MPN; Gruzowisko czyli Nasi w Parlamencie Europejskim

Do 7 czerwca, dnia wyborów do Parlamentu Europejskiego pozostało niewiele czasu.
Wielu postanowiło olać głosowanie, dając wyraz zmęczeniu, zniesmaczeniu, czy co tam jeszcze.
Tym z Państwa, którzy postanowili pofatygować się do urn wyborczych postaram się przedstawić (w skrócie) pewien ranking.
Niestety, nie jest to ranking piękności, gustownych krawatów, popularności. Nie jest to również plebiscyt reklamówek wyborczych, plakatów i częstotliwości występów medialnych.
To raport ściśle dotyczący pracy naszych europosłów w kilku, moim zdaniem – ważnych, obszarach: transparentności pracy PE i innych instytucji unijnych, rzetelnej sprawozdawczości i możliwości jej oceny, demokracji oraz marnotrawstwa funduszy.

Raport został opracowany przez think-tank Open Europe. Oceny wszystkich (785) parlamentarzystów dokonano na podstawie 20 kryteriów w czterech, wymienionych wcześniej, obszarach. Zgodnie z modelem obowiązującym w Premiere League, każdy europoseł w każdej z 20 dyscyplin mógł otrzymać 3, 1 lub 0 punktów. Jedynym wyjątkiem jest kryterium obecności na sesjach PE – w tym przypadku skala jest 6-cio punktowa. Eurodeputowani mogli uzyskać maksymalnie 58 punktów.

Przyjrzyjmy się zatem pracy naszych Milusińskich. Zaprawdę, powiadam Wam, niespodzianek będzie sporo…

W klasyfikacji generalnej przedstawiciele Polski w PE wypadają mizernie. Na 25 państw (Bułgarię i Rumunię w tej klasyfikacji pominięto, ponieważ członkami UE stały się w 2007, czyli circa w połowie tej kadencji PE), nasi europosłowie zajęli “zaszczytne” 17 miejsce, ze średnią 19.6 (!) punktów na 58 możliwych.
Jak dla mnie – kiepściutko.
Patrzę i widzę daleko przed nami Czechy (8), Estonię (9), Litwę (11) i Łotwę (12). Zwolennicy równania w dół mogą się cieszyć, że takie tuzy “twardego jądra” Europy, jak Francja czy Włochy, wypadły jeszcze gorzej. Odpowiednio – 18 i 24 miejsce.
Tylko co nas obchodzą francuscy czy włoscy europarlamentarzyści?

Polska reprezentacja w PE składa się z 54 posłów (jeśli dobrze policzyłam). Popatrzmy zatem na Osoby Dramatu…

Oto dziesięciu najlepszych polskich posłów w PE według zestawienia “Open Europe” (miejsce w rankingu, imię i nazwisko, przynależność partyjna, punkty):
45. Grażyna Staniszewska, UW, 38
124. Janusz Onyszkiewicz, UW, 33
124. Sylwester Chruszcz, LPR, 33
138. Bogdan Pęk, LPR, 32
138. Leopold Rutowicz, Samoobrona, 32
138. Maciej Giertych, LPR, 32
185. Mirosław Piotrowski, LPR, 30
200. Jan Masiel, Samoobrona, 29
219. Marek Czarnecki, Samoobrona, 28
237. Konrad Szymański, PiS, 27

No i co? Gdzie się podziali przedstawiciele partii hołubionych przez medialny mainstream? Hmm…

Oto dziesiątka najgorszych posłów według tego samego rankingu “Open Europe”:
619. Janusz Lewandowski, PO, 13
619. Andrzej Szejna, SLD, 13
619. Urszula Gacek, PO, 13
684. Andrzej Zapałowski, LPR, 11
711. Jan Olbrycht, PO, 10
711. Jerzy Buzek, PO, 10
734. Bogusław Sonik, PO, 8
750. Jacek Protasiewicz, PO, 7
750. Marek Siwiec, SLD, 7
783. Krzysztof Hołowczyc, PO, 3

Nieprawdopodobne! Czyżby? A pamiętasz Czytelniku o czterech obszarach działalności, które stanowią podstawę tej oceny europosłów?
Transparentność.
Rzetelna sprawozdawczość i jej ocena.
Demokracja.
Marnotrawstwo funduszy.

Jeszcze bardziej nieprawdopodobne! – ktoś wrzaśnie.

Przyjrzyjmy się zatem niektórym głosowaniom, które miały miejsce w tej kadencji PE.

Jedźmy…
(zanim pojedziemy dodam, że “kolumny” odpowiadają swojemu miejscu w arkuszu kalkulacyjnym, który stanowi pełną wersję raportu. Link na końcu tekstu.)

Kolumna H: Głosowanie w sprawie ułatwienia dostępu opinii publicznej do dokumentów unijnych (11 marca 2009).
10 polskich posłów nieobecnych.
2 polskich posłów (LPR) wstrzymało się od głosu.
29 polskich posłów głosowało za łatwiejszym dostępem.
13 polskich posłów głosowało za utrzymywaniem ludzi w ciemnocie. W tym:
LPR – 1 (Giertych)
PO – 12 (Zwiefka, Jałowiecki, Zaleski, Handzlik, Chmielewski, Kaczmarek, Saryusz-Wolski, Olbrycht, Buzek, Sonik, Protasiewicz, Hołowczyc)

Kolumna I: Głosowanie przeciwko tajności wszystkich wydatków i dochodów europosłów (11 marca 2009)
8 polskich posłów nieobecnych.
Żaden z polskich posłów nie wstrzymał się od głosu.
Tylko 6 polskich posłów głosowało za pełną jawnością dochodów poselskich!
Byli to: Staniszewska (UW), Onyszkiewicz (UW), Pęk (LPR), Marek Czarnecki (Samoobrona), Andrzej Wielowieyski (PD) i Paweł Piskorski (SD).

Kolumnę “J” sami sobie sprawdźcie.

Kolumna K, czyli „Open Europe Transparency Initiative”.
Tu można było zebrać 1 (słownie: jeden) dodatkowy punkt za odpowiedź na ankietę “Open Europe”, która dotyczyła przychodów i wydatków poselskich. Podstawą sporządzenia ankiety był tzw. “raport Galvina” z 2004, który stawiał europosłów w wyjątkowo niekorzystnym świetle. Tak niekorzystnym, że został utajniony. Wyciekł dopiero w lutym tego roku. Spośród 54 polskich europosłów tylko JEDEN odważył się odpowiedzieć na tę ankietę. Był to poseł Konrad Szymański z PiS.

Kolumna L: Głosowanie przeciwko sankcjom w stosunku do europosłów, którzy zostali uznani za winnych “nieprawidłowości w wydatkach” (12 kwietnia 2005).
9 polskich posłów nieobecnych.
3 polskich posłów wstrzymało się od głosu (po jednym z PiS, PSL, LPR).
25 polskich posłów głosowało przeciwko sankcjom, czyli za utrzymaniem pełnej bezkarności dla swoich kolegów i koleżanek, którzy dopuścili się “nieprawidłowości” w wydatkowaniu dostępnych im funduszy. Byli to:
Samoobrona, 2 – Kuc, Golik
SD, 1 – Piskorski
PiS, 2 – Roszkowski, Libicki
PSL, 1 – Kuźmiuk
PSL „Piast“ 1 – Wojciechowski
SLD, 4 – Grabowska, Geringer de Oedenberg, Liberadzki, Szejna
SdPL, 2– Rosati, Pinior
PO, 11 – Jałowiecki, Zaleski, Handzlik, Chmielewski, Kaczmarek, Saryusz-Wolski, Lewandowski, Olbrycht, Buzek, Sonik, Protasiewicz
UP, 1 – Gierek

Kolumna M: Głosowanie przeciwko obowiązkowemu przedstawianiu rachunków dokumentujących faktyczne koszty podróży. (Ideał? – koszty najniższe z możliwych).
(Dygresja – to Szanowni Państwo nie mieli pojęcia, że koszty podróży służbowych przedstawia się w PE na tzw. “gębę”?)
9 polskich posłów nieobecnych.
16 posłom (TYLKO!) nie przeszkadza solidne (na podstawie dokumentów) rozliczanie się z kosztów podróży służbowych. Są to:
UW – Staniszewska, Kułakowski
LPR – Chruszcz, Pęk, Giertych, Piotrowski, Rogalski, Tomczak, Grabowski
Samoobrona – Rutowicz, Masiel, Marek Czarnecki, Ryszard Czarnecki (obecnie PiS), Krupa,
PiS – Szymański
PSL (obecnie Libertas) – Podkański

Kolumna N: Głosowanie (KURIOZUM!) za zignorowaniem wyników referendum irlandzkiego w sprawie Traktatu Lizbońskiego. (20 lutego 2008)
To kuriozalne głosowanie pokazuje w pigułce rzeczywisty stosunek europosłów i ich macierzystych partii do demokracji. Moim skromnym zdaniem to jedno z najważniejszych kryteriów, które zostało wzięte pod uwagę przy opracowaniu tego raportu.
6 polskich posłów nieobecnych.
2 polskich posłów wstrzymało się od głosu (Ryszard Czarnecki SO/teraz PiS, Wojciechowski z PSL „Piast“).
PRZECIWKO DEMOKRACJI BEZPOŚREDNIEJ opowiedzieli się WSZYSCY obecni podczas głosowania EUROPOSŁOWIE z UW, PO, SLD, SdPL, SD, UP!
Żeby było ciekawiej – nikt jeszcze wtedy nie znał wyników referendum irlandzkiego. Dlatego też uważam, że to głosowanie było w rzeczywistości głosowaniem za lub przeciw demokracji w ogóle.
Sprawdźcie jak głosowali pozostali… bo jednomyślności partyjnej (w przypadku PSL, PiS, SO, LPR) nie było. Warto zapamiętać niektóre nazwiska.

