Pan Y uwielbia prostą, naturalną i spontaniczną mądrość. Cieszą go ludzie, którzy wiedzą i swoim wiedzeniem odróżniają się od innych, nic zgoła niewiedzących, albo tyle tylko, żeby następnego dnia doczekać.
Ci inni, nie wiedzą i tylko po omacku, poprzez rozmowę, lekturę i zastanowienie, uporczywie, a bez sensu żadnego, dążą do tego, co wiedzący mają sami z siebie.
Wiedzący są rozmaici. Jak motylki.
Jedni wiedzą, bo wiedzą. Ci są najmędrsi, bo skoro oni tak wiedzą, to tak być musi. Tych nazywamy wiedzącymi immanentnymi. Najpiękniejsi pośród tych są tacy, co wiedzą wszystko. I o wszystkim. Tych nazwać przychodzi wiedzącymi immanentnie absolutnymi.
Inni wiedzą, bo czują. A czucie i wiara silniej do nich mówi. Czy cóś. Ich czucie działa zawsze i bez ochyby, więc nie można im powiedzieć, że się czuje inaczej. Inaksze, zwłaszcza zaś cudze, czucie nie ma siły poznawczej. Tych nazywamy wiedzącymi emotywnymi.
Są też wiedzący dziwniejsi, których wiedzenie opiera się na tym, że wiedzą, co czują inni, choćby im nieznajomi. A wiedząc, co inni czują, wiedzą też ogólnie i zasadniczo. Tych nazwać można wiedzącymi empatycznymi.
Jeszcze inni wiedzą, bo przeczytali książkę. Ci bywają niektórzy stali w sobie i stabilni, zwłaszcza zaś, jeśli tylko jedną książkę czytali. Tych nazywamy wiedzącymi iluminowanymi, a to dla oświecenia, które na nich książka przywiodła.
Drudzy są niestabilni, a przez to w swym wiedzeniu zmienni. Mają tak, dlatego, że czytali dwie, a nawet więcej książek. Czasem nawet tych, innych książek nie czytali (bo za drogie), tylko o nich czytali, albo im ktoś powiedział. Zmienność lektury, która coraz to inne treści zawiera, a nadto uporczywa wiara, że każda z książek mądra, bo przecież tylko mądre biorą do rąk książki, powoduje, że co i raz wiedza inaczej, choć zawsze na pewno (N nazywa to symptomem ostatnio przeczytanej książki). Ten rodzaj wiedzących nazwać trzeba wiedzącymi metamorficznie iluminowanymi.
Są też tacy wiedzący, co wiedzą, bo słyszeli, że inny wiedzący, którego uznają za takiego, jakoś tam coś wie, dokładnie tak, jak oni by dla siebie wiedzieć chcieli. Wystarczy takim powiedzieć, że ten, którego wiedzeniu wierzą, coś wie, a i oni to samo zaraz wiedzą. Tych nazywamy indukcyjnymi.
Są też wiedzący negatywnie dedukcyjni, którzy wnoszą, że skoro ktoś, kogo nie lubią, albo za głupka mają, coś bezczelnie twierdzi, tak i koniecznie musi być odwrotnie. I to wiedzą.
I jeszcze wielu innych jest wiedzących, których imiona zapewne czytelnicy wnet w komentarzach wymienią, bo Pan Y wcale nie pretenduje, dziś i tutaj, do miana klasyfikatora zupełnego i dostatecznego. Są to tylko jego gdybania, bo co on, może wiedzieć, jako wirtualny. N o cywilizacjach, tradycjach i kulturach czyta. Książkami się obłożył, a z każdej się śmieje. Gdyby Pan Y go nie znał, to by pomyślał, że coś zaraz napisze. A Pan Y z nudów się w klasyfikowania zabawia.
Pan Y ma wśród wiedzących swoich ulubieńców, którzy bawią go każdego dnia. Albo i nie.
