Poparcie dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego spadło o 7%. Wg najnowszego sondażu CBOS popiera go niecałe 30% Polaków, krytykuje go aż 60% ankietowanych. Wyniki bardzo złe, dla człowieka marzącego o drugiej kadencji wieszczące katastrofę w następnych wyborach.
Ustrój polityczny w Polsce jest stworzony w taki sposób, że prezydent tak naprawdę nie musi robić nic. Cała odpowiedzialność spada na rząd, prezydent może przedstawiać się jako ten który nie ponosi odpowiedzialności za wszystko co złe. Kwaśniewski starał się nie zabierać głosu w najbardziej kontrowersyjnych sprawach, takich w których opowiedzenie się po którejś ze stron mogło odjąć mu parę punktów popularności. Nie robił nic i to nierobienie nagrodzili Polacy, wybierając go po raz drugi na prezydenta. A jeśli już gdzieś działał to przeważnie z sukcesem – chociażby w sprawach związanych z Ukrainą co doceniał nawet obecny prezydent.
Lechowi Kaczyńskiemu wydaję się natomiast że w Polsce panuje ustrój prezydencki. Próbuje za pomocą swoich urzędników na nowo interpretować konstytucję. Mało tego, wydaje mu się że żyje w dwudziestoleciu międzywojennym, nie potrafi zrozumieć że świat uległ zmianie i prezydent nie oznacza pana w smokingu, otoczonego jakąś nabożną czcią. Pamiętamy wszyscy zaprzysiężenie Lecha Kaczyńskiego, które trafnie choć złośliwie nazwano „koronacją”. Tymczasem ludzie nie chcą na stanowisku głowy państwa wodza. Kwaśniewski przy wszystkich swoich wadach miał ten plus że potrafił się pokazać jako „brat-łata”, tu uścisnął dłoń, tam zażartował i tym zdobywał wyborców. Lech Kaczyński tego nie potrafi to też nie przyciąga do siebie ludzi. Już nieraz czytałem opinie że prezydent w węższym gronie jest znakomitym, pełnym humoru inteligentnym rozmówcą. I takiego prezydenta chciałbym zobaczyć. Nie nadąsanego, spiętego, cedzącego słowa.
Prezydent ma jeden poważny problem. Tym problemem jest Jarosław Kaczyński. Nie jest tajemnicą że to Jarosław w tym duecie jest mózgiem. Istnieje prawdopodobieństwo że Lech wyzwoliwszy się spod wpływu brata, mógłby nam się pokazać jako inny człowiek. Póki co sprawia wrażenie osoby niesamodzielnej, działającej pod dyktando brata. Mniejszym problemem są najbliżsi współpracownicy prezydenta. Nie podziałała fama „cudownego spin-doctora” Michała Kamińskiego. Na razie wsławił się on wpychaniem prezydenta w kolejne wojenki z rządem, jak widać po sondażach nie był to najlepszy pomysł. O nominowaniu na szefa kancelarii prezydenta Anny Fatygi nie ma właściwie co pisać – pomysł bardzo zły, zatrudniać na jakby nie był ważne stanowisko osobę kompletnie nie nadającą się do polityki to strzał w stopę.
Nie jestem zwolennikiem prezydenta, mam nadzieję że nie wygra następnych wyborów. Ale póki jest głową państwa chciałbym, żeby wywiązywał się dobrze ze swoich obowiązków, godnie reprezentował nas poza granicami kraju, cieszył się szacunkiem obywateli. Na razie każda z tych rzeczy idzie mu kiepsko.
komentarze
Problemem prezydenta jest
Miszka Kamiński, nawet nie Fotyga
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 15.02.2008 - 14:49Wyniki
To bardzo dobra wiadomość!!!
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 15.02.2008 - 14:53@ max
Ale problem nr 1 to JarKacz.
kriskul -- 15.02.2008 - 15:02@ Mad Dog
Dobra wiadomość, bo oznacza że nie wygra raczej następnych wyborów.
kriskul -- 15.02.2008 - 15:03Szanowni
Podobnie jak Szanowny Kriskul odczuwam spory dyskomfort. Mogę nie lubieć (i nie lubię Jarosława), ale on mi aktualnie nie wadzi. Jest szefem głównej partii opozycyjnej, ale opozycyjnej jednak.
Natomiast Prezydent mojego kraju… i tu właśnie ten dyskomfort. Bo wcale nie cieszą mnie aż tak słabe wyniki dotyczącego jego oceny, jako że przekładają się one siłą rzeczy na naszą ocenę poza granicami kraju. Oznaczają one ni mniej ni więcej, iż przez kolejne lata może być gorzej, a nie lepiej z tą oceną. I to mnie martwi.
Natomiast kwestią kolejnych wyborów prezydenckich teraz bym się nie martwił. Szczególnie po nie tyle wynikach, ile sposobie, w jaki PiS przegrał ostatnie wybory parlamentarne.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 15.02.2008 - 15:20Kriskul
parafrazujac: Lech stracił niepowtarzalna okazję na milczenie. mógł poczekać 10 miesięcy, powtarzając, ze daje czas rządowi, potwierdzajacac kredyt zaufania spoleczenstwa.
Griszeq -- 15.02.2008 - 15:37rzad podlozylby sie z czasem sam. to pewne. Lech odezwalby sie w krytycznej chwili, w stylu: “nie mogę dłużej milczeć”, urastajac do rangi meza stanu, ktorego koncyliacyjnosc została wyczerpana przez szkodliwe działanie rzadu. tusk przegrałby z powodu porazek rządu. druga kadencja w kieszeni.
w obecnej sytuacji, mam wrazenie ze poza zelaznymi zwolennikami pis nikt nie uroni po Lechu lzy.
a ja powiem tak
problemem Lecha Kaczyńskiego jest Lech Kaczyński, który jest także największym problemem Jarosława Kaczyńskiego.
“Jest taki stary rosyjski zwyczaj, żeby wyjść trzeba najpierw trochę posiedzieć”
Docent Stopczyk -- 16.02.2008 - 11:57