KSIĘGA WEJŚĆ I WYJŚĆ (4)

Musi być, człowiek dorasta, co w tym wypadku objawia się brakiem skłonności do bloga i do pisania na nim, czyli stawiania liter bez większego znaczenia, dla zabawy, z głowy, po nic, w gruncie rzeczy z próżności i nie mającego kontaktu z rzeczywistością przekonania, że to jest wyjątkowe i jedyne wokół. Co jest oczywiście nieprawdą. A tak przy okazji, cóż to jest to całe pisanie z głowy, tak mi jeszcze przyszło do nomen omen owej głowy. Czy aby nie zawracanie głowy? Prawdopodobnie tak. Gadanie u cioci na imieninach. A mimo to, prawda, że mimo to… Poważne rzeczy (sądzę wciąż nieco naiwnie) to się pisze albo za pieniądze (“poważne”, jeśli ma się szacunek do swojej renomy, o klienta mniejsza, musi być w takim układzie zadowolony – nie ma wyjścia i wyboru), albo dla małojeckiej sławy… dajmy na to w polskiej nauce, he, he, he… Z tą nauką trochę teraz pojechałem, ale niech będzie, czy wszystkie teksty referenta, czyli moje bądź mojej osoby, muszą być, prawda, śmiertelnie poważne, że poważne. Kto wie o co chodzi z tą polską nauką, doceni żart. Ale do rzeczy.

Fura zajęć w referacie (już zawsze tak będzie?), nie ma kiedy myśleć. To raczej niedobrze. Historia uczy, że lepiej najpierw myśleć, a potem robić, ale cóż... nie zawsze są po temu warunki. Obiecałem sobie kiedyś, że nie będę tu pisał o polityce, bo to przynosi same nieszczęścia. A poza tym polityka lepsza od tego nie jest. Obiecałem też, że będę pisał o sprawach pięknych i dobrych, jak kiwka na prawą nogę Messiego albo nowa powieść Cormaca McCarthy’ego. O klęsce Legii z Podbeskidziem na Łazienkowskiej nawet nie wspomnę. No ale co mam ci uczynić, że co mam ci uczynić, że poniekąd po prostu, k[...]rwa, pardą, nie mogę wytrzymać.

Przyszło mi do głowy, że tak powiem, mianowicie. Mamy dziś doskonały przykład tego, co w zagranicznych stereotypach i naszej wewnętrznej historiozofii było — do tej pory myślałem, że niezbyt udatnie — określane warcholstwem, pieniactwem, prywatą i okrutnym wykorzystywaniem chłopów. I rozpijaniem chłopów, ofkors. Bym zapomniał. Analiza jest oczywiście pobieżna, tak na poziomie gimnazjum, wiem, nie trzeba mi tego wypominać, ale z drugiej strony nie o nią przecież, prawda, chodzi. Sam nazwałbym to po prostu nagromadzeniem ponad siły irracjonalności przy rozwiązywaniu spraw ze swej natury ułożonych racjonalnie. Nieważne zresztą jak ja bym to nazwał. Rozpijanie chłopów ujmuje problem dostatecznie precyzyjnie. Co jest tym doskonałym przykładem? Bardzo proszę, już odpowiadam, od razu też godzę się na zakwalifikowanie do obozu gazowni — mogę tam pójść razem z Mazurkiem Robertem. Wymieniam przykładowo: budowanie państwa drugiego obiegu, zamach smoleński jako nowy mit założycielski prawicy, a ostatnio: bojkot mistrzostw w gałę na Ukrainie, bo Tusk mówi inaczej. Ostatnia rzecz jest satyryczna, o niewspółmiernej randze do spraw wymienionych wcześniej. Ale wszystko wbrew pozorom się ze sobą wiąże.