Nie będzie wymieniał tu żyjących, aby tumultu nie czynić i do rozgoryczenie, przez pominięcie nie prowadzić. Więc tylko pragnie zaznaczyć, że ulubionym ostatnio wiedzącym nieżyjącym, jest dla niego Wojciech Tylkowski SJ, który w pięknym roku 1692, kiedy to w Salem uczyniono czarownicom sprawiedliwość, wydał w Warszawie ciekawą i pożyteczną książkę, zatytułowaną Uczone rozmowy wszystkę w sobie prawie zawierające Filozofiią.
Spośród wielu zawartych w pomienionej księdze mądrości, Pan Y pragnie przytoczyć, ku pożytkowi czytelników swoich na Tekstowisku, taką, która – jego zdaniem – posiada pewien walor eksplanacyjny:
Czemu trąba wielki dźwięk czyni?
Wiatr wpuszczony w trąbę nie wychodzi, ale się obiiaiąc, sam się mnoży, y tak większy dźwięk czyni, niż kiedy by wolno chodził.
komentarze
no i super
obiecałem sobie w trakcie czytania, że nie bede wartościował żadnego z pojęć, ale nie oparłem się jednemu:
Są też wiedzący negatywnie dedukcyjni, którzy wnoszą, że skoro ktoś, kogo nie lubią, albo za głupka mają, coś bezczelnie twierdzi, tak i koniecznie musi być odwrotnie. I to wiedzą
najpierwsze dla mnie
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 08.04.2008 - 15:41Hm,
czyli ci wiedzący inaczej niż Sokrates wiedzą, że wiedzą:)
A co do wiedzących jednej ksiązki, to gdzies to czytałem, że lepiej czytać jedną książkę całe zycie, znaczy wgłębiac się w nią niz wiele pobieznie.
Ale pewnie o coś innego chodziło.
Nieważne.
A i mam pytanie (bo nie wiem):
,,Ich czucie działa zawsze i bez ochyby,”
Co to jest ta ,,ochyba”?
Bo w sumie słowo pierwszy raz słyszę.
Pozdrawiam.
grześ -- 08.04.2008 - 15:44O a ja miałem być pierwszy:),
znowu pan AFK zastanawiałby się jak ja to robię.
Max, ale mam wrażenie, że trochę wszyscy tak mamy.
grześ -- 08.04.2008 - 15:47Znaczy łatwiej jest założyć, że ten, co go nie lubimy albo co brzydki jest albo co coś tam, to on bzdury gada.
A w sumie czasem i głupek może cuś mądrego pewnie powiedzieć.
czego przykładem niżej podpisany:)
Panie Maxie,
dziękuję.
Dodatkowo dziękuję za wyścignięcie Grzesia.
Pozdrawiam jak zwykle
yayco -- 08.04.2008 - 15:55Panie Grzesiu,
to ma sens tylko w zwrocie bez ochyby, który zapewne jest pochodną, albo pierwociną niechybnie.
Chyba już jasne, prawda?
A modestia Pańska zawsze godna podkreślenia i pochwały
Pozdrawiam wdzięcznie
yayco -- 08.04.2008 - 15:58szybciej klikam:)
mam swoją technikę, zresztą wyprzedzic grzesia to nie lada sukces, to fakt, złotymi zgłoskami sobie zapiszę
grzesiu- no jasne , że ciemne:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 08.04.2008 - 16:01Panie Yayco
ya yestem niczym ta traba. zaslyszane cos mi do glowy wchodzi, po czym z racji pustoty odbija sie, odbija y mnozy po czym kakofonia nijak kontrolowana glowe ustami opuszcza. doprawdy – madrze prawił rzeczony TYLKOWSKI.
pozdrawiam wszechwiedzac.
Griszeq -- 08.04.2008 - 16:08Niwątpliwie yest to text ważny
bo, bez ochyby medyczny.
