ten temat.
Np. tak:
—_co dałeś żonie?_.
—_nic. Nie obchodzę Walentynek_.
—_dlaczego?!_
I się zaczyna.
Mogę najspokojniej wyłożyć wszyściusieńkie powody, dla których nie lubię Walentynek. Choćby i wszystkie zostały w końcu przyjęte, zawsze i tak na koniec pada sakramentalne “nie rozumiem, jak można nie lubić”, albo ponownie “ale dlaczego”. Bo to takie miłe, niewinna tradycja, nic ci nie szkodzi etc. etc.
A już najgorzej jest, jak się poskarżę, że irytuje mnie presja społeczna, żeby obchodzić. No to już koniec jest wtedy: “nikt cię nie zmusza”, “jesteś wolny” itd, itp. I tak na koniec “Ale dlaczeg żonie nie kupisz kwiatka, no nie rozumiem.”
Identyczna rozmowa jest na temat tzw. Sylwestra. Zazwyczaj zaczyna się od gdzie byliście na sylwestra. Dalej z grubsza to samo.
W tej sprawie jest podobnie. Są tacy, co Owsiakowi nie dają. Jakieś – tam powody mają. Nawet się z nimi nie kryją. Nie ma czego dociekać, naprawdę.
Gretchen
Można szukać argumentów dlaczego nie dołożę swojej złotówki. Ja wciąż próbuję dociec dlaczego?
OK. To z innej beczki. Przypowieść będzie.
Ja nie lubię Walentynek. Nie i już.
Co roku któraś koleżanka z pracy albo skądś tam zahacza mnie na ten temat.
Np. tak:
—_co dałeś żonie?_.
—_nic. Nie obchodzę Walentynek_.
—_dlaczego?!_
I się zaczyna.
Mogę najspokojniej wyłożyć wszyściusieńkie powody, dla których nie lubię Walentynek. Choćby i wszystkie zostały w końcu przyjęte, zawsze i tak na koniec pada sakramentalne “nie rozumiem, jak można nie lubić”, albo ponownie “ale dlaczego”. Bo to takie miłe, niewinna tradycja, nic ci nie szkodzi etc. etc.
A już najgorzej jest, jak się poskarżę, że irytuje mnie presja społeczna, żeby obchodzić. No to już koniec jest wtedy: “nikt cię nie zmusza”, “jesteś wolny” itd, itp. I tak na koniec “Ale dlaczeg żonie nie kupisz kwiatka, no nie rozumiem.”
Identyczna rozmowa jest na temat tzw. Sylwestra. Zazwyczaj zaczyna się od gdzie byliście na sylwestra. Dalej z grubsza to samo.
W tej sprawie jest podobnie. Są tacy, co Owsiakowi nie dają. Jakieś – tam powody mają. Nawet się z nimi nie kryją. Nie ma czego dociekać, naprawdę.
odys -- 09.01.2009 - 00:16