Na koniec wyniki dwóch głosowań z zakresu “tania Unia” i “hipokryzja”. Jednym słowem ciąg dalszy marnotrawstwa pieniędzy unijnych podatników.

Kolumna T: Deklaracja w sprawie zniesienia drugiej siedziby PE, czyli Strasbourga.
Ten kretynizm (utrzymanie dwóch siedzib PE – w Brukseli i Strasburgu) pochłania rocznie ponad 200 milionów EUR na same koszty podróży europarlamentarzystów. W te i nazad.
Jak głosowali w tej sprawie nasi Milusińscy? Zobaczmy:
Wszyscy byli obecni!
Za pozbyciem się siedziby PE w Strasbourgu (a co za tym idzie „tańszą Unią“) głosowali:
UW – Staniszewska, Onyszkiewicz
LPR – Chruszcz, Wojciechowski
PiS – Szymański, Fołtyn-Kubicka, Bielan, Tomaszewska, Roszkowski
PD – Wielowieyski
PSL (obecnie Libertas) – Podkański
SD – Piskorski
PO – Zwiefka, Handzlik
SLD – Grabowska
SdPL – Rosati
Gdzie się podziali inni apologeci “taniości państwa”? Wrzeszczą o “cięciu kosztów” tylko w mediach? Na to wychodzi…

I deser…
Kolumna U: Głosowanie za utrzymaniem dopłat dla producentów tytoniu, które odbyło się w dniu 20 maja 2008.
No, to jest proszę Państwa majstersztyk hipokryzji!
UE z jednej strony wydaje miliony na kampanię “Stop paleniu” a drugą rączką obficie dotuje producentów tytoniu. Czy konie się śmieją? Dobrze, bo należy to wyśmiać obficie.
9 polskich posłów nieobecnych.
JEDYNĄ, która zagłosowała przeciwko tym dopłatom była pani Staniszewska!
(Dygresja osobista: zawsze miałam dla niej wiele szacunku, mimo wielu rozbieżności w poglądach. Z przyjemnością stwierdzam, że go (szacunku, dla pani Staniszewskiej) nie straciłam, choć dalej w wielu miejscach się nie zgadzam. Pani Grażyno – szacunek!)

Po co to wszystko napisałam? Po cholerę wyciągnęłam ten raport?
Po to, żeby pokazać Wam to, czego nie pokażą tzw. “licencjonowani dziennikarze”. Ci, którzy uzurpują sobie jedynie słuszne prawo do przekazywania jedynie słusznych informacji, do wypowiadania jedynie słusznych opinii.
Ja, anonimowa blogerka Magia, postanowiłam pokazać Wam coś, co znajdziecie jedynie na “śmietniku debaty publicznej”, jak powiedział prof. Król.
Ja, anonimowa blogerka Magia, postanowiłam pokazać Wam inną stronę polskiego europarlamentaryzmu. Bez spotów reklamowych, upudrowanych twarzy, eleganckich krawatów i chorągiewek. Bez gadających głów w mainstreamowych mediach.
Czy są to (jak powiedział prof. Hołówka) wypociny frustratki? – oceńcie sami.
Zróbcie to. Szczególnie jeśli zamierzacie oddać swój głos w wyborach do PE w dniu 7 czerwca 2009.
Ja pójdę głosować. Tak nakazuje mi poczucie obowiązku a ten ranking pomoże mi w podjęciu właściwego wyboru.

Szczegółowy opis kryteriów oceny jest dostępny w formacie pdf

Pełną wersję raportu znajdziecie tu

Open Europe UK press release

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Droga Magio, a może byś jeszcze nam prostym wytłumaczyła, co to

jest Open Europe i jakie są cele tej organizacji? jakich przekonań jest wyrazicielem?


Drogi Gościu

Podałam link. To ten pierwszy.


Poczucie obowiązku?

a jakie masz wobec nich obowiązki?


Igło

Wobec nich, czyli polityków, nie mam żadnego obowiązku.
Wobec tego kraju i… własnych zasad – mam.


@Autorka

Na temat poglądów w/w ciała opiniotwórczego można sobie wyrobić zdanie zapoznając się z wykonanym przez nich raportem:

What works? How to reduce emissions at the lowest cost

http://www.openeurope.org.uk/research/whatworks.pdf

Jeśli ich metody badania pracy europarlamentarzystów reprezentowały ten sam poziom intelektualny, to nie dziwi mnie, że wyszło im, że najlepiej nasz kraj reprezentują posłowie Samoobrony.

To tyle i już znikam.


Panie Szczęsny

nie udała się Panu ta próba manipulacji.
Wystarczy zajrzeć tu, żeby stwierdzić jak trudno jest sobie wyobrazić, że stado Lordów Brytyjskich może popierać SO czy LPR ot tak sobie.

Proszę się bardziej wysilić. Jeśli Pan zdoła.


cd. do Szczęsnego

Zapomniał Pan, czy też nie doczytał (?), że ranking dotyczy czterech obszarów.
One też (te obszary) stanowią główne pole zainteresowania “Open Europe”.

No doprawdy… :)

[edit]
Zresztą kto tu, poza Panem, mówi o popieraniu kogokolwiek?
Mowa jego będzie prosta: tak, tak, nie , nie… czy cóś.
Proste zestawienie wyników niektórych głosowań i obecności na posiedzeniach PE jest be?
Strasznie mi przykro, że europosłowie nie głosowali tak, jakby Pan sobie tego życzył.
Jeśli to Pana pocieszy – ja też się wściekłam.
:)


@Magia

Brytyjscy lordowie już nieraz dawali popisy głupoty. Ich popapraną mentalność najlepiej wyśmiewali chłopaki z Monty Pythona i reżyser Lindsey Anderson.

Ta lista szlachetnie urodzonych mówi mi jedynie, że już w niedługiej przyszłości jedynie globalne ocieplenie może uratować biednych Anglików przed przeziębieniem zimą. Siedzenie w nieopalanym domu nikomu dobrze na zdrowie nie robi:

http://www.metro.co.uk/news/article.html?in_article_id=93075&in_page_id=...

;-)


Panie Szczęsny

Pan ucieka w “globalne ocipienie”.

Mnie Pan nie nabierze na tę sztuczkę.
Akurat w tym temacie poglądy mamy identyczne.

To, co nas odróżnia to zdrowy rozsądek (mój) w oglądzie politycznych pajaców wszelkiej maści.


@Magia

Nie, nie – trzeba naprawdę bardzo uważać na te całe “obiektywne” studia:

http://www.dziennik.pl/polityka/article388713/Uznali_europosla_za_lenia_...

Również ważna jest metodyka – nieraz nic nieznaczące wypowiedzi na forum mogą być liczone są tak samo, jak projekty istotnych rezolucji i interpelacje. Żaden raport nie poda wysiłku pracy kuluarowej…

Niemniej jednak, wspomniany raport Uniwersytetu Wrocławskiego rzuca zupełnie inne światło na pracę naszych eurodeputowanych niż raport Open Europe:

http://www.politologia.wroc.pl/dzialalnosc_naukowa/raporty_z_badan/


Panie Szczęsny

Przeczytam oraz się zagłębię.
Jako posiadaczka (okropne słowo) “psychopatycznego umysłu prawaka” powiem Panu, że te obszary (transparentność, poddanie się rzetelnej ocenie, demokracja i marnotrawstwo funduszy) idealnie wpisują się w prawa naturalne, którymi powinien kierować się każdy prawak.

Niestety, Pan i Panu podobni, potrzebujecie milionów stron prawniczego bełkotu, żeby funkcjonować. (Oczywiście Pan zaprzeczy. :)

Dla mnie, “prawaczki o psychopatycznym umyśle” jeśli ktoś opowiada się za działaniem w sferze cienia nie może być wiarygodny. Żeby nie wiem co innego opowiadał na mainstreamowej wizji.
I do wysnucia tego prostego wniosku nie jest mi potrzebny żaden raport. Tym bardziej wrocławskiego uniwerka, który to ostatnio… Zdaje się, że sam Pan o tym napisał, czyż nie?

Jeśli odłożyłby Pan osobiste sympatie i antypatie polityczne do kieszeni, to może by Pan dostrzegł, że w raport “OE” w różnych miejscach bije w łeb posłów różnych orientacji partyjnych. Trzeba tylko chcieć, panie Zbigniewie, wyciągnąć wnioski. Najlepiej własne.

:)

Ale przeczytam to, co Pan zapodał.


Magia

dzięki za te dane. Ja tez idę głosować. :-)

Pozdrawiam.
************************
“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”


Poldku

Bardzo proszę.
To tylko suche dane (obejmujące niewielki wycinek, ale chyba ważny), których tak mało dostajemy.
Ciekawe dlaczego? Nie jesteśmy godni?...

To dobrze, że pójdziesz. IMO.

Pozdrawiam.


@Magia

Wie Pani,

To się często tak łatwo mówi: przejrzystość, transparentność... Tylko za tym stoją określone dokumenty, gdzie ktoś przychodzi do deputowanego i z nim rozmawia o interesach i nie zawsze chce, żeby jego punkt widzenia był eksponowany. I tu nie chodzi o przekręty, ale o prawo do poufności na przykład.

Ponadto są koszty udostępniania – na przykładzie IPN widać ile to kosztuje i jak bardzo jest trudne w realizacji. Po prostu – jawność i dostępność ma swoją cenę i granice. Diabeł siedzi w szczegółach…

A tak na marginesie – jakich konkretnie danych Pani brakuje i nie może ich Pani z PE uzyskać?