Przecież tu o wiatry chodzi, czyż nie?
Igła -- 08.04.2008 - 16:11Igła
Szanowny Panie Kocie Yayco
A Pan ma coś może naprzeciw trąbom, które tyle przyjemności człekowi sprawić mogą? Skoro Pan Wojciecha Tylkowskiego SJ cytuje, to i Pan mu indukcyjnie wierzy, bo nie sądzę, byś żył już w czasach, gdy ów swe wiekopomne słowa pisał i organoleptycznie mógł je Pan sprawdzić. (Alem się zakręcił!)
Pozdrawiam więc, o p. Kononowiczu ciepło myśląc
Lorenzo -- 08.04.2008 - 16:11Panie Griszqu,
jakoś pan mi do trąby niepodobny.
A nawet jakby, lepsza trąba niż cymbał.
Pozdrawiam melodyjnie
yayco -- 08.04.2008 - 16:20Panie Igło,
dlaczego ja jestem pewien, że jak ja piszę wiatry i Pan pisze wiatry, to mnie chodzi o zjawisko atmosferyczne, a Panu nie?
yayco -- 08.04.2008 - 16:22Panie Yayco
Proste.
Igła -- 08.04.2008 - 16:28Bo to pan jesteś widzący.
Nie mówiąc o innych, sprawnie działających, organach.
Igła
Panie Lorenzie,
cytuję jako ulubionego, ale nie dla wiarygodności, tylko dla szacunku dla specyficznego ujęcia.
I uważaj Pan, żebym Panu nie zacytował Czemu Chimeleon farbę mieni?
Pozdrawiam żarzyście
yayco -- 08.04.2008 - 16:33A Pan, Panie Yayco, czemu się znowu
Jana Marii Rokity czepia?
Pozdrawiam zaciekawiony
Lorenzo -- 08.04.2008 - 16:36I jeszcze Panie Lorenzo,
ja na koty uczulenie mam, a Pan mi od kociego nabiału wytykasz?
Brak empatii Panie Lorenzo, brak empatii…
yayco -- 08.04.2008 - 16:36Panie Griszku
Bądź pan ostrożny.
Igła -- 08.04.2008 - 16:42Niektórzy piszą, w domyśle – uderz w stół, klient się zgłasza, a oni myślą – cymbał.
Igła
Panie Igło,
Pan ma w umowie zapisane, żeby mnie co najmniej raz dziennie starać się z nerw wyprowadzić?
Ciężka praca. Współczuję, ale sukcesu nie wróżę.
yayco -- 08.04.2008 - 16:44Mnie to bardziej, Szanowny Panie Yayco,
o charakter chodziło. I to pewnego konkretnego Kota. A jak się samemu Kotem jest, to chyba nie jest się na siebie samego uczulonym?
Pozdrawiam
PS. A z tą empatią to Pan chciałeś mnie może obrazić?
Lorenzo -- 08.04.2008 - 16:44Starałem się Panie Lorenzo,
ale nieumiejętnie i trochę po łebkach.
Zachciało mi się w prywatnej korespondencji odniesień literackich, to teraz cierpię...
Niefajnie
yayco -- 08.04.2008 - 16:55Rzeczywiście niefajnie, Szanowny Panie Yayco.
Trochę zgrzytnęło, między nami mówiąc. Przepraszam, acz nie miałem nic złego na myśli.
Lorenzo -- 08.04.2008 - 17:01Panie Lorenzo,
tak to jest, jak starsi ludzie sobie żartują.
Żaden nie miał złej intencji, a każdemu wypadło, jak gołębiowi na parapet.
