Od jakiegoś czasu jestem szczęśliwie bezrobotny. Mam zasiłek w niewielkiej wysokości, ale wystarczający na moje skromne potrzeby, a dzięki dopłatom do czynszu i podatku lokalnego, żyje mi się całkiem nieźle.
W grudniu zostałem poinformowany listownie, że zasiłek oparty na składkach płaconych przeze mnie kończy mi się 30.12.2011. r., a jeśli chcę dostawać zasiłek oparty o niski dochód, to muszę wypełnić odpowiedni formularz. Zdziwiłem się, bo od początku otrzymuję zasiłek ze względu na niskie dochody, a tego zasiłku nie obejmuje limit czasowy.
Próba skontaktowania się z biurem wydającym decyzję w tej sprawie podjęta przeze mnie pomiędzy Świętami a nowym rokiem nie powiodła się. Po drugiej stronie, nikt nie odbierał telefonu, choć był to normalny dzień pracy. Dopiero 4.1.2012. udało mi się dodzwonić i dowiedzieć, że z moim świadczeniem jest wszystko w porządku. Oczywiście nie powinno to zamieszanie wpłynąć na moje prawo do dopłat do czynszu i podatku lokalnego. Nie powinno, ale tutaj nic nie jest proste.
W poniedziałek dostałem dwa listy: jeden z urzędu pracy, że mam zasiłek w dalszym ciągu, zaś drugi z urzędu miasta, że w związku z cofnięciem prawa do zasiłku, cofają mi prawo do dopłaty do czynszu i podatku lokalnego. Wziąłem list z urzędu pracy i poszedłem do urzędu miasta. Sympatyczna Pani zdziwiła się, że cofnięto mi dopłaty, skoro mam nadal prawo do zasiłku. Zrobiła kserokopię listu z urzędu pracy, a następnie poinformowała mnie, że musi się skontaktować się z urzędem pracy, by ustalić stan faktyczny moich uprawnień do zasiłku. :)
To jeden z kwiatków biurokracji posługującej się procedurami zamiast myślenia.
Drugi też miał miejsce w tym tygodniu. Mój bank czasami przysyłał mi smsy dotyczące cudzego konta. Zaraz po pierwszym otrzymanym smsie brzmiącym bardzo poważnie poszedłem do banku i poinformowałem ich o zaistniałej sytuacji. Niemniej gdy w niedzielę i poniedziałek dostałem kilka smsów w stosunkowo krótkim czasie pofatygowałem się jeszcze raz. Urzędnik w banku po solidnej dawce zdumienia jak to jest możliwe, że informują mnie o cudzym rachunku, powiedział że postara się sprawę załatwić. Dziś dostałem znów sms, z tym, że informujący, iż numer telefonu został zmieniony i komunikat jest wysyłany na mój stary i nowy numer. Jestem ciekawy, czy przestanę dostawać smsy i czy ten drugi klient nie zacznie otrzymywać informacji o moim rachunku. :)
Poza tym, socjalizm ma dobre strony – nie trzeba się napracować by jakoś przeżyć od wypłaty do wypłaty.
komentarze
No tak,
czołowy wolnościowiec TXT na zasiłku w socjalistycznej Ojropie:)
Oj, panie Jerzy, pana imidż legł w gruzach.
A poważniej, to zazdroszczę, wychodząc właśnie za 15 min do pracy, którą dziś skończę o 16.30:)
grześ -- 12.01.2012 - 06:15No i jeszcze inglisz wieczorem, trza się dokształcać.
Panie Grzesiu!
Głupi daje darmo, jeszcze głupszy nie bierze. Mam różne talenty i z przyjemnością podzielę się nimi. Niestety lewactwo nie lubi ludzi twórczych i niezależnych intelektualnie i dla takich jak ja nie ma miejsca w stadzie baranów. Dlatego zamiast mnożyć bogactwo narodów, zmniejszam je siedząc na zasiłku.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 12.01.2012 - 13:41Panie Jerzy,
hm, to w całej Szkocji nie lubią twórczych i niezależnych intelektualnie?
Nie żebym chciał złośliwy być:), ale coś pan kręci:)
Ja niestety nie mam takiej pewności i zazwyczaj o swoje zawodowe niepowodzenia obwiniam siebie, nie UKŁAD:)
A podobno Szkocja chce się odłączyć od Wielkiej Brytanii, ostatnio o tym i czytałem, i słyszałem.
Może się wtedy sytuacja poprawi:)
grześ -- 12.01.2012 - 22:42Panie Grzesiu!
Moim zdaniem, to w całej Europie nie chcą mieć do czynienia z ludźmi odstającymi od szarej masy. Szkoła ma niszczyć indywidualności od najwcześniejszych lat. Na wyspach od 5 roku życia chodzi się do szkoły, którą można ukończyć będąc analfabetą. Liczenie w pamięci takich rzeczy jak reszta z transakcji przy sprzedaży bilety wywołuje u miejscowych zdumienie! Taki jest poziom przodującej na świecie edukacji.
Ja nie mam problemu z sukcesami zawodowymi. Ja mam problem z tym, by ktoś chciał płacić za te sukcesy. Wyciągnięcie klienta z depresji, w czasie której jechał na psychotropach zajęło mi rok. (Spotykaliśmy się na herbatce w pracy.) Myśli Pan, że dostałem za to złamanego
centapena?Mam parę pomysłów do sprzedania. Niestety jestem człowiekiem od wymyślania rozwiązań, a nie ich stosowania, więc pomysły sobie czekają, aż ktoś inny na nie wpadnie. Jedne są moim zdaniem oczywiste, inne odrzucane są przez znawców jako nie nadające się do realizacji. Tylko dlatego, że specjaliści nie potrafią szerzej spojrzeć na problem.
Żeby nie zanudzać innych czytelników, proponuję przejść na pocztę, jeśli chce Pan znać szczegóły.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 12.01.2012 - 22:56