Widzisz, zdecydowanie się zgadzam w kwestii Polańskiego z Tobą.
Patrzę wczoraj na Pszoniaka w tivi, słucham nawet co mówi i tak sobie myślę, czy bycie artystą zwalnia niektórych z myślenia?
Rozumiem nawet, że rzeczywistość prawna może nie być do ogarnięcia, ale jakaś granica opowiadania bzdur chyba istnieje?
Kiedy przyjaciel, albo ktoś kogo cenimy zwyczajnie, popada w tarapaty to każdy może sobie się z nim solidaryzować, być obok, wspierać. Od tego mamy przyjaciół.
Ale dyrdymały o poniesieniu kary w sumieniu mnie nie przekonują z prawnego punktu widzenia.
Nawoływanie do postawienie Polańskiego ponad prawem dlatego, że takie piękne filmy robi, jest infantylne do nieprzytomności.
Bronić trzeba umieć. Mądrze.
Doprowadza mnie do spazmatycznego śmiechu, kiedy pojawiają się argumenty w postaci grzechu młodości. O przepraszam, grzeszku.
43 letni mężczyna to młodzieniec?
Nawet jak na moje, wyśrubowane kryteria dla mężczyzn, to trudno uznać gościa w średnim wieku za chłopaczka.
***
Warszawa…
No tak…
Przyjedź jeszcze raz, albo wiele razy.
Spokojnie i z kimś stąd pójdź do Muzeum Powstania.
Zbierałeś karteczki?
Z kimś stąd obejrzyj to miasto w jego niesamowitych odsłonach.
Powązki to piękne są, piękne. Jak wiadomo nie jestem obiektywna, bo cmentarze są moją słabością. Dziwactwo takie.
***
Z tą wirtualną mapą w realu to masz rację.
Ostatnio byłam w Poznaniu i myślałam o Ince i Mireksie.
Kiedy jestem we Wrocławiu to myślę o Madzie.
Ciekawe spostrzeżenie z tym zanikiem regionalnym, choć myślę, że to wyłącznie zbieg okoliczności.
Zabawne jak Kraków wycięło, chociaż został czy też się pojawił blogersko MAW.
Poważnie mówiąc to podziały przebiegają w miejscach, o których filozom się nie śniło, a już z pewnością nie blogerom.
***
Telewizji nie oglądam właściwie wcale. Męczy mnie.
Męczy do tego stopnia, że już nawet nie chce mi się cokolwiek na ten temat myśleć.
Moja codzienność to rzeczywistość słowa, starannie dobieranego, ważnego, słuchanego. Nie mam tyle pojemności w sobie, żeby skupiać uwagę na tym kto z kim tańczy i w jakim celu.
Grzesiu
Widzisz, zdecydowanie się zgadzam w kwestii Polańskiego z Tobą.
Patrzę wczoraj na Pszoniaka w tivi, słucham nawet co mówi i tak sobie myślę, czy bycie artystą zwalnia niektórych z myślenia?
Rozumiem nawet, że rzeczywistość prawna może nie być do ogarnięcia, ale jakaś granica opowiadania bzdur chyba istnieje?
Kiedy przyjaciel, albo ktoś kogo cenimy zwyczajnie, popada w tarapaty to każdy może sobie się z nim solidaryzować, być obok, wspierać. Od tego mamy przyjaciół.
Ale dyrdymały o poniesieniu kary w sumieniu mnie nie przekonują z prawnego punktu widzenia.
Nawoływanie do postawienie Polańskiego ponad prawem dlatego, że takie piękne filmy robi, jest infantylne do nieprzytomności.
Bronić trzeba umieć. Mądrze.
Doprowadza mnie do spazmatycznego śmiechu, kiedy pojawiają się argumenty w postaci grzechu młodości. O przepraszam, grzeszku.
43 letni mężczyna to młodzieniec?
Nawet jak na moje, wyśrubowane kryteria dla mężczyzn, to trudno uznać gościa w średnim wieku za chłopaczka.
***
Warszawa…
No tak…
Przyjedź jeszcze raz, albo wiele razy.
Spokojnie i z kimś stąd pójdź do Muzeum Powstania.
Zbierałeś karteczki?
Z kimś stąd obejrzyj to miasto w jego niesamowitych odsłonach.
Powązki to piękne są, piękne. Jak wiadomo nie jestem obiektywna, bo cmentarze są moją słabością. Dziwactwo takie.
***
Z tą wirtualną mapą w realu to masz rację.
Ostatnio byłam w Poznaniu i myślałam o Ince i Mireksie.
Kiedy jestem we Wrocławiu to myślę o Madzie.
Ciekawe spostrzeżenie z tym zanikiem regionalnym, choć myślę, że to wyłącznie zbieg okoliczności.
Zabawne jak Kraków wycięło, chociaż został czy też się pojawił blogersko MAW.
Poważnie mówiąc to podziały przebiegają w miejscach, o których filozom się nie śniło, a już z pewnością nie blogerom.
***
Telewizji nie oglądam właściwie wcale. Męczy mnie.
Gretchen -- 29.09.2009 - 20:38Męczy do tego stopnia, że już nawet nie chce mi się cokolwiek na ten temat myśleć.
Moja codzienność to rzeczywistość słowa, starannie dobieranego, ważnego, słuchanego. Nie mam tyle pojemności w sobie, żeby skupiać uwagę na tym kto z kim tańczy i w jakim celu.