NEKROLOG

Tagi:

 

Przypadkowo trafiłem na stary wywiad z Michałem Kuleszą. Smutek i przygnębienie. Bo Michał Kulesza zmarł w styczniu i go nie ma, i nie będzie. Z drugiej strony, bo notka i dyskusja pod nią potwierdzają wszystko to, co mnie niecierpliwi, czy lepiej powiedzieć – zniecierpliwia. I to jest też niedobre. Na dodatek irytujący i po prostu słaby wywiadujący. Ale to jakiś gwiazdor sferyczny, więc niech błyszczy na orbicie. Nic nie rozumieją ludzie prości, operujący tylko przykładem. Czas dla nich nie płynie, bo zegarek stanął. Szczęśliwcy. Wcześniej tego nie zrobiłem, choć zastanawiałem się, ale jakoś nie zrobiłem, a może powinienem był. Nie wiem. W każdym razie, Profesorze, byłem na pogrzebie, wymarzłem do kości, ale warto było. Szkoda, że się spóźniłem; zbierałem się do porozmawiania od jakiegoś czasu. Pewnie nie do uwierzenia, ale właśnie jakoś myślałem o tym. Krótkiego porozmawiania, takiego do rzeczy. Tak lubię o tym myśleć, że właśnie krótkiego. A potem, za jakiś czas, kolejnego krótkiego. Nawaliłem, że nawaliłem. W każdym razie dziękuję. Więcej opowiem przy okazji. Czołem!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

[`]

Ideowi fachowcy zawsze odchodzą za wcześnie.


Subskrybuj zawartość