Przepraszam moich kolegów w wierze, przepraszam Gadającego Grzyba, przepraszam Nicponia, it’s not personal, Sonny, ale ja już nie mogę o tym słuchać. Rozumiecie w czym problem? Człowiek bliski wam światopoglądowo, jeśli chodzi o pryncypia (możemy doprecyzować w wolnej chwili), człowiek spośród was (przynajmniej do czasu napisania tego tekstu) nie może was słuchać. Bo to są brednie, co mówicie. Rację ma Tusk, perorując, że dzisiejsza Polska to najlepsze miejsce, jakie mieliśmy od 300 czy więcej lat. Problemem są nieudolne czy szkodliwe rządy PO, nic-nie-robienie i niekompetencja. Budowanie drugiego obiegu, alternatywnego państwa to nonsens. Państwo jest jedno. Zresztą wy, sorry — może nie wy, ale największa partia opozycyjna, nie potraficie poruszać się nawet w ramach narzędzi, które macie teraz, to jak chcecie cokolwiek alternatywnego budować. Bez żartów! Mitologizowanie Lecha Kaczyńskiego i zamachu to też ponad moje siły. Mogę podjąć dyskusję o dokonaniach świętej pamięci prezydenta, nawet na bardzo szczegółowym poziomie. Bez szczególnej chęci, ale mogę. Jeśli więc bohater, to na sposób czysto romantyczny, niczym Cyd albo Janosik. Nie przeginajcie, każdy materiał ma próg wytrzymałości. No i tak, prawda, że prawda. Miałem nie pisać, a napisałem. Nic na to nie poradzę. Chciałem to powiedzieć. Tym razem to ja będę miał rację, niestety. Czołem!

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Ciekawe czy kwestią dorosłości

należy tłumaczyć brak komentujących odwiedzających, czy raczej spadek aktywności na stronie po odejściu kilku osób, czy słabymi tekstami które nie prowokują do zostawienia śladu przeczytania?


@AnnaP

Obstawiałbym raczej coś bardziej prozaicznego: rozleniwienie pomajówkowe.


.

AnnaP

należy tłumaczyć brak komentujących odwiedzających, czy raczej spadek aktywności na stronie po odejściu kilku osób, czy słabymi tekstami które nie prowokują do zostawienia śladu przeczytania?

Ja obstawiam to ostatnie. Powiem nieskromnie.


Mnie tam cisza nie przeszkadza

Ostatnimi czasy wolę czytać niż pisać. Ma to ten feler, że ktoś inny musi coś napisać, żeby było co czytać, a gdy rzecz staje się zaraźliwa z tych czy tamtych powodów, nastaje cisza faktyczna.

Zdecydowanie jestem za wynalazkiem Mrożka Sławomira w tej dziedzinie, opisanym w Małych listach, o ile dobrze pamiętam.


-->Sergiusz

No i ważne jest jeszcze czy milczy się samotnie, czy kupą. Są spory co lepsze.


Ha!

To pewnie jak z piciem alkoholu. Ale zakres alkoholowy znam tylko ze słyszenia (spory o wyższości kupą nad samotnie lub na odwrót), bo sam od dawna alkoholu nie tykam. Jedno co dobre, że nie mieszkam w takiej, powiedzmy, Rosji (lub prawobrzeżnej Wawie), bo tam to by mnie automatycznie wypisało ze społeczeństwa :)


-->Sergiusz

Przypuszczam jednak, że nie podejrzewam, że nie podejrzewam… Pić wspólnie! Tylko wspólnie, nie inaczej. Inaczej to się można “nabrać”, “nawalić”, “nagrzmocić”, “nadymić” i inne “na” (i — co nie jest bez znaczenia — wszystko po nic), ewentualnie — “kieliszek do obiadu”. Co do milczenia sprawa zostaje mimo wszystko zagadką, ale skłaniam się coraz bardziej do tego, że jest odwrotnie niż z piciem. Bo jak zaczniemy milczeć wspólnie, to już chyba nie ma rady, prawda…


Panie referencie

zgłaszam, że też przeczytałem, by nie myślał Pan, że tylko czytają i milczą. Ja dotąd milczałem z aprobatą. Teraz dodaję głos…


AnnoP,

słabe teksty często mają mnóstwo komentarzy…

A gospodarza przepraszam za wizytę, to się więcej nie powtórzy (raczej).


Subskrybuj zawartość