Przepraszam pozdrawiając
yayco -- 08.04.2008 - 17:35Panie yayco
Wiedzący są absolutnie potrzebni na tym świecie ;) Bez nich wielu wielu ludzi byłoby nieszczęśliwych. Najbardziej niezadowolona byłaby jeszcze większa niż dziś plantacja bezrobotnych wszelkiej maści badaczy, dziennikarzy i innego szachrajstwa… Proszę sobie wyobrazić co by zrobił taki Griaule bez ‘wiedzących’ ;)
...Swoją drogą dlaczego zabrakło miejsca dla wiedzącego- wtajemniczającego?
Pozdrawiam
Pijany Inkwizytor -- 08.04.2008 - 18:38Szanowny Panie π
Uwagi Pańskie są trafne. Poniekąd. W każdym razie, zgadzam się co do potrzeb dziennikarzy.
Wiedzący wtajemniczony nie wpadł mi do głowy, ale będę wdzięczny za krótkie scharakteryzowanie tego gatunku. Było by nieprzyjemnie, gdyby taki okaz nie został opisany i szpileczką, do korkowego podłoża, nie przypięty.
Pozdrawiam
yayco -- 08.04.2008 - 18:49Jak tak dalej pójdzie, Szanowny Panie Yayco,
to chyba odgrzebię ten telefon do Bacutilu, żeby się ze mną ludzie nie męczyli :-(
A tu się na dodatek okazuje, że Pana Griszqa zasypalo. I odcięlo. Podobnie jak Panów Borsuka i X.. Wygląda na to, że u nich też byly opady śniegu niespodziewane, albo ze Szczecin lezy z Izraelu.
Pozdrawiam zdezorientowany
Lorenzo -- 08.04.2008 - 18:53Panie Loreznzo,
pan Griszeq kręcil się jeszcze z rana, co zaś do Panów B. i X. to brak mi danych.
Składam to wszystko na karb kwietnia. Paskudnego, fiskalnego miesiąca. Mnie prześladują dodatkowo uporczywe awarie i nagłe wydatki. I zła krew.
Byle do maja!
Pozdrawiam kompensacyjnie
yayco -- 08.04.2008 - 19:03Grunt, że
Stary się odnalazł i nadal tak intensywnie odczynia okadzając Kaczory, że nawet się nie kapnął, że prundu nie miał?!!
Igła -- 08.04.2008 - 20:34Igła
Panie Lorenzo
Pan to też widzący jest.
Bo ja myślałem, że już tylko ja o Bacutilu pamiętam, a tu proszę.
Ja zawsze twierdzę, że facet po 40tce, to już tylko właśnie do niego jest zdatny, na mączkę.
Ale ostatnio stwierdziłem, że nikt już nie rozumie co to Bacutil jest a szczególnie młode, postępowe pokolenie, wychowane już za wolności.
Gdyby p. Yayco był poważnym badaczem, to tam, w tym pokoleniu, wiele odmian nie widzących wzion był znalazł.
Igła -- 08.04.2008 - 20:46No ale nie wymagajmy zbyt wiele od naukowców z Pragi.
Igła
Panie Iglo
Bacutil to poważna instytucja byla i bardzo dochodowa. Znajomy byl likwidatorem i jeszcze w zeszlym roku kilkaset tysięcy dochodu przyniósl, wygrywając prastary proces ze Skarbem Panstwa.
A Pan Yayco chyba z lepszego uniwersytetu, bodaj z Grochowa. Praga to bardziej rosyjskie wplywy, tam Bacutil jak kraj dlugi i szeroki byl.
Lorenzo -- 08.04.2008 - 20:55Panie Lorenzo
Pan jako mało bywały na prowincji nie musisz wiedzieć, że wszystko co za mostami, to Praga jest.
Igła -- 08.04.2008 - 21:08Z wyłączeniem Szmulek vel Szmulowizny.
Czyli w zasadzie Ruś.
Igła
Szanowny Panie Yayco
ile razy Pan nie spłodzisz jakiegoś kawałka na Tekstowisku to ja muszę ciutkie pomysleć i sąsiadek pytać,co to interneta nie kapują,czy Pan to piszesz z serca dobroci,czy komuś szpilę chcesz w słabizne wsadzić.
Teraz zaś znowu zagwozdkę mnieś Pan wtrynił,bo za żadne cholere nie wiem który ja to jestem w tej Pańskiej segregacji.
Nie bardzo kumam,czy mam się na Pana obrazić,czy peany do nieba wznosić.
W książeczce do nabożeństwa tego nie tłumaczą,a moze i tłumaczą ino stare toto
kartki się pomięszali i posklejać też potrafią.Wnuków nie ma co by mnie to wyklarowali.
No i jak tu spokojnie żyć kiedy stale coś wymyślą te Konfederaty i spokoju za grosz starej głowie.
Pan jesteś Panie Yayco niemożebny rozrabiaka intelektualny.
A o co WSP Lorenzo z tym premierem z Krakowa chodziło to też nie wiem.
Także samo wytłumaczenie ochyby “Ich czucie działa zawsze i bez ochyby, więc nie można im powiedzieć, że się czuje inaczej.
Wydaje mi się,że jest to rusycyzm o oszibki,czyli omyłki,pomyłki.Tak też rozumiem to zdanie.
Przepraszam za to wymądrzanie.
Mój szacunek dla Pana jest nieustająco na najwyzszym poziomie.
Pozdrawiam wiosennie i sympatycznie
Zenek -- 09.04.2008 - 07:46Panie Zenku,
nie wydaje mi się, żebyś si Pan powinien przejmować.
Jako czlowiek ustawicznie przejawiający swoje wątpliwości, do wiedzących moim zdaniem, się Pan nie zalicza.
Co do serca mojego dobroci, to bym pieniędzy na to, w tym akurat przypadku, nie stawiał. Ale czasem się zdarza.
Za Pana Lorenzo pisał nie będę, bo sam lepiej umie, niż ja, ale mniemam, że się jemu ten Chimeleon skojarzył...
Co do rusycyzmów, to co prawda dialekt warszawski jest nimi obficie zaopatrzony, ale chyba nie tym razem. Uznajmy to za prasłowianizm.
Pozdrawiam również, sympatii nie kryjąc
yayco -- 09.04.2008 - 08:03Panie Jajco!
Są jeszcze tacy, którym wydaje się, że wiedzą.
Są tacy, co wątpią czy wiedzą, ale myślą i dochodzą do wiedzy.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 09.04.2008 - 09:47Szanowny Panie Zenku19
Pan Yayco, usty swemi szczerozłotymi, dokładnie wyłożył, com miał na myśli w kwestii rzeczonego J. Marii R. Nic dodać, ani ująć nie mogę
Pozdrowienia serdecznie zasyłam
Lorenzo -- 09.04.2008 - 09:54PS. Panie Jajco!
W sprawie ochyby wydaje mi się, że pan Zenek, ma rację co do źródła – język rosyjski lub ruski. Natomiast ошибка raczej pochodzi od ochyby niż na odwrót.
To tyle
Jerzy Maciejowski -- 09.04.2008 - 09:54Szanowny Panie Lorenzo
muszę jeszcze raz przeczytać wszystko od początku bo tego o JMR nie załapałem,co z kolei nie przeszkadzało mi wypocić wrzutkę do ogródka pan JMR.
Biorę przykład od najlepszych,bo zaraźliwe i daje upust frustracjom.
Pozdrawiam serdecznie ze słonecznego Torunia.
Zenek -- 09.04.2008 - 10:46Panie Zenku19 Szanowny
Przybliżyłem w komentarzu pod Pańska notką.
Pozdrawiam z nieco mniej słonecznego Krakowa
Lorenzo -- 09.04.2008 - 11:00...
...
Magia -- 26.09.2008 - 00:51Szanowny Panie Jerzy,
cieszę się, że się Panu jedynie wydaje. Gorzej byłoby (albo może lepiej, nie mnierozsądzać) gdyby Pan wiedział na pewno.
Znakomity znawca języków słowiańskich, Max Vasmer, w swoim fundamentalnym Russisches etymologisches Wörterbuch nie ma w tej kwestii żadnej pewności.
Słowo ошибка, wywodzi on zasadniczo ze cerkiewnosłowiańskiego ошибати. Jednakże dopuszcza związki (nie przesądzając o pierwszeństwie) z polskim ochyba i czeskim chyba.
Przyznam szczerze, że rozterki Vasmera mnie satysfakcjonują. My tak łatwo zapominamy, że są jeszcze inne języki słowiańskie…
Zresztą, przyznam Panu, że ja tego wiedzieć nie muszę. Nawet chyba nie chce mi się, żeby mi się wydawało. W końcu od takich drobiazgów mam Ożegowa, Vasmera, Somowa, Kryłowa, Czernycha i innych, którzy się na tym lepiej znają ode mnie. Nie zamierzam im (tym żyjącym) chleba od ust odejmować.
PS. A z tymi, co im się wydaje, że wiedzą, to trafił Pan w samo sedno.
yayco -- 09.04.2008 - 11:28Pani Magio,
Pani zwykła wprowadzać mnie w nieład poznawczy. Ja sobie żartuję, a Pani jak w ogródku z kwiatkami, gdzie klasyfikacja jest łatwiejsza, bo kwiatami nie uciekają.
Co do kwestii pierwszej, to mam wrażenie, że większość wiedzących (poza notorycznymi głupkami) nie będzie dyskutować z faktami notorycznymi. Z drugiej strony, upowszechnianie się nawigacji satelitarnej, akurat w powołanym przez Panią przykładzie, może rzecz uczynić dyskusyjną.
Drugiego przykładu chyba nie zrozumiałem. Wydaje mi się jednak, że raczej mutacja przez Panią przywołana da się zakwalifikować jako indukcyjnie iluminowanego afekt anta.
Źle jest, jak się kobieta, w klasyfikacji roślinnej oblatana, za analizę dowcipów bierze. Źle…
Pozdrawiam, oderwany od refleksji szerszej
yayco -- 09.04.2008 - 11:44...
...
Magia -- 26.09.2008 - 00:52Pani Magio,
ja już niestety całkiem się chyba oderwałem, więc proszę bardzo.
Cieszy mnie otwarcie Panine na dyskusję. Coraz trudniej o tak dobre przykłady poszanowania prymatu dialogu nad wiedzeniem.
Pozdrawiam wegetatywnie
yayco -- 09.04.2008 - 12:01Zabawne są mniemania, że
rosyjski, białoruski, ukraiński to taki pośledni, zepsiały polski.
To, że bardziej archaiczne, brane jest za gorsze, bez ochyby.
Igła -- 09.04.2008 - 12:17Igła
A już Panie Igło,
szukanie etymologii w macedońskim, albo karyntyjskim?
A po co?
Kiedyś Wańkowicz napisał, że w języku polskim jedno jest tylko słowo, prawdziwie polskie – kołacz. Tyle tylko, że (jak zauważyl Pan Melchior) ono jest czeskie.
Pozdrawiam panslawistycznie
yayco -- 09.04.2008 - 12:28Ja bardzo często
naszej młodzieży dorodnej & postępowej, języka wysłuchuję, jako domorosły badacz amator.
Ostatnio usłyszałem cóś takiego.
- A ja mu, kurwa, że taki chuj, kurwa i ani chuja?
I wyobraź pan sobie, żem paniał.
A ten z Koryntu to krótkotrwały i wymarły, co?
Pytam z nadzieją, bo może by jakie roszczenia majątkowe w Brukseli zgłosić?
Tylko patrzeć jak niedobitki krymskich greków i genueńskich kuszników zgłoszą roszczenia do Teodozji albo Symferopola i stanic kozackich nad Donem?
Igła
Igła -- 09.04.2008 - 12:38Swoja drogą, Szanowny Panie Yayco,
to ciekawe są te nasze (w sensie – powszechne w Polsce) przekonania o niewątpliwej polskości niektórych nazwisk, znaczeń etc. np. “Szła dzieweczka…”, Janosik, Beniowski, papuć zwany też pantoflem, dach, cegła, staropolska zemła, husarz…
Lorenzo -- 09.04.2008 - 12:44Panie Igło,
ja wiem, że wiosna ale czy musi i pan takie słowa na blogu wypisywać?
I jeszcze dodam, że zapewne też od wiosny, myli Pan Karyntię z Koryntem.
Karyntyjski faktycznie zlał się ze słoweńskim, a po tym jak Karyntyjczycy podpisali austriacką volkslistę, to się nie rozwija zanadto.
Pozdrawiam, wspominając Karawanki
yayco -- 09.04.2008 - 12:47Drgi Igło!
Czy nie przesadziłeś? To, że w jakimś języku pozostały formy starsze jakiegoś słowa, nie znaczy że jest starszy.
Podział na języki wschodnio- i zachodniosłowiańskie nastąpił w jednej chwili, gdy zachodnią słowiańszczyznę najechali jacyś tam…(nie pomnę).
Czy wcześniej oddzielił się rosyjski od ruskich, czy polski od czeskiego, słowackiego i serbo-łużyckiego, to mało istotne. Niemniej starszy powinien być bardziej rozwinięty, czyż nie? Czemu zatem miałoby to uwłaczać jakiemuś językowi?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 09.04.2008 - 13:02Karyntia & Korynt
Toć to blisko.
To i zlewać się może.
Byliśmy, jesteśmy, będziemy.
Ja ostatnio szukałem info. o takim języku co to go 6 ludziów zna.
I to niedaleko, bo w okolicach Dynneburga.
Niewiele znalazłem.
Igła -- 09.04.2008 - 13:08I tem bardziej do swojej amatorskiego i naiwnego marzenia o Rzeczpospolitej 4ga Narodów powracam.
Pozdrawiam sukcesywnie.
Igła
Panie Jerzy
A czy ja użyłem słowa starszy czy archaiczny?
Bo to wcale nie za jedno idzie.
Igła -- 09.04.2008 - 13:10Igła
Drogi Igło!
A z czego ma wynikać ich archaiczność? Na podstawie czego taki wniosek?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 09.04.2008 - 13:35Na podstawie słów
u nas już prawie zapomnianych, a u nich stosowanych.
Igła -- 09.04.2008 - 13:39Igła
Panie Jerzy i Panie Igło,
z przyjemnością konstatuję zadziwiającą adekwatność dialogu Panów do problematyki przedmiotowej.
Gdyby któryś z Panów chciał sięgnąć (mimo wszystko) do literatury źródlowej, to mogę służyć pomocą, jakkolwiek z góry przyznaję, że południowa słowiańszczyzna nigdy mnie zbytnio nie interesowała i tutaj wskazówki nie będę nazbyt bogate.
Pozdrawiam z podziwem dla uniwersalności wiedzenia Panów
yayco -- 09.04.2008 - 13:59Panie Lorenzo,
zgadzam się z Panem, ale taka jest siła wiedzących patriotów, że nic Pan na nią nie poradzi
Pozdrawiam ignorancko
yayco -- 09.04.2008 - 14:01Panie Yayco
Bez jaj.
Ja tylko usiłuję dopomóc panu w tezie.
Oddalam się nadęty.
Igła -- 09.04.2008 - 14:05Jako widzący, nie wiedzący.
Igła
Panie Igło,
wiem, ale został Pan tym razem za ofiarę uboczną.
Przy imprezach masowych, straty muszą być.
Pozdrawiam eksterminacyjnie i porządkująco
yayco -- 09.04.2008 - 14:22