Tusk trawą wystraszony

Tusk się wystraszył. Wystraszył się swoich własnych słów i spustoszenia, jakie mogą one dokonać w słupkach poparcia. Po heroicznych zwierzeniach, które Newsweek wycisnął z premiera, Tusk zmienia ton zeznań. Premier wystraszył się święto-oburzonego narodu, który boi się trawki. Co się takiego stało? Gdzie jest to zło, o którym mówi zgnębiony i przerażony wizją spadającego poparcia Donald Tusk? Brudziński poleca premierowi rzucenie się na kolana przed spowiednikiem i żarliwe wyznanie grzechów face to face z Majestatem. Premier musi teraz dla wyrównania bilansu pojawić się z fotoreporterami na Jasnej Górze, abyśmy mogli oglądać go we Wprost ukorzonego, z twarzą strapioną wyrzutami sumienia i zniesmaczoną grzechem, który wypełnił jego trzewia trzy dekady temu.

Tusk widząc topniejące słupki w mgnieniu oka dostrzegł zło czające się z w narkotykach. Kiedy tylko dotarły do niego wysokie głosy krystalicznych działaczy Prawa i Sprawiedliwości serce zabiło mu mocniej i podciągnęło się do gardła. Potrzebne jest dementi! Potrzebne jest nazwanie zjawiska po imieniu! Narkotyki to Zło. I nie jest to jakieśtam sobie Zło. To jest zło z samej swojej istoty. Zło przez duże Z. To jest zło, które kondensuje się w niepozornie wyglądających zasuszonych roślinkach. Sprytne i przebiegłe niczym Szatan. Jakie zło Panie premierze? Proszę mi powiedzieć i wyjaśnić jakie te Zło odcisnąło piętno na Panu, na Billu Clintonie, na dziesiątkach, czy setkach znanych mi (oczywiście nie osobiście) przypadkach jarania blantów przez luminarzy kultury, sztuki, nauki i polityki.

Tusk topi nas w morzu hipokryzji i tańczy do muzyki granej przez hipokrytów z PiSu. Wszyscy wiedzą, że wszyscy palą (lub palili), ale mimo to wszyscy święcie się oburzają. Nie lubię fikcji. Mierzi mnie ona. Gdzie jest granica fikcji, którą Tusk serwuje nam i mechanizmem sprzężenia zwrotnego, również sam sobie? Czy sam uwierzył w to, że „narkotyki” są genetycznie złe? Ilu z nas wierzy w podobne brednie? Pragnę zapewnić Pana panie premierze, że pańskie dzieci też palą. Jeśli nie czynnie, to narażone są na palenie bierne, ponieważ każda większa impreza młodych tonie w marihuanowym dymie. A no. Takie czasy. Oczywiście, trawa niczym świetnym nie jest. Wóda też nie, ale jeśli jest okazja, to Polak (a Niemiec piwa) wypija jej litry. I jedno i drugie tyle szkodzi, ile sprawia frajdy.

O co właściwie wszystkim nam (Wam) chodzi? Chlacie (chlamy) na potęgę, palimy fajki, jesteśmy rubasznikami, część z nas, a młodzi prawie wszyscy, jarają blanty. Miasto mówi o różnych wybrykach posła Kuchcińskiego, Kamieńskiego, Bielana, o całej lewicy już nie wspomnę. Panie premierze, niech Pan się nie boi! Dwie trzecie sejmu za panem stoi!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

czy jakoś tak:)

trzeba uznać dwoie sprawy: hipokryci się zlecieli, a drudzy umniejszali , co summa daje hipokryci do kwadratu

p.s dobrze Cię poczytać tutaj:)

pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor


max:

Co oznacza: dobrze mnie poczytać tutaj?

Pozrdrawiam


ezekiel

to że tam gdzie byłeś, skąd przyszedłeś nie czytałem bo Cię nie znałem:)

czyli pewnie bym nie poczytał, no bo skąd skoro nie znałem

ech zakręciłem się:)

Prezes , Traktor, Redaktor


:)

Smakowite (niczym ten alkohol plus trawa i jeszczo fajki do tego).
Acz ja nie palem, o, więc nie wszyscy.
pzdr

I zgadzam się z Maxem, że fajnie cię tu czytać.
:)


Dajta spokój.

jak wyżej.


To przez te opary

tej marihuany, co ją propagujesz, to odbija nam, znaczy maxowi, bo mi to zawsze
pzdr


Panie Ezekielu!

Fajnie się czyta, ale:

chlejemy, chlejecie…

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość