- Ile jeszcze razy mam ci mówić? Chrzan albo sos tatarski. Najlepiej jedno i drugie – nadawał do telefonu Igła tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- No dobra, ale co to? – mruczał Tadeusz
——————————————————
- A musztarda? Nie może być musztarda? – oddzwonił po chwili
- Już mówiłem, chrzan – wściekł się Igła
——————————————————————————————-
- Dobry, z czego to? – nakładał sobie Tadeusz..
- Ciapek się podzielił, lepiej nie pytaj – odrzekł, siedzący na parapecie okna kuchni Igła, zerkając na podwórzec biurowca
- Ten co my mu tu kostki zbieramy, nooo..?
- Ten, kurwa…
- No to z czego….?
- No to, z czego? – dosiadła się Szefowa, nerwowo przypalając nowego od starego i drugą ręką dolewając kawy..,nooo.. może być, całkiem całkiem….. do roboty chłopaki..
- Tak, tak – panie Romku, przepraszam, tak panie prezesie,... oczywiście panie Prezesie, pozwolę sobie powiedzieć Panie Prezesie… – sączyło się w tle..
- Głównie z wody.. – odrzekł Igła, parkując wzrokiem kolejne, leasingowane auto na dziedzińcu..widząc własną, wściekłą złość odbitą w szybie
- Z wody, i z lodówki – burczał dalej… odwracając się – i od szynki…
- Znalazłem kawałek mięsa w zamrażalniku, bo jak się wścieknę to pogotować lubię – zaczynał rozpuszczać gębę Igła – a potem jeszcze zamrożone wątróbki, których dzieci nie lubią, a potem już się potoczyło, ale w wielkim garze było więcej wody niż mięsa no to zacząłem wygarniać wszystko. Seler, por, stara marchewka ? Mogą być, cebuli nie ma, czosnek jest. Co jeszcze? Chude te mięcho, to łup tę wędzoną słoninę – panie Tadku – co to skruszeć nam miała do chleba. Mało?
(To chleba też taki spory kusok zeschłego też w to wlazł, sos wypił po mięs(he,he)ugotowaniu)
No to jak mało, to te korpusy i szyjki kurzęcie co to dla Ciapka były zamrożone, przynajmniej tłuste. Zamrożone, zesmażone pieczarki- powąchać- dobre. Mrożona natka pietruszki z lata – wioo.. do gara z tym wszystkim.
Już parkocze – sól, pieprz, listek, ziele. Kolendra? Jasne, że też, i oregano, i cząber.
Bazylią po wierzchu, ostatnie jajko do środka, te już po zmieleniu i gałka….
Wszyscy się cieszyli po 3 godzinach. Maszynka do mięsa, Ciapek z kostek, szuflady opróżniane z przypraw, piecyk promieniał ciepłem..
————————————————————-
- Igłuś, Igłuś – czerwona od żaru bijącego spod fajerek – babcia Fredzia, po raz kolejny wyjęła pogrzebacz z popielnika – tu układaj – wskazała chłopcu zagłębienie w popiele – nie poparz się – patrzyła się, jak chłopiec wrzuca do popielnika kuchni obmyte kartofle – już wystarczy – zagarnęła żar i domknęła drzwiczki – trza teraz poczekać..
Chłopiec, bez słowa, popatrzył się w bijący żar i powrócił na kozetkę pod oknem.
A za nim rozpościerał się ŚWIAT...
Po lewej stała dumnie pod dachówką obora, z gliny wylepiona – dziś już takich nie ma. Dalej stodoła, ze spichrzem – pod strzechą. Jej koniec tonął w pokrzywach, łopianach i czarnych bzach, tam wiosną gniazd kur-niosek trza było szukać (albo kurczaków z odciętych na pieńku siekierą, uciekłych) i wygódka się w nich kryła, czyli miejsce – gdzie król piechotą chodził. Dalej, bo podwórzec spadziście do stawu spadał, on był, staw – wielgi jak morze, gdzie na pijawy się brodziło wiosną, z kaczkami kąpało latem i rzęsę dla nich zbierało, karaski łowiło.
Spaliło się to wszystko razem z domem-organistówką, staw tylko pozostał. Mały taki, tak jak i ten SWIAT za oknem i te gospodarki Gortatów i Fawrów..
A za stawem, hen, hen za stawem, na horyzoncie gospodarstwo Gortatów było i drugie Fawrów, co to podobno potomkami jakiegoś rannego żołnierza napoleońskiego byli, przygarniętego litościwie.
———————————————————————-
- Dryyyyńńń – Ile? Tysiąc pięćset? Na 90%? Pan żartuje, nie? Aha…. – Takie procedury? No to jam mam je w dupie…
- Dryyyńńńń – Mówisz, Jacek że cię wydadzą, to cieszę się, no naprawdę.., że sam pół nakładu wykupisz? No biznes.., nieeee.. no co ty… 2 razy do tej samej rzeki się nie wchodzi a przynajmniej ja nie potrafię... , mówisz, że Dody też czytają, w salonie? No nie.. a ja myślałem, że tylko nadają & komentują...??
————————————————————————-
- Igłuś, Igłuś – dobranocka… ocknął się na wołanie babci Fredzi Igła
——————————————————————————-
Trzymając pewną ręką pilota od tv zapadający się w sen Igła odbierał Dobrnockę
- Dziś poseł Palikot stawił się Prokuraturze…- doniósł obiektywnie Jaruś Kużniar z TVN24, na pisowski, opozycyjny faszyzm …. guzik
- To poseł Palikot kupił wieczne pióro kurdupla – komentują prof socjologii.., prof politologi.. dyżurny psycholog kraju oraz red. Żakowski z red. Wołkiem…..guzik
- Żołnierz Doskonały – historia sturmbanfurrera SS, który zniszczył 200 sowieckich tanków, rozbił aliancką kolumnę pancerną w Normandii aby zginąć z trywialnego powodu braku paliwa w swoim czołgu, zaskoczony przez jankeskie Mustangi – rozczula się nad niedolą esesmana Discovery… guzik.
- Kataryna & Maryla…..won
- Zdrada… guzik, JKM .. też
- Jesteśmy przygotowani na sprowadzenie szczepionek ale nie mamy powodu aby sadzić, że… a paszła suka
- Ambasador amerykański w Polsce zmylił tłumacza na tyle, że min. Klich zdementował jego informację ( tłumacza, nie ambasadora ), że min. guzik… kurwa.. zacina się.. Sikorski doniósł, że nie przehandlujemy polskich żołnierzy za samoloty bezzałogowe.. kurwa guzik.. przecież to już trzy lata temu kupowaliśmy, ..kurwa guzik,ach te jankeskie procedury… guzik... uff… guzik
————————————————————————————
Guzik…
—————————————————————————————
A jak by się tak nie obudzić?
To co by się przyśniło? Guzik…
————————————————————————————-
Zimno….- jęknął chłopiec, klęcząc przy łóżku.., pachniał słomą wypchany siennik..
- Pierwsze..
- Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną
..
- Siódme – dziadek Zygmunt był nieubłagany, tak jak i łycha tranu, stojąca w gardle
- Nie kradnij
- Ósme
- Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu – jęknął
- Dziesiąte..
- Ani żadnej rzeczy, która jego jest
————————————————————————————————-
Ale dlaczego ja, pomyślał zapadając się..?
Zapadając