Dziś podniecają się i jutro z rozpędu zapewne też będą się podniecać debatą ekonomistów zorganizowaną przez Jara w pięknym budynku Polskiej Akademii Nauk na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Najpierw podniecali się tym, kto na debatę został zaproszony, potem kto na nią nie przyjdzie, w końcu — kto przyjdzie, a jeszcze później jest właśnie dzisiaj, no i, jak wspomniałem, podniecają się fest przykładnie. Dosyć przy tym na pierwszy rzut oka niezdrowo. A sama debata? Cóż... Kilkunastu krawaciarzy o nazwiskach mielonych w telewizorach z czasem wystąpienia oscylującym wokół pięciu minut i prostym przekazem wprost na czołówkę dziennika czy innego njus-patataja. Można rzec — zostały spełnione wszystkie warunki naukowego podejścia i poszukiwania prawdy. Szczególnie chciałbym podkreślić dobór panelistów (czy to w ogóle był panel?), bo kryterium: jak często gęba pojawiła się ostatnio w telewizorze nie jest tym samym co: wybitny ekonomista, uczony o uznanej renomie z dziedziny ekonomii. Nie chcę zanadto marudzić, ale naprawdę to są różne rzeczy, ci pokazywani i ci zaczytani. Jaro wybrał jednak jak chciał i jak potrafił, i jest w tym myśl, bo ludziska zlecą się oglądać raczej przystojnego doradcę wielu banków Ryszarda Petru (akurat nie dotarł) czy wyszczekanego kałamarza gazet poważnych bądź lekkich Ryszarda Bugaja (dotarł), niż autora grubych i mądrych tomiszcz, z okularami jak denka od musztardówek i brodą pachnącą zupą (jak Karol Marks, nie dotarł, bo nie żyje). Nie ma co się dziwić.
Podobno sukcesem była już sama rozmowa, no, że zgadali się o sprawach ważnych dla państwa. W przeciwieństwie do innych, w tym ministra finansów, którzy nie mogą się zgadać, w związku z czym nie jest dobrze. Sporo w tym zdrowego podejścia. Lepiej gadać niż milczeć, chociaż nie absolutyzowałbym tej zasady wobec wszystkich bliźnich. Na różnych można się natknąć. Czy państwo też uważa, że debata była ważna, a w szczególności czy coś istotnego dała, nie wiadomo. Przekazy na ten temat milczą. Można przypuszczać, że państwo w ogóle nie odnotowało zmiany, po prostu wisi państwu ten cały cyrk.
Pewne jest jedno, sukces odniósł Jaro, bo nie robiąc nic ponad dotychczasowe nic, wypadł całkiem dobrze. Na tle zaproszonych gadających głów nawet pani Beata Szydło, ekonomiczny mózg Jara, wypadła jak sułtan swingu. Mówiła spokojnie i pełnymi zdaniami, z usteczkami w “ciup”. Do tego doszło, szanowny czytelniku, że wystarczy mówić spokojnie i pełnymi zdaniami, no i jeszcze płynnie i z jaką taką miną. Przejdzie największa głupota, sprawdzone, nie poznają. Tylko trzeba pójść sprawdzić, czy Staszic nie spadł z cokołu w pięknym budynku Polskiej Akademii Nauk na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Acha!, zapomniałbym, Jaro na koniec zapowiedział, że dalej będą się spotykać i debatować o ekonomii…
komentarze
Panie Referencie!
Proszę mi pokazać jednego ekonomistę, który potrafi postawić sensowną prognozę dotyczącą zachowań na giełdzie. Nie istnieje coś takiego jak poważny ekonomista. To jest profesja dla kanciarzy i błaznów. Nic więcej w tej całej nauce nie ma.
Jak długo ekonomia nie znajdzie narzędzi do pomiaru procesów decyzyjnych wśród inwestorów, tak długo jej specjaliści będą przewidywać na poziomie wróżenia z fusów.
A jeśli Jarosław Kaczyński zbił kapitał polityczny na wpadce rządu, to niech sobie zbija. mnie to nie przeszkadza, choć chłop nie jest z mojej bajki.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 24.09.2012 - 23:26