Panie Zbigniewie

Przykro mi niezmiernie – nie mogę się z Panem zgodzić.
O poufności to mogą sobie gadać dwaj przedsiębiorcy.
Parlamentarzyści nie powinni, ale – jak widać na załączonych obrazkach – mogą.
Sami przyznali sobie to prawo.
Mnie się to nie podoba. Ja tych gości po prostu skreślam odmownie.
Proste?
Jak konstrukcja cepa, proszę Pana.

Pan mówi o kosztach? Proszę Pana istnieją dziesiątki tzw. “oficjalnych stron” różnych instytucji UE. Czy to moja wina, że króluje na nich propagandowy bełkot?
Skoro UE stać na utrzymanie tych stron nic (poza wynikami głosowań PE i dyrektywami KE) nie stoi na przeszkodzie, żeby zamiast bełkotu pojawiły się rzetelne fakty. Np. wyniki wszystkich głosowań...
:)


@Magia

Nie – bez poufności nie ma interesów. A polityka, to też interesy. I to duże.


@Zbigniew P. Szczęsny

Ziggi

Nie – bez poufności nie ma interesów. A polityka, to też interesy. I to duże.

Czy mam w takim razie rozumieć, że mentalność i praktyki mafijne w polityce to Pana zdaniem oczywista norma, a transparentność w życiu publicznym to bajka dla naiwnych? To chciał Pan powiedzieć? Naprawdę to?


@Sergiusz

Nie. Miałem na myśli normalny lobbing oraz rozmowy parlamentarzystów z przedsiębiorstwami, które mają ukształtować ich punkt widzenia na daną sytuację.

Nie sądzę np. że byłoby korzystne, gdyby informacje o treści rozmów euroeputowanych z europejskimi firmamy energetycznymi dotyczące możliwych scenariuszy obrony przed przejęciem przez firmy rosyjskie były z automatu ujawniane na portalu PE.

Czy teraz Panu lepiej?


@Zbigniew P. Szczęsny

Aha, to bardzo odkrywcze, co Pan napisał. Gdyby nie Pan, nie wpadłbym nigdy na to, że zarówno w biznesie jak i w polityce funkcjonują pisane i niepisane odmiany NDA.

Już bez złośliwości: co ma piernik do wiatraka? Czy owa, skądinąd często konieczna poufność ma być usprawiedliwieniem nawet dla popierania braku transparentności w rozliczaniu kosztów podróży MEPów?

Mnie tu interesuje dlaczego w tak zdawałoby się oczywistych kwestiach, które z łatwością można obiektywnie ocenić, Pan ucieka się do pogadanek dla gimnazjalistów o znaczeniu poufności w biznesie i polityce.

Dlaczego niechętnie piętnuje Pan traktowanie polityki jako takiego dużego biznesu.

Czy zdaje Pan sobie sprawę, że głoszenie takich opinii promuje cyniczny pragmatyzm odarty nie tylko z etyki, ale nawet z elementarnej przyzwoitości?

Nie pytam o, ani nie kwestionuję Pana ew. dobrych intencji. Pytam o to, czy jest Pan świadomy wymowy takiego stanowiska?


Sergiuszu,

z jednej strony rzetelny wpis Magii oparty na źródłach, a z drugiej, pobożne życzenia brane za rzeczywistość.
Jak powszechnie wiadomo, jedni się bronią przed rosyjskim dyktatem energetycznym a inni kręcą na nim lody.
Biznes jak to biznes, dla każdego jest inny.

Nie byłoby dobrze, żeby takie oczywiste prawdy przypominać szerszej publiczności, gdy czas na manifestację jedności, gdy trzeba zmierzać ku świetlanej przyszłości jedyną słuszną drogą.
Jakąś kontrolę nad informacją trzeba mieć i reglamentować ją.
Dla dobra karmiących się ułudą idealistów, którym wydaje się, że są posiadaczami jakiejś głębszej wiedzy. Nic nowego.

Pozdrawiam serdecznie, dobranoc


@Sergiusz

Mam za dużo lat, żeby wierzyć, że polityka, to czysty idealizm. Więcej – uważam, że czysty idealizm w polityce jest najgorszą z plag i wielu ludzi z powodu ideologicznego zaślepienia zginęło.

Wierzę w możliwość znalezienia zdrowego balansu między często skrajnie egoistycznym interesem ludzi potężnych (przede wszystkim biznesu) a dobrem społecznym. W tym sensie polityka miesza się z biznesem i trzeba to respektować. Mówiąc lapidarnie – etyka nie ma pierwszoplanowej roli w polityce. Etyka w polityce jest ważna, lecz pierwszoplanowe znaczenie w polityce ma władza. Dlatego trzeba uważać, żeby tworząc zbyt sztywne przepisy – nie doprowadzić do powstania sytuacji niestabilnej, w której wielki biznes albo pada albo knuje. Szacuję, że najlepiej się mają gospodarki z ok. 10% udziałem korupcji. Jak jest przewałów za dużo, to naruszona zostaje konkurencyjność. Jak jest za mało – to znaczy, że swoboda gospodarcza jest mała i w przedsiębiorczości panuje marazm. Również w tym sensie poufność rozmów jest istotna, żeby nie zadławić tego szczególnego “elan vital”, dzięki któremu pewne rzeczy dzieją się może nie po najniższym koszcie, ale za to szybko i sprawnie.

Być może MEPs powinni rozlliczać koszty podróży, ale nie uważam tego za konieczność. Nie wiem – nie interesowałem się jak jest obecnie, ale uważam raczej, że powinien być może być wyznaczony rozsądny limit (budżet) miesięczny kosztów delegacji, natomiast jeśli dany deputowany zapragnie odwiedzić każdą wiochę osobiście helikopterem, to niech już sam za to płaci – lecz niech mu nikt nie zagląda jaką trasą jeździ, gdzie i z kim jada kolacje oraz w jakich trunkach gustuje.


Pana Zbigniewa o etykę pytać?

O Boże, Pan Zbigniew dopiero co scharakteryzował typ mentalny kwalifikowany przez niego do społecznej co najmniej eutanazji, poprzez psychuszki, jak można domniemać, teraz uprawniając tych którym służy, do 10% prowizji ze społecznych środków, bezkarnie. Jak na mój gust, Pan Zbigniew powinien zostać pozbawiony praw publicznych, i myślę że dałoby sie to przeprowadzić sądownie, wobec tego co wygaduje, w majestacie obowiązującego prawa.


Widzisz Sergiuszu, to

poufność powoduje rozmach i witalność a 10% korupcja stymuluje gospodarkę!
To ta tajemna wiedza stanowiąca klucz sukcesu.
Szkoda, że nie korzystają z niej Skandynawowie, którzy od wielu lat zajmują pierwsze miejsca w świecie na liście rankingowej agendy ONZ mierzącej standard życia.
O Nowej Zelandii, która też im nie ustępuje nie wspomnę.

Gdyby znali ten sekret to dopiero mieliby dobrze!:)

A jednocześnie zajmują czołowe lokaty w rankingach krajów wolnych od korupcji. W żaden sposób nie zbliżając się nawet do idealnego 10%.
Skala poufności w życiu publicznym i jej przełożenie na dobrobyt nie jest niestety nigdzie badana.

Pozdrawiam mocno ubawiony.

Ps.
W interesie społecznym należałoby niezwłocznie zmienić europejskie prawo karne, w którym korupcja jest czynem przestępczym. W wielu krajach karanym dużo bardziej surowo niż u nas.
Może wprowadzić jakiś limit 10% wykluczający odpowiedzialność karną. To zadanie dla naszych postkomunistycznych europosłów.


@All

Nie mam zamiaru nikogo tu przekonywać, ale odsyłam do fundamentalnych prac Gunnara Myrdala na ten temat. Warto też zwrócić uwagę, że nie ma tu łatwych ocen. Ostatnie kłopoty gospodarcze Islandii można w całości złożyć na karb obecnego kryzysu, lecz jest to przecież kraj o bardzo niskiej korupcji podczas gdy kryzys zdaje się omijać szerokim łukiem słynącą z korupcji Republikę Południowej Afryki, której gospodarka ma się nad wyraz dobrze pomimo fatalnego miejsca w rankingach Transparency International.

I może sobie tutaj klaka urządzać śmichy-chichy, co nie zmieni, że walka z korupcją polega na ogół na wprowadzeniu tak krępujących działalność gospodarczą przepisów regulacyjno-kontrolnych, że gospodarka (znowu na ogół) rozwija się słabo.

Poświęcenie tych 10% wirtualnych pieniędzy publicznych, które przepłyną “podstolnie” w celu rozluźnienia przepisów ma dokładnie taką samą funkcję jak dodrukowanie pieniędzy w scenariuszach inflacyjnego pobudzania gospodarki, tylko nie powoduje osłabienia siły nabywczej pieniądza.

Z punktyu widzenia prakseologii zarządzania sprawa sprowadza się do tego, ile energii firma o nazwie “państwo” przekaże na rzecz kontrolingu. W skrajnym wypadku może być nawet tak, że służby państwa nie zajmują się niczym innym, tylko “walką z korupcją”, lecz jak wiadomo – do niczego dobrego to nie prowadzi. Z kontrolingu nie można również zrezygnować zupełnie, ponieważ wóczas gospodarka traci na konkurencyjności. W praktyce okazuje się, że dobrze funkcjonują te gospodarki, w których pomimo działania mechanizmów kontrolnych nadal pewna część obrotu gospodarczego ma charakter nielegalny – w tym korupcyjny. Jest to dokładnie ten sam mechanizm, co w przypadku przestępczości pospolitej. Państwo policyjne może wykazać się niską przestępczością, lecz stanowi nieznośny gorset dla społeczeństwa. W dobrze funkcjonujących społeczeństwach zawsze notuje się pewną, wcale niebagatelną przestępczość. Co nie powinno przecież być zachętą do tworzenia ustroju policyjnego.

I oczywiście – można po prostu nie dopuszczać do siebie tych podstawowych faktów, lecz mnie przypomina to prawackie uregulowania dotyczące aborcji. Kiedy to normy prawne i moralne są wspaniałe, tylko rzeczywistość jakaś taka paskudna…


Panie Szczęsny

Pańska koncepcja wygląda na próbę uczynienia z kulawego maratończyka. Dobrze jest zdać sobie sprawę z faktu, że z kulawego maratończyk nie wyjdzie w żaden sposób, chyba że na olimpiadę specjalną.
Z korupcją zaś można skutecznie walczyć bez państwa policyjnego i bez tych pańskich 10% ukradzionych ludziom.
Wystarczy, że państwo wycofa się z danych obszarów a natychmiast tam nie ma ani korupcji, ani nie potrzeba kontroli, ani owe 10% “podstolne” nie są konieczne.
To tak jak w matematyce, rozwiązanie proste i eleganckie.
Pan, jako lewak, takich rzeczy możesz nie rozumiesz.


@rsc

Wie Pan – wycofywanie się państwa z różnych obszarów publiczych ma swoje granice. Państwo musi chociażby organizować koncesje, dzierżawę gruntów czy stanowić prawo. Wszystkie te obszary podlegają wspomnianym przeze mnie procesom.

I proszę mnie źle nie zrozumieć – ja nie popieram korupcji. Ja jedynie – jak to liberał – jestem pogodzony ze światem i ludzką naturą. I dostrzegam to, iż polityka, to świat sprzecznych interesów, wśród których bardzo często nie ma jasnego wyboru. Nic więc dziwnego, że zaangażowani w nią ludzie są podatni na różne argumenty – również takie o “podstolnej” naturze. Nie należy im tego jakoś szczególnie ułatwiać, ale nie można też pod płaszczykiem walki z korupcją doprowadzić do sytuacji, w której egoistyczne racje różnych grup interesów nie będą mogły być wyłożone, gdyż będzie się to wiązało z ich opublikowaniem. A czymś takim jest właśnie postulat owej zmitologizowanej “jawności procesów decyzyjnych”. Sądzę wręcz, że jedynym realnym skutkiem takiej wymuszonej jawności byłoby przeniesienie pewnych rozmów poza instytucje oficjalnej polityki. I nie wiem, czy właśnie to jest celem tych, którzy za tą pełną jawnością tak gardłują.


@rsc

A co do kulawego maratończyka… słyszał Pan kiedy o Bobie Wielandzie?


Expense Allowance Abuse by MEPs


Panie Zbyszku

Nawiązując do pańskiego, innego wpisu, z którego może wynikać, ze żarówki na korytarzach kradną pojebani członkowie Pisu, to tu sam pan sobie przeczy.

Przecież te żarówki wchodzą w te 10% korupcyjne i napedzaja gospodarkę.
Jednym słowem napedzaja popyt bo inaczej taki Pisior siedziałby przy łuczywie, nie czytał Naszego Dziennika ani nawet nie pisałby na s24.


Panie Szczęsny

Nie pojmuję, dlaczego państwo miałoby organizować koncesje albo dzierżawy gruntów. Pan jesteś przekonany do tego, że my, podatnicy, utrzymujemy państwo właśnie w tym celu, by nam ograniczało możliwości prowadzenia biznesu lub żeby sie bawiło w dzierżawcę?
Zwłaszcza, szanowny panie, w sytuacji, w której nie wypełnia swoich podstawowych państwowych obowiązków?
Pisze pan, że “jawność procesów decyzyjnych” spowoduje tylko głębsze zakonspirowanie decydujących. I pan to na prawdę ma za argument? Bo on jest z tej samej półki, co twierdzenie, że nie ma co ścigać bandytów jawnie napadających na ludzi, bo będa to czynić z ukrycia.
To są żarty, prosze pana. Zwłaszcza w sytuacji, w której PE, UE i cała ta zbieranina to nie książęta udzielni ale nasi reprezentanci, którzy biora od nas pieniądze na swoja działalność i maja realizować nasz interes. To ja, panie Szczęsny, chcę wiedzieć, co, z kim i jak robi człowiek, który ode mnie pensję bierze i dla mnie pracuje.
Pan zaś się jawnie opowiadasz za tym, by suwerenny lud utracił kontrolę nad swoimi przedstawicielami, by mogli sobie robić geszefciki “podstolne”. Ja rozumiem, że konwergencja i radziecka mentalność dotarła już do Unii, ale żeby sie na to godzić z uśmiechem?
Być może to kwestia smaku.


@rsc

>> dlaczego państwo miałoby organizować koncesje albo dzierżawy gruntów

Przykro mi. Wydawało mi się, że to nie takie trudne. Podpowiem panu jednak:

- państwowe koncesje na niektóre rodzaje działalności gospodarczej są normą na całym świecie (obrót bronią, materiałami specjalnymi, używkami, paliwem, itd.)

- skoro państwo jest właścielem niektórych gruntów (np. lasy państwowe), to chyba może je dzierżawić?

>> nie ma co ścigać bandytów jawnie napadających na ludzi

Wie Pan – tych, co “jawnie napadaja” państwo powinno ścigać z całą zaciekłością, ale czy również z cała zaciekłością ma ścigać tych, co popełniaja mniej ciężkie wykroczenia? Sam pan widzi – natężenie działań operacyjnych jest proporcjonalne do rangi problemu. A ja stoję na stanowisku, że 10% korupcji, to mały problem. Oczywiście – o liczbach można dyskutować – czy ma to być 10% czy raczej 5 lub 7. Ale granica zdrowego rozsądku jest właśnie gdzieś w tym przedziale.

>> suwerenny lud utracił kontrolę nad swoimi przedstawicielami

Nie traci. Demokracja przedstawicielska nie polega na tym, że “suwerenny lud” montuje deputowanym kamery w pokojach, tylko na tym, że wybiera tych, do których ma zaufanie, że właściwie go reprezentują. Jeśli po czasie uzna, że jednak reprezentowali niewłaściwie – to następnym razem danego przedstawiciela nie wybierze. Pan natomiast wygląda na takiego bidoka, co to swoich przedstawicieli wybiera spośród ludzi, którym nie ufa – i dlatego chce pan nad nimi ustawić kolejne piętro kontrolne. Dla mnie to jest właśnie postsowiecką mentalnością.

Ponadto, deputowani nie pracują “u pana” – to jakieś nieporozumienie. Deputowani jedynie pana reprezentują – i to niekoniecznie za pana wolą i zgodą.


@Igła

>> Nawiązując do pańskiego, innego wpisu, z którego może wynikać,
>> ze żarówki na korytarzach kradną pojebani członkowie Pisu…

Nie wiem, drogi Igło, naprawdę nie wiem, jak mogło to Panu się urodzić w głowie… Proszę jeszcze raz przeczytać, co napisałem.


Panie Szczęsny

“państwowe koncesje na niektóre rodzaje działalności gospodarczej są normą na całym świecie (obrót bronią, materiałami specjalnymi, używkami, paliwem, itd.)”

No i co z tego, że są normą? Czy to jest powód, dla którego mamy bezrefleksyjnie przyjmować takie rozwiązania? Proszę zauważyć, że te koncesje dotyczą w róznych krajach różnych rzeczy. Np. w kraju A nie ma koncesji na obrót bronią a w kraju B jest. Dlaczego mielibyśmy przyjmować rozwiązania restrykcyjne w stosunku do obywateli, którzy nie zrobili nic złego?
Przy okazji- Polska jest państwem, w którym koncesje i zezwolenia obowiązują w przeszło 200 obszarach. To nie ma żadnego uzasadnienia poza tym, że daje się komfortowe warunki do robienia biznesu “swoim”. Co ma to wspólnego z wolnością, demokracją, nie wiem.

“skoro państwo jest właścielem niektórych gruntów (np. lasy państwowe), to chyba może je dzierżawić?”

Oczywiście. Może. Najlepiej by było, to też oczywiste, by oddało państwo te grunty tym, którym je ukradło bierutowskimi dekretami, ale skoro już ma, to na prawdę uważa pan, że przy dzierżawach gruntu (czyli zarządzaniu naszą wspólna własnością) nie powinno być jawności i musi istnieć ten 10% korupcyjny margines? Na prawdę?

“Wie Pan – tych, co “jawnie napadaja” państwo powinno ścigać z całą zaciekłością, ale czy również z cała zaciekłością ma ścigać tych, co popełniaja mniej ciężkie wykroczenia? Sam pan widzi – natężenie działań operacyjnych jest proporcjonalne do rangi problemu. A ja stoję na stanowisku, że 10% korupcji, to mały problem. Oczywiście – o liczbach można dyskutować – czy ma to być 10% czy raczej 5 lub 7. Ale granica zdrowego rozsądku jest właśnie gdzieś w tym przedziale.”

To jest jakis absurd, prosze pana. W Polsce kwoty powyzej 250zł, jeśli zostaną ukradzione, traktowane są juz jako przestępstwo. I za takie przestępstwa ściga się róznych ludzi. Pan zaś mówi o 10% korupcji, czyli kwotach w skali kraju miliardowych, które są w rzeczywistości kwotami ukradzionymi ludziom. I pan uwaza, że to zdrowy rozsądek to sobie bagatelizować? Na prawdę?

“Nie traci. Demokracja przedstawicielska nie polega na tym, że “suwerenny lud” montuje deputowanym kamery w pokojach, tylko na tym, że wybiera tych, do których ma zaufanie, że właściwie go reprezentują. Jeśli po czasie uzna, że jednak źle – to następnym razem danego przedstawiciela nie wybierze.”

Pan zdaje się żartuje. Prosze mi wyjasnić, na jakiej podstawie, nie dysponując informacjami o poczynaniach reprezentantów, lud może ich zweryfikować, stracic lub pozyskac zaufanie? Prosze mi powiedzieć, jak racjonalnie podejmowac decyzje bez posiadania niezbędnych informacji? I jakim cudem reprezentant, którego postępowania nie można prześwietlic miałby być nadal pod kontrolą swojego suwerena?

“Pan natomiast wygląda na takiego bidoka, co to swoich przedstawicieli wybiera spośród ludzi, którym nie ufa – i dlatego chce pan nad nimi ustawić kolejne piętro kontrolne. Dla mnie to jest właśnie postsowiecką mentalnością.”

Może i wygladam na bidoka, ale to nie ma większego znaczenia. Bo nie o mój wyglad tu chodzi. Chodzi zaś o to, że wybieramy spośród ludzi zupełnie nam obcych. Ludzi, ktorych motywacji nie znamy. Dlatego kontrola tych reprezentantów jest konieczna. Idąc pańskim tokiem rozumowania szef w firmie nie powinien kontrolowac pracy swoich pracowników. Ba, nie powinien mieć do tego prawa. Jeśli jednak chciałby sprawdzić, co tam kombinują ludzie, którym płaci, to pan to nazywasz postsowiecką mentalnością. Przykro to mówić, ale wszystko wskazuje na to, że jest pan idiotą.

“Ponadto, deputowani nie pracują “u pana” – to jakieś nieporozumienie. Deputowani jedynie pana reprezentują – i to niekoniecznie za pana wolą i zgodą.”

Tak, to jest wielkie nieporozumienie, że pan uważa, iz ludzie wybierając swoich reprezentantów, nadając im pewne uprawnienia, płacąc im pensję i pokrywając wydatki nie mogą sprawdzić tego, czy ci reprezentanci wykonują solidnie swoją robotę dla tego ludu, który ich wystawił i opłaca. To jest nieporozumienie olbrzymie.


@rsc

Ilośc koncesji w Polsce jest za duża, ale sam fakt koncesjonowania określonych typów działalności gospodarczej jest dla mnie poza dyskusją. Jeśli pan chce, to może pan się tu rwać na jakieś rewolucyjne zmiany – powodzenia :) Zapewne koledzy z PiS panu w tym pomogą ;)))

Co do własności gruntów – podałem to jako przykład. Państwo jest właścicielem róznego majątku i może nim dysponować. W dalszej części pańskiej wypowiedzi widać, że Pan nie zrozumiał sensu mojej. Ja mówię po prostu, że z korupcją należy walczyć w granicach rozsądku. Jeśli urząd państwowy czy samorządowy dogaduje się biznesmenem X na sprzedaż czy dzierżawę gruntu czy obiektu omijając żmudne procedury przetargowe, to czy należy w tej sytuacji za każdym wysyłać agentów CBA, czy też jedynie sprawdzać wyrywkowo najważniejsze, największe transakcje oraz te, gdzie istnieje uzasadniona przesłanka o popełnieniu przestepstwa? Przecież każda taka sytuacja to możliwość korupcji w tle. Rozumiem, że pan postawiłby flika za każdym urzędasem a za tym flikiem jeszcze jednego, dla pewności?

A lud dysponuje danymi o pracy swych przedstawicieli. W każdej chwili może pan i z Sejmu i z PE oraz z biur poselskich poszczególnych deputowanych informację o ich aktywności. Nie daje to jednak panu prawa do wnikania w treść ich rozmów z osobami trzecimi – nawet, jeśli są to rozmowy dotyczące tychże aktywności. Jeśli to do pana nie dociera, to znowu apeluję, żeby wraz z kolegami z PiS zaproponował pan odpowiednie zmiany. Napewno przyjma pana propozycje z entuzjazmem.

Pozdrawiam,
ZS


Ze sztambuszka wykształciuszka

No fantastycznie, lubię ten styl napuszony, starający sprawiać wrażenie. Z
obowiązkowym autorytetem w roli głównej;“odsyłam do fundamentalnych prac Gunnara Myrdala”;), gdzie banał goni banał, a absurd goni absurd…

Konia z rzędem temu, kto powie jaki sens ma np. taki zakręcony komunał;
“Ostatnie kłopoty gospodarcze Islandii można w całości złożyć na karb obecnego
kryzysu, lecz jest to przecież kraj o bardzo niskiej korupcji podczas gdy kryzys
zdaje się omijać szerokim łukiem słynącą z korupcji Republikę Południowej Afryki,
której gospodarka ma się nad wyraz dobrze pomimo fatalnego miejsca w rankingach Transparency International.”
Co ma wspólnego kryzys globalny, którego tak dotkliwie doświadczyła Islandia, a
ominął jakoś RPA, z korupcją?

Pewnie w krajach o dynamicznym i intensywnym wzroście gospodarczym zjawisko
korupcji rośnie. Jest to poniekąd zrozumiałe. Ale jako skutek uboczny a nie
zjawisko korzystne, stymulujące wzrost.
Myli się przyczynę ze skutkiem.
To tak jakby uznać wysypkę i opuchliznę pojawiająca się po zażyciu skutecznego
medykamentu za efekt służący kuracji.
Absolutna bzdura?
Nie dla każdego.:)

Kraje o stabilnym, zrównoważonym i stałym wzroście, to kraje wolne od przepływu
“virtualnych”(sic!virtualnych?), podstolikowych pieniędzy “publicznych”(sic!
publicznych?). Tyle mówią badania.
Ale furda badania, gdy się wie lepiej i akurat dziś ma się takie przeświadczenie.

Uwielbiam to groteskowe miotanie się; od urojonej praktyki po urojoną teorię;
“W skrajnym wypadku może być nawet tak, że służby państwa nie zajmują się niczym innym, tylko “walką z korupcją”, lecz jak wiadomo – do niczego dobrego to nie prowadzi.”
Ha! W skrajnych przypadku? W skrajnym, napewno. Już widzę taki przypadek…:)

A wprowadzenie przykładu państwa policyjnego, by zilustrować własną tezę, to jest już coś.

“W dobrze funkcjonujących społeczeństwach zawsze notuje się pewną, wcale
niebagatelną przestępczość.” Niby oczywistość, ale przy bliższym spojrzeniu
cokolwiek bzdurna…

Czy tak jest w dobrze funkcjonującej Danii, Szwecji, Norwegi i Finlandii, że
poprzestanę tylko na doskonale mi znanych krajach skandynawskich?

Kiedy dwadzieścia lat temu byłem po raz pierwszy w Oslo, to szczerze ubawiło mnie to, że przez tydzień całe tamtejsze media żyły sprawą zniknięcia dwóch butelek mleka z przed sklepu. Podczas gdy ja w kraju policyjnym, wracając nad ranem, takie przestępstwa popełniałem notorycznie.:)

Pouczające jest zobaczyć jak pojęcia i terminy mylą się, tracą znaczenie i nie
przystają.
To tak jak obserwować narodziny świata, który jak wiadomo powstał z chaosu.:)

Państwo policyjne to bynajmniej nie państwo ukierunkowane na walkę z
przestępczością pospolitą. Bo jeśli tak, to Nowy Jork burmistrza Giulianiego uznać
można by było za miasto policyjne.
(Fakt- dotychczas bezkarni wyrywacze damskich torebek tak musieli je traktować)

W Państwie policyjnym aktywność policji koncentruje się na innych zadaniach niż na
walce z przestępczością pospolitą. Powiem więcej, przestępczość pospolita właśnie
z tego powodu ma się w nich doskonale.
A że się o niej nie wie, to też zupełnie zrozumiałe, w takich warunkach
ograniczona jest dystrybucja informacji.
Z niewyjaśnionych przyczyn jeszcze teraz przez niektórych akceptowana.

Te wywody już nawet nie żenują. One bawią, zwłaszcza, ze wygłaszane są z takim
namaszczeniem.

Pomijam już zupełnie, śmiałe rozważania odnoszące się do funkcjonowania władzy i
dostępu do informacji w warunkach państwa demokratycznego.
Z istoty demokracji można jeszcze się podciągnąć.:)

No i w końcu wyszło, że przemyślenia dotyczące błogosławionych skutków istnienia
korupcji i odniesień do państwa policyjnego, to pokłosie traumy związanej z PiSem i CBA.
Tyle niepotrzebnie przelanych słów, a i tak wiadomo o co w końcu chodzi…

Mimo wszystko jednak, trzeba docenić odwagę, podpisywania takich złotych myśli własnym imieniem i nazwiskiem.:)


@yassa

Panie yassa – taki pan uchachany, że pan zaraz w spodnie narobi ze śmiechu…

Specyfika krajów skandynawskich – znanych panu doskonale – nie bierze się chyba z jakiś nadzwyczajnie restrykcyjnych rozwiązań w zakresie zwalczania korupcji czy przestępczości, lecz bardziej z rysu kulturowego. Nic dziwnego, że polscy złodziejaszkowie w Szwecji czy Norwegii poczuli się jak u pana boga za piecem, skoro de facto zastali tam słabo zabezpieczone mienie i niezbyt wydolny system policyjny. W ogóle – Skandynawowie to mało miarodajny punkt referencyjny nawet w Europie.

A jeśli się pan tak natarczywie pyta:

“Co ma wspólnego kryzys globalny, którego tak dotkliwie doświadczyła Islandia, a
ominął jakoś RPA, z korupcją?”

To ja odwrócę pytanie – co ma współnego wysoki wzrost gospodarczy w Skandynawii z jej brakiem? Potrafi pan tak w dwóch słowach nie wpadając w komunały? – Słucham (szczerze ubawiony)

A jeśli już ma się pan za tak obytego erudytę, to odsyłam do definicji państwa policyjnego:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%84stwo_policyjne

I co panie yassa – jajeczko?

W ogóle – rozmowa z panem ma to do siebie – jak to z pozbawionymi skrupułów szubrawcami, którzy imają się wszelkich sposobów erystycznego zgnojenia oponenta, że zawsze jak widzę pana pseudonim, zbiera mi się na mdłości z obrzydzenia.


A właściwie to dlaczego gruzowisko?

Raczej paśnik?

Bardzo mi się podobają wyniki głosowań.

Nie głosuję.

Niech się pasą bez mojego mandatu.


ZP Sz.

W normalnym państwie powinno się ograniczać jego ingerencję do obszarów wyłącznie strategicznych, a za tym minimalizować korupcję do zera.
Na te 10% możnaby sobie pozwolić, gdyby stanowiło ono mniej, niż koszty utrzymania służb antykorupcyjnych, ale wiadomo, że to absurd. Ponadto, jak chce Pan ten wskażnik korupcji mierzyć? By spać spokojnie, że oscyluje ok. 10% :)


@Igła

Naprawdę nie rozumiem tego Pańskiego odrzucenia procesu demokratycznego. Ja wiem, że można mieć złe zdanie na temat tego czy innego, albo nawet całą klasę polityczną mieć za nic. Ale odrzucając akt wyborczy nie podniesie Pan standardów.

A tak na marginesie – czy z listy 10 kandydatów z każdej partii naprawdę nie jest Pan w stanie wybrać jednego sensownego?

Zdziwiony,
ZS


Panie Zbigniewie drogi,

z Pana to jest filut nie do podrobienia.
Cały dzień operuje Pan na stworzonym przez siebie abstrakcyjnym modelu globalnym, by, gdy tylko model zaczyna się sypać, dostrzec nieprzystające do niego odrębności regionalne.
Posługuje się Pan terminem państwo policyjne w kontekście tworzenia omnipotencyjnej struktury tłumiącej wolności, aby natychmiast, gdy staje się to niewygodne sugerować, że nie o to Panu chodziło.
Trudno się z Panem rozmawia.
Zwłaszcza jak się nie ma Pańskiego talentu do szybkiej i prostej syntezy.
Ja nie potrafiłbym bez narażania się na śmieszność, tak zgrabnie jak Pan, w dwóch zdaniach wyłożyć całej nordyckiej specyfiki.
Niestety…


A co mnie obchodzi jeden sensowny?

W stadzie baranów, których nikt nie kontroluje i którzy pasą się za ogrodzeniem.

Dziwię si, że ty, w sumie chłop inteligentny nie rozumiesz 2 spraw.
Moja odmowa ( głosowania ) jest takim samym aktem politycznym, jak i głosowanie.
A po 2, jesteś tak zafiksowany anty-pisior, że każdy twój argument czyni go śmiesznym.


@AnnaP

Nie chce mi się już więcej gadać na ten temat.

Jest taka fajna publikacja, którą może pani sobie ściągnąć z mojego serwera:

www.ziggi.pl/other/texts/escobari.pdf

a to kluczowy wykres:

Widać z niego, że nawet przy znikomej korupcji wśród urzędników skarbowych, księgowi kontrolowanych przez nich firm wciąż próbują róznych sztuczek, aby uciec od podatku. Te przekręty są wykrywane przez urzędników – zarówno tych skorumpowanych, jak i nieskorumpowanych, lecz w tej sytuacji ci skorumpowani są bardziej zdeterminowani do wykrywania matactw księgowych i wymuszają korupcyjne haracze. Państwo nie ma z tego nic. Jednak pewien niewielki wzrost skali korupcji wśród urzędników skutkuje tym, że ci nieskorumpowani zaczynają się lepiej przykładać, podczas gdy ci skorumpowani dalej pracują tak samo. Okazuje się, że te zależności mają maksimum wpływów do budżetu właśnie przy pewnej niewielkiej skali korupcji.

To tak dla przewietrzenia umysłów…


Gruzowisko czyli Nasi w Parlamencie Europejskim

Ziggi

Państwo musi chociażby organizować koncesje[...]Ja jedynie – jak to liberał

Panie “Ziggi”...
Ja – SZCZEGÓLNIE po powyższym – mam tylko jeszcze jedno pytanie. Czy ma Pan mniej niż 37 lat – czy więcej?...


przewietrzyć umysł...

mam wrażenie, że w Pana przypadku jest to stan permanentny ze względu na dziury…
bzdury Pan pisze, bzdury Pan czyta i wkleja, na szybko, proszę sobie taki model dowieść na przykładzie ministerstwa obrony, chociażby, dla podatków też jest nie do obronienia, ale szkoda mi czasu na to


Sergiuszu

Wygląda na to, że etyka wyszła z mody. Wygląda na to, że nawet przyzwoitość nie jest już tym, czym kiedyś była.
Jak rozumieć słowa prof. Bartoszewskiego, mentora PO, o przyzwoitości właśnie?
Nie wiem, pogubiłam się.
Trzeba nam chyba poczekać na nową interpretację tego trudnego do pojęcia słowa, wyłożoną przez jakiś postępowy Autorytet. Inaczej – o zgrozo! – będziemy dalej błądzić.

Serdeczności.


Panie Yasso

No doprawdy, że też Pan posługuje się “takimi” przykładami… Skandynawia, proszę Pana? Jakieś rankingi standardów życia, korupcji?
Panie Yasso, przecież ranking, który przedstawiłam też jest nie teges.
Europosłowie ze Szwecji sklasyfikowani na pierwszym miejscu. Duńczycy na trzecim, Finowie na piątym. To pomyłka jest jakaś, z pewnością!
Całe szczęście, że Norwegia nie przynależy do UE, jak Bruksela przykazała. To by dopiero się działo! Nieporządek, mówię Panu.

O poranku zostałam poinformowana przez media, że nastał nam dziś “Światowy Dzień bez Tytoniu”. I nie wiem, czy to “Święto” jest bardziej śmieszne czy wyniki głosowania w PE nad dopłatami dla producentów tytoniu.

Straszny bałagan, kurde. :)

Pozdrawiam.

p.s. Dziękuję, panie Yasso. Za jedno słowo, takie starożytne i prawie zapomniane. To słowo to „rzetelny“.


Panie Igło

Pan się chyba nie spodziewał, że pan Zbigniew Pańskie pisanie zrozumie?

Pozdrawiam malując wielkimi literami CBDO. :)


Panie Zbigniewie

Pan uważa siebie za liberała? Poważnie?
Hm… To może oznaczać, że ostatnie 20 lat przespałam nie zauważając zmiany znaczenia słowa “liberał”.

Kiedy czytam, że Pan, liberał podobno, nie tylko nie gani ale wprost usprawiedliwia i chwali ponad 20-krotny wzrost liczby obszarów działalności gospodarczej, które wymagają zezwolenia ze strony aparatu państwa – to oczom własnym nie wierzę.

Kiedy czytam, że Pan, podobno liberał, twierdzi, że złodziejstwo (bo tak nazywam korupcję) stymuluje wzrost gospodarczy oraz stanowi o zdrowym wolnym rynku – to zastanawiam się czy na pewno znajduję się na planecie Ziemia.

Kiedy czytam, że Pan, podobno liberał, wręcz optuje za nieprzejrzystymi procedurami tworzenia prawa, coraz większym ograniczaniem wolności i demokracji, nieskrępowanym mariażem polityki z biznesem – zaczynam rozumieć Geralda Celente.

Zaczynam rozumieć, dlaczego Celente określa mianem “kandydatów na idealnych niewolników” maluczkich wyznawców liberalizmu w formie, jaką Pan tu zaprezentował, a tenże liberalizm – faszyzmem.

Z drugiej strony… zastanawiam się, czy napisałby Pan to samo w komentarzach pod tym tekstem gdyby w dziesiątce najgorszych europosłów wg rankingu Open Europe znaleźli się tylko politycy PiS, SO czy LPR?
Nie no… co też ja sobie wyobrażam? Wtedy okazałby się Pan zwykłym hipokrytą z partyjnymi klapkami na oczach.

I tak źle i tak niedobrze.
A może dobrze?

Pozdrawiam, jak zwykle.

p.s. Wykres jest uroczy. Bardzo elegancki.


@Magia

Zdaje się, że branie słów oponenta i przerabianie ich pod swój osąd, to specjalność prawactwa…

Nic tam – o naszej rozmowie powiem jedno: gadał dziad do obrazu a obraz niz razu…

A – mam dla pani radę – proszę się tak nie napinać patosem, bo jeszcze pani pęknie…


Panie Zbigniewie, Drogi (Dziesięcioprocentowy)

Niestety, jeszcze coś, jak Pan to ładnie określił, przerobię.

Za chwilkę. Proszę o cierpliwość.


Dziesięcioprocentowy

to ja znam ocet.
W zasadzie kwaśny jest.
Pewnie prawak?


@ RSC, Saszka, ZP Sz

Po pierwsze – witam nowych komentatorów w moich blogowych progach.
No wiem, że to prawacki przeżytek, tak witać. :)

Zwróciliście uwagę na “oczywiste oczywistości”. RCS próbował nawet te oczywistości tłumaczyć, argumentować. I nic!
A wszystko dlatego, że my tu za mało postępowi jesteśmy. Żeby nie powiedzieć – archaiczni. Takie antyki, kurde. Zdezelowane.
Skąd taką opinię wywiodłam? Ano z poniższego (i tu już zaczynam się kajać i trykać pokłony panu Zbigniewowi).

Nie wiem czy zauważyliście (czy ZP Sz to miał na myśli pisząc o “modelu”?) ale pan Zbigniew przedstawił nam nowatorski wzorzec nieustającego wzrostu gospodarczego. O tak przedstawił:

I może sobie tutaj klaka urządzać śmichy-chichy, co nie zmieni, że walka z korupcją polega na ogół na wprowadzeniu tak krępujących działalność gospodarczą przepisów regulacyjno-kontrolnych, że gospodarka (znowu na ogół) rozwija się słabo.

Poświęcenie tych 10% wirtualnych pieniędzy publicznych, które przepłyną “podstolnie” w celu rozluźnienia przepisów ma dokładnie taką samą funkcję jak dodrukowanie pieniędzy w scenariuszach inflacyjnego pobudzania gospodarki, tylko nie powoduje osłabienia siły nabywczej pieniądza.

Wprowadzamy przepisy krępujące gospodarkę (dajmy na to jeszcze 100 różnych koncesji/zezwoleń/pozwoleń, potem prawo antykorupcyjne) oraz utajniamy procedury. Podstolnie dostajemy haracz w wysokości 10%. Gospodarka, dzięki tym podstolnym przepływom wirtualnych pieniędzy zaczyna się rozwijać. Dokręcamy śrubę przepisów. Przepływy podstolne rosną. Wzrost gospodarczy pędzi, jak szalony. Dokręcamy śrubę…

Normalnie – perpetum mobile! To trzeba opatentować.

Że też ja na to nie wpadłam! Już widzę oczyma wyobraźni te nagrody, pieniądze (bynajmniej nie wirtualne), nagłówki w gazetach, wywiady. Może Nobel…?
Rozmarzyłam się, głupia. Przecież nie mam pojęcia o pr.. pra… (przepraszam, muszę “copy-paste” zrobić) prakseologii zarządzania. Uff…

Pozdrawiam solidnie, jak na lokalną Czarną Magię (to też pan Zbyszek dla mnie wymyślił, a co!) przystało.

p.s. Panie Zbigniewie, proszę wybaczyć zwłokę. Jak na prawaczkę przystało obiad niedzielny rodzinie przygotowuję. To takie niepostępowe… wiem.


@Magia

Nie, znowu była Pani łaskawa wyjąć słowa z kontekstu i nimi sobie poobracać. Gdzie ja napisałem o tym, że państwa ma powiększać obszary, w których korupcja może występować?

Napisałem jedynie – i będę się tego trzymał, że:

1) Istnieje racjonalna granica kosztów, jakie należy ponosić na walkę z korupcją

2) Niewielka korupcja poprawia konkurencyjność gospodarki

Punktu (1) nie będe wyjaśniał, bo jest trywialny, chociaż i to nie dla wszystkich…

Punkt (2) wyjaśnię po raz ostatni:

Załóżmy, że jest się przedsiębiorcą działającym na rynku X o którym wiadomo, że istnieje w nim pula przetargów, z których niektóre są ustawione korupcyjnie. Wiadomo też, że to korupcyjne ustawienie przetargów musi mieścić się w pewnych granicach przyzwoitości, bo inaczej sprawa zwróci uwagę odpowiednich służb. Zatem sprowadza się to do tego, że decydent takiego przetargu wybiera nie ofertę najkorzystniejszą, lecz nieco droższą i/lub na nieco gorszych warunkach.

W tej sytuacji racjonalnym działaniem przedsiębiorcy będzie obniżenie kosztów/marży tak, aby oferta korupcyjna stała się mniej atrakcyjna, żeby decyndent przetargu bał się podjąć ryzyka wskazania ewidentnie droższej/mniej korzystnej oferty.

W rezultacie, cena równowagi przy niewielkiej korupcji stabilizuje się ponieżej ceny równowagi na rynku, na którym korupcja w ogóle nie występuje.

Jest to czysta ekonomia, bez żadnej etycznej nadbudowy. Można tym wielokrotnie badanym zależnościom zaprzeczać lub można się z faktami zgodzić.

Pozdrawiam
ZS


Panie Zbigniewie

Stąd:

Wie Pan – wycofywanie się państwa z różnych obszarów publiczych ma swoje granice. Państwo musi chociażby organizować koncesje, dzierżawę gruntów czy stanowić prawo.

W każdym obszarze, w którym pojawiają się koncesje, zezwolenia, pozwolenia, których (nie)przyznanie uwarunkowane jest decyzją urzędnika pojawia się korupcja.
Panu te praktyki (koncesjonowanie działalności gospodarczej) nie przeszkadzają, jak wynika z powyższego cytatu. Pan te praktyki popiera.

Pańskie “dziesięcioprocentowe” wywody zalatują heglowską dialektyką (żeby nie powiedzieć – marksistowską). Pan, nie widząc prawdziwych przyczyn korupcji, wygłasza następującą (IMO) opinię: “skoro kradną, to umówmy się żeby kradli tylko 10%; taka „kontrolowana“ kradzież może mieć zbawienny wpływ na wzrost gospodarczy”.

Jednym zdaniem, próbuje Pan (nieudolnie) połączyć dwa proste przeciwieństwa, czyli “Nie kradnij” i “Kradnij”, tworząc jakąś chorą hybrydę pt. “Kradnij ale tylko 10%”, podpartą równie chorą podbudową ideologiczną (umiarkowana korupcja stymuluje rozwój gospodarczy).

Podaje Pan nawet przykłady (tragicznie błędne):

“Ostatnie kłopoty gospodarcze Islandii można w całości złożyć na karb obecnego kryzysu, lecz jest to przecież kraj o bardzo niskiej korupcji podczas gdy kryzys zdaje się omijać szerokim łukiem słynącą z korupcji Republikę Południowej Afryki, której gospodarka ma się nad wyraz dobrze pomimo fatalnego miejsca w rankingach Transparency International.

Wie Pan, Einstein (chyba) sam mając wątpliwości co do prawdziwości swojej teorii względności rzekł był, że można podawać setki dowodów, które daną teorię potwierdzają (co w przypadku Pańskich wywodów na temat 10% korupcji i tak nie ma miejsca) ale wystarczy tylko jeden, by daną teorię obalić.

Podam zatem inne przykłady.

Według danych Eurostatu (z wyjątkiem Japonii) pierwszym kwartale 2009 (w ujęciu rocznym) PKB np.:

Łotwy spadł o 18,6% (49), Litwy o 10,9% (46) a Czech o 3,4% (46)

Niemiec spadł o 6,9% (16), Japonii o 15.2% (17) a Francji o 3,2% (18)

Holandii spadł o 4,5% (9), Austrii o 3.6% (11), Wlk. Brytanii o 1.9% (11)

W nawiasach podałam klasyfikację korupcyjną wg rapotu TI za 2006 rok.
Różnice w spadku PKB są nieproporcjonalne w stosunku do miejsc w rankingu korupcji wg TI.

Proszę się bardziej nie pogrążać, panie Zbigniewie.
No chyba, że Pan lubi. Heh…


@Magia

Wie Pani – ja po prostu nie nadążam za Pani rozmytą logiką ;-)

1)

Więc proszę sobie urządzić w Polsce niekoncesjonowany obrót materiałami wybuchowymi, bronią, truciznami, materiałami rozszczepialnymi, lekami, itd. Zobaczy Pani co to jest tzw. “niezły klops”.

A to, że w Polsce liczba koncesji jest za duża, to inna sprawa – tylko ja nigdzie nie mówiłem, że koncesji ma być dużo. To Pani mi wciska w usta nie moje słowa a następnie z nimi Pani zawzięcie dyskutuje.

2)

Sama Pani zauważyła, że wyniki gospodarcze bardzo trudno powiązać ze wskaźnikiem korupcji. Są kraje o świetnych wynikach i dużej korupcji i są kraje o słabych wynikach i niskiej korupcji. Mój przykład z RPA i Islandią właśnie tego dotyczył. Tylko Pani już do tego stopnia zawzięła się, żeby negować wszystko co mówię, że nawet tego nie zauważa.

3)

Nie interesuje mnie filozoficzne spojrzenie na ekonomię. Podałem fakty tak, jak się mają. Nikogo nie namawiam do korupcji. Argumentuję jedynie, że państwo ma różne zadania i walka z korupcją jest tylko jednym z nich. Powinna być prowadzona, ale jedynie w granicach zdrowego rozsądku. A ten zdrowy rozsądek wyznaczony jest rachunkiem zysków i strat. I paradoksalnie okazuje się, że straty są mniejsze przy niewielkiej korupcji niż wtedy, gdy nie ma jej wcale. Tak trochę na zasadzie, że jeśli w okolicy kręci się trochę złodziei, to ludzie lepiej swoich pieniędzy pilnują i w związku z tym rzadziej je gubią – wyjaśniłem to szczegółowo w poprzednim wpisie.

Ale Pani woli coś pitolić bez sensu o Heglu czy Marksie niż po prostu pomyśleć.

Proponuję zatem brać Bilobil, czy coś takiego…


Panie Zbigniewie

Nie spodziewałam się innej odpowiedzi.

Ma Pan rację, niewątpliwie. Taką samą rację jak ci, którzy twierdzą, że Słońce nie ma wpływu na ziemski klimat, Oswald zabił JFK, słodziki są zdrowe a Ann Nicole wyszła za mąż z miłości.

I tylko ten wstrętny ranking Open Europe wszystko popsuł...

Ukłony. :)


ja nie mam wątpliwości

pójdę głosować, poczynania dotychczasów naszych parlamentarzystów nie zdziwiły mnie, wybór jasny Prawo i Sprawiedliwość,a ideałów nie ma, zwłaszcza w polityce…


@All

Pasożytnictwo i Spierniczenie


Pani Aniu

Zazdroszczę Pani braku wątpliwości. Ja mam ich całe mnóstwo.
Ech… :)

Jednego tylko jestem pewna – żaden kandydat z partii obijających się po miejscowym parlamencie nie dostanie mojego głosu. Niestety nie posiadam anielskiej cierpliwości – 20 lat kłamstw to aż nadto, jak dla mnie.

Pozdrawiam.


A pan Zbigniew, jak zwykle elokwentny ponad ludzką miarę.

No, no. To dopiero wytrysk rozbłysk intelektu.
:)


Prawda

goofina

Niestety nie posiadam anielskiej cierpliwości – 20 lat kłamstw to aż nadto, jak dla mnie.

Pozdrawiam.

A wczesniej: prawda i prawda…

Po co to bylo zmieniac, prawda?

pzdr


Magio

jeszcze trochę, a kłamstwo stanie się normą, jeśli już nie jest, albo zawsze nie było, jeśli mówimy o polityce, a ludzie nauczą się wyłapywać okrychy prawdy i przetrawiać fałsz


Young G.

Nie bardzo rozumiem, co Pan (Pani?) chciał/a powiedzieć.

To może tak… Dla mnie zamiana oranżady na coca-colę nie oznacza faktycznej zmiany. Owszem, można się przez chwilę zachwycić nowym smakiem ale później okazuje się, że to tak naprawdę jeden syf.
Powyższe dotyczy ostatniego 20-lecia. Tylko.


Pani Aniu

Możliwe, że kłamstwa stały się już normą. Ale co to mnie obchodzi?
Mam się do tej normy dostosować? Niby z jakiej racji?

Nic nie poradzę, że kiedy ktoś mnie oszuka, po prostu daję mu kopa w zadek i… idę dalej. Nie oglądając się za siebie.
Taka moja wada. Fabryczna, zdaje się. :)


kop w zadek

odpadły by nam nogi od kopania tych wszystkich co nas oszukali, a na poważnie, to co stanowi nasz siłę, czyli nasze zasady, stają się słabością gdy wchodzimy w interakcje z tymi, którzy nasze zasady mają za nic, za to świetnie wyszkolili się w manipulowaniu ludźmi z zasadami
świat jest pokręcony, ludzie są pogięci, nie da się tego zaakceptować, ale trzeba jakoś z tym żyć i nie dać się


Pani Aniu

Pełna zgoda.
O! Ja to nawet obchodziłam w Dzień Dziecka rocznicę jednej manipulacji. :)

Tylko wie Pani,co? Niektórzy manipulowani uczą się sztuczek manipulatorów, rozpoznają je i nie dają się powtórnie zmanipulować. Niektórzy manipulatorzy nie chcą tego przyjąć do wiadomości, na szczęście, i nie zmieniają repertuaru. Wtedy jest jeszcze łatwiej uśmiechnąć się i powiedzieć: Spadaj misiu.

No proszę... Jeden z drugim plotą po telewizorach kocopały o transparentności wydatków publicznych a potem głosują za tajnością swoich dochodów i wydatków. Czyż to nie piękne? :)


Deser od Serwera

Maszyna właśnie zeskanowała takiego jednego, który się o mandat ubiega. Smaczków jest tu co najmniej pięć:

  • reklamuje siebie jako socjalistę, który rozda Internet za darmo
  • będzie zwalczał zamordyzm projektowany w Telecoms Package
  • pochwala piractwo mp3
  • reklamowy słup wyborczy ma w niezależnym saloonie blogerskim
  • kandydat nie odpowiada komentującym na jego blogu

Kliknięcie na obrazku pokaże powiększenie:


Czy txt

nie ma czegoś lepszego do roboty, niż promowanie idioty?
Noo..


txt zaraz doda efektowne P.S.


No, Maszyno... :)

To się Serwer spisał. Śliczności. A “ps”...? No, proszę Maszyny. Hm…

Szkoda tylko, że zdjęcie kandydata takie ubrane. Bo to wie Serwer, teraz trza ciałka trochę pokazać. Znaczy – trynd marketingowy zmienić, bo samo rozdawnictwo (dla Swojaków :) to się trochę opatrzyło. Czy cuś...

No, ślyczna mencizna – jakby powiedziała Lala Koniecpolska.

(ROTFL)


Anno

“to co stanowi nasz siłę, czyli nasze zasady, stają się słabością gdy wchodzimy w interakcje z tymi, którzy nasze zasady mają za nic, za to świetnie wyszkolili się w manipulowaniu ludźmi z zasadami.”

Zupełnie się nie zgadzam z tym zdaniem.
Ja sobie myślę tak, że siła nie przestaje być siłą wyłącznie dlatego, że jest dla niej przeciwwaga w postaci manipulacji, która wszak jest niczym więcej niż słabością.

Wszelkiem maści manipulantom o to chodzi właśnie, żeby nas tej siły pozbawić.
Żeby zasiać wątpliwości, żeby namieszać, zaciemnić obraz.

Przegrywają zawsze wtedy, kiedy guzik im z tego wyjdzie.
I jeszcze wtedy, kiedy już raz się manipulację manipulanta złapie. To go pozbawia tego znakomitego narzędzia, przynajmniej wobec nas. A to już coś.

Osobiście nie oczekuję, że jakiś manipulant doceni moją hierarchię wartości, to by było doprawdy nieracjonalne i wewnętrznie sprzeczne.
Niektórym to nawet nie ma sensu pokazywać tej manipulacji.
Trzeba być przy swoim i swoje robić.

Czego życzę Tobie, Magii i swojej skromnej osobie.


A teraz coś Special for Igła:

Po kliknięciu full size version:


Gretchen

Powiem dlaczego ja się z tym zdaniem zgodziłam. Może tak…

Masz (ktokolwiek) jakieś zasady, jesteś uczciwy, szczery i takie tam. Komunikując się z innym człowiekiem oczekujesz tego samego, bo tak trzeba, bo takie masz zasady.
Po drugiej stronie zaś pojawia się twoje przeciwieństwo – człowiek, który Twoje zasady w gdzieś i najzwyczajniej w świecie robi cię w bambuko.
Zwykle kończy się tak, że dostaniesz po głowie. Bardziej lub mniej boleśnie.
I tu jest chyba ta słabość, o której pisała Ania.

Z drugiej strony to, że masz takie a inne zasady pozwala pozbierać się, splunąć i dalej patrzeć ludziom prosto w oczy. To właśnie siła.

Coś w tym guście.

Pozdrowienia najlepsze.


Ale Serwer się rozbrykał! :)

No naprawdę... Kurde.
(kulam się)

A tak we wogóle, to Maszyna może coś poradzi na te duble, co to same się robią. Co?


Magio

No więc otóż to. Pozwala Ci się (komukolwiek) pozbierać i iść dalej.
Masz układ odniesienia, dzięki temu, że coś masz. Na przykład zasady. Jakieś.

Cóż mogę odpowiedzieć na dostawanie w głowę ... No dostajesz. Nie raz, nie dwa, nie trzy. Ileś razy zostaniesz zrobiona w bambuko, czy innego jelenia, oszukana, wykorzystana, użyta. Niefajne to jest, niejefajne.

I to się zdarza na każdym poziomie relacji przecież. Od interpersonalnego (pardą), po szeroki kontekst społeczny. Nie da się tego uniknąć, można natomiast wyciągać wnioski, oddzielać ziarna od plew.

Jestem przekonana, że indywidualne układy odniesienia, szczęśliwie niekiedy uwspólniane z innymi, pozwalają nie oszaleć w tym pełnym szaleństwa świecie.

Nieustające pozdrowienia :)


@Magia

Maszyna wymienia aktualnie cały silnik, więc starego już nie naprawia, a te duble to jego jakaś zasługa chyba. Od przyszłego tygodnia będzie po kłopocie. Wery sorki ;)


Serwerze,

aleś narobił... żaden Szczęsny nie zastąpi mi Olejniczaka, chyba wrócę do salonu obcować z wielkością, ogrzać się jej żarem. :)


@yassa

Serwer to w ogóle dziś rozrabia :)


Ale Olejniczak na tym zdjęciu,

no normalnie koszmar, świeci się i błyszczy i ten uśmiech i ta sztuczność...
No fakt, tylko jeszczo mu włosy na żel zrobić, dresik i jakąś trendy koszulę pod szyją rozpiętą i normalnie miast do europarlamentu na wiejską potańcówkę go wysłać.

Powodzenie będzie miał pewnie, a i pozytku więcej chyba.

pzdr


Pani Magio!

Ja już głosowałem i to zgodnie z Pani zaleceniem – na dowolnych kandydatów spoza establiszmentu. Nie zmienia to faktu, że unia europejska jeszcze nie istnieje, a istnieją tylko wspólnoty europejskie lub jedna wspólnota. Brytyjczycy określają to mianem europejski obszar ekonomiczny.

Pozdrawiam


Ja już oddałem swój głos

wczoraj wrzuciłem do urny z napisem MPO
Wybrałem najlepszych, a co mi tam ;)


Panie Jerzy

Cieszę się, że Pan zagłosował. Zgodnie ze swoim sumieniem.

Ostatnie przedwyborcze sondaże zapowiadały dużą niespodziankę – UKIP na drugim miejscu, za Torysami.

Będę zobowiązana, jeśli poinformuje Pan o wynikach. Oczywiście po zakończeniu ciszy wyborczej. :)

Pozdrawiam.


Marku

To Twój wybór. Nie mnie go oceniać.

Trzymaj się ciepło.


Subskrybuj